Balsam dla duszy nauczyciela Jack Canfield 6,7
ocenił(a) na 34 lata temu Druga (i zdecydowanie ostatnia) przeczytana przeze mnie książka z tej serii. Seria łzawych, sentymentalnych historyjek o tym, jak to pięknie jest być nauczycielem, wyciągać z człowieka to, co najpiękniejsze, motywować, inspirować i mieć za to po grobową deskę wdzięczność setek ludzi.
Historyjki dość naciągane. Zdaję sobie sprawę, że amerykańska mentalność jest inna od naszej oraz że ich system edukacji i kompetencje nauczyciela różni się od naszego, jednak i tak historie są zupełnie niewiarygodne. I o ile jeszcze uwierzę w listy pisane do nauczycieli po trzydziestu latach, o ile łyknę jeszcze bajdurzenie o nauczycielce nocującej bezinteresownie byłego, dorosłego już ucznia bo ten nie miał gdzie się podziać, o tyle po historii o biznesmenie, który kupił Porsche nauczycielowi z dzieciństwa wysiadłem psychicznie.
Jedyny plus książki jest taki, że wyłania się z niej obraz pożądanych cech człowieka, który pracuje z dziećmi i młodzieżą. I nie ma tu słowa o dużej wiedzy, umiejętności jej przekazywania czy legendarnej cierpliwości, ale cech zupełnie innych: empatii, walki o ucznia, wiary w jego wartość, zaufania i walki o niego nawet wtedy, kiedy wszyscy (włącznie z nim samym) tę wiarę stracili.
I właśnie to powoduje, że tej książki nie skreślam zupełnie, jednak i tak ostrzec muszę przed płytkością, tanią sentymentalnością, niezbyt umiejętnym graniem na emocjach oraz oderwaniem od realizmu.
Komu spodobały się inne książki z tej serii, zapewne doceni i tę. Działa to jednak oczywiście w dwie strony - kogo irytują "Balsamy dla duszy", może sobie spokojnie odpuścić tę książkę. Ja należę do tej drugiej grupy i swoją przygodę z "Balsamami dla duszy" na dwóch tomach definitywnie kończę.