rozwiń zwiń

Studium w celuloidzie. Sherlock Holmes na ekranach

Bartek Czartoryski Bartek Czartoryski
14.04.2019

Nie cichną cokolwiek zrozumiałe narzekania na remaki, sequele i ciągły recykling uprawiany przez sztuki nie tylko audiowizualne, ale to chyba jednak kino ściąga na siebie krytykę bodaj najbardziej jadowitą. Niby to publika głosuje nogami, kupując bilety ciągle na to samo, lecz fakt faktem, że i ja prędzej wybiorę się na kolejny film o Sherlocku Holmesie niż na coś innego. A możemy być pewni jak końca świata, że z detektywa z Baker Street tak prędko hollywoodzkie studia filmowe nie zrezygnują – nawet mimo komercyjnej i krytycznej klęski niedawnej komedii z duetem Ferrell/Reilly – bo kręci się o nim bez ustanku od przeszło stu lat (pierwsze próby podejmowano jeszcze za życia Arthura Conana Doyle'a) i popularnością może mu dorównać tylko hrabia Drakula.

Studium w celuloidzie. Sherlock Holmes na ekranach

Dlatego przerobić całej filmografii Holmesa chyba nie sposób, bo jest tego grubo ponad dwieście pozycji, a Sherlocka grała przez ten czas niemal setka mężczyzn i kobiet. Jak mniemam, dzisiaj najczęściej wyobrażamy sobie owego mistrza dedukcji z twarzą albo Roberta Downeya Jr., albo Benedicta Cumberbatcha, którzy przeprowadzili tę postać przez początek bieżącego stulecia. Lecz zanim któremukolwiek z nich mogłoby w ogóle przyjść do głowy, że kiedyś przypadnie im podobnie prestiżowa rola, sprawy kryminalne rozwiązywali choćby Michael Caine, Rupert Everett, Christopher Plummer czy Christopher Lee. Telewizja i kino przyczyniły się do rozpropagowania popkulturowego fenomenu Holmesa nie mniej niż same dzieła Doyle'a, rozbudowując całe to uniwersum do rozmiaru, jak można się domyślać, znacznie przekraczającego spodziewania samego autora, choć ten przecież miał do czynienia z magią i zdarzało mu się wierzyć w rzeczy niestworzone. Tak czy siak, na ekranach małych i dużych Holmes spotykał stwory i ludzi z, jak mogłoby się wydawać, niezupełnie swojej bajki, bo potwora z Loch Ness („Prywatne życie Sherlocka Holmesa”), Kubę Rozpruwacza („Morderstwo na zlecenie”), a także, jeśli spojrzeć na seriale animowane, Batmana, Żółwie Ninja i Ghostbusters. Mało tego. Mogliśmy oglądać też i szkolne lata przyszłego detektywa („Młody Sherlock Holmes”), i jego zmagania z narkotykowym nałogiem („Siedmioprocentowy roztwór”), i czasy, no cóż, emerytalne („Pan Holmes”). Lecz umyślnie krążę trochę wokół tematu, roztaczając dość zamaszystym ruchem kinowe i telewizyjne losy Sherlocka, bo nie sposób chyba nakreślić jednolitego i spójnego portretu. Dlatego odwołam się do indywidualnego doświadczenia i sięgnę pamięcią do tych wersji, które uformowały mnie jako niereformowalnego fana Holmesa jeszcze na długo przed erą Cumberbatcha i Downeya Jr.

Basila Rathbone'a poznałem co prawda stosunkowo późno, już jako świadomy odbiorca, bo za mojego dzieciństwa, przynajmniej na tyle, na ile pamiętam, zbyt często nie emitowano adaptacji opowiadań Doyle'a z jego udziałem. Kariera detektywa przydarzyła się Rathbone'owi, który na przestrzeni lat 1936–1946 zagrał Holmesa czternaście razy, niejako przypadkiem. Amerykańskie studio 20th Century Fox nie spodziewało się bowiem, że ich „Pies Baskerville'ów” będzie sukcesem, zwłaszcza po, mówiąc dyplomatycznie, mało entuzjastycznym przyjęciu nad Tamizą. A jednak. Jeszcze w tym samym roku dokręcono sequel („Przygody Sherlocka Holmesa”) i prawa do serii przeszły w ręce Universalu. Z Rathbone'a jednak nie zrezygnowano, choć cięcia budżetowe wymusiły zmianę akcentu z kryminału na akcję i sensację. Dlatego też Sherlocka przeniesiono do lat czterdziestych i kazano na przykład walczyć z nazistami. Studio nie korzystało z materiału literackiego, ale ze scenariuszy oryginalnych, co jest znakomitą okazją do przyjrzenia się postaci na tle wydarzeń nieznanych z książek. Rathbone, choć uważał ją po trosze za swoje przekleństwo, odgrywał popularną rolę jeszcze po 1946 roku, na ekranie telewizora oraz na teatralnych deskach.

Drugim Sherlockiem, który pozostanie mi bliski, jest Peter Cushing. Brytyjski aktor znany był przede wszystkim z kina grozy oraz „Gwiezdnych wojen”, lecz to jako telewizyjny Sherlock prawdziwie zachwycał. Rolę przejął w 1968 roku po Douglasie Wilmerze, który nie przedłużył umowy z BBC z uwagi na spadającą jego zdaniem jakość scenariuszy i marną robotę ekipy realizatorskiej. Nie była to pierwsza przygoda Cushinga, zresztą miłośnika prozy Doyle'a, z Holmesem, bo miał już za sobą filmowego „Psa Baskerville'ów”, ale to w tych szesnastu odcinkach serialu mógł rozwinąć skrzydła i, co miał na celu, odtworzyć Sherlocka dokładnie takim, jakiego znał z uwielbianej literatury.

Ale mimo że przez cały czas jest mowa o świetnych aktorach i świetnych kreacjach, to Jeremy Brett pozostanie dla mnie Sherlockiem idealnym. Przez okrągłą dekadę (lata 1984–1995) nakręcił przeszło czterdzieści odcinków serialu „Przygody Sherlocka Holmesa” i gdyby nie przedwczesna śmierć aktora, pewnie zekranizowano by z jego udziałem komplet przygód spisanych przez Doyle'a. Brett również stawiał na wierność materiałowi literackiemu, czego jednak nie można mylić z zachowawczością. Nadał on słynnemu detektywowi chimeryczną i demonstracyjnie ekscentryczną osobowość, która manifestowała się między innymi za pośrednictwem bogatej gamy umyślnie manierycznych gestów. Cierpiący na zaburzenia psychiczne Brett zwykł mawiać, że został przez Sherlocka opętany, a gra była jego sposobem na okiełznanie tej mrocznej strony jego natury. I choć jego choroba się pogłębiała, nie odpuścił i nie zrezygnował z roli swojego życia.

Co dalej? A raczej: kto dalej? Patrząc na częstotliwość premier nowych produkcji z Sherlockiem Holmesem można domniemywać, że nie będziemy długo trwali w niepewności. I dobrze, bo na kolejny sezon serialu z Cumberbatchem akurat jeszcze poczekamy. O ile kiedyś powstanie…

Bartek Czartoryski


komentarze [14]

Sortuj:
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Airain 15.04.2019 13:44
Czytelniczka

Brett albo Cushing, zdecydowanie. Filmów z Rathbonem niestety nie znam.

Natomiast współczesne wersje do mnie zupełnie nie przemawiają. Sherlock Downeya jest... przepraszam... strasznym palantem, a ten Cumberbatcha - psychopatą. W ogóle uwspółcześnianie Sherlocka nie ma dla mnie większego sensu. Broni się jako kostyczny, ekscentryczny dżentelmen z przełomu XIX i XX wieku,...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Monika 16.04.2019 06:39
Czytelnik

Jak dla mnie to i Sherlock Doyle'a był palantem, więc jakby wszystko się zgadza :)
Jakoś nigdy bohatera książkowego nie polubiłam, tak samo zresztą nie umiem polubić Poirota. Zadufani megalomani, a Holmes/Doyle dodatkowo nieuczciwy wobec Watsona/czytelnika, bo bywa, że kluczową poszlakę wyciąga z kapelusza podczas końcowego wyjaśniania sprawy, a wcześniej nikt prócz niego...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Tusia 15.04.2019 08:56
Czytelniczka

Ja nie potrafię już sobie wyobrazić świata Sherlocka bez Benedicta Cumberbatcha, niemalże "wrył" się w mojej świadomości w uniwersum Holmesa, uważam że oddał bardzo dobrze charakter niezwykłego bohatera, ale chętnie zobaczę również starsze wersje jego przygód :)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
allison 15.04.2019 11:46
Czytelniczka

A w jaki sposób oddał charakter klasycznego Holmesa, tego z powieści Doyle'a?
Bo ja w ogóle tych podobieństw się nie dopatrzyłam, mimo szczerych chęci.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Anakonda 16.04.2019 20:39
Czytelniczka

O tak, zgadzam się. Lubię stare, ale i nowa wersja mnie zainteresowała. Mało powiedziane, zwaliła z nóg, bo uwielbiam Cumberbatcha w tej roli. Pomijam jednak fakt, że twórcy tego serialu mocno "popłynęli" w pewnym momencie.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Tusia 21.04.2019 22:13
Czytelniczka

W odpowiedzi do Allison- muszę przyznać, że najlepiej jako Sherlock wpasował mi się w sezonie 1 i 2- odgrywał, według mnie oczywiście, bardzo dobrze intelekt Holmesa, jego niekonwencjonalny charakter, zadziorne spojrzenie na świat, ale też to co z Sherlocka lubię najbardziej- każdy człowiek z czasem się przywiązuje, a posiadanie prawdziwego przyjaciela to jedna z...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
annaroza 14.04.2019 20:54
Czytelniczka

A dla mnie Sherlock Holmes ma twarz Geofreya Whiteheada. Serial "Sherlock Holmes i doktor Watson" widziałam w telewizji i później czytając przygody słynnego detektywa, głównych bohaterów zawsze wyobrażałam sobie tak jak w tv.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Babaryba 14.04.2019 12:15
Bibliotekarka

Jak David Suchet jest najlepszym Herkulesem Poirotem, tak Jeremy Brett jest najlepszym Sherlockiem. Natomiast jeśli chodzi o Hastingsa, którego idealnie zagrał Hugh Fraser, tak towarzysz Holmesa, grany przez Davida Burke'a zupełnie mi nie pasował. Nie lubię go jako Watsona. Jest drażniący.
Nowe wersje Holmesa, w którego wcielił się Robert Downey Jr widziałam, natomiast...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Fragola 14.04.2019 20:47
Czytelnik

No to jest nas dwoje :) Posiadam również taką kolekcję. Holmesa mam całego. Poirota nie skolekcjonowałem całego. Może to mi się kiedyś uda.

Co Do Bretta się zgodzę . Nie ma lepszego Holmesa :)
Dobrym Sherlockiem był moim zdaniem Matt Frewer ,, Sprawa wampira z Białej Kaplicy '' . Reszta aktorów to jakaś pomyłka.

Duet Jeremy Brett/ Edward Hardwicke - Holmes i Watson...

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Meszuge 14.04.2019 10:36
Czytelnik

Pewnie dziwak jakiś jestem, ale też bym wolał Sherlocka Holmesa zamiast... na przykład tej przygłupawej Chyłki z książki "Zaginięcie": http://lubimyczytac.pl/ksiazka/266379/zaginiecie/opinia/29884572#opinia2988... .

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
jatymyoni 14.04.2019 19:29
Bibliotekarz

Ja też.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
allison 15.04.2019 11:44
Czytelniczka

@Meszuge - zaraz tam dziwak...
A nawet jeśli, to witam w klubie dziwaków:)

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Monika 16.04.2019 06:26
Czytelnik

Nie żebym była jakąś fanką Holmesa, nawet niespecjalnie go lubię, ale też się do klubu zapisuję!

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
Bartek Czartoryski 12.04.2019 13:05
Tłumacz/Redaktor

Zapraszam do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post