Cytaty
Człowieka można znacznie lepiej poznać, obserwując jego reakcje wtedy, kiedy przegrywa, niż wówczas, gdy wygrywa.
Zapominamy, jak ważny jest dotyk, a jest nam do życia niezbędny.
- Pan się jakoś nazywa? - Nie. - Aha. A mnie na imię Antonio. - Wiem. - Ale to nie jest moje prawdziwe imię. - Nie jest? - Nie. Pożyczam od dziadka, na czas podróży po Ameryce Łacińskiej. Moje polskie imię jest dla was trudne do wymówienia i niemożliwe do zapamiętania. - Aaa...ha. - Wojciech. - Że co ??? - To moje imię. - Okropne - powiedział z rozbrajającą szczerością. - Bohhz...
RozwińW czasach PRL-u mówiło się"Chcesz być pyłem-lataj Iłem
Bardzo chciałem ich obfotografować, niestety, miejscowy kacyk stanowczo się nie zgadzał. (...) Wieczorem przy moim ognisku siedziała cała starszyzna z rodzinami. (...). - Wylecz go - powiedział szaman, wskazując dyskretnie na jedno z niemowląt -a jutro pójdziemy do wiosku i ci wszystko pokażę. (...) Nie miałem pojęcia, co mu jest (...). Postanowiłem więc podać wapno. (...) Wzią...
Rozwiń- Kiedyś tu wrócę, Angelino. Spotkamy się znowu. - To nie będzie łatwe, Antonio. Chcę, aby moje plemię, to co z niego zostało, odeszło głębiej w dżunglę. Pójdziemy na Dzikie Ziemie. Znajdziemy tam nowe kobiety i zbudujemy nowe wioski. Zbierzemy całą resztę Carapana. Tak daleko od Białych, jak się da. Kiedy powrócisz, nas już tu nie będzie. - Dlaczego? Źle wam tu? - Jesteśmy zby...
RozwińNiedawno nawet mieli tam takiego jednego. Japończyk. Mówił, że szuka orchidei, ale okazało się, że to zboczeniec. Zataszczyliśmy mu do puszczy z dziesięć skrzynek aguardiente. Upijał się codziennie, a potem łaził po lesie i rysował w zeszycie jakieś takie dziwadła. Ponoć robaki, jak sobie robią pinga-pinga.
- Dobra, stary, spróbujmy to przeanalizować – powiedział, odkładając rozzłoszczonego niemowlaka. - Zesrałeś się porządnie. W dodatku pewnie jesteś głodny. Innymi słowy, kryzys z obu końców. Pytanie, od którego końca zacząć (...).
(...) dobrze się czujesz? Bo mówię ci najświętszą prawdę, wyglądasz jak podgrzany nieboszczyk.
- Przysyła mnie señor Ambrosio z Urzędu Celnego, mój przyjaciel. - Ambrosio, mój przyjaciel, pana przysyła? - Tak, mój przyjaciel. - I mój. - Mój też. - Czyli nasz przyjaciel Ambrosio. - Nasz. - A w jakiej sprawie przysyła pana mój i pana przyjaciel Ambrosio? - W dyskretnej. - Aaaaę... ? - Pan lata do Mitú. - Nie latam. Tam teraz nikt nie lata. Poza wojskiem. Ale słucham dalej?...
RozwińUrządzenia elektryczne z reguły działają znacznie lepiej gdy w ich pobliżu znajdzie się ludzka istota wyposażona w penis.
Wziąłem na chybił trafił jakąś księgę. - Mistrzu, nie jest zapisana! - Jakże? Widzę, że jest w niej pismo, czytaj. - Nie przeczytam. To nie są litery alfabetu i nie jest po grecku, poznałbym. Zda się, że to robaki, wężyki, łajno much... - Aha, to po arabsku.
- Ładniuśkie - nieznajomy wskazał palcem moje skarpetki, które schły na belce. - Skarpetki - objaśniłem. - Zaszyffka - poprawił mnie. - Co? - Zaszyffka. Tu - puknął palcem w cerę na pięcie. - Aaa, to. No przetarło się, więc zacerowałem. To jest cera. - Skóra? - Nie. Cera. - A cera to nie skóra? - Cera... Aaa, rzeczywiście na skóre mówi się czasami "cera", ale to jest inna cera....
Rozwiń- Domyślam się, że nie namówię cię na zieloną herbatę, więc zaparzyłam tę twoją trutkę.