Pierwszy kontakt z Hellblazerem i muszę powiedzieć, że bez wiedzy o charakterze głównej postaci nie domyśliłbym się, że walczy z demonami, szatanem itp.
W tym tomie mamy tajemniczego, charyzmatycznego cwaniaka, który kpi z największych twardzieli, na luzie odnajduje się w najgorszym towarzystwie; taki Rorschach, to nie on ma problem wchodząc w interakcje z najgorszymi szumowinami, ale oni.
Fabularnie jest dobrze, ale kreska pierwszej historii, to było moje najgorsze doświadczanie komiksowe - nie miałem siły czytać, wolałem wziąć coś innego. Do tej pory fabularnie miałem takie przypadki.
Całość w porządku i po tym teście zaryzykuję dalsze tomy
Zbiorcze wydanie kilkunastu zeszytów Hellblazera autorstwa Briana Azzarello.
Takie zbiory zawsze są ciekawe, ponieważ scalają twórczość danego autora na przestrzeni lat w jednym miejscu. Ok. 400 stron dobrej zabawy.
Plusy:
- ciekawy i oryginalny scenariusz;
- nietypowa postać Constantine’a, okultystycznego detektywa, nałogowego palacza, magika i manipulanta;
- mroczny, brutalny, wulgarny, a czasami wręcz odrażający;
- zaprowadzający porządki w niepowtarzalnym stylu;
- pokazanie, że w każdym człowieku może się skrywać bestia;
- grafika na wysokim poziomie, Corben może trochę zawodzi;
- każda historia jest na swój sposób wciągająca;
- najlepsza część to ta z pobytu w więzieniu „Ciężki wyrok”;
- czekam na kontynuację.
Minusy:
- za mało motywów okultystycznych i zjawisk nadprzyrodzonych.
Ogółem komiks dobry, warty przeczytania.