Człowiek zwany Jackiem Ketchumem

Bartek Czartoryski Bartek Czartoryski
26.01.2018

Nigdy nie mówiłem do niego „Jack”.

Człowiek zwany Jackiem Ketchumem

Bo ten facet – namaszczony niegdyś przez Stephena Kinga na „najstraszniejszego człowieka Ameryki” – tak po prawdzie „Jackiem Ketchumem” tylko bywał. Stawał się nim, gdy przyszło mu pozować do zdjęcia na skrzydełko książki albo opowiadać z błyskiem w oku o kolejnym makabrycznym pomyśle na fabułę. I, rzecz jasna, kiedy pisał. Wtedy wyłaziło z niego monstrum, na szczęście jedynie literackie, będące, jak myślę, manifestacją swoistej niezgody i gniewu na zastany przezeń, zabałaganiony świat. Ale owa złość nigdy nie przysłaniała mu całej reszty. Ba, częściej zdarzało nam się rozmawiać przy whiskey o przygarniętych przez nas kotach niż o horrorach.

Poznaliśmy się korespondencyjnie, z grubsza osiem lat temu. Byłem wtedy świeżo po studiach i złapałem diabła za nogi, bo jakimś cudem ktoś zaufał mi na tyle, aby dać mi do przetłumaczenia powieść. Po angielsku. Prawdziwego autora. Książka nosiła tytuł, a raczej ja jej taki miałem później nadać, Straceni. Napisał ją Jack Ketchum, dla mnie będący wówczas jedynie enigmatycznym autorem Dziewczyny z sąsiedztwa. Od tamtej pory wymieniliśmy, dosłownie, setki maili, ostatni przed paroma tygodniami. Zastanawiał się, jak to możliwe, że ma już na karku przeszło siedemdziesiątkę, jak prędko ten czas minął. Kiedy widzieliśmy się kilka miesięcy temu, wyglądał na zmęczonego. Rak, z którym wojował latami, znowu dał o sobie znać. Ale i tak poszliśmy do jego ulubionej nowojorskiej knajpy – prowadzonej przez ojca Lady Gagi, którego był przyjacielem – gdzie zjawiał się codziennie, ale to codziennie o siedemnastej, wypiliśmy po szklaneczce i przegrzebaliśmy stragan ulicznego sprzedawcy książek. I dla niego też nie był „Jackiem”.

Nie był nim i dla Kinga. Zwykli razem spędzać urlopy na Florydzie, chodzili wtedy po niekoniecznie wesołych miasteczkach i wybierali z kinowego repertuaru gnioty, które oglądali przy pustej sali, aby móc sobie bez przeszkód pogadać. Nie był nim również dla ludzi z rzeczonego baru, którzy często nie znali jego książek, ale znali jego, choćby z widzenia, tak jak on niegdyś znał mieszkającego po sąsiedzku Johna Lennona. „Najstraszniejszy człowiek Ameryki”? Dobre sobie.

Kiedy odszedł, na mojej tablicy na Facebooku wykwitły dziesiątki zdjęć dodawanych przez moich przyjaciół i przez obcych mi ludzi. Nie miałem pojęcia, ile dla nich wszystkich znaczył, choć przecież niektórzy zamienili z nim zaledwie parę zdań. Bo nigdy nie nauczyłem się myśleć o tym facecie jako o „Jacku”. Chyba nawet nie mam żadnej jego książki podpisanej przez „Ketchuma”.

Dla mnie zawsze był i pozostanie Dallasem Mayrem, facetem, który nigdy nie zniżył się do picia czegoś, co nie zawierało alkoholu. Miał dobre życie i piękne koty. Pisał straszne książki.

P.S. Dzisiaj idziemy z przyjaciółmi wypić za jego pamięć. Oczywiście o siedemnastej.

---

Bartosz Czartoryski - samozwańczy specjalista od popkultury, krytyk filmowy, tłumacz literatury. Prowadzi fanpage Kill All Movies. 


komentarze [5]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Magdalena Wardęcka 30.01.2018 19:15
Bibliotekarka

Bardzo cenne wspomnienie, kolejne, które mówi o Ketchumie nie tylko jako o świetnym pisarzu, ale też człowieku. Jego śmierć to nieoceniona strata, z którą ciężko się pogodzić... Nie ma co ukrywać, że wraz z nim umarła też pewna era literackiego horroru i nie tylko.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
tasiemiec 29.01.2018 20:12
Czytelnik

Kurcze, straszna wiadomość.

Pisarz, którego stawiałem na równi ze Stephenem Kingiem. Jego twórczość bardzo przypadła mi do gustu. Mało tego, zainspirował mnie do pisania udowadniając, że dobra książka nie musi mieć stu zakrętów fabularnych i przeplatających się wątków. W prostocie też jest moc i miejsce na refleksje.

Jest mi autentycznie smutno, dopiero teraz się o tym...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Tomek 26.01.2018 17:59
Czytelnik

Dziękuję za to wspomnienie. Dowiedziałem się kilku ciekawych rzeczy których nie można znaleźć w internecie.
Do pisania każdego rodzaju książek potrzebny jest dar,Jack miał ogromny do pisania horrorów. Momentami odrażające,perwersyjne i na granicy dobrego smaku-za to uwielbiam Ketchuma.
Odszedł wybitny pisarz powieści grozy przez duże G..
Oprócz Rudego...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Tina 26.01.2018 13:35
Bibliotekarka

Nie każdy WIELKI PISARZ po śmierci chciałby być opisany w taki zdeheroizowany sposób.

Mimo to strącony z wieszczego piedestału Ketchum- Mayr wypada w tym krótkim wspomnieniu bardzo sympatycznie.
Czytam tekst i myślę sobie, że to był równy gość.

PS: W ogóle nie znam jego twórczości.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Bartek Czartoryski 26.01.2018 11:33
Tłumacz/Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post