cytaty z książek autora "Roshani Chokshi"
- Jestem ładny? - [...] - Tylko szczerze.
- Ładny to lekka przesada. Powiedzmy: "Interesujący". Albo: "Trudno oderwać od ciebie wzrok".
- Oh. Jak od blasku słońca?
- Myślałem raczej o katastrofie kolejowej.
- Z czym wiązałaby się taka przyjaźń?
- No cóż, w środy będziemy składać Szatanowi kota w ofierze.
- Cały jesteś we krwi.
Séverin zerknął na swoje ubranie.
- O dziwo, nie umknęło to mojej uwadze.
- Umierasz?
- Nie bardziej niż zwykle.
Ależ nie ma sprawy, nie spiesz się. Przepadam za dobrą, powolną, bolesną śmiercią.
Świat ma gównianą pamięć. Nigdy nie spłaca swoich długów, jeśli się go nie zmusi.
-Wielkie umysły myślą podobnie.
Zofia zmarszczyła brwi.
-Nie, nieprawda. W przeciwnym razie wszystkie myśli byłyby takie same.
- Tak? A MOJA laska emituje jasne światło.
[...]
- A MOJA...
Zofia przestała zwracać na nich uwagę. Nie miała ochoty słuchać, jak dwóch chłopców porównuje swoje kije.
Jeśli staniesz na drodze kobiety ruszającej do boju, staniesz na drodze jej miecza.
- Widzicie, jak te symbole ciągną się na wszystkich trzech tarczach? Ukazują boga.
Hypnos zmarszczył brwi.
- Istnieje bóg lwów i kieliszków? Niewiarygodnie konkretny bóg.
- Mówisz poważnie?! ,,To będzie bajka", mówiłeś. ,,Udałoby się to nam nawet we śnie."
- Koszmary senne są częścią snu.
Pocałunki nie powinny tak wyglądać. Świadkami pocałunków powinny być gwiazdy, a nie cuchnąca stęchlizną śmierć. Wokół nich wznosiły się bezustannie kości; w oczach Laili przybrały formę białych fraktali, jasnych konstelacji - niczym połamany sen niebios. Pomyślała, że może dla takiego pocałunku nawet piekło jest gotowe postawić na straży swoje gwiazdy.
Czasami go zaskakiwało to zuchwalstwo świtu - że śmiał się nadal pojawiać po tym, co się stało.
Nie zwracaj na to uwagi- rzekła spokojnie Mini- Ludzie lubią widzieć ,że innym jest źle. Wtedy sami czują się lepiej w swojej skórze. Nie karm trolli.
- To NIE MA sensu.
[...]
- Napij się wina.
- To raczej nie pomoże.
- Owszem, ale przynajmniej zapomnisz, że to nie ma sensu.
- Możesz mi grozić więzieniem, ale ja i tak ucieknę. Mógłbyś wezwać strażników, ale podłożyłem ci tutaj kulę zapalającą i zanim zrobisz krok, pokój stanie w płomieniach - rzekł Séverin.
[...]
- Kiedy ci się...
Séverin uśmiechnął się szeroko.
- Musiałem się czymś zająć, by zabić czas, kiedy ty robiłeś słodkie oczy do mojego historyka.
- Chwileczkę. Byłem 𝓅𝓇𝓏𝓎𝓃𝓮̨𝓉𝓪̨?! - oburzył się Enrique.
- Przecież ci to pochlebia.
𝓜𝓸𝔃̇𝓮 𝓻𝔃𝓮𝓬𝔃𝔂𝔀𝓲𝓼́𝓬𝓲𝓮 𝓽𝓻𝓸𝓬𝓱𝓮̨...
Spójrz, jak rzeźbię siebie, by pasować do twojego życia. Któż jeszcze jest gotów na takie poświęcenie?
Trzepneła go po ręce.
-W życiu zawsze jest ciasto.
Uśmiechnął się ,a potem spojrzał na nią błagalnie.
-A skoro mowa o cieście... a raczej o przeciwieństwie ciasta- zamilkł, marszcząc czoło w zamyśleniu- Co w ogóle jest przeciwieństwem ciasta?
-Rozpacz- odparła Laila.
- Wiemy również, że Roux-Joubert nosi szpilkę z pszczołą. - powiedział Enrique.
- I co z tego? Ja dzisiaj mam na sobie bieliznę. To nic epokowego.
Zofia zmarszczyła czoło.
- Dlaczego podkreśliłeś słowo ,,dzisiaj"? - zdziwiła się.
Chciał dokonać niemożliwego zadośćuczynienia. Chciał być bogiem.
Nie brał jednak wcześniej pod uwagę, w jaki sposób działa bóg - teraz poczuł po raz pierwszy gorzki smak decyzji podejmowanych na chłodno. Bogowie dokonywali wyborów. Bogowie palili miasta, oszczędzając jedno dziecko. Bogowie sypali złoto do rąk złych ludzi i zostawiali nędzną walutę nadziei w sercach dobrych.
Séverin Montagnet-Alarie miał świadomość, że istniała tylko jedna różnica między potworami a bogami. I potwory, i bóstwa wzbudzały strach, ale tylko te drugie otaczano kultem.
- Énigme! - wrzasnął ktoś inny. - Czy to prawda, że ty i La Belle Otero już ze sobą nie rozmawiacie?
(...)
- La Belle Otero potrafi robić wiele wspaniałych rzeczy ustami. Sztuka rozmowy do nich nie należy.
-Będziesz mógł mnie zbesztać później.
-Później to ja cię ZABIJĘ ,a nie zbesztam!
-Zofio, powiedz mu, że jest przystojny.
Zofia nie podniosła wzroku znad herbaty.
-Osobiście nie mam zdania, ale jeśli ocenimy to, opierając się na obiektywnych kryteriach, to zgodnie z zasadami złotego podziału, oznaczanego grecką literą [...] i wyrażanego w przybliżeniu liczbą 1,618, twoja twarz jest przyjemna z matematycznego punktu widzenia.
Jakby kiedyś umiał latać,
ale niebo się z niego otrząsnęło, pozostawiając mu jedynie
wspomnienie skrzydeł.
- Byłem przerażony. Zdajesz sobie sprawę, jak lęk wpływa na cerę?
- Oświeć mnie.
[...]
- No cóż, DOKŁADNIE nie wiem, ale z pewnością niedobrze.
Widok ten przypomniał jej o wszystkim, czego nie umiała dostrzegać. Czego nie umiała robić. Potrafiła wpadać do pokoju jak burza, ale nie umiała przykuwać do siebie uwagi wdziękiem osobistym. Mogła już patrzeć na siebie w lustrze, ale nie potrafiła pobudzić swoją twarzą czyjejś wyobraźni.
- Jesteś wszędzie. Jak zaraza.
- Co takiego? Jestem piękny i to cię poraża?
Tylko rozpacz potrafi zmienić prędkość czasu, sekundy przekuć na stulecia, ślad przebytych odległości pozostawić tylko w oczach.