Najnowsze artykuły
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 lipca 2024LubimyCzytać263
- ArtykułyPowstaje nowa „Lalka”! Co wiemy o ekranizacji powieści Prusa?Konrad Wrzesiński70
- ArtykułyPowiedz mi, gdzie jedziesz na wakacje, a powiem ci, co czytać: idealne książki na latoAnna Sierant17
- ArtykułyZadaj pytanie Marii Strzeleckiej, laureatce Nagrody Literackiej WarszawyLubimyCzytać4
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Xavier Fauche
Źródło: http://www.bedetheque.com/auteur-540-BD-Fauche-Xavier.html
11
7,1/10
Pisze książki: komiksy
Urodzony: 30.04.1946
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
7,1/10średnia ocena książek autora
72 przeczytało książki autora
59 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
O.K. Corral.
Morris, Xavier Fauche
Cykl: Lucky Luke (tom 66)
6,9 z 19 ocen
27 czytelników 7 opinii
2021
Belle Starr
Morris, Xavier Fauche
Cykl: Lucky Luke (tom 64)
6,8 z 21 ocen
29 czytelników 9 opinii
2021
Pony Express
Jean Leturgie, Xavier Fauche
Cykl: Lucky Luke (tom 59)
7,1 z 19 ocen
35 czytelników 5 opinii
2018
Lucky Luke - O.K. Corral
Morris, Xavier Fauche
Cykl: Lucky Luke [FR] (tom 67)
6,8 z 4 ocen
7 czytelników 0 opinii
1997
Najnowsze opinie o książkach autora
Daltonowie tracą pamięć Morris
6,9
Ludzie tracą pamięć, szczególnie gdy mają coś na sumieniu i chcą się wymigać od odpowiedzialności. Podobnie jest z braćmi Dalton, którzy po raz kolejny spędzają czas w więzieniu. Tam natrafiają na ciekawy precedens, dotyczący jednego z towarzyszy niedoli. Otóż ich kolega po fachu w skutek urazu głowy stracił pamięć. Wedle prawa nie może on odpowiadać za czyny, których nie pamięta jakoby się dopuścił, zatem zostaje zwolniony z więzienia, aby rozpocząć nowe życie. Joe Dalton postanawia wykorzystać ten przypadek, aby nawiać z pudła, jednak prawo wiąże się z pewnymi komplikacjami, a jedną z nich jest sprawdzenie prawdomówności podejrzanych o amnezję. W tym zadaniu stróżów prawa wesprze Lucky Luke.
Ogólnie odcinek wypada nieźle, ale z udziałem Daltonów na pierwszym planie są znacznie ciekawsze części. Choćby "Nitrogliceryna" lub "Daltonowie na kuracji". Tam poziom humoru jest znacznie wyższy, a gagi sytuacyjne potrafiły rozbawić mnie do łez. Tutaj po prostu kilka razy się zaśmiałem, odrobinę głośniej niż zazwyczaj, ale miało to miejsce najczęściej gdy w kadrze pojawiał się Rintinkan. Jak widać po okładce on również stracił pamięć, tyle że naprawdę, i przez prawie całą przygodę uznaje się za kota. Śmiechu przy tym co nie miara, bowiem przemyślenia tego głupiutkiego psiaka po prostu rozwalają.
W przypadku Daltonów odpowiednikiem Rintinkana jest Averell, ale nawet on w pewnym momencie zapętlił się z swoimi tekstami. Znaczy gdy wiedział kim jest, bo w momentach gdzie naprawdę tracił pamięć, można było się nieźle pośmiać. To co jednak ten album świetnie wyśmiewa, to luki prawne w wymiarze sprawiedliwości i ogólnie ten dział psychologii, jako nauki, zajmujący się amnezją. W tym momencie naprawdę można ostro poszydzić z pewnych absurdów, które w XIX wieku w USA faktycznie miały miejsce. Szkoda tylko, że na końcu nie ma o tym żadnej notki historycznej.
Zatem ten odcinek zaliczam jako udany, ale bez szczególnych fajerwerków. Ot kolejna udana i troszkę za bardzo oklepana przygoda naszego wiecznie samotnego kowboja. Daltonowie są po prostu Daltonami, politycy politykami, Lucky Luke sobą, a Rintinkan kotem. Przynajmniej przez jakiś czas. Wiadomo, że jeśli ktoś zbiera całą serię, lub nie miał z nią za wiele (lub wcale) do czynienia, to ten tom da mu więcej radochy podczas lektury niż takiemu weteranowi jak ja. Niemniej mimo mojego marudzenia, zwalcie to na karb zbytniego przesiąknięcia tą serią.
Przeklęte ranczo Morris
6,7
Ten album to zbiór czterech krótszych opowieści, gdzie za scenariusz odpowiadają różni autorzy. Źle nie jest, ale czuć brak ręki mistrza, w osobie Rene Goscinnego. Część z nich miała już swój występ na tle serii, niemniej zaprezentowane tutaj historyjki, nie należą do najciekawszych. Tak naprawdę, poza ostatnią zatytułowaną "Rynna", reszta jest taka sobie. Powiedzmy, że na tle innych przygód Lucky Luke'a po prostu poprawna. Zapraszam zatem do zapoznania się z moją opinią o tym albumie oraz zawartych w nich opowieściach.
Tytułowe "Przeklęte ranczo", zaczyna się ciekawie, ale szybko przeradza się w coś na kształt "Scooby-Do". Z tą różnicą, że "bandę dzieciaków" zastępuje słynny kowboj i jego koń. Tak jak sugeruje okładka, będą szkielety, trumny, duchy i ogólnie wszystko to co nawiedza stare, samotne domy. Jakiś potencjał tu był, ale ostatecznie szybko idzie rozwiązać zagadkę i jakoś szczególnie ona nie zaskakuje. Zdecydowanie ciekawiej rysował się sam początek opowieści, nawiązujący do odkrycia ogromnych złóż ropy w 1861 na terenie USA, w miasteczku Whitney (stan Teksas). Był to materiał na naprawdę cieka przygodę, w którą można było wpleść motyw nawiedzonego domu. Szczególnie, ze wtedy w te okolice przybyło sporo poszukiwaczy czarnego złota oraz inwestorów. Niestety wyszło co wyszło, ale ostatecznie nie jest źle. Po prostu trochę rozczarowuje fakt, że czekała nas o wiele ciekawsza przygoda, a dostaliśmy taki, przeżuty sucharek.
Kolejne dwie opowieści też jakoś niespecjalnie porywają. Są zupełnie nie powiązane z innymi przygodami Lucky Luke'a, mogące spokojnie istnieć swoim życiem w jakiejś gazecie. Pierwsza to "Wróżka". Typowo humorystyczna historyjka o próbie obrabowania banku. Klasyczny schemat - naiwni mieszkańcy z szeryfem i bankierem na czele, cwani złodzieje oraz zmyślny kowboj ratujący sytuację. Nic nowego, trochę śmiechu było, ale o całej przygodzie można szybko zapomnieć. Nieco lepiej wypada "Rzeźba", która odnosi się do słynnego wizerunku czterech prezydentów wyrytego w skale. Wspomniane dzieło możemy oglądać w dakocie Południowej na zboczu góry Rushmore i jest niewątpliwie jednym z ciekawszych zabytków Ameryki Północnej. Opowiastek od samego początku tryska humorem i nawiązuje do wielu wydarzeń z historii USA. Zresztą nawet powód wykonania rzeźby, jak i imię artysty mającej ją wykonać, od razu rysuje uśmiech na ustach czytelnika. Niestety całość została strasznie mocno skompresowana i po raz kolejny mamy sytuację, że coś co powinno być pełnoprawnym albumem, stało się krótkim epizodem. Szkoda.
Najlepiej wypada w tym wszystkim ostatnia opowieść, zatytułowana "Rynna". Odnosi się ona do prawdziwego wynalazku, zwanego właśnie rynna, a służącego do transportowania drewnianych bali ze zbocza góry nad rzekę do tartaku. Tutaj oczywiście całość ukazano w bardzo satyrycznym świetle, ciekawie prezentując konstruktora tego wynalazku i jego pierwsze próby. Na samym końcu komiksu, już po "napisach końcowych" umieszczono interesującą rycinie. Przedstawia ona unikalne zastosowanie rynny do transportu ludzi. Można powiedzieć, swoiste początki bobsleju.
Ogólnie komiks jest niezły, ale brakuje mu trochę pary. Jedną opowieść można było bardziej rozwinąć, inną osadzić w nieco innych realiach, wykorzystując świetny wstęp o ropie, a pozostałe dwie spokojnie mogły zostać bez zmian. Nie żałuję czasu, że sięgnąłem po ten album, ale czuję spory niedosyt. Z pewnością zaspokoję go sięgając po inne, starsze i lepiej opracowane komiksy z tej serii, niemniej niesmak pozostał. Jeśli ktoś jest fanem komiksów o przygodach Lucky Luke'a, tak jak ja, to z pewnością i tak kupi ten tom. Różnica polega na tym, że raczej sporadycznie po niego sięgnie powtórnie.