Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Pierwsze polecające zdanie na goodreads mówi, że to połączenie "Zostawiłeś mi tylko przeszłość" i "A co jeśli to my" - i to jest prawda. "Watching for comets" wciąga w około 50 stron, a potem dzieją się dziwne rzeczy. Po setnej stronie zauważyłam, że jest zbyt dużo lekkich, codziennych, małowartościowych dialogów z pobocznymi postaciami. A sama relacja negatywno-pozytywna między okładkową dwójką działa się tylko dzięki zupełnie innej bohaterce. Poniekąd ona jest jedynym motorem napędzającym przewracanie kartek i spokojnie nazwałabym to elementem pozytywnym. Wielu z nas wie ile przyjaciel jest w stanie wykrzesać dobra z nas samych :) Zwłaszcza kiedy nie jest łatwo, a TRUDNOŚĆ jest tu w każdym zakamarku. I to bardzo komplikuje odbiór tej książki, bo nie do końca jest to zwyczajne YA, tu zaczyna się książka z misją pomagająca radzić sobie z emocjami i po prostu byciem, kiedy tego kogoś już nie ma... Z rzeczy, których szukam w książkach, tu był potencjał ale bardzo zabrakło mi wewnętrznych opisów przeżyć i wyrzucenia ich do właściwego adresata (czyli czytelnika i Tylera/Aidana). Emocje były, jedno wzruszenie ale zabrakło mi tego czegoś co sprawia, że kocham książkę i wyję z rozpaczy.