Pod podszewką magii Zbigniew Chrząszcz 5,9
ocenił(a) na 67 lata temu http://bjcdobryfilmijeszczelepszaksiazka.blogspot.com/2017/04/pod-podszewka-magii-zbigniew-chrzaszcz.html
.......................................................................
Wydawnictwo NovaeRes znów mnie zaskoczyło. Kiedy zaczynałam czytać tę pozycję, nie wiedziałam z jakim konkretnie gatunkiem mam do czynienia. Nie chciałam sobie psuć niespodzianki czytając cudze recenzje. Jednak teraz po przeczytaniu książki cóż... Wstyd się przyznać, nadal nie wiem z jakim gatunkiem miałam do czynienia. Jedno jest pewne. Opis z okładki to totalna pomyłka.
Grupa bohaterów, przyjaciół - bo to niezwykle istotne - zostaje wplątana w przebiegłą intrygę. Profesor Adam Koch wyłania się z pozostałych jako nieformalny lider, przywódca. Jest ekspertem z dziedziny fizyki, jednak to inne cechy jego osobowości staną się przydatne w rozwiązaniu tej zagadki. Posiada bowiem umiejętności wyczuwania w ludziach zła w czystej postaci. Odbiera niczym stygmaty na swym ciele okrucieństwo, ból zadany przez zwyrodnialców. Czy jego umiejętności pozwolą przechytrzyć śmierć, czy dotrą do iluzjoniści Rubika, po którego występach dochodzi do szokujących zdarzeń, niewyobrażalnie okrutnych zbrodni? Demon otacza ich ze wszystkich stron, czy uda mu się skłócić wszystkich towarzyszy? Odebrać zdolność wspólnego działania? Zniechęcić do poszukiwania źródła potwornego zła?
Marek to postać trzecioplanowa, albo nawet dalsza. Oczekiwałam jej rozwinięcia, jakiegoś zgłębienia tematu, szczegółów... niemal do samego końca. Kim zatem jest Rubik, Marek? Nie wiadomo bo oprócz wzmianki o jedenastoletnim chłopcu na początku książki, na pozostałych czterystu stronach nie wiele się o nim dowiadujemy. Bohater na którym jak sądziłam oparta będzie fabuła, znika zanim tak naprawdę się pojawi. Wspomina się o nim rzadko albo wcale. Ilość pozostałych bohaterów przytłacza. Zwłaszcza na pierwszych trzydziestu stronach. To niczym gra o tron. Zmusiło mnie to do notowania szczegółów, żeby się nie pogubić. Źle się z tym czułam, tym bardziej że wiele postaci okazało się epizodem, uzupełniającym co prawa fabułę, ale moim zdaniem, zupełnie niepotrzebnych. I gdy wydaje mi się że akcja nabiera tempa, kolejna postać wyhamowuje wątek. Ani to kryminał, ani fantasy.
Na plus dla tej pozycji zaliczyć należy umiejętności literackie autora, bezsprzecznie posługuje się wyszukanym językiem, który czyta się z przyjemnością. Sposób w jaki tworzy opisy jest niezwykle barwny. Pod tym względem czuję się zaspokojona. Warto zauważyć, iż książka zawiera dość mocny wątek religijny, duchowy. Autor wielokrotnie podkreśla wartości chrześcijańskie, przekładane na wszystkie aspekty życia. Wiarę w moc miłości i modlitwę: oczyszczającą i wyzwalająca z lęków. Obserwujemy niemal biblijną walkę dobra ze złem. Wielokrotnie bohaterowi wspominają o wyższych wartościach, potrzebie kontaktu z Bogiem, potrzebie i sile modlitwy, jej wyzwalającej mocy. Być może zbliżające się Święta Wielkanocne tak mnie nastroiły, ale niezwykle łatwo ta część fabuły trafiła do mojego umysłu, albo serca. Spowodowała, że musiałam się na chwilę zatrzymać i przemyśleć oraz uszeregować potrzeby i wartości.
Bardzo zainteresował mnie motyw z ukrytym listem, jednak po kilku próbach podjętych przez bohaterów książki w celu rozwikłania zagadki wątek zostaje zupełnie porzucony. I tak się dzieje wielokrotnie w przypadku kilku wątków i pojawiających się postaci.
Przez cały okres czytania książki autor rozpalał moją wyobraźnie i intrygował po to tylko alby w kolejnym rozdziale zarzucić podjęty temat bądź uśmiercić bohatera.
Podsumowując autor niewątpliwie ma ogromny potencjał. Ilością pojawiających się wątków obdzielił by przynajmniej kilka książek. Nie zbudował jednak napięcia, które moim zdaniem powinno mnie trzymać w swych szponach do ostatniej strony. Z niektórych motywów można by zrezygnować, inne zaś prosiły się o rozwinięcie. Aspekt kryminalny był dość wątły, sprawiał wrażenie jakby autor eksperymentował z tym gatunkiem.