Emma Christina Tennant - brytyjska pisarka. Rodowita londynka. Przyszła na świat w rodzinie szlacheckiej pochodzenia szkockiego. Absolwentka elitarnej szkoły dla dziewcząt St Paul's Girls' School. Początkowo była felietonistką w magazynach "Queen" oraz "Vogue". Pierwszą książkę napisała pod pseudonimem Catherine Aydy, ale na poważnie zaczęła pisać dopiero 12 lat później. Spod jej pióra wychodziły głównie thrillery, powieści obyczajowe i fantasy oraz książki dla dzieci i młodzieży. Wybrane publikacje: "An Unequal Marriage" (1994, polskie wydanie: "Niedobrana para", Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 1999),"Elinor and Marianne: A Sequel to Sense and Sensibility" (1996, polskie wydanie: "Eleonora i Marianna. Dalsze losy Rozważnej i Romantyczne", Wydawnictwo Prószyński i S-ka, 1996),"Adele: Jane Eyre's Hidden Story" (2002, polskie wydanie: "Dziwne losy Adelki", Wydawnictwo C&T Crime & Thriller, 2005).
Czterokrotnie zamężna: 1. Sebastian Yorke, syn Matthew (ur. 24.11.1958); 2. Christopher John Penrice Booker (1963-1968, rozwód); 3. Alexander Claud Cockburn (13.12.1968-1974, rozwód),córka Daisy; 4. Tim Owens (IV 2008-21.01.2017, jej śmierć); pisarka miała także córkę Rose (ur. 1973) ze związku z Michaelem Dempseyem.
Przypadkiem odkryłam tą dziwną kontynuację i mimo, że "Emma" Austen wykończyła mnie psychicznie to nie byłabym sobą gdybym nie przeczytała wszystkiego skoro już jestem w temacie :D
Ta książka jest dużo bardziej dynamiczna, ale też o niczym w sumie, zachowane "O Mój Boże", "stworzenia" do tego wątek kryminalny :D i koniec.
Przyznaję, że mam wielką słabość do kontynuacji swoich ulubionych powieści. Nawet jeśli jestem świadoma, że będą one poziomem odbiegały od oryginałów… I chociaż twórczości pani Tennant (tej, z którą się dotąd zapoznałam) nie cenię zbyt wysoko, to jednak skusiłam się, żeby przekonać się jaką wizję przyszłości panien Dashwood nakreśliła autorka.
Sama powieść nie jest długa i napisano ją w formie listów bohaterów znanych nam z „Rozważnej i romantycznej”. Ton i niektóre sformułowania (nazbyt bezpośrednie) niekoniecznie pasują mi do czasów Regencji, ale w gruncie rzeczy najważniejsze, że układają się w logiczną i w sumie zabawną historię. A miejscami nawet dosyć absurdalną. Szczególnie koniec Roberta Ferrarsa, choć tragiczny to jednak jest jakiś taki mało poważny… Zresztą wyczyny jego matki też mogą wprawić w zdumienie….
Muszę przyznać, że pani Tennant nie pozmieniała zanadto charakterów znanych nam już postaci i kto był głupi, ten takim pozostał, kto był łajdakiem, ten się nie nawrócił, a kto był przykładem uczciwości, ten również jest prawym człowiekiem także w „Eleonorze i Mariannie”.
W żadnym razie nie jest to arcydzieło na miarę Jane Austen, ale nie ukrywam, że całkiem nieźle się ubawiłam tu i ówdzie parskając śmiechem w trakcie lektury tej niewielkiej książeczki.
Jedyny mój zarzut dotyczy notki od wydawcy odnośnie Marianny i jej rzekomego feminizmu. Cóż, nierozwagi, skrajnej naiwności i zwykłych fantasmagorii (żeby nie powiedzieć: totalnych nonsensów) nie nazywałabym feminizmem, czy walką o czyjekolwiek prawa.