Zupełnie nie rozumiem, skąd takie niskie oceny. Ta książka jest milion razy lepsza niż każde wakacyjne romansidło, na które go tej pory trafiłam. Tu widać relację, bohaterka faktycznie w jakiś sposób zmienia swoje życie, nie włażą sobie do łóżka od samego początku, nie ma nagłego zwrotu akcji, przez który bohaterka kłóci się ze swoją wakacyjną miłością. Nie ma schematów, które są w każdej tego typu książce. No wiadomo, że mogłoby być lepiej, ale jak na krótką lekturę na kilka dni to naprawdę jest spoko.
Opinia dotyczy polskiego przekładu książki pod tytułem "Niektórzy wolą życie po grecku". Nie wiem czemu, ale z poziomu laptopa nie mogę dodać książki na GR. Ktoś wie, co jest grane?
Kolejna książka Sue Roberts za mną. To jedna z tych autorek, które zabierają mnie w przyjemną, zazwyczaj dość lekką podróż do innego kraju. Tym razem wraz z bohaterami wybrałam się na grecką, słoneczną Kefalonię podczas #wyspiarskimaraton. Były oliwki, sery i wina. Były plaże, monastyry i urocze, małe miejscowości. Poczułam się, jakbym sama wybrała się w podróż kamperem i zwiedzała tę piękną wyspę.
Główna bohaterka to młoda kobieta na rozdrożu życia, której niedawno zmarł ojciec przez co postanawia wyruszyć jego młodzieńczym śladem. W swoją podróż zabiera grecką sąsiadkę, która od dawna nie była w rodzinnym domu. Co skrywa starsza pani? Jakie tajemnice wyjdą na wierzch?
Oczywiście w książce nie zabrakło wątku miłosnego, który jest przewidywalny, ale bardzo wakacyjny. Czuć w nim te wszystkie emocje towarzyszące letnim znajomościom.
To nie była jakaś bardzo porywająca i wybitna lektura, ale dobra jako chwilowa odskocznia od codzienności. Pobocznych bohaterów dało się lubić, widoki zostały całkiem zgrabnie opisane a ja po prostu dobrze się na niej bawiłam. Tylko tyle i aż tyle.