Notatki z obsesji

LubimyCzytać LubimyCzytać
18.01.2019

Zaginione kobiety, niedokończone śledztwa i zagadki nierozwiązane od lat. Takich historii znamy wiele. Pogrążeni w rozpaczy partnerzy, dzieci, rodzeństwo szukają najmniejszej choćby wskazówki o bliskich, którzy zniknęli w niewyjaśnionych okolicznościach. Cisi bohaterowie drugiego planu zdeterminowani, aby wyjaśnić tajemnicę… Temat żałoby, obsesji i próby przepracowania straty podejmuje w swoim nowym thrillerze „Papierowe duchy” Julia Heaberlin.

Notatki z obsesji

„Odnalezienie człowieka, który według mnie zabił moją siostrę, zajęło mi dużo, bardzo dużo czasu. Lata. Dziesiątki rozmów. Setki podejrzanych. Tysiące dokumentów. Czytałam, nękałam, kradłam. To moja obsesja, a w niej wszystkie chwyty są dozwolone” – mówi z rozbrajającą szczerością główna bohaterka książki Papierowe duchy. Jej zamiary zostają ujawnione już na pierwszych stronach książki: odnaleźć mordercę swej siostry Rachel. Zrozumieć, co wydarzyło się dwanaście lat wcześniej – tamtego dnia, gdy młoda dziewczyna rozpłynęła się w powietrzu, a wszelkie tropy zawiodły.

Bohaterkę poznajemy w momencie, w którym już wie, kto zabił jej siostrę. Po wielu latach poszukiwań, analiz i dochodzenia prowadzonego na własną rękę z przekonaniem wskazuje na słynnego niegdyś niegdyś fotografa, Carla Louisa Feldmana. Wielokrotnie nagradzany i znany artysta kilka lat wcześniej trafił do zamkniętego ośrodka z podejrzeniem demencji. Tuż po tym, jak został uznany za seryjnego mordercę, a następnie oczyszczony przez sąd z wszelkich zarzutów ze względu na brak dowodów. Bohaterka jednak – jak sądzi – zna prawdę. Feldman jest winny. Teraz pozostaje tylko mu tę winę udowodnić.

Narratorka powieści wciela więc w życie swój plan – podszywając się pod córkę fotografa, zabiera go w podróż do miejsc, w których prawdopodobnie wcześniej uprowadził i zamordował inne swoje ofiary. Trzy czerwone kropki znaczą mapę Teksasu niczym ślady świeżej krwi. To punkty, w których robił zdjęcia, a jednocześnie miejsca, w których zaginęły trzy młode kobiety, lecz ich ciała nigdy nie zostały odnalezione. Jej celem jest rozbudzenie wspomnień Feldmana i wyłuskanie z nich tego, czego potrzebuje – dowodów na winę mężczyzny. Poszczególne warstwy historii są odsłaniane w kolejnych etapach podróży, dokładnie przez nią zaplanowanych. Lecz nic tu nie jest pewne. Tropy i ślady, dowody na winę i niewinność, kolejne poziomy historii wciąż rodzą pytania i domysły. Czy pasażer, którego zabiera w podróż bohaterka, rzeczywiście cierpi na demencję? Dlaczego wykazuje – jak na starszego, zniedołężniałego rzekomo mężczyznę – ponadprzeciętną sprawność fizyczną i siłę? Skąd u niego niespodziewana jak na zwyrodniałego mordercę empatia wobec zwierząt?

Jedna z pierwszych scen „Papierowych duchów” przedstawia pojedynek szachowy między narratorką a emerytowanym fotografem. To doskonała metafora tego, w jaki sposób autorka książki prowadzi jej akcję. Jest to bowiem wyrafinowana, a jednocześnie bardzo niebezpieczna gra, w której szala zwycięstwa przechyla się nieustannie z jednej strony na drugą. To nie rozwiązanie zagadki zaginięcia młodej dziewczyny jest jednak najważniejsze. A przynajmniej nie tylko to. Szkieletem, na którym osadzona zostaje narracja powieści, jest bowiem temat traumy po stracie bliskiej osoby i dojmująca potrzeba jej przepracowania. Julia Heaberlin prowadzi więc czytelnika przez meandry umysłu bohaterki, wyjaśniając jej stany psychiczne i emocje, które nią kierują. Co przeżywa ktoś, kto traci najważniejszą osobę w życiu? Jak sobie radzi z tak bolesną stratą? Zupełnie inną niż śmierć bliskiego, bo przecież bez odnalezionego ciała, a tym samym nawet bez możliwości ostatniego pożegnania. Z iskrą nadziei, która mimo wszystko się tli, bo bez ostatecznego rozwiązania zagadki nikt nie ma pewności, że zaginiona osoba rzeczywiście nie żyje…

Żałoba. Obsesja. Zagadka. Trzymająca w napięciu akcja powieści zawiązuje się wokół tych trzech słów. Jej autorka pokazuje, że uleczone może być tylko to, co zostanie wydobyte na powierzchnię. Tylko zejście do jaskini i ujawnienie wszystkiego, co zostało wcześniej ukryte w ciemności, pozwoli na zagojenie się ran. Właśnie dlatego, mimo nieudanych prób policji, bohaterka postanawia przeprowadzić śledztwo na własną rękę. Na dwanaście lat zamyka się we własnym świecie, w którym skrupulatnie gromadzi wszelkie dowody, poszlaki, analizy mogące naprowadzić ją na ślad Rachel. Obsesja staje się jej motorem działania i prowadzi ją do bliskich szaleństwu decyzji.

„Kupowałam strach. Płaciłam ludziom za to, żeby zawieszali mnie wysoko z zawiązanymi oczami i puszczali tak, bym nie wiedziała, czy za chwilę wpadnę do lodowatej wody, odbiję się od trampoliny, czy polecę na łeb, na szyję po niekończącym się zboczu” – tłumaczy bohaterka. Oprócz udziału w ekstremalnych szkoleniach dokonuje też zmiany swojego wyglądu: zapuszcza i farbuje włosy, tyje, kupuje wkładki do butów, które pozwalają jej na zmianę wzrostu o kilka centymetrów. Wynajmuje magazyn, w którym tworzy swoją „bazę dowodzenia” – w kolorowych pudełkach gromadzi wszelkie materiały na temat Carla Feldmana i zaginionych kobiet, pistolety odziedziczone po ojcu i przedmioty zachowane po Rachel. Przygotowuje plan doskonały i opracowuje wszystkie jego możliwe scenariusze – tak, aby być przygotowaną na każdą ewentualność.

Oto świat stworzony z obsesji i domysłów. Wszystko musi być w nim uporządkowane, przeanalizowane, dopracowane. Nie ma tu miejsca na przypadek. Każdy krok i każde działanie jest zaplanowane. Rzeczywistość jest tu podzielona na dwie części: jedną z nich stanowi zagadkowa historia, urwana w niespodziewanym momencie, i niepokojąca tajemnica, pełna mroku i niedopowiedzeń; drugą – obsesyjne działania, które mają na celu wydobycie tej historii z ciemności, uporządkowanie jej i wyjaśnienie.

Emocjonująca akcja thrilleru Julii Heaberlin przeplata się z licznymi retrospekcjami, z których dowiadujemy się między innymi o żałobie przeżywanej przez rodzinę Rachel: o depresji matki, uzależnieniu od sportu ojca, o próbach terapii, które kończą się fiaskiem. Aż w końcu o znalezieniu fotografii autorstwa Carla Feldmana pod schodami na strychu, co dla bohaterki staje się impulsem do rozpoczęcia własnego śledztwa. A w konsekwencji początkiem obsesji, która doprowadzi do podróży po Teksasie w towarzystwie mordercy.

„Papierowe duchy” to opowieść o podróży, która przede wszystkim jest podróżą przez wspomnienia. Dlatego tak istotną rolę odgrywa w niej fotografia. Ta dziedzina sztuki staje się tu bohaterką drugiego planu. Domniemany morderca był przecież przed laty cenionym fotografem i dokumentalistą, którego prace nagradzano i wydawano w formie albumów. Fotografie to również ślady pamięci, a zamknięte w kadrze wspomnienia i miejsca stają się jedynym kluczem, który może otworzyć pamięć Carla Feldmana. To w końcu również trop, który naprowadza główną bohaterkę na sprawcę zbrodni.

„Podobne do siebie jak dwie krople wody dziewczynki bawiące się w lesie. Krucha panna młoda w strugach deszczu. Niewidzialna dla tłumu bezdomna dziewczyna trzymająca w dłoni kubek po kawie. Znam te zdjęcia na pamięć, każdy ich szczegół. Idealne ujęcia żyją, a zatrzymane w kadrze postaci zyskują nieśmiertelność. Paradoksalnie spust migawki brzmi jak wystrzał z pistoletu” – mówi narratorka powieści. Ten nieustanny niepokój przenika wszystkie plany powieści i angażują czytelnika od początku aż do ostatniej strony.

Thriller „Papierowe duchy” mierzy się z ważnymi tematami w nieoczywisty sposób. Każdy z bohaterów ma swojego „bzika”, każdy w pewnym momencie przekracza granicę szaleństwa. Czytelnik wciąż zadaje sobie pytanie: co w tej historii jest faktem, a co wytworem chorego umysłu? To napięcie wypełniające powieść Julii Heaberlin sprawia, że tę książkę chciałoby się smakować bez końca.

Artykuł sponsorowany


komentarze [1]

Sortuj:
więcej
Niezalogowany
Aby napisać wiadomość zaloguj się
LubimyCzytać  - awatar
LubimyCzytać 17.01.2019 14:00
Administrator

Zapraszamy do dyskusji.

Czytelnicy oznaczyli ten post jako spam Zobacz ten post