Egzekutor Chris Carter 7,9
ocenił(a) na 92 tyg. temu https://www.instagram.com/p/C7BKt6fIiY_/?igsh=MXRodmxuamI1bW40cQ==
Czego się najbardziej boicie?
Chris Carter to mój nowy pewniak w przypadku thrillerów. To dopiero drugi tom, który przeczytałam, a już mogę powiedzieć, że jestem fanką sposobu kreacji świata i postaci spor pióra Cartera. Wiem, że nie jestem jedyna, która tak późno zaczęła z jego książkami, wiem, że jeszcze są osoby, które nie czytały – rzućcie wszystko, co macie w ręku i czytajcie Cartera, mówię wam.
Drugi tom, czyli Egzekutor, podobał mi się jeszcze bardziej niż Krucyfiks. Podobnie jak w pierwszym tomie, akcja rozpoczyna się z przytupem, a później jest tylko lepiej. W Los Angeles pojawia się, kolejny, seryjny morderca, który swoją bezwzględnością i okrucieństwem przebija wszystkie opisy zbrodni, które czytałam dotychczas. Uważam, że niejeden scenarzysta horrorów mógłby się zainspirować tytułowym Egzekutorem.
W kościele zostają odnalezione zwłoki księdza makabrycznie okaleczone – ciało ułożone jest jak do modlitwy, tylko w miejscu głowy znajduje się… łeb psa. Do tego na ciele namalowana została cyfra 3. Policja na czele z Robertem Hunterem próbuje dojść do tego, kto może być kolejną ofiarą, oraz gdzie są pozostałe dwie? To że w Los Angeles grasuje seryjny morderca nie ma żadnych wątpliwości. Morderca, który doskonale zdawał sobie sprawę z tego, co najbardziej przerażało jego ofiary. Hunter wraz z Garcią próbują dokopać się do przeszłości ofiar i znaleźć punkt wspólny. W międzyczasie pojawia się postać Mollie, która być może jest w stanie pomóc policji, tylko w jaki sposób nastolatka mogłaby pomóc?
Poznajemy bliżej historie naszych bohaterów, czyli Roberta Huntera i Carlosa Garcia. Poniekąd dzięki Mollie jesteśmy w stanie poznać nieco dzieciństwo Huntera i jeden z gorszych momentów jego życia. Mollie zdobyła moją sympatię, a dawno nie polubiłam postaci pobocznej. Chciałabym, żeby pojawiała się częściej, chociaż myślę, że raczej już o niej nie usłyszę w kolejnych tomach. Mollie jest tajemniczą nastolatką, mocno skrzywdzoną przez najbliższych.
Sam pomysł autora, by wykorzystać lęki ofiar do dokonania morderstw był świetny. Przerażający, ale świetny. Podobają mi się opisy u Cartera, które nie rozwlekają bez sensu akcji, ani nie są mocno malownicze, a jednocześnie dają do myślenia i powodują czasem obrzydzenie. Jako fanka gatunku – ja jestem zachwycona. Książkę szybko się czyta, mimo to nie jest z tych, o których się zapomina po odłożeniu. Niektóre opisy zbrodni zostają w pamięci (niestety). Są brutalne, ale nie uderzają aż tak, jak przyzwyczaił nas do tego np. Piotr Kościelny, którego książki uwielbiam (co zresztą wiecie).
Po pierwszym tomie bałam się, że drugi mnie zawiedzie. Teraz obawiam się, że trzeci mnie zawiedzie i liczę po cichu, że jednak nie. Dobrze spędziłam czas.