Ciekawa forma. Taka eteryczna, zwiewna, niedopowiedziana. I to zarówno jeśli chodzi o treść, jak i rysunek. Opowieść to fragmenty wierszy, które idealnie tworzą narrację, fakty z biografii poetki oraz drobiazgi wymyślone przez autorkę komiksu. Ot, choćby taki gadający kot, którego pani Szymborska nigdy nie miała. Za to są loteryjki, które bardzo lubiła organizować oraz kolaże, jakie z pasją tworzyła całe swoje życie. Te umieszczone w komiksie też dużo mówią, zwłaszcza w połączeniu z fragmentami poezji. Kreska pani Milani to raczej plama, ponieważ głównym środkiem wyrazu jest akwarela. Przyjemnie się ogląda, chociaż były momenty, gdy brakowało mi konturu. Nie pozostaje mi nic innego, jak zachęcić do lektury.
Oceniam tę pozycję jaką dobrą. Jest to lektura na dosłownie godzinę, albo mniej. Z plusów, to zainspirowała mnie do przeczytania biografii pani Wisławy i zaznajomienia się z z tomikami wierszy. Natomiast minusem i to dosyć dużym jeżeli chodzi o powieść graficzną była dla mnie kreska. Spodziewałam się ładnego, pastelowego wnętrza i niestety się zawiodłam. Moim zdaniem pani Wisława była zupełnie do siebie nie podobna i ogólnie rysunki nie dały mi estetycznej przyjemności.