Nieprzeczytywalne

Joanna Janowicz Joanna Janowicz
18.07.2013

Kiedy krytycy zarzucali Joyce’owi, że „Finneganów tren” nie nadaje się do czytania, Samuel Beckett wyjaśnił im: „Ta książka nie służy do czytania – lub raczej służy nie tylko do czytania. Jest po to, by na nią patrzeć i słuchać jej. Proza Joyce’a nie jest o czymś; jest czymś sama w sobie”.

Nieprzeczytywalne

Do tych krytyków chętnie przyłączyłoby się nie tak znów kameralne grono czytelników, którzy nie mogli przebrnąć czy to przez Ulissesa, czy przez Finneganów tren. Nie sposób tego przeczytać w całości – mówią. Kilka pierwszych stron – tak, ale od początku do końca – nie ma mowy. Zbyt jest to zawiłe, zbyt udziwnione, przestylizowane i w zasadzie o czym to opowiada? Rozumiem te zarzuty, choć sama "Ulissesa" przeczytałam, i to z niejaką przyjemnością. Też znam jednak książki zaliczane do klasyków (lub których autorów klasykami nazywamy) nienadające się moim zdaniem do przeczytania. Po ponowieniu kilku prób wciągnięcia się w nie i przeczytania ich od deski do deski, poddawałam się. Czasem lepiej sobie odpuścić niż czytać coś dla samego czytania. Dziś o takich nieprzeczytywalnych powieściach. Znacie takie?


  


Moby Dick
Kto nie próbował, niech spróbuje. Kto próbował i przeczytał, należą mu się szacunek i brawa. Kto próbował i się poddał, może sobie ze mną przybić piątkę. Herman Melville opowiada o Izmaelu, który zaciąga się wraz z przyjacielem na wielorybniczy statek. Wkrótce okazuje się, że dla dowodzącego nim kapitana celem wyprawy jest zemsta na białym wielorybie, Moby Dicku, w walce z którym stracił nogę. Opowieść o szaleńczym pościgu za owianym legendą kaszalotem zdecydowanie mnie nie porwała. Początek czy zarys fabuły nie były zniechęcające, ale ciągnące się przez kilka stron opisy różnych gatunków wielorybów – i owszem, były. Jak rzekł Melville: „Próbuję bowiem wszystkiego, a osiągam to, co potrafię”. Bez komentarza.

Światłość w sierpniu
O co chodzi z tym Faulknerem? Gdy o nim czytam lub wyrywkowo poznaję jego powieści, podoba mi się jego sposób formułowania myśli i ogólny przekaz. Jednak po zagłębieniu się w jego książkach, pardon, wymiękam. Za dużo tu zapadłych amerykańskich mieścin, chłopskich przeciążonych wozów, które godzinami, a czasem całymi dniami wloką się przez bite drogi, za dużo tu niepotrzebnego smażenia się na słońcu, batożenia się, za dużo tego bólu i cierpienia – po prostu nie jestem w stanie tego czytać.
A przecież są tak fantastyczne fragmenty w książkach Faulknera, jak chociażby:
„Wtedy machnął ręką w sposób, którego, powiedział dziadek, wprost niepodobna opisać, jak gdyby zebrał w palcach wszystkie nieszczęścia i klęski całej ludzkości, zebrał je w szczyptę i cisnął za siebie przez głowę” (Absalomie, Absalomie).
Lub:
„Wydawał z siebie ponury, beznadziejny dźwięk bezmiernej rozpaczy, najczarniejszej pod słońcem” (Wściekłość i wrzask).
Lub:
„Kiedy człowiek boi się coś zrobić, wtedy wie, że żyje. Ale kiedy człowiek nie robi czegoś tylko dlatego, że się boi, to wtedy jest martwy”.
W krótkiej formie brzmią wyśmienicie. Ale tak przez 300 stron w towarzystwie wzmiankowanych mieścin i przeładowanych wozów – nieprzeczytywalne. Po kilku próbach pora sobie powiedzieć: basta!

Sen o kobietach pięknych i takich sobie
Przeczytałam tę książkę Samuela Becketta do połowy, później zajęłam się inną książką, a po jej skończeniu nie miałam ochoty wracać do tej zaczętej. Dlaczego? Bo wydało mi się, że nawet jeśli poznam dalszy ciąg, nic to już nie zmieni: choć beckettowski styl pisania spodobał mi się, wydał się zabawny i elokwentny zarazem, nie miałam ochoty wracać do jego świata. Nie chciało mi się wczytywać na nowo w wydany po śmierci pisarza portret artysty z czasów młodości, nie chciało mi się czytać o licznych romansach, nie chciało się, nie chciało, ciało nie chciało, umysł się wzbraniał.


A Wy? Przed czym się tak wzbranialiście? Jakich klasyków nie doczytaliście?


PS Może dam jeszcze jedną szansę Faulknerowi. Tyle znakomitych fragmentów. Jego książki nie mogą być takie znów nieprzeczytywalne. To lato będzie przełomowe?


Zdjęcie Samuela Becketta pochodzi z Wikipedii.
____________________________________________
Przeczytaj także:

Gdzie jest szczęście… 
Fenomen D.H. Lawrence’a 
Bez zgody pisarza 


komentarze [53]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
awatar
konto usunięte
23.06.2014 22:52
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Monika  - awatar
Monika 01.02.2014 19:04
Czytelniczka

niezliczoną ilość razy zabierałam się za Ćpuni więcej nie mam zamiaru. MOIM ZDANIEM szkoda czasu na czytanie na siłę.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
 Ćpun
Piotr  - awatar
Piotr 01.02.2014 18:22
Czytelnik

Kod leonarda da vinci jest bombą pełną informacji która szybko wybucha.Powinno to być świetnym materiałem na książkę lecz z rozdziału na rozdział coraz ciężej się to czytało i ostatecznie nie dobrnąłem do końca i odstawiłem w kąt.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Rafał Brzask - awatar
Rafał Brzask 31.01.2014 21:36
Czytelnik

córaAttyli: Jeśli o mnie chodzi to nie mogę zrozumieć fenomenu "Ferdydurke"....po stu stronach się poddałam. Wytłumaczcie mi co jest niezwykłego w tak zagmatwanej i męczącej treści. Chociaż może nie tyle w treści co w języku autora. Może za kilka lat to zrozumiem. A poza tym to chyba nie znalazłam absolutnie nieprzeczytywalnej książki ;)
Już tłumacze :)
Dla mnie właśnie...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Katarzyna  - awatar
Katarzyna 31.01.2014 19:37
Bibliotekarka

John Updike i William Faulkner

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
córaAttyli  - awatar
córaAttyli 22.09.2013 16:30
Czytelniczka

Jeśli o mnie chodzi to nie mogę zrozumieć fenomenu "Ferdydurke"....po stu stronach się poddałam. Wytłumaczcie mi co jest niezwykłego w tak zagmatwanej i męczącej treści. Chociaż może nie tyle w treści co w języku autora. Może za kilka lat to zrozumiem. A poza tym to chyba nie znalazłam absolutnie nieprzeczytywalnej książki ;)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Karol  - awatar
Karol 21.09.2013 19:34
Czytelnik

Ja uważam, że do każdej książki trzeba dorosnąć. Ja osobiście uważam, że kiedy przebrnę przez Nad Niemnem i Lalkę, bo w czasach licealnych mnie nie powaliły. Ostatnio jednakże słuchałem Klubu Trójki, a w nim prowadzący wspominał, że on osobiście wracał do niej po kilka razy, bo zawsze można coś nowego odkryć. Nie załamuję się i będę czynił dalsze podejścia. Może na czytniku...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Paskuda  - awatar
Paskuda 21.09.2013 19:12
Bibliotekarka

Próbowałam czytać Ulissesa dawno temu, ale był dla mnie zbyt zawiły, a może byłam za młoda? Pojęcia nie mam.
Robiłam także 3 podejścia do Witkacego, po kolei: Pożegnanie Jesieni, Nienasycenie i 622 Upadki Bunga. Za każdym razem poległam na starcie, zapewne dlatego, że to absolutnie przeze mnie nielubiany styl oraz nastrój książki.
Przy prezentacji maturalnej strzeliłam...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
awatar
konto usunięte
21.09.2013 19:00
Czytelnik

Użytkownik wypowiedzi usunął konto

Czytelnick  - awatar
Czytelnick 21.09.2013 18:38
Czytelniczka

Prawdziwą zmorą były dla mnie Opowiadania Zebrane Edgara Allana Poego - bardzo stare wydanie, kupione na stoisku natykwarycznym. Zajęło mi to kilka miesięcy, bo wogóle nie mogłam się na tym skupić. Oczywiście, są tam literacki perełki, śmieszne i wciągające, ale przeplatane wieloma rozwlekłymi, trudnymi i szczerze mówiąc nudnymi opowiadaniami.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post