cytaty z książek autora "Becky Chambers"
Myślę, że jest coś pięknego w tym, że ma się szczęście, by być świadkiem rzeczy, które odchodzą.
Aandriskowie też wytwarzają więź poprzez kopulowanie, ale ludzie mogą od tego oszaleć. Bo jak inaczej można wyjaśnić zachowanie rozumnego gatunku, który doprowadził przeludnienie do granicy zapaści środowiska? To jest lud, który nakopulował się jak głupi.
Nie oceniaj innych gatunków według swoich
własnych norm społecznych.
You keep asking why your work is not enough, and I don’t know how to answer that, because it is enough to exist in the world and marvel at it. You don’t need to justify that, or earn it. You are allowed to just live.
I threw myself into my work, I went to all the places that used to inspire me, I listened to music and looked at art, I exercised and had sex and got plenty of sleep and ate my vegetables, and still. Still. Something is missing. Something is off. So, how fucking spoiled am I, then? How fucking broken? What is wrong with me that I can have everything I could ever want and have ever asked for and still wake up in the morning feeling like every day is a slog?
- No cóż, może ty możesz, ale nam nie wolno zejść ze szlaku. Nie powinniśmy tego robić.
Robot gapiło się na niego, jakby Dex zaczęli do niego mówić w innym języku.
- (...) Jak myślicie, jak powstają ścieżki?
Ciężko na to zapracowali. Wkładali w to serce. Wszędzie, gdzie się pojawiali, widzieli uśmiechy i mieli świadomość, że to ich praca - ich praca! - je wywołuje. Dawali ludziom radość. Sprawiali, że ich dzień był lepszy. Gdyby się nad tym zastanowić, to była wielka rzecz. To powinno wystarczyć. Wystarczyć aż nadto. A jednak, gdyby mieli być całkowicie szczerzy, tym, na co zaczęli najbardziej czekać, nie były uśmiechy, prezenty ani poczucie dobrze wykonanej pracy, tylko to, co po tym wszystkim następowało. To, że wracali do swojego wozu, zamykali się w środku i spędzali kilka cennych, bezkształtnych godzin zupełnie sami. Dlaczego to nie wystarczało?
Jacy my musimy być, kurwa, rozpieszczeni? Do jakiego stopnia porąbani? Co jest z nami nie tak, że możemy mieć wszystko, czegokolwiek tylko moglibyśmy chcieć, a i tak budzimy się rano i czujemy się, jakby każdy dzień nas wykańczał?
(...) wystarczy istnieć w świecie i się nim zachwycać. Nie musicie tego usprawiedliwiać ani sobie na to zasłużyć. Wolno wam po prostu żyć.
-Dobre są też kryminały.
[...]
- Myślę, że mają one związek ze strachem przed śmiercią. Boją się jej wszystkie istoty organiczne, ale czasami nie można powstrzymać złych wydarzeń. Myślę, że swego rodzaju pociechę stanowi wyobrażanie sobie, że nawet jeśli sobie samemu albo bliskiej osobie przydarzy się coś strasznego, to odpowiedzialni za to zawsze zostaną schwytani, a ci, którzy rozwiązują zagadkę, zrobią to w wielkim stylu.
You’re an animal. And animals have no purpose. Nothing has a purpose. The world simply is. If you want to do things that are meaningful to others, fine! Good! So do I! But if I wanted to crawl into a cave and watch stalagmites with Frostfrog for the remainder of my days, that would also be both fine and good.
Do you not find consciousness alone to be the most exhilarating thing? Here we are, in this incomprehensibly large universe, on this one tiny moon around this one incidental planet, and in all the time this entire scenario has existed, every component has been recycled over and over and over again into infinitely incredible configurations, and sometimes, those configurations are special enough to be able to see the world around them. You and I—we’re just atoms that arranged themselves the right way, and we can understand that about ourselves. Is that not amazing?
Are you afraid of that?" they asked. "Of death?" "Of course," Mosscap said. "All conscious things are. Why else do snakes bite? Why do birds fly away? But that’s part of the lesson too, I think. It’s very odd, isn’t it? The thing every being fears most is the only thing that’s for certain? It seems almost cruel, to have that so…" "So baked in?" "Yes".
-Ten statek wykonuje przebicia na ślepo?
Rosemary nie podobało się to. Przedzieranie się przez przestrzeń pomiędzy
przestrzenią bez wyraźnego pojęcia, w którym miejscu się wróci, nie było
tym, w czym chciałaby uczestniczyć.
— No. Dzisiaj właśnie takie zrobimy. — Kizzy poklepała Rosemary po
ramieniu. — Nie martw się. Wiem, że to brzmi przerażająco, ale ciągle to
robimy. Uwierz mi, jesteśmy całkowicie bezpieczni.
„Uwierz mi”. Słowa wypowiedziane przez mechtech w brudnym
kombinezonie z listami spraw do załatwienia wypisanymi na rękawie.
Rosemary potrzebowała lepszego zapewnienia.
-A co robią wasi gatunkiści? — zapytała Kizzy.
Sissix wzruszyła ramionami.
— Mieszkają w gospodarstwach za zamkniętymi bramami i mają prywatne orgie.
— I czym to się różni od tego, co robią pozostali z was?
— Nie mamy bram i na nasze orgie może przyjść każdy.
Po kilku chwilach dostrzegła egzekutora zmierzającego z powrotem
w stronę drzwi. Przed nim szedł człowiek. Było z nim coś nie tak. Sissix
widziała to w jego ruchach. Co oni mu zrobili? Kiedy się zbliżył, wessała
powietrze przez zęby. Jego tułów pokrywały fioletowe plamy sińców. Twarz
miał w strasznym stanie, a jego nos tkwił w twarzy pod dziwnym kątem.
Poruszał się sztywno, trzymając się ręką za bok. Drugą ręką starał się osłonić
genitalia. Ach, ci ludzie. No, doprawdy, pobity i wrzucony do dołu tym się martwi?
Nigdy nie zapomnę dnia, w którym dowiedzieliśmy się, że ludzie zostali przyjęci do WG. [...]
Byłem przy składzie alg, nie, nie, to był
warsztat, tak, warsztat. Pracował tam człowiek. Jego zadaniem było
czyszczenie używanych części przeznaczonych do sprzedaży. Bezmyślna
i ciężka robota. Wcale niedobra praca dla gatunku o miękkich dłoniach. Po
jego ubraniu było widać, że nie zarabiał dużo. Nie było jego szefa, więc
pomagał mi szukać… Och, tego, czego potrzebowałem. Mały projektor na
jego biurku pokazywał wiadomości i nagle pojawiła się ta. Ludzie w WG.
Mężczyzna zamilkł. A potem zrobił coś, czego nigdy wcześniej nie widziałem:
rozpłakał się. Nie wiedziałem, że ludzie płaczą, więc trochę się
przestraszyłem. Wiecie, jaki niepokojący widok stanowią czyjeś przeciekające
oczy? Ha! I ten biedak usiłował wyjaśnić mi, co to jest płacz, doznając
jednocześnie wszystkich swoich emocji. Nigdy nie zapomnę, co mi wtedy
powiedział. Powiedział: „To znaczy, że się liczymy. Jesteśmy coś warci”. A ja
powiedziałem: „Oczywiście, że jesteście coś warci. Każdy jest coś wart”.
A on powiedział: „Ale teraz wiem, że galaktyka też tak myśli”.
Saga o wojnie i ojczyźnie wylewała się z ust zestawu, a Sidra miała świadomość, że Niebieski odwraca jej uwagę. Widziałam jak robił coś bardzo podobnego wobec Papryki w chwilach, kiedy myśleli, że Sidra tego nie zauważa, kiedy Papryka zaczynała się czegoś bać bez powodu. Pytał ją, nad czym pracuje. Pytał o ostatni sym, w który grała. Pod pewnym względem Sidra czuła się nieco manipulowana, jakby Niebieski celowo rozpraszał zły nastrój, który słusznie chciała pielęgnować - lecz skupienie się na czymś innym rzeczywiście pomagało, a bycie modelką malarza też wpływało na nią zaskakująco dobrze. Miło było być obserwowaną, miło było skupiać na sobie czyjąś całą uwagę. Czy to jest samolubne? A jeśli nawet, czy to coś złego?
- To o co chodzi z cebulą? - zapytało z ogromnym zainteresowaniem.
She would never, ever understand the idea that a child, especially an infant, was of more value than an adult who had already gained all the skills needed to benefit the community. The death of a new hatchling was so common as to be expected. The death of a child about to feather, yes, that was sad. But a real tragedy was the loss of an adult with friends and lovers and family. The idea that a loss of potential was somehow worse than a loss of achievement and knowledge was something she had never been able to wrap her brain around.
Mieliśmy dziesięć lat. Byliśmy małym dzieckiem. Strasznie chcieliśmy, żeby ktoś nas przytulił. Ale kiedy masz dziesięć lat, ostatnią rzeczą, którą chcesz, jest zachowywać się jak małe dziecko.
Jak mam odpowiedzieć na pytanie, czego potrzebują ludzie, skoro nie potrafię nawet ustalić, czego potrzebuje jeden człowiek?
A co robiliśmy, zanim pojawiły się łóżka? (...) Co robiliśmy, zanim pojawiły się prysznice? Przez setki tysięcy lat gatunek ludzki świetnie sobie radził bez tych rzeczy, więc czemu my nie potrafimy?