Najnowsze artykuły
Artykuły
Czytamy w weekendLubimyCzytać159Artykuły
Uwaga konkurs! Weź udział i wygraj książki z cyklu „Pięć królestw“ Brandona Mulla!LubimyCzytać4Artykuły
Władza i pieniądze zawsze będą nas podniecać – mówi Aleksandra TroszczyńskaBarbaraDorosz1Artykuły
Twarz innej. „Yellowface” Rebekki KuangBartek Czartoryski2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Grzegorz Piotrowski

2
6,0/10
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
6,0/10średnia ocena książek autora
15 przeczytało książki autora
48 chce przeczytać książki autora
1fan autora
Zostań fanem autora
Sprawdź, czy Twoi znajomi też czytają książki autora - dołącz do nas
Książki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma

2020
Syndrom Pogorelicia. Muzyka – opera – performatywność
Grzegorz Piotrowski
0,0 z ocen
1 czytelnik 0 opinii
2020

2016
Kwartalnik filmowy. Transnarodowość kina polskiego nr 95 jesień 2016
5,0 z 1 ocen
1 czytelnik 0 opinii
2016
Najnowsze opinie o książkach autora
Muzyka popularna. Nasłuchy i namysły Grzegorz Piotrowski 
6,0

Być może jestem nieco dziwny, ale czytając prasę muzyczną (skądinąd dobrą, vide "Noise" albo "Gazetę Magnetofonową") mam jednak poczucie (dużo silniejsze w przypadku innych tytułów) o tym, że o muzyce pisze się w sposób może nie tyle infantylny, co w stylu bogobojnych pokłonów. Brakuje mi jakiegoś poważniejszego ujęcia aspektu muzyki. Muzyki "nie-klasycznej", "nie-poważnej", "nie-prawdziwej?". Dlatego omawiana pozycja wydała mi się ciekawą próbą określenia, czym jest i czy możliwe jest jakieś zdefiniowanie muzyki popularnej.
Czym jest, raczej się nie dowiemy. Nie dlatego, że Autor nie umie, ale dlatego, że jest to zjawisko zbyt obszerne i zróżnicowane wewnętrznie. Zdefiniowanie zależy również od wewnętrznych przekonań (aprioryczne uznawanie muzyki "klasycznej" za lepszą).
Co prawda jestem laikiem, jeśli chodzi o muzyczną teorię, więc czasem dość topornie szło mi zrozumienie pewnych terminów, ale mimo wszystko, styl prowadzenia narracji Piotrowskiego jest dość przystępny. Jako laik uznaję to za duży plus. Zresztą, poruszono w książce i ten aspekt - definiowania muzyki przez muzykologów, który jest zamkniętym kręgiem, nie interesującym ogółu nie-specjalistów.
Za plus też dość bogata bibliografia, ukazująca to, ile się pisze o muzyce popularnej, chyba wciąż mało popularnej wśród naukowców. Nie ukrywam, że dużo bliżej mi do muzyki popularnej (muzyka klasyczna niestety często kojarzy mi się z pewną bufonadą, arogancją itp., co ja na to poradzę!),dlatego próba spojrzenia akademickiego na aspekty muzyki "lecącej" wszędzie i zawsze (choćby w sklepie czy w telewizji) wydaje mi się bardzo ciekawa, i z chęcią bym poczytał jeszcze. Ale to spojrzę do bibliografii.
Muzyka popularna. Nasłuchy i namysły Grzegorz Piotrowski 
6,0

Muzyka popularna - co to właściwie znaczy? Wszyscy to pojęcie znamy, wszystkim nam zdarza się go czasem użyć, ale czy na pewno bylibyśmy w stanie je zdefiniować? I czy nasze definicje pokrywałyby się ze sobą? Jeśli oczekujesz, że książka Grzegorza Piotrowskiego całkowicie rozwieje wątpliwości, które zapewne w wyniku tych pytań zakiełkowały w Twoich myślach - przykro mi, to nie tak. Bo to nie jest jedna z tych pozycji, które gotowe rozwiązania podają na tacy, wytłuszczonym drukiem i jeszcze zachęcająco poklepią po plecach żebyś brał. Wręcz przeciwnie, po jej zakończeniu wątpliwości będzie jeszcze więcej, a Ty, zagubiony w labiryncie możliwości zaczniesz być może (uwaga, niebezpieczne!) myśleć, zastanawiać się, kwestionować.
"W ciągu niespełna czterech miesięcy od premiery (w październiku 2015 roku) piosenkę Adele „Hello” wywołano w serwisie internetowym YouTube ponad miliard razy, zaś album, na który utwór ten trafił (zatytułowany „25”) znalazł na całym świecie ponad 15 milionów nabywców. Dane tego typu - a można przytaczać je bez końca - potwierdzają, mimo wszelkich wątpliwości związanych choćby z manipulacją cyframi w Internecie, że we współczesnej kulturze muzycznej pozycję dominującą zajmuje obszar, który określa się mianem muzyki popularnej. Zainteresowanie nim deklaruje w badaniach około 85% respondentów."
– tymi słowy zaczyna się wydana przez PIW niewielka książeczka, by zaraz przejść do pytań bardzo podobnych do tych, które zadaliśmy sobie na samym początku. I od razu okazuje się, że odpowiedź na nie nie będzie tak prosta i oczywista, jakbyśmy chcieli, bo zamknięcie pojęcia muzyki popularnej w muzyce, która cieszy się popularnością byłoby sporym uproszczeniem. Sam autor w kolejnych rozdziałach przygląda się różnym aspektom tego zjawiska - przez pryzmat lingwistyczny, ze względu na sposób funkcjonowania w społeczeństwie, czy choćby na samą strukturę muzyczną. Jest tych aspektów siedem, po jednym w każdym rozdziale i z tych kawałków powoli wyłania się obraz muzyki popularnej - zjawiska złożonego, trudnego do całościowego opisania i niezwykle płynnego.
Szczerze przyznam, że literatura naukowa to nie moja broszka, więc gdy zobaczyłam w "Muzyce popularnej" wszystkie charakterystyczne jej składowe - liczne cytaty, przytaczane dane, wykresy, a przede wszystkim - przytłaczający, rozbudowany aparat przypisów zaczęłam zastanawiać się, na co się porwałam. Na moje szczęście okazało się jednak, że nie taki diabeł straszny i mimo tej przerażającej formy jest co całkiem zrozumiała, a nawet przyjemna lektura. Przypisy są faktycznie i zajmują dużo miejsca, ale odetchnijcie z ulgą - większość z nich odsyła po prostu do innej literatury, która szerzej omawia zagadnienie. Oczywiście warto do nich czasem zerknąć, ale skakanie wzrokiem z góry na dół strony nie będzie konieczne.
Co może przeszkadzać? Osobiście, jako człowiekowi wykształconemu muzycznie w stopniu szczątkowym (a może nawet mniej) dość trudno było mi zrozumieć fragmenty, w których autor odwołuje się bezpośrednio do kodu dźwiękowego utworów - po prostu ze względu na to, że nie wszystkie używane przezeń pojęcia były dla mnie zrozumiałe. Czasem musiałam coś sprawdzić, gdzieś poszperać, ale może to i dobrze - w końcu na naukę nigdy za późno. Podobnych mi laików, których znajomość teorii muzyki kończy się gdzieś w okolicach gamy pocieszam - niewiele tam tego, do przejścia.
Poza tym jednak, ku mojemu zaskoczeniu czyta się to naprawdę dobrze i szybko. Nie jest to książka długa - po odcięciu bibliografii zostaje jakieś 150 stron, a biorąc pod uwagę przypisy - jeszcze sporo mniej. To za mało, żeby umysł porządnie zmęczyć, a wystarczająco, żeby nieco go pobudzić do myślenia. Jeśli więc zastanawiacie się teraz o co chodzi z tą muzyką popularną (i czy ostatecznie coś takiego w ogóle istnieje),zachęcam bardzo do sięgnięcia po tę króciutką lekturkę. A potem zastanawiania się dalej.
Inne inności na czymkolwiek.blogspot.com