Skąd się biorą tytuły książek?

LubimyCzytać LubimyCzytać
10.05.2013

To, jaki tytuł nosi książka, determinuje jej losy. Choć nasze mamy i mama Muminka przestrzegały nas, by nie oceniać książki po okładce, wciąż to robimy. I tytuł odgrywa w tej ocenie niebagatelną rolę. A gdyby okazało się, że nasze ulubione książki mogły nosić zupełnie inne tytuły?

Skąd się biorą tytuły książek?

Niektóre tytuły książek w pierwotnym zamierzeniu ich autorów brzmiały całkiem lub nieznacznie inaczej. Jednak w wyniku pewnych rozmów czy wydarzeń zmieniali swoje zdanie i ostatecznie decydowali się na takie nazwy książek, pod jakimi je znamy. Jak powstały? Co skłoniło autorów do podjęcia takiej, a nie innej decyzji? Oto kilka historii o tym, skąd wzięły się tytuły znanych dzieł literackich.

Kto się boi Virginii Woolf?
Edward Albee wpadł na pomysł tego tytułu w toalecie pewnego baru w Greenwich Village w 1954 roku. Byłem tam na piwie i gdy poszedłem do toalety, zobaczyłem napis wykonany mydłem na lustrze 'Kto się boi Virginii Woolf?'. Kiedy zacząłem pisać moją sztukę, te słowa kilkakrotnie mi się przypominały. I oczywiście to pytanie oznacza tak naprawdę pytanie o to, kto się boi wielkiego złego wilka, kto boi się żyć prawdziwym życiem, bez żadnych iluzji. I w końcu zrozumiałem, że to pytanie to typowy intelektualny żart i jako taki świetnie się nadaje na tytuł.


Paragraf 22
Joseph Heller zdecydował się na "Paragraf 22", ale jeśli wypadki potoczyłyby się inaczej, jego książkę znalibyśmy jako "Paragraf 18". Tak pisarz ją w pierwszym zamyśle nazwał. Jednak tuż przed jej publikacją, ukazała się książka bardziej znanego wtedy pisarza, Leona Urisa, zatytułowana Mila 18. Wydawcy Hellera namówili go do zmiany tytułowej liczby. "Złamało mi to serce", powiedział Heller Playboyowi w 1975 roku. "Myślałem, że jedyna właściwa liczba to 18". Ale jak się okazało, 22 doskonale sprawdziło się w tej roli.

Listonosz zawsze dzwoni dwa razy
Tytuł ten to rodzaj szarady - nie ma żadnego listonosza ani nawet wzmianki o listonoszu w kryminale Jamesa M. Caina. Tytuł pojawił się przypadkowo w rozmowie ze scenarzystą Vincentem Lawrencem, gdy ten opowiadał Cainowi, z jaką niecierpliwością czekał na list od producenta - niemal cały czas wystawał pod drzwiami w oczekiwaniu na wiadomość. W końcu uspokoił się, bo przekonał się, że nie przegapi listonosza, bo ten zawsze dzwoni dwa razy. Tu Cain miał mu przerwać wołając z entuzjazmem, że właśnie znalazł tytuł dla swojej książki.

Dobry żołnierz
Ford Madox Ford chciał swoją powieść nazwać "Najsmutniejsza historia", ale jego wydawcy upierali się, że to zbyt przygnębiający tytuł dla książki wydawanej w czasie wojny (w 1915 roku). Poprosili pisarza o inne propozycje. Odpisał im z sarkazmem: Dlaczego nie nazwać tej książki "Wybornym żartem"? Lub jakkolwiek inaczej, może pasowałby "Dobry żołnierz", tak, on mógłby ujść. Ku jego przerażeniu wydawcy wzięli go poważnie.


Szczęki
Peter Benchley przyznaje, że "Szczęki" były ostatnim, desperackim kompromisem między nim a jego wydawcą. Miałem wcześniej ze sto innych propozycji, w tym "Wielka biel", "Rekin", "Szczęki śmierci", a także parę tytułów w stylu Françoise Sagan jak np. "Cisza w wodzie". Ostatecznie mojemu wydawcy nie spodobał się żaden z nich i zasugerował, by tytułem było jedno słowo. Jako że w wielu propozycjach powracał jeden wyraz, wydawca powiedział w końcu: 'tam do licha, niech będą "Szczęki"'. Mojemu ojcu się to nie spodobało, mojemu agentowi się to nie spodobało, mojej żonie się to nie spodobało i mnie też się w gruncie rzeczy nie spodobało. Ale machnąłem na to ręką, po co się przejmować. Debiutanckich książek i tak nikt nie czyta.

Myszy i ludzie
Roboczym tytułem tej książki Steinbecka było "Coś, co się wydarzyło". Ale zmienił go po przeczytaniu wiersza Roberta Burnsa "Do myszy" ("Przemyślne plany i myszy, i ludzi/ W gruzy się walą,/ Nasze zapały zawód zwykle studzi/ Zwątpienia stalą".)

Wyspa skarbów
Robert Louis Stevenson wpadł na pomysł tytułu rysując wyspę ze swoim pasierbem. Przez przypadek narysowali razem coś, co pisarz określił później jako idealną mapę skarbu. Jej doskonałość zainspirowała go do nazwania w ten sposób książki.

2666
Nie ma ani jednej wzmianki o tej liczbie w całej książce Roberto Bolaño. Również pisarz nie ujawnił nigdy prawdy o pochodzeniu tytułu. Jednak spekulacje na ten temat są pewnie o wiele bardziej fascynujące niż prawdziwa historia. Według krytyka literackiego Henry'ego Hitchinsa tytuł powieści to specyficzny żart autora. Na 900 stronach książki numer nie pojawia się ani razu. Za to w Amulecie droga do Mexico City opisana jest jako przypominająca cmentarz roku 2666. Co więcej, w Dzikich detektywach pojawia się linijka: "I Cesárea wspomniała coś o dniach, które nadejdą... a nauczyciel, by zmienić temat, spytał, jakie czasy miała na myśli i kiedy one nastąpią. A Cesárea określiła datę na zbliżoną do roku 2600. Dwa tysiące sześćset któryś". Dlaczego ta konkretna data? Możliwe, że w nawiązaniu do biblijnego wyjścia z Egiptu, symbolicznego momentu duchowego odrodzenia, który miał miejsce w 2666 lat po stworzeniu świata.


Znacie inne ciekawe historie powstania tytułów Waszych ulubionych książek? Podzielcie się nimi w komentarzach. 


komentarze [5]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Mateusz Cioch - awatar
Mateusz Cioch 13.05.2013 10:37
Czytelnik

Mogłabyś pokusić się o przybliżenie sytuacji, bo nie każdy musi się w niej orientować.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Anna  - awatar
Anna 13.05.2013 01:22
Czytelniczka

"Odwaga Matki" Marie-Laure Picat zafascynowała mnie prawdziwa historia postania tej książki i prawdziwy jej charyzmat.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
kryptonite  - awatar
kryptonite 10.05.2013 17:49
Bibliotekarz | Oficjalny recenzent

Pani Dalloway - początkowo miały być 'Godziny', ze względu na fabule, która trwa raptem kilkanaście godzin. Virginia Woolf ostatecznie zmieniła tytuł, a pierwotną wersję wykorzystał Michael Cunnigham do swojej najsłynniejszej powieści.
Fale - najpierw Virginia Woolf chciała nadać tytuł 'Ćmy'.
Rok 1984

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Mateusz Cioch - awatar
Mateusz Cioch 10.05.2013 17:00
Czytelnik

Nagi lunch Ginsberg czytał Kerouacowi fragmenty maszynopisów przysyłanych przez Burroughsa. W pewnym momencie przejęzyczył się i zamiast "naked lust" (w wolnym tłumaczeniu "naga żądza") przeczytał "naked lunch" nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Kerouac jednak wychwycił to, zapamiętał i później zasugerował, że książka może nosić taki...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
LubimyCzytać  - awatar
LubimyCzytać 10.05.2013 15:59
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post