David Attenborough i „Życie na naszej planecie”. Głos wołającego na pustyni

Remigiusz Koziński Remigiusz Koziński
10.02.2021

Sir David zdobywał nagrody nie tylko jako autor filmów przyrodniczych, lecz także ich narrator. Same filmy sygnowane jego nazwiskiem łączą w sobie cudowną harmonię: perfekcyjnych zdjęć, ich precyzyjnego montażu, znakomicie dobranej muzyki i współbrzmiącej z nią opowieści snutej doskonałą angielszczyzną, z lekko, stosownie do wieku, schrypniętym, a mimo to niezwykle ciepłym tembrem głosu.

David Attenborough i „Życie na naszej planecie”. Głos wołającego na pustyni

Głos żyjącego na przełomie epok…

Na początek zderzenie dwóch postaw. Dla sir Davida Attenborough nieco obraźliwe, z czym oczywiście ów niezwykle skromny i życzliwy dla innych człowiek by się nie zgodził. Co porównujemy? Wypowiedź wiceministra edukacji, prawnika po KUL-u , absolwenta Wydziału Prawa, Prawa Kanonicznego i Administracji 33-letniego Tomasza Rzymkowskiego na temat pogody (klimatu?) oraz opinię 95-letniego zoologa, antropologa obserwującego zmiany klimatu od kilkudziesięciu lat, sir Davida Attenborough.

Wiceminister napisał na Twitterze: „Piękna zima, jak zapowiadali zwolennicy ocieplenia klimatu. A my poszliśmy na sanki”, kpiąc tym samym z tych, którzy przed zmianami klimatycznymi ostrzegają. Fakt, że publikacja tweeta przypadła na czas ukazania się w języku polskim książki, która jest arcyważnym przesłaniem, pokazującym skutki ludzkiej pychy, dodatkowo podkreśla, jak ważne jest szerzenie wiedzy o następujących zmianach. Przełom epok holocenu i antropocenu, wskazywanych przez autora wydanego właśnie przez Wydawnictwo Poznańskie „Życia na naszej planecie”, nie zawsze musi oznaczać przełom w sposobie myślenia. Nie zawsze, jak pokazuje przykład wiceministra edukacji, przełom ten jest w ogóle dostrzegalny.

Sir David Attenborough

Kronika, przewidywania i rozwiązania. Wciąż mamy szansę

David Attenborough w „Życiu na naszej planecie” podaje przykłady, uzasadnia, przestrzega. Co ważne: przewiduje i wskazuje rozwiązania. Książka podzielona jest na trzy przejrzyste części. W pierwszej najbardziej wstrząsające są chłodne dane zestawiające zaludnienie Ziemi, stężenie dwutlenku węgla w atmosferze i zmniejszającą się powierzchnię obszarów dzikiej przyrody. Suche liczby przyporządkowano kolejnym latom. Równie chłodne są przewidywania dotyczące dwudziestego pierwszego wieku. Autor analizuje je i prezentuje w prosty i zrozumiały nawet dla wiceministra sposób; wykazuje co zmieni się w życiu mieszkańców „naszej planety”. Zmiany te dziewięćdziesięciopięcioletniego sir Davida raczej już nie będą dotyczyć, trzydziestopięcioletniego ministra niektóre z nich dotkną i będą bardziej dolegliwe niż ciepłe zimy. Co ważne, w trzeciej części swego przesłania Attenborough daje nadzieję, wskazując wykonalne dla wielu krajów rozwiązania. Fakt, że są one w zasięgu, nie oznacza łatwości ich wdrażania, ale uświadamia, że ratunek jest jeszcze możliwy.

Holocen miodem płynący i mroczna przyszłość antropocenu?

Trudno się oprzeć wrażeniu, że młode lata i wspomnienia autora, pogodne, pełne zachwytu nad pięknem dzikiej przyrody, stanowią kontrast dla gorszych z roku na rok zestawień danych globalnych. Trochę tak, jakby sir David konstatował po latach, że spoglądając z zachwytem w zielony dach liści tropikalnych nad swoją głową nie widział, że kilometr dalej tę kipiącą bogactwem gatunków dżunglę zastępuje praktycznie monogatunkowa plantacja palmy oleistej. Ostrzegał, że łatwo ulec złudzeniom myląc lokalne zjawiska pogodowe z globalnymi zmianami klimatu. Może, by zrozumieć, trzeba spoglądać ze sporego dystansu. Na tyle dużego, by ogarnąć wzrokiem całą Ziemię. W latach 60. było to dane nielicznemu gronu kosmonautów i naukowców. Dziś, dzięki powszechnie dostępnym zdjęciom z satelitów, to globalne spojrzenie dostępne jest praktycznie wszystkim. Trzeba tylko wiedzieć, jak rozumieć to, co się ogląda; i pamiętać, że dyskusja dotyczy nie interpretacji czy ideologii, ale przetrwania. Przetrwania gatunku zwanego Homo sapiens i jak największej liczby pozostałych. To, że nie wszystkich gatunków – to już niestety wiemy. Codziennie (!) niszczymy bezpowrotnie kilka z nich. Każdy jest równie ważny dla przyrody, każdy związany jest z pozostałymi wielką siecią powiązań. Nitki tej sieci pękają, jedne po drugich. Attenborough podpowiada może nie tyle, jak je na powrót połączyć, ale co zrobić, by sieci nie zniszczyć do końca. Większość przykładów i wniosków opatrzona jest odnośnikami do stron internetowych z wynikami badań naukowych. Dostępnych od zaraz, praktycznie dla każdego. To też drogowskaz pokazujący, jak wiele już wiadomo i jak wiele zależy przede wszystkim od zmian sposobu myślenia. Można zarzucić tej książce, że jest brytyjska lub imperialna, że narzuca rozwiązania nie biorąc pod uwagę specyfiki kultur i różnych spojrzeń na świat. Można, ale nie zmieni to jej meritum – wskazania drogi ratunku. Dla wszystkich!

„Przeżyłem naprawdę niezwykłe życie. Dopiero teraz to do mnie dociera. Miałem szczęście” - pisze autor „Życia na naszej planecie”. To niezwykle pokorna konstatacja.

Pełna akceptacji tego co było, jest i będzie. Warto posłuchać głosu wołającego na pustyni, warto też prostować ścieżki, bo za chwilę będzie na to za późno. A jeszcze nie jest.

Przeczytaj fragment książki „Życie na naszej planecie”

Życie na naszej planecie

życie na naszej planecie - fragment książki

Artykuł na podstawie książki „W jednej chwili” we współpracy z Wydawnictwem Poznańskim

Książka „W jednej chwili” jest już do kupienia w księgarniach online


komentarze [2]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Adam 15.02.2021 12:53
Czytelnik

Dlaczego tej pozycji nie ma w nominowanych do ksiazki roku ?

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Remigiusz Koziński 09.02.2021 12:56
Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post