rozwiń zwiń

Odkrywcy wyobraźni, czyli Festiwal Czytania w Szczecinie - relacja

Joanna Czerwińska Joanna Czerwińska
16.10.2017

W dniach 13-15 października w Szczecinie odbyła się piąta edycja Festiwalu Czytania, organizowanego przez Książnicę Pomorską. Wydarzenie zrealizowane pod patronatem Marszałka Województwa zachodniopomorskiego oraz portalu lubimyczytać.pl zgromadziło tłumy odwiedzających.

Odkrywcy wyobraźni, czyli Festiwal Czytania w Szczecinie - relacja

Po raz kolejny organizatorzy stanęli na wysokości zadania, przygotowując bogaty i różnorodny program. Do Szczecina przyjechało wiele osobistości ze świata sztuki, kultury i literatury, aby wspólnie z nami celebrować to wyjątkowe święto książki. Równolegle odbywało się tyle interesujących spotkań, że zaczęłam żałować, że nie posiadam zmieniacza czasu.

Większość wydarzeń festiwalowych zaplanowano w gmachu Książnicy Pomorskiej – największej szczecińskiej biblioteki, w której niejednokrotnie gubiłam się za czasów studenckich. Pamiętam ją jako miejsce, gdzie na co dzień panuje cisza i spokój. Tym razem było jednak zupełnie inaczej. Literatura ożyła, momentami było wesoło, a czasem poważnie. Interpretacji utworów literackich wszelkiej maści dokonali znani i cenieni przez publiczność aktorzy i dziennikarze. Osobiście nie potrafię jednoznacznie stwierdzić, która z interpretacji była najlepsza. Opania, Zborowski czy Kowalewski to klasa sama w sobie.

Podejrzewam, że nawet gdyby mieli w planach zaprezentowanie treści książki telefonicznej, to publiczność przyjęłaby to z takim samym entuzjazmem. Dlatego fragmenty wyjątkowych utworów takich jak Moskwa-Pietuszki Jerofiejewa, czy Z głowy Głowackiego w ich wykonaniu stanowiły główne punkty programu. Ja pozostaję jednak pod ogromnym wrażeniem Krystyny Czubówny, która w magiczny sposób przeniosła nas w świat Sekretnego życia drzew autorstwa Petera Wohllebena.

Dla tych, którzy lubią wstawać nieco wcześniej, ciekawą propozycję stanowiły kameralne śniadania literackie w Bistro Na Językach. Wejściówki zarówno na sobotnie spotkanie z udziałem Krzysztofa Kowalewskiego oraz Michała Ogórka pt. „Co mi zrobisz jak mnie zjesz”, a także niedzielne „Literackie śniadanie z Reymontem” z udziałem Anny Seniuk i Krystyny Czubówny rozeszły się w mgnieniu oka. Nie lada gratką dla uczestników były także późniejsze wydarzenia artystyczne przygotowane w Teatrze Kameralnym, na przykład performatywne czytanie Żeby nie było śladów. Sprawa Grzegorza Przemyka Cezarego Łazarewicza (tegoroczny laureat Nagrody Nike) w wykonaniu Emilii Komarnickiej, Redbada Klijnstry, Stanisława Brudnego i Macieja Kowalika lub recital Magdaleny Smalary „Kobieta do zjedzenia”, w którym jedzenie traktowane jest jako jedna z największych ludzkich namiętności. Natomiast aktorzy Teatru Polskiego zaprezentowali „Ulice Szczecina” Artura Liskowackiego.

Festiwal Czytania to także liczne spotkania z autorami. Po wiele z prezentowanych tytułów z pewnością warto sięgnąć. Na przykład „Fantom bólu” – zbiór reportaży autorstwa Hanny Krall, poświęconych tematyce Holocaustu i losom polskich Żydów, czy „Pani Furia” Grażyny Plebanek – portret narodzin przemocy w multikulturowym społeczeństwie. Swoje książki zaprezentowali także inni znakomici autorzy. Takie skupisko gwiazd literatury polskiej, czy polskiej sceny oznaczać mogło nie tylko świetną zabawę, ale równocześnie ponad godzinne oczekiwanie na autograf. I choć długie stanie dawało się niektórym we znaki, to niektórzy wykorzystali tę chwilę do nawiązania ciekawej rozmowy i wymiany czytelniczych doświadczeń.

Oprócz fanów kryminałów, literatury pięknej i mrocznych thrillerów, także najmłodsi uczestnicy Festiwalu mieli zapewniony szereg wrażeń. Dla wielu dzieci już sam spacer po gmachu Książnicy stanowił fantastyczną przygodę. Mali odkrywcy mieli możliwość wyszaleć się kreatywnie na licznych warsztatach, inspirowanych przygodami swoich ulubionych bohaterów - Pipi Pończoszanki, Tomka Wilmowskiego czy Małego Księcia. Dzieci jak zaczarowane słuchały przygód Muminków i Kubusia Puchatka. Niektórym słuchaczom ciężko było opanować emocje, więc w ostateczności dzieciaki wzięły scenę siłą. Tutaj wielkie brawa należą się Oldze Bołądź, która świetnie poradziła sobie nie tylko z tekstem, ale i z wymagającą publicznością momentami wchodzącą jej wręcz na głowę.

Spośród zaproponowanych wydarzeń Festiwalu szczególnie zaciekawiła mnie tematyka dotycząca przekraczania własnych granic. Na listę lektur obowiązkowych wpisuję opowieść autorstwa Anny Kamińskiej o legendzie himalaizmu – Wandzie Rutkiewicz, pokonującej szczyty zarówne te rzeczywiste – górskie, jak i te trudniejsze – bariery mentalne i społeczne. Mistrzem w opisywaniu własnych ucieczek poza strefę komfortu okazał się także Przemysław Kossakowski, który z rozbrajającym uśmiechem potrafił opowiadać zarówno o pobycie w Ciechocinku, jak i o tym, jak dał się zakopać żywcem, jak brał udział w ceremonii kambo* czy o poddaniu się symulacji bólu odczuwanego przy porodzie.

Podczas zorganizowanych spotkań widać było bezsprzecznie, że literatura nie zna granic i potrafi łączyć pokolenia. W którymś momencie ze sceny padło piękne zdanie: Nie wiemy, jak daleko sięga nasza wyobraźnia, przy każdej książce odkrywamy to na nowo. I, mimo że jakoś nie często się wzruszam, to kiedy usłyszałam, jak synek przyjaciół prosi: „Mamo, mamo, kupisz mi tę książkę, proooszę?!” to pomyślałam sobie, że może nie jest z nami jeszcze tak źle.

* Niebezpieczny rytuał oczyszczający polegający na zastosowaniu trującej toksyny pozyskiwanej z egzotycznego gatunku żaby.

W festiwalu brała udział Joanna Czerwińska.


komentarze [3]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Joanna Czerwińska 19.10.2017 19:46
Czytelniczka

Relacje online, świetny pomysł dla tych, którzy chcieliby być a nie mogą, zastanawiam się jednak czy wtedy ruszalibyśmy się z domu? :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Joanna Czerwińska 16.10.2017 14:06
Czytelniczka

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
marta 17.10.2017 15:18
Czytelniczka

Byłam na Kossakowskim, na Rusinku i Ogórku, ale przede wszystkim czekałam na Hannę Krall. Nie zawiodłam się, wspaniałe spotkania, mądre rozmowy, niezwykłe opowieści. Niestety,Olga Bołądź nie poradziła sobie z fragmentem "Dziewczyn wyklętych". Żałuję, że nie mogłam być na spotkaniu z Jarosławem Mikołajewskim, Stefanem Chwinem i Zofią Posmysz, marzeniem byłyby relacje online....

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się