Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Mimo, że książka nie jest rozchwytywana, a nieliczne opinie są bardzo niekorzystne, postanowiłam poświęcić jej jeden wieczór. Ze względu na jej niewielką objętość, tyle czasu wystarczyło, aby się z nią zmóc. Czy było warto? Z pewnością mogłam w tym czasie przeczytać coś bardziej interesującego, czy chociażby mniej irytującego. A irytowało wiele. Począwszy od głównej bohaterki, której raz można pozazdrościć, a raz współczuć, a skończywszy na błędach stylistycznych. Ciągłe rozterki Zuzanny, jej niezdecydowanie i zabawa uczuciami innych, stają się po pewnym czasie męczące. Raz jej kibicowałam, a raz potępiałam, aż w końcu mnie to znudziło. Sama fabuła nie jest jednowątkowa, jednak wszystko skupia się wokół namiętności i zdrady. Powiązania między bohaterami i ich zachowania można przyrównać do zależności istniejących w serialu, niegdyś tak chętnie oglądanym przez matki i babcie, "Moda na sukces", czyli "każdy z każdym". Do tego wszystko jest dość płytko potraktowane. Uczucie szybko gaśnie, zdrada jest na porządku dziennym, a wyrzuty sumienia nie mają znaczenia. Irytował mnie też język, a zwłaszcza nagminne błędy typu "zaplanował tĄ randkĘ". Może niewielu zwraca na to uwagę, jednak mnie to razi. Zachowanie "związku zgody" powinno być również brane pod uwagę przy korekcie książki. Nie jest to lektura, która zapada w pamięć przez wciągającą fabułę, czy inne walory, ale raczej przez wiele niedociągnięć, które nie skłaniają do ponownego sięgnięcia po nią, czy polecenia jej innym.