„Ostateczne rozwiązanie” – diabelska wizja (nie)znanej historii. Wywiad z Robertem J. Szmidtem

Marcin Waincetel Marcin Waincetel
29.06.2021

Historia ludzkości jest pełna sprzeczności. Czy upadek imperium Hitlera mógł zmienić tragiczny obraz XX wieku? W jaki sposób eksperymentować z przeszłością i przyszłością? Co jest dziś kodeksem wartości? Między innymi o tym rozmawiamy z Robertem J. Szmidtem, przy okazji premiery jego najnowszej książki, czyli „Ostatecznego rozwiązania”.

„Ostateczne rozwiązanie” – diabelska wizja (nie)znanej historii. Wywiad z Robertem J. Szmidtem

[Opis wydawcy] Wyobraź sobie świat, w którym III Rzesza może wygrać wojnę

8 listopada 1939 roku bomba skonstruowana przez Georga Elsera zabija większość przywódców Trzeciej Rzeszy, zmieniając nieodwracalnie bieg historii. W nowej rzeczywistości nie dochodzi do podboju Francji, ewakuacji z Dunkierki, Bitwy o Anglię, masakry polskich jeńców w Katyniu, budowy obozu zagłady w Oświęcimiu, ataku na Pearl Harbor oraz tysięcy innych odrażających zbrodni wojennych i podbojów, o których dowiadywaliśmy się z książek i relacji naocznych świadków.

Hitler umarł, niech żyje Himmler! Witajcie w nowym wspaniałym świecie, w którym miejsce aroganckiego szaleńca zajęli piekielnie inteligentni architekci ostatecznego rozwiązania. Witajcie w największym koszmarze ludzkości, w którym, jak się wydaje, umarła nawet nadzieja.

Marcin Waincetel: Historia uczy nas, że w przeszłości podejmowano szereg nieudanych prób zabójstwa Hitlera. W twoim przypadku, o czym dowiadujemy się z książki, „To była naprawdę misterna intryga, dzieło geniusza zbrodni, przerastającego konkurentów o głowę”. Zatem w jaki sposób zaplanował to wszystko Robert J. Szmidt? Czy mógłbyś zdradzić nieco kulisy „Ostatecznego rozwiązania”?

Robert J. Szmidt: Wszystko opiera się na jednym pytaniu, jednej kwestii, która nurtuje ludzi od lat czterdziestych minionego stulecia. Co by było, gdyby zamach na Hitlera się udał? Wiele osób uważa, że byłoby to błogosławieństwem, ale są też tacy historycy, którzy dowodzą, iż usunięcie Führera ze sceny mogłoby jedynie skomplikować sytuację Aliantów, ponieważ to jego wybuchowy temperament i chaotyczne decyzje najskuteczniej osłabiały niemiecki potencjał. Postanowiłem odpowiedzieć na to pytanie – wprost, bez kluczenia. Za punkt wyjścia obrałem zamach na Hitlera, do którego doszło na samym początku wojny, w listopadzie 1939 roku. Wysadzenie piwiarni w Monachium obrosło szeregiem legend, pisano na ten temat książki, kręcono filmy dokumentalne i fabularne, snując przeróżne teorie, ze spiskowymi włącznie. Wykorzystałem elementy kilku z nich, aby stworzyć spójny, ale też wiarygodny historycznie scenariusz wydarzeń. Rekonstruując to wydarzenie, pokazałem kto, jak i dlaczego mógłby zmienić bieg historii. 

To był punkt wyjścia, ale nie mniej ważne jest rozwinięcie, które pokazuje skutki wspomnianego zamachu, te bezpośrednie i dalekosiężne. Chciałem pokazać, jak mogłyby potoczyć się losy tej wojny, gdyby za sterami w Berlinie usiadł ktoś inny, ktoś mający wcale nie tak odmienne spojrzenie na problem, ale bardziej zrównoważony i pragmatyczny. Typowy buchalter zagłady.

Ta pora, zaraz po dziewiątej, była zbyt ryzykowna. Bomba nie może przecież wybuchnąć za wcześnie, zanim Hitler wejdzie na ustawiony pod kolumną podest, z drugiej jednak strony im krócej będzie przemawiał, tym lepiej. Mniej jadu wsączy w łby nazistów, którzy przeżyją zamach. Mniej wspomnień pozostanie im po ukochanym wodzu. […]

– Robert J Szmidt „Ostateczne rozwiązanie”

Opisujesz świat, w którym nie doszło ani do rzezi na polskich jeńcach w Katyniu, ani bitwy o Anglię, ani budowy obozu zagłady w Oświęcimiu… Natura nie znosi jednak próżni. Ludzkość i tak przeżywa swój koszmar. Czy to znaczy, że ludzkość jest skazana na to, aby przeżywać wojenny koszmar? Że każda cywilizacja ostatecznie i tak musi dojść do upadku i dehumanizacji?

Historia ludzkości pełna jest takich właśnie zdarzeń; jak ktoś pięknie to ujął: sytuacja jest płynna, imperia powstają i upadają, a na ich gruzach rosną kolejne potęgi, które z czasem czeka ten sam los. Usunięcie Hitlera, wbrew obiegowym opiniom, nie zmieniłoby wiele. Może gdyby Anglicy pozwolili go zlikwidować za donosicielstwo zaraz po pierwszej wojnie światowej, nie doszłoby do aż takiej radykalizacji niemieckich nacjonalistów, ale to czyste gdybanie. Hitler nie był jedyny; gdyby nie zebrał się na odwagę i nie przemówił w Bürgerbräukeller, jego miejsce zająłby ktoś inny, może gorszy mówca, ale nie mniej zaciekły nacjonalista, ponieważ sytuacja w Niemczech była krytyczna, a ludzie tracący wszystko, podobnie jak tonący, chwytają się brzytwy. Nikt nie obieca ci więcej niż populista, a moment otrzeźwienia, kiedy poznajesz prawdziwą cenę darowanej ci wielkości, przychodzi zwykle za późno. Myślę, że konflikt był nieunikniony, pytanie tylko, jaki mógł mieć jeszcze przebieg.

„Vox populi, vox Dei. Z wyborami narodu nie sposób dyskutować” – piszesz w swojej książce. Ale czy na pewno? „Ostateczne rozwiązanie” można traktować jako socjologiczny komentarz do alternatywnej rzeczywistości. Jak definiujesz to, czym jest władza? Bo przecież to ona – jej sprawowanie, chorobliwa ambicja – stanowi jeden z motywów przewodni twojej historii. 

Moja książka jest komentarzem do naszej rzeczywistości – pokazując odmieniony bieg historii, nie musiałem wykorzystać ani jednego nieprawdziwego elementu. Każdy polityk wymieniony z imienia i nazwiska jest postacią historyczną. Pokazałem jedynie, w jaki sposób losy tych ludzi mogłyby się potoczyć, gdyby ktoś gdzieś uznał go za bardziej przydatnego. W rozmowach bohaterów przywołuję prawdziwe wydarzenia, które definiują nastroje społeczne tamtych czasów i lat, ponieważ odegrają one nie mniejszą rolę w budowaniu scenariusza przemian. Nie czarujmy się, Hitler, Mussolini i im podobni nie byliby w stanie rozpętać tego piekła, gdyby nie masy, miliony posłusznych wykonawców ich woli. Nie tylko tych, którzy planowali i wydawali konkretne rozkazy, ale także tych pociągających za spust i bijących brawo albo machających chorągiewkami. Wszyscy ci ludzie mieli swój udział w zbrodni, czynny i bierny, o czym nie powinniśmy zapominać.

„I tak Piłsudski ustąpił miejsca Hitlerowi, a Aleje Ujazdowskie zaczęły wychwalać zwycięstwo Rzeszy, przybrawszy nazwę Siegesstrasse...” – ideologia zmienia świat. A ty postanowiłeś, że zrekonstruujesz go z iście diabelską precyzją. Jak wyglądał proces researchu przy realizacji tak skomplikowanego projektu literackiego?

Zacząłem od wybrania zamachu, który mógłby posłużyć za punkt wyjścia tej opowieści. Takich prób było wiele - weźmy wspomniany w książce zamach podczas parady zwycięstwa w Warszawie - ale podłożenie bomby w Monachium pasowało idealnie do założeń. Nie tylko ze względu na czas ataku, ale też towarzyszącą mu aurę niedomówień i łączące się z nim teorie. Mając dobry punkt wyjścia, skupiłem się na doborze bohaterów. Tu wybór był jeszcze prostszy, bracia Kozielewscy to kolejny strzał w dziesiątkę (tu zaznaczę, że celowo nie używam pseudonimu, pod którym wszyscy znamy Jana). Ich wojenne losy same w sobie są materiałem na znakomitą powieść sensacyjną. Mając najważniejsze elementy wyjściowe, przystąpiłem do rozpisania tej opowieści na wątki i sceny – i właśnie w tym momencie rozpoczął się najbardziej żmudny etap pracy, ponieważ zamierzałem pokazać miejsca, w których rozgrywa się akcja książki, tak jak wyglądały bądź wyglądałyby w tamtym czasie. W opisach Warszawy korzystałem ze zdjęć i filmów archiwalnych, obóz w Bełżcu jest przedstawiony tak, jak powinien wyglądać w odmienionej już rzeczywistości. Dobrym przykładem będzie tutaj Coventry, w którym bohaterowie spotykają się przed wyruszeniem na Wschód. Miasto symbol, którego centrum w naszej rzeczywistości zostało zrównane z ziemią, tętni życiem, ponieważ nie było Bitwy o Anglię, nie było nalotów dywanowych na brytyjskie miasta i centra przemysłowe. Tu także bohaterowie poruszają się po ulicach i miejscach, które istniały. Dotarłem do map i zdjęć tych miejsc, aby oddać ich prawdziwy wygląd, podobnie jak robiłem to z opisami Warszawy i Rosji. Nawet tak prozaiczna kwestia, jak bieg linii kolejowych, nie jest wymysłem. Posiadam dokładną mapę infrastruktury kolejowej ZSRR z 1942 roku.

Towarzysze wachmana zamilkli w tym samym momencie, jakby posmutnieli. Jan nie rozumiał, co mogło być powodem tak nagłej zmiany humoru, dopóki ta sama ręka, która przed momentem pozbawiła życia Bogu ducha winnego człowieka, nie wyciągnęła się po pieniądze. Ci dranie się zakładali, jak długo wytrzyma ofiara! Więcej nawet, rozeźleni utratą kilku reichsmarek, zaproponowali mordercy odegranie się na kolejnym więźniu. Drągal przyjął wyzwanie z uśmiechem na ustach, po czym ruszył niespiesznie w kierunku przeraźliwie chudego okularnika, który nie wiedzieć czemu stał ze spuszczoną głową, jakby śmierć była mu obojętna. […]

– Robert J Szmidt „Ostateczne rozwiązanie”

„Dzień przed wejściem na pokład samolotu Führera Himmler wprawił w ruch machinę, która dać mu miała pełnię władzy i jednocześnie uratować Trzecią Rzeszę od pewnej zguby…” – zastanawiam się, czy w czasie konstruowania fabuły bazowałeś na dokumentach osobistych, zapiskach, wspomnieniach postaci historycznych, aby nadać im fikcyjne odpowiedniki? Jak określić motywacje takich postaci jak Himmler? 

Tak, przeczytałem liczącą niemal tysiąc stron biografię Himmlera autorstwa Petera Longericha oraz kilka innych książek traktujących o nim i innych przywódcach Trzeciej Rzeszy. Posiłkowałem się także filmami dokumentalnymi. Jest oczywiste, że na potrzeby historii alternatywnej trzeba było uczynić kilka odstępstw, ale starałem się, by obraz głównego antagonisty był jak najbliższy rzeczywistej wersji. W końcu jego życie aż do 8 listopada 1939 roku biegnie tak, jak jest to zapisane w każdej z jego biografii. Odstępstwa zaczynają się dopiero później, gdy wkraczamy do alternatywnej rzeczywistości, ale i tutaj Himmler jest tym samym człowiekiem, o takiej samej mentalności, tyle że zajmuje miejsce Hitlera i otrzymuje możliwość realizacji swoich planów. 

Kozielewski i Fisher to bohaterowie, którzy ryzykują życiem, wykorzystując różne tożsamości. Ich misja jest jednak wyjątkowa. Z książki dowiadujemy się przecież: „Ludzie dali się uwieść pięknym sloganom, ale nie było w nich jednego słowa o truciu tysięcy starców, kobiet i dzieci albo o paleniu ich zwłok w sposób przemysłowy. Wojna wynaturza wielu ludzi, to niezaprzeczalny fakt…” – jednak nowy ład może zostać zburzony. Co było najtrudniejsze, a co najbardziej satysfakcjonujące w czasie konstrukcji akcji powieści?  

W tego typu literaturze najtrudniejsze jest nie samo pisanie, tylko konstruowanie opowieści. To żmudna praca, która wymaga zapoznawania się z treściami, których normalnie nie przyswaja się w takich ilościach. Nie chciałem epatować czytelnika opisami rzezi. Powiem szczerze: żaden człowiek przy zdrowych zmysłach nie jest w stanie wymyślić zbrodni, której hitlerowcy by nie popełnili. Czym przebić fakt zakopania żywcem setek, a może nawet tysięcy małych dzieci, jak zrobiono to w Bełżcu? Takich przykładów mógłbym podać dziesiątki, a każdy z nich byłby równie odrażający. Samo czytanie wspomnień więźniów z Sonderkommando, którzy palili zwłoki w krematoriach obozów koncentracyjnych, może przyprawić człowieka o odruch wymiotny. Ja stanąłem przed koniecznością stworzenia nowego wymiaru „ostatecznego rozwiązania”, nowej jego wizji odhumanizowanej jak tylko się da – i mam nadzieję, że zadaniu temu podołałem.

W swojej twórczości eksperymentujesz z przeszłością, ale również przyszłością. Mam tutaj na myśli między innymi „Mrok nad Tokyoramą”, w którym rozrywką są krwawe zmagania współczesnych gladiatorów, a niepodzielną władzę sprawują korporacje. Czy zgodzisz się, że zarówno „Mrok…”, jak i „Ostateczne rozwiązanie” to opowieści o utracie społeczeństwa? Poszukiwaniu nowego kodeksu wartości?

Tak. Stoimy u progu kolejnych ogromnych przemian, porównywalnych do upadków imperiów. Warto się więc zastanowić nad tym, dokąd zmierzamy. Jak widać na przykładzie wydarzeń z ostatniego roku, państwa poległy w walce z pandemią, a korporacje wyszły z niej silniejsze, bogatsze. Nigdy wcześniej miliarderzy nie pomnażali tak szybko swoich majątków. Pieniądze, dodrukowywane bilionami, też stają się bytem bardziej wirtualnym niż fizycznym. Historia lubi się powtarzać; to pogłębiające się rozwarstwienie doprowadzi prędzej czy później do wybuchu, ale czy jego siła będzie skierowana ku szczytom władzy i kapitału, czy w dół, ku masom zbiedniałych, to pokaże przyszłość. Oby nie najbliższa.

W epilogu „Ostatecznego rozwiązania” zapisano następujące zdanie: „Jego naród okupił sukces morzem krwi, ale była to cena, którą warto zapłacić, by kolejne pokolenia mogły śmielej spoglądać w jakże teraz jasną przyszłość…” – prowokująca myśl, biorąc pod uwagę cały kontekst historii. A z jaką myślą chciał nas ostatecznie pozostawić Robert J. Szmidt? 

W czasie zbierania materiałów do tej książki zauważyłem wiele analogii ze współczesnością. Dzisiaj, nieprzypadkowo, polityczni propagandziści kopiują hasła z lat trzydziestych XX wieku. Ludzi zdesperowanych bardzo łatwo omamić – czy to obietnicami, czy łechtaniem ego. Jeśli nadal będziemy bezrefleksyjnie bili brawo, wierząc w każdą obietnicę, możemy obudzić się w świecie, który wygląda wypisz wymaluj jak kadry z filmu dokumentalnego ilustrującego zbrodnie nazizmu. Nie mówię tutaj wyłącznie o nas, Polakach, ale o ludziach na całym świecie, ponieważ ten proces przebiega równolegle na kilku kontynentach. 

Jakich wartości w literaturze szukasz? Zarówno jako twórca, jak i odbiorca. Czy współczesna fantastyka w dalszym ciągu może kształtować sposób myślenia pokoleń? Czy książki spod znaku historii alternatywnych mogą uwrażliwiać na to, co było? 

Mogą i powinny. Wizje alternatywnych rzeczywistości pozwalają pokazać efekty przemian, które dopiero mogą nastąpić. Są ostrzeżeniem, ostatnim dzwonkiem, zanim sami sobie zgotujemy taki czy inny los. Fantastyka to gatunek literacki, który nie cieszy się wielką estymą wśród krytyków, choć powinien. Czy „Ostatni brzeg” Shute’a nie ocalił świata przed widmem atomowej zagłady? Czy „1984” Orwella nie przestrzegał przed nowym obliczem totalitaryzmu? Fantastyka  porusza w bardzo atrakcyjnej oprawie najbardziej drażliwe tematy, wskazując przy tym najlepsze rozwiązania problemów, które mogą dotknąć nas w przyszłości. Pod tym względem autorzy niewiele różnią się od futurologów. 

Robert J. Szmidt - zapalony podróżnik. Pisarz i tłumacz. Jeden z pomysłodawców Nagrody im. Janusza A. Zajdla, twórca plebiscytu Nautilus, laureat Śląkfy w kategorii Fan Roku 1985. Chciałbym cię zapytać o to, jak zdefiniować współczesny świat polskiej fantastyki – zarówno jeśli chodzi o fanów, jak i odbiorców. Co jest dziś popularne, jeśli chodzi o konwencje artystyczne czy trendy branżowe? Czy fandom jest tak bardzo różnorodny, jak może się to wydawać na pierwszy rzut oka?

Od dziesięciu lat nie jestem już redaktorem naczelnym miesięcznika „Science Fiction Fantasy i Horror”, a co za tym idzie także wydawcą. Nie udzielam się także w fandomie, nie mam więc bladego pojęcia, jak on dzisiaj wygląda. Moje czasy fanowskie to prehistoria, lata osiemdziesiąte minionego stulecia, ba,  tysiąclecia! Z perspektywy dawnego zawodowstwa mogę jednak powiedzieć, że chyba niewiele się zmieniło, najbardziej popularne gatunki fantastyczne trwają niezmiennie, a jedyna różnica jest taka, że mainstream przeżywa inwazję fantastów. Twardoch, Orbitowski, Małecki, Rak. To nazwiska, które wymieni z zamkniętymi oczami każdy wytrawny czytelnik literatury. To także nazwiska autorów, którzy debiutowali utworami fantastycznymi. Nawet ci, którzy tych bezpośrednich związków nie mieli, pisywali fantastykę, że wspomnę nieżyjącego już Pilcha czy naszą noblistkę Olgę Tokarczuk.

Czytając „Ostateczne rozwiązanie”, można stworzyć listę z popkulturowymi referencjami. Przychodzi tutaj na myśl choćby „Człowiek z Wysokiego Zamku” Philipa K. Dicka czy „Czerwone żniwa” duetu Majka-Rusak. Czy są książki, komiksy, filmy lub seriale, do których chętnie wracasz? Oczywiście w kontekście alternatywnej wizji historii.

Może wyrażę niezbyt popularną opinię, ale staram się nie wracać do filmów czy książek, które są już za mną. Jest tyle nowych treści do przyswojenia, że szkoda mi czasu na powtórki. Obecnie tworzy się tak wiele, że życia nie wystarczy, by zapoznać się z każdym tytułem, który jest tego wart – oczywiście zdaniem danego odbiorcy. Tak więc mam już nie kupkę, a regały wstydu, do których sięgam, gdy tylko mam wolną chwilę. No i kilka serwisów streamingowych, z których wyławiam to, co moim zdaniem warte jest obejrzenia. Jeśli dane dzieło nie spełnia pokładanych w nim nadziei, idzie w odstawkę. O tym, że czasu zmarnowanego na oglądanie czegoś głupiego i marnego nie da się odkupić za żadne pieniądze, człowiek przekonuje się w pewnym wieku, zazwyczaj zbyt późno, ale polecam przemyślenie tego tematu. W skali ludzkiego życia możecie zyskać wiele dodatkowych miesięcy na robienie tego, co sprawi wam prawdziwą przyjemność.

Robert J. Szmidt – ojciec założyciel i przez 8 lat redaktor naczelny wydawanego obecnie przez Fabrykę Słów „Science Fiction Fantasy i Horror”. Zapalony podróżnik. Pisarz i tłumacz. Jeden z pomysłodawców Nagrody im. Janusza A. Zajdla, twórca plebiscytu Nautilus, laureat Śląkfy w kategorii Fan Roku 1985. Doprowadził do pierwszego polskiego wydania tekstów Roberta E. Howarda o Conanie. Pierwszy przełożył „Fundację” Isaaca Asimova. Przetłumaczył m.in. „Spook Country” Williama Gibsona, 5 tomów „Zaginionej Floty” Jacka Campbella oraz prozę Mike’a Resnicka.

Przeczytaj fragment książki „Ostateczne rozwiązanie”

Ostateczne rozwiązanie

Issuu is a digital publishing platform that makes it simple to publish magazines, catalogs, newspapers, books, and more online. Easily share your publications and get them in front of Issuu's millions of monthly readers.

Książka jest już dostępna w sprzedaży.

Materiał powstał we współpracy z Wydawnictwem Znak Horyzont


komentarze [8]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Telemasz 04.07.2021 09:18
Czytelnik

Może jest tak, że my właśnie żyjemy w "alternatywnej rzeczywistości" w stosunku do tego, co nam oficjalna propaganda historyczna wciska? Święte Cesarstwo Rzymskie Narodu Niemieckiego zwyciężyło, jedna z jego dawnych stolic stała się aktualną, i teraz przy gorącym entuzjazmie tłumów zabiera się za ostateczne rozwiązywanie kwestii koronawirusa...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Patrycja 29.06.2021 19:36
Czytelniczka

Co by było gdyby? Ciekawe zagadnienie, jeszcze ciekawsze musi być wytłumaczenie zawarte w książce. 

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
falka_19 29.06.2021 14:40
Czytelnik

Ciekawie. Myślę, że sięgnę po tę książkę, bo podobnie jak większość ludzi myślałam, że zabicie Hitlera w odpowiednim momencie byłoby wybawieniem dla świata.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Krzysiek Żuchowicz 30.06.2021 13:57
Autor

Ojjj, zdecydowanie nie. Gdyby inny zamach - w Wilczym Szańcu - się powiódł, władzę przejął by Claus von Stauffenberg, człowiek o wiele gorszy niż Hitler. Oczywiście w filmie Walkiria zrobili z niego męża stanu, który był zmęczony wojną i chciał już ją skończyć.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Rick Deckard 30.06.2021 20:37
Czytelnik

No dla mnie to jest kompletna bzdura. Nie masz pojęcia chyba kim był A.Hitler, chodzi mi o jego profil psychologiczny. Staufenberg był oczywiście nazistą i z pogardą wypowiadał się na temat zarówno Żydów, Polaków i ogólnie Słowian, ale wysnuwanie takich twierdzeń że był on o wiele gorszy od Hitlera jest kompletnym kuriozum. Stauffenberg zdecydowanie nie był paranoikiem,...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Krzysiek Żuchowicz 01.07.2021 22:36
Autor

Przyznaję, powinienem użyć słabszych słów, bo pojawiło się w nim marzenie wygaszenia wojny, ale przez to co pisał, co sam przyznałeś, to jakoś ciężko mi uwierzyć, że Żydzi i ogólnie Słowianie mieliby lżejsze życie po rozejmie. Tu oczywiście można już pobawić się w tworzenie wizji, jaka alternatywna przyszłość  nas by czekała. Chyba że ktoś napisał książkę, albo Zychowicz na...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Legeriusz 04.07.2021 21:06
Czytelnik

Analiza Zychowicza? Litości.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Marcin Waincetel 29.06.2021 10:42
Oficjalny recenzent

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post