Po sporym niedosycie, jaki pozostał po lekturze pierwszego tomu, moje oczekiwania względem kolejnej części były spore. Na szczęście kontynuacja przygód Constantine’a jest o pół ligi lepsza od poprzedniczki. Dzięki wyjaśnieniom otrzymujemy kompletny i pełen logicznych rozwiązań run spod znaku Briana Azzarello. Mroczny klimat, nieczyste zagrywki oraz wszędobylska nienawiść połączona z zaspokajaniem najdzikszych żądz są tym, czego oczekiwałem po tomie drugim. Nie zawiodłem się aż tak, jak miało to miejsce przy wcześniejszej części. Żeby nie było jednak zbyt kolorowo, nadal odczuwam pewien głód związany z wątkami magicznymi. Jest ich jak na lekarstwo, a przecież John to nie taki zwykły detektyw.
Więcej: https://nerdheim.pl/post/recenzja-komiksu-hellblazer-tom-2/
Hellblazer Briana Azzarello jest moim zdaniem solidnym średniakiem. Ani czymś doskonałym ani czymś tragiczny. 1 tom zbiera 3, niepowiązane jakoś mocno ze sobą, historię. Praktycznie można czytać każdą osobną i za wiele się nie straci. To co jest siłą komiksu Azzarello jest główny bohater, detektyw mistyczny John Constantine. Charakterem przypominał mi trochę dr. House. Nasz protagonista (chciało by się nawet rzec antybohater) jest kawałem solidnego dupka oraz aroganta. Jego decyzje oraz metody pracy często można nazwać amoralnymi. Przez to, że Constantine jest osobą bardzo niejednoznaczną, jest jednocześnie bardzo atrakcyjna oraz przyciągająca dla Czytelnika. To co nie zagrało u scenarzysty to fabuła. Wydaję mi sie, że jest za mocno przyziemna, mało mroczna i magiczna. Mam nadzieje, że kolejne historie będą utrzymane w mroczniejszej stylistyce. Jeśli chodzi o rysunki to jest naprawdę różnie. Od przerysowanych i odpychających wizualiów Richarda Corbena po bardziej przyziemnie i naprawdę pieczołowicie narysowane kadry Marcelego Frusina. Corben średnio przypadł mi do gustu, ale Frusin naprawdę dobrze oddał klimat Hellblazera. Czy polecam komiks? Jako niezobowiązujące czytadło, z doskonałym głównym bohaterem to tak, jak najbardziej zacznij czytać od runu Azzarello. Jeśli chcesz bardziej popieprzone historię to sięgnij po tomy Gartha Ennisa. Przypuszczam - choć jeszcze nie czytałem - że jego dzieło będzie bardziej szalone i niepokojące niż historie Azzarello.