Najnowsze artykuły
Artykuły
Czytamy w weekendLubimyCzytać159Artykuły
Uwaga konkurs! Weź udział i wygraj książki z cyklu „Pięć królestw“ Brandona Mulla!LubimyCzytać4Artykuły
Władza i pieniądze zawsze będą nas podniecać – mówi Aleksandra TroszczyńskaBarbaraDorosz1Artykuły
Twarz innej. „Yellowface” Rebekki KuangBartek Czartoryski2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
Jill Blakeway

2
5,0/10
Pisze książki: zdrowie, medycyna
Ten autor nie ma jeszcze opisu. Jeżeli chcesz wysłać nam informacje o autorze - napisz na: admin@lubimyczytac.pl
5,0/10średnia ocena książek autora
6 przeczytało książki autora
14 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma

2020
Medycyna energetyczna. Akupunktura, medycyna chińska i inne naturalne metody uzdrawiania
Jill Blakeway
5,0 z 3 ocen
19 czytelników 2 opinie
2020

2012
Jak się robi dzieci. Trzymiesięczny skuteczny program wspomagania płodności
Jill Blakeway, Sami S. David
0,0 z ocen
2 czytelników 0 opinii
2012
Najnowsze opinie o książkach autora
Medycyna energetyczna. Akupunktura, medycyna chińska i inne naturalne metody uzdrawiania Jill Blakeway 
5,0

Naukowcy od lat badają zjawiska dla nich niepojęte i niemierzalne, jakby walcząc ze stereotypem, że to, co nie ma swojego uzasadnienia, nie ma prawa istnieć. Choćby uzdrawianie poprzez energię, która przenika w nas za pośrednictwem bioenergoterapeutów zwanych często (acz niesłusznie) szarlatanami. Niekonwencjonalne metody leczenia, które współistnieją obok tych tradycyjnych, klinicznych, stanowią odwieczną zagadkę i chyba cała trudność tkwi w tym, że nie można „upchnąć” ich do tak zwanego „jednego wora”. Nie można tym samym ująć ich całościowo. Każda z technik jest inna, każdy lekarz „energetyczny” jest inny, każdy pacjent ze swym schorzeniem jest inny. Odmienność indywidualnych przypadków jest wprost proporcjonalna do liczby chorób, schorzeń, technik i metod niekonwencjonalnego uzdrawiania. Pewnie dlatego ludzie „w chorobie” tak ich poszukują. Leczony i uzdrowiciel tworzą podczas sesji więź, wzajemnie – acz indywidualnie – synchronizują ze sobą organizmy i pola energetyczne, a tym samym osiągają rezonans częstotliwości, który... przyspiesza leczenie. Tu liczy się tylko jedna osoba – chory, który czuje się poniekąd wyjątkowo. Staje się epicentrum wszystkiego i nieświadomie stawia tym samym pierwszy krok u zdrowiu. A naukowcy – tkwiąc nadal w martwym punkcie – mnożą pytania, na które nie znajdują odpowiedzi.
Czy istnieje logiczne wytłumaczenie zjawisk nadprzyrodzonych? Czy można poprzez skrupulatną analizę racjonalnie określić i opisać sferę sieci wzajemnych powiązań czego, co rozum nie jest w stanie pojąć?
Filozofia wschodnia, co wyczytamy w „Medycynie energetycznej” Jill Blakeway wychodzi z założenia, że naszą (ludzką) treść stanowi energia i że w istocie jesteśmy jej skondensowaną postacią. Energia nas otacza, poniekąd buduje, obrazuje nas – naszą siłę, zdrowie, myśli i aurę uczuć. A skoro coś nas otacza, to pochodzi z zewnątrz. Idźmy dalej – wedle dociekań autorki. Jeśli coś istnieje na zewnątrz nas, to wobec tego możemy poprzez zmianę tej aury wpływać na nasz organizm. Źródłem bowiem jest zawsze otaczający nas świat. W tej „poświacie” jest także Bóg, którego wielu nazywa „źródłem”. Wyznawana religia nie stoi na przeszkodzie, ani tym bardziej w nazewnictwie owej mocy pochodzącej od czegoś „wyższego” od nas. Bo cała sztuka i siła leży w ludzkiej psychice oraz ciele.
Czasem trzeba odpuścić. Wyzbyć się zła, zazdrości i żalu i przeistoczyć jej we współczucie, dobro i nadzieję. Sekret? Moja odpowiedź po lekturze „Medycyny...” brzmi – nie myśl zbytnio o swojej chorobie, czy niedomagający narządzie. Odpuść sobie. Popuść wodze fantazji, koloruj własne marzenia i zwykłą codzienność. Z palety kolorów wybieraj te najjaśniejsze i maluj nawet detale. Świat się zmieni i ty dzięki temu też. Nieświadomie spokorniejesz, wyciszysz się i zaakceptujesz życie jakiekolwiek by ono nie było. Organizm uzdrawia się bez twojej wiedzy, skleja nowe komórki ciebie i odblokowuje czakry energii.
Mądre, a jakże proste.
„Medycyna energetyczna” to publikacja po części naukowa, po części przewodnik po zdrowiu zrozumiały dla każdego laika. Czytanie wymaga skupienia uwagi i koncentracji. Trzeba dać sobie czas na lekturę i refleksję. Dać sobie czas na zrozumienie, pojęcie i praktykę. Od zawsze wiadomo, że nie opieszałość leczy, lecz cierpliwość i pokora. Wszystko wymaga spokoju. I automatycznie nasuwa mi się dygresja - „Medycynę energetyczną” Blakeway warto spoić z „Medytacją dla relaksu” Adama O`Neilla. To tylko pozornie dwie różne publikacje, jednak posiadają jeden wspólny mianownik – pole magnetyczne. Nie chcesz farmakologii – naucz się właściwie oddychać, a spowolnisz pracę serca, oczyścisz umysł i wyzwolisz energię samouzdrawiania. Warto.
Mam nadzieję, że ta książka nie przepadnie w stosach innych. Wartościowa, dobra, bezcenna – kumulacja zdrowia dla każdego. Wystarczy wyciągnąć rękę.
Medycyna energetyczna. Akupunktura, medycyna chińska i inne naturalne metody uzdrawiania Jill Blakeway 
5,0

Interesujecie się medycyną naturalną? Zastanawiacie się, czy farmakologia i lekarze z różnymi specjalizacjami to jedyna droga ku potencjalnemu wyzdrowieniu? Czy też można inaczej? Sięgając po ten tytuł, może nie spodziewałam się dogłębnego studium poszczególnych „dziedzin” medycyny alternatywnej, ale czegoś, co rzuci nieco światła na różne zagadnienia z nią związane. Tymczasem...
… czuje się rozczarowana tym, że tego tam nie znalazłam. A właściwie jest tej wiedzy zdecydowanie za mało. Autorka za bardzo skupiła się na pisaniu o sobie i swoich przeżyciach z dzieciństwa i bycia energoterapeutką oraz ze spotkań z różnymi utalentowanymi pod względem energetycznym ludźmi. Owszem kilka jej retrospekcji dotyczy na przykład tego, że udało się za pomocą energoterapii wyleczyć pacjenta z raka, czy uśmierzyć ból, ale... wyszła z tego trochę biografia niżeli książka z pogranicza poradnika i pozycji naukowo-medycznej.
Jednak jednej rzeczy autorce odmówić nie można. Ma dar. Nie tylko w jako energoterapeutka. Potrafi bowiem opowiadać tak, że nawet opisy eksperymentów na myszach są na tyle fascynujące, że czyta się o nich w pewnym sensie z przyjemnością. I możecie być zdziwieni, ale Medycynę energetyczną... Jill Blakeway czyta się nadspodziewanie szybko. A biorąc pod uwagę, że lubię takie medyczne i niemedyczne historie – byłam zadowolona (gdy odchodziłam myślami od tego, czego oczekiwałam po tym tytule). Szczególnie odniesienia do kultury chińskiej i szamańskich umiejętności – jako miłośnik wszelkich kultur i wierzeń oraz mitów z nimi związanych – nie potrzebowałam więcej.
Czytając, czy też kartkując ten tytuł, przejdziecie przez akupunkturę, strojenie czakr, stabilizowanie przepływu energii, leczenie lewą dłonią i środki placebo, ale głównie w odniesieniu do tego, co ktoś gdzieś napisał/opublikował. Jill Blakeway cytuje wiele różnych publikacji i energoterapeutów, czyniąc ze swojej książki taką biografię poprzetykaną różnymi cytatami. Szkoda, bo gdyby autorka skupiła się bardziej na opisaniu np. historii akupunktury, mechanizmu tejże metody i wskazała jakieś podstawy, które mogłyby jakimś początkiem do zgłębiania tegoż zagadnienia i albo skorzystania z takiej „usługi” albo próby rozwinięcia skrzydeł i zdobywani wiedzy, by nieść pomoc i ulgę innym, miałoby to w moim odczuciu większy sens. A tak, mamy, co mamy i nie każdy będzie z tej lektury usatysfakcjonowany.
Więc jeśli szukacie książki, która przybliży Wam tajniki medycyny chińskiej, akupunktury, czy energoterapii, to zdecydowanie w tej tego nie znajdziecie. Jeśli jednak lubicie od czasu do czasu poczytać coś z pogranicza literatury popularnonaukowej i poradnika – być może znajdziecie w tym tytule coś więcej.