Aktywistka polityczna, feministka, pisarka i mówczyni. Otwarcie sprzeciwia się opresji i wykorzystywaniu; związana m.in. z ruchem Czarnych Panter oraz ruchami na rzecz przeciwdziałania przemocy wobec kobiet i walki o prawa obywatelskie. Pisze o emancypacji Afroamerykanów w USA, zniesieniu obecnego systemu więziennictwa, a także o zależnościach pomiędzy rasą, płcią i klasą społeczną. Jest autorką tytułów takich jak ,,Women, Race, and Class'' oraz ,,Are Prisons Obsolete?". Nakręcono o niej dokumenty "Angela Davis: Portrait of a Revolutionary"(1972) i ,,Free Angela and All Political Prisoners"(2013). Jest emerytowaną profesorką na Uniwersytecie Kalifornijskim w Santa Cruz. Żadna z jej publikacji nie została jeszcze wydana w Polsce.
Najlepsza książka jaką przeczytałam w mijającym roku. Nie do końca da się ją czytać "od deski do deski" (stąd "jedynie" 9/10),ale poza tym jest to niezwykle wartościowa pozycja, otwierająca oczy jednocześnie na problem rasizmu, feminizmu i nierówności ekonomicznych. Pozycja ta, jak prawdopodobnie żadne inne opracowanie naukowe wcześniej, uświadamia, że problemy te się mocno przenikają, z czego być może nie zdajemy sobie sprawy żyjąc w dość homogenicznym społeczeństwie (w odróżnieniu od tygla kulturowego w USA). Myślę, że dla wielu po tej lekturze problem rasizmu przestanie być abstrakcyjny, co do tej pory miało miejsce w naszym państwie, a stanie się bardziej realny i namacalny, pozwalając przynajmniej do jakiegoś stopnia wejść w umysły osób z nim się borykających. Ogromnym plusem jest to, że autorka tej książki nie dzieli problemów społeczeństwa na "ważniejsze" i "mniej ważne", przeciwstawiając sobie białą część feministek czerpiących korzyści z przywileju posiadania europejskich rysów twarzy i jasnej karnacji oraz przedstawicielki czarnego feminizmu (mimo że uświadamia, że część białych sufrażystek miała uprzedzenia na tle rasowym). Dlaczego o tym wspominam? Powód jest prosty: w obecnej rzeczywistości, w której społeczeństwo jest już nie tylko podzielone, ale i wręcz poszatkowane, dużo łatwiej skupiamy się na tym, co nas różni, a nie na tym, co łączy. Angela Davis odwrotnie - będąc przedstawicielką uciskanej przez wieki mniejszości etnicznej, podkreśla to, jak ludzie jednoczyli się w walce o swoje prawa, nie bacząc na różnice w pochodzeniu etnicznym. Uświadamia również jak dziki kapitalizm oddziałuje na życie jednostki i jak łatwo można paść jego ofiarą - wystarczy, że nie ma się choćby jednego z przywilejów znacznie ułatwiających funkcjonowanie w tym systemie: ekonomicznego, płciowego lub rasowego. Czy polecam lekturę - zdecydowanie tak, zwłaszcza zważywszy na fakt, jak ostatnimi czasy rozmyły się pojęcia "lewicowości" i "prawicowości", stając się jedynie osią podziału i wynikających z niego kłótni i pyskówek zarówno w Internecie, jak i w świecie realnym, nawet wśród najbliższych sobie osób. Myślę, że nawet nie znając realiów życia w Stanach Zjednoczonych, można z tej książki zaczerpnąć inspirację do tego, jak łączyć się w celu walki o lepszą przyszłość dla siebie i następnych pokoleń.
Jeden wielki propagandowy i antynaukowy bełkot. Typowe w kregach lewicy dosłownie gwałcenie antropologii, biologii i ewolucji.
Oczywiscie autorka była po prostu komunistką należącą do terrorystycznej organizacji, ale o tym nie można mówić. Książka robiąca syf z mózgu kobietom po to aby wzmoc w nich poczucie ofiar, które mają moralne prawo do położenia łapy na tym co stworzyła ludzkosc, bo wydaje im się, że im sie cos nalezy.
Taka ksiąźka w kraju kolonizowanym przez białych jak Polska, powinna zostać wyśmiana, ale jak się historii uczy z pudelka i memòw to się potem wyrasta na zideologizowana fanatyczkę - mięso armatnie w politycznej walce.