Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Park Avenue Vi Keeland, Penelope Ward
Ocena 7,7
Park Avenue Vi Keeland, Penelop...

Na półkach:

Elodie ma wszystko. Ma bardzo dobrze płatną pracę, sympatycznego szefa i tak niepospolitą urodę, że każdy mężczyzna mógłby być jej. Mimo wszystko nie jest szczęśliwa. Praca przestała dawać jej satysfakcję, zlecenia zaczęły ją irytować, a jej życie prywatne w sumie w ogóle nie istniało. Chciała w końcu coś zmienić w swojej egzystencji i za radą swojej najlepszej przyjaciółki postanowiła zaryzykować. Zmieniła pracę i wszystko się skomplikowało.
Ajaj! Rozpływam się. Naprawdę się rozpływam. Motyw niani i pracodawcy nie jestem moim ulubionym wątkiem, ale Ward i Keeland tak wszystko pięknie opisały, że się normalnie zakochałam. Każdy rozdział był lepszy od poprzedniego, a emocje sięgały zenitu. Płakałam, śmiałam się i rozczulam się nad życiem fantastycznej Elodie. Szczerze? Ta dziewczyna doskonale wiedziała czego chce od życia. Była konkretna, niezależna i świadoma swojej wartości. Podobało mi się to, że zawsze mówiła to co myśli i była po prostu szczera i urocza.
Co do Hollisa... Akurat do niego długo się przekonywałam. Czasami tak działał mi na nerwy, że chciałam nim potrząsnąć. Poznał nieziemską dziewczynę, która zrobiłaby dla niego wszystko, a on? Ciągle się bał! Cały czas szukał wymówek... Czy to nie Hollins powinien być konkretny i wiedzieć czego chce? Okey, w przeszłości przeżył piekło. Ale jego zachowanie czasami naprawdę było makabryczne. Podziwiałam Elodie za to, że nie kopnęła go w tyłek. Tak naprawdę porządnie.
Trochę się rozpoznałam, ale ta powieść jest tak cudowna... Tak pięknie rozegrana! Normalnie Ward i Keeland ponownie rozwaliły system i to totalnie.
Co za emocje! Duet tych pań jak zwykle mnie pozytywnie zaskoczył! Szef, pracownica i urocza bratanica... Czego chcieć więcej? A oprócz tego tajemnice, miłość i złamane nie jedno serce.... Co wydarzy się w życiu sarkastycznej Elodie? Czy jej życiem będzie rządziło przeznaczenie? A może coś zupełnie innego? Przeczytajcie, a wszystkiego się dowiecie.
Jak dla mnie Wasz must have!

Elodie ma wszystko. Ma bardzo dobrze płatną pracę, sympatycznego szefa i tak niepospolitą urodę, że każdy mężczyzna mógłby być jej. Mimo wszystko nie jest szczęśliwa. Praca przestała dawać jej satysfakcję, zlecenia zaczęły ją irytować, a jej życie prywatne w sumie w ogóle nie istniało. Chciała w końcu coś zmienić w swojej egzystencji i za radą swojej najlepszej przyjaciółki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

A miało być tak pięknie! A skończyło się jak zawsze. Siedem lat temu życie Adele było idealne. Miała wszystko o czym marzyła, oprócz jednego.... Miłości swojego najlepszego przyjaciela. Przez jeden błąd straciła wszystko - bezpieczną oazę, najlepszego przyjaciela i ukochane miejsce. Teraz po siedmiu latach wróciła i nie wie co ją czeka. Czy w miejscu gdzie wszyscy wiedzą o jej upadku odnajdzie swój spokój?
Kylie Scott powróciła i strasznie się cieszę z tego powodu. Uwielbiam jej twórczość, ponieważ w każdej jej książce odnajduję humor, miłość i przesłanie ukryte między wierszami. Czy tym razem Kylie Scott mnie uwiodła? A może jestem zawiedziona historią opowiedzianą przez Adele? Nic z tego! Opowieść Adeli od początku mnie zaintrygowana i wciągnęła na maxa. Jak dla mnie ta książka jest jedną z najlepszych Pani Scott. Pełna humoru, miłości, napięcia seksualnego i ukrytej urazy. Szczerze? Przez długi czas nie rozumiałam urazy Pete do Adele. Nie wiedziałam dlaczego on był na nią zły, skoro ona nie zrobiła nic złego 😎 Poświęciła dla jego dobra wszystko. A on być może od niej tego nieoczekiwał.... W każdym razie miłość i uczucie unosiły się w powietrzu. Ale czy stara uraza i duża różnica wieku zwiastują coś dobrego? Z tym pytaniem Was zostawię.
Do powyższej powieści nie mam żadnych zastrzeżeń. Moim zdaniem ta historia jest naprawdę bardzo dobra. W końcu znalazłam historię, gdzie jest mój ulubiony wątek, czyli duża różnica wieku i zakazany związek. Czy może być coś lepszego na jesień? Oj chyba nie. Rozgrzewająca, pochłaniająca i szalona - właśnie taka jest najnowsza powieść Kylie Scott. Moim zdaniem jest to bardzo przyjemne czytadło.
"A miało być tak pięknie" to książka z dużą dawką humoru, energii i szalonych sytuacji. Czy jesteś gotowa, aby przeczytać coś bardzo gorącego i zakazanego? W takim razie szybko sięgnij po książkę Kylie Scott.

A miało być tak pięknie! A skończyło się jak zawsze. Siedem lat temu życie Adele było idealne. Miała wszystko o czym marzyła, oprócz jednego.... Miłości swojego najlepszego przyjaciela. Przez jeden błąd straciła wszystko - bezpieczną oazę, najlepszego przyjaciela i ukochane miejsce. Teraz po siedmiu latach wróciła i nie wie co ją czeka. Czy w miejscu gdzie wszyscy wiedzą o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Gdzieś na jakimś blogu natknęłam się na opinię, że paranormal romance się już skończyło. Szczerze? Ja myślałam tak samo! Wampiry, wilkołaki i inne stwory poszły już do lamusa, bo teraz na rynku wydawniczym rządzi mafia i erotyki szerokiego rodzaju. A słyszeliście może o książce "Indygo"? Autorstwa Camille Gale? Nie? W takim razie musicie to zmienić! Ta książka to jeden wielki sztos, a Skye powali Was na kolana! Zapraszam do przeczytania mojej recenzji. Uwaga! Będą zachwyty!

Skye, trzydziestoletnia rozwódka, wiedzie uporządkowane i nieco nudne życie agentki nieruchomości. Wszystko zmienia się, gdy w jej biurze pojawia się tajemniczy brunet Daniel, który okazuje się wilkołakiem. Pracując dla Daniela, Skye pakuje się w tarapaty, gdy na jaw wychodzi, że jest ona człowiekiem indygo odpornym na hipnozę wampirów. By ochronić dziewczynę przed ich zakusami, Daniel i jego wataha przyjmują ją pod swoją opiekę, wtedy poznaje ona trudne zależności hierarchiczne panujące w stadzie. Tymczasem odkrycie specyficznych zdolności indygo staje się dla Skye dopiero początkiem problemów, zwłaszcza gdy okazuje się, że rodzące się między nią a Danielem uczucie nie wszystkim jest na rękę…

Nie ukrywam, że długo zbierałam się za napisanie tej recenzji, za co bardzo przepraszam autorkę, Mam nadzieję, że zostanie mi to wybaczone. W każdym razie już teraz chciałabym wszystkich zachęcić do przeczytania tej książki, ponieważ moim skromnym zdaniem jest to jedna z najlepszych książek przeczytanych przeze mnie w tym roku. Owszem nie ma tam mafii i innych takich rzeczy, ale jest humor, piękny i lekki język oraz wciągająca akcja! Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie bomba. W końcu miałam przyjemność przeczytać książkę, gdzie główną bohaterką nie jest nastolatka, lecz dojrzała i starsza bohaterka. Przecież dojrzałej kobiecie również może się trafić piękny i nieziemski romans. Prawda? Prawda. A w "Indygo" jest bardzo tajemniczo, namiętnie i dużą dawką humoru. Szczerze? Jestem pewna, że Skye trafi do Waszych ulubionych żeńskich bohaterek.

Teraz uważajcie, bo cały ten akapit zostanie poświęcony Skye. OMG. Uwielbiam, kocham i jeszcze raz uwielbiam tę bohaterkę. Ta dziewczyna jest naprawdę świetna! Pełna determinacji, miłości, rozumu. Ta bohaterka potrafi dogadać się z każdym, a jej decyzje zazwyczaj są dojrzałe. No może czasem traci rozum :) Ale kto go nie traci przy fantastycznych mężczyznach?! W każdym razie Skye trafia na moją listę ulubionych postaci, ponieważ jest to babka z klasą! Nie dość, że przeszła wiele to jeszcze nie traci dobrego poczucia humoru i nadziei na lepsze jutro. Czego jeszcze możecie spodziewać się po Skye? Szalonych przygód i ogromnej kobiecej siły.

A jak prezentuje się wątek miłosny? Moim zdaniem został bardzo dobrze skonstruowany i przedstawiony. Emocje i uczucia kipią, a czytelnik nie ma bladego pojęcia czy to wszystko zakończy się cudownym happy endem. Czy Skye dokona dobrego wyboru? Czy mój faworyt zdobędzie jej serce? A może pojawi się ktoś trzeci :) Albo już się pojawił.... To wszystko przed Wami!


"Indygo" to moim zdaniem jedna z najlepszych książek jakie miałam okazję przeczytać w tym roku. Pióro Camille Gale jest naprawdę niezwykłe, lekkie i magiczne, dlatego strasznie się cieszę, że mogłam wyruszyć w świat pełen magii, miłości i intryg! Dawno nie czytałam tak dobrze skrojonego paranormal romance. Ta książka to istna petarda, bomba i odkrycie roku. Jestem pewna, że jeszcze usłyszymy o Camille Gale, a ona podbije polski rynek wydawniczy swoim słowem. Polecam!

Gdzieś na jakimś blogu natknęłam się na opinię, że paranormal romance się już skończyło. Szczerze? Ja myślałam tak samo! Wampiry, wilkołaki i inne stwory poszły już do lamusa, bo teraz na rynku wydawniczym rządzi mafia i erotyki szerokiego rodzaju. A słyszeliście może o książce "Indygo"? Autorstwa Camille Gale? Nie? W takim razie musicie to zmienić! Ta książka to jeden...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Miłość, pieniądze, upadek i niezależność. Trzeci tom cudownej trylogii od Meghan March😍 Nie wiem jak Wy, ale ja jestem nią bardzo podekscytowana. Ta historią skradła moje serce i sprawiła, że Meghan March stała się jedną z moich ulubionych autorek romansów. Strasznie żałuję, że jest to już koniec mojej przygody z Indią i Jericho. Czy naprawdę muszę się z nimi pożegnać? Tak bardzo zżyłam się z tą silną główną bohaterką i cudownym męskim mężczyzną! Czy moja ulubiona książkowa para zazna w końcu prawdziwego szczęścia? A może znowu na ich drodze do szczęścia staną źli i podli ludzie?
Pewnie się powtarzam, ale nie znoszę pisać recenzji ostatnich tomów serii czy trylogii. To takie dla mnie jakby pożegnanie z całą poznaną historią. Na samą myśl o rozstaniu z twórczością Meghan czuję niesamowity ból. Ta autorka po raz kolejny oczarowała mnie swoim słowem, emocjami i wspaniałymi postaciami. Mało kto gra tak na emocjach jak niezawodna Meghan March! Ona umie tworzyć niesamowity klimat i szalone sytuacje.
Czy do czegoś się mogę doczepić? Absolutnie nie! W tej części wszystko jest na swoim miejscu - uczucia, emocje, miłość i niespodziewane zakończenie. Czy bohaterowie otrzymają swój szczęśliwy happy end? To się okaże. Tego Wam nie zdradzę, ale przygotujcie się na hit. Moim zdaniem to najlepsza część tej serii.

Miłość, pieniądze, upadek i niezależność. Trzeci tom cudownej trylogii od Meghan March😍 Nie wiem jak Wy, ale ja jestem nią bardzo podekscytowana. Ta historią skradła moje serce i sprawiła, że Meghan March stała się jedną z moich ulubionych autorek romansów. Strasznie żałuję, że jest to już koniec mojej przygody z Indią i Jericho. Czy naprawdę muszę się z nimi pożegnać? Tak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Po przeczytaniu poprzedniej książki autorki, po prostu nie mogłam doczekać się jej kontynuacji! Historia Vaughn i Rykera totalnie pozbawiła mnie tchu i sprawiła, że z niecierpliwością oczekiwałam drogiego tomu. Ach! Ile ja musiałam pożreć nerwów podczas czytania 🤨🤨
Pierwszy tom był genialny, ale na całe szczęście drugi tom dał radę utrzyma poziom
Nie czytaliście "Oporu"? W takim razie żałujcie, bo bardzo wiele Was ominęło. Nie chciałabym w tej recenzji za dużo Wam zdradzać, ale niestety będę musiała uchylić Wam rąbka tajemnicy. Po sytuacji jaka miała miejsce w domu Rykera, główna bohaterka obiecała sobie, że nigdy więcej mu nie zaufa. To co zrobił jej ukochany, złamało jej serce. Czy Ryker faktycznie od samego początku miał wobec niej złe intencje? A może to wszystko było bardziej skomplikowane, niż nam się wydaje?
Czego możecie spodziewać się po "Pojednaniu"? Przede wszystkim wszelakich emocji! Ta książka po prostu składa się z łez, intryg, miłości, namiętności i zdrad. Moim zdaniem autorka stanęła na wysokości zadania i stworzyła coś tak fenomenalnego, iż na pewno każda z nas będzie pod wrażeniem opowieści Rykera i Vaughn. Będzie ostro, namiętnie i z pewnością nieprzewidywalnie. Nie chciałabym Wam za dużo zdradzać, ale pamiętajcie, iż nie każde love story kończy się szczęśliwym zakończeniem. Miłość, namiętność i opór - czy będzie szansa na solidne pojednanie?
Moim zdaniem każda fanka romansów powinna przeczytać tę duologię. To nie jest błaha historyjka, lecz mocna i niezależna opowieść o dwójce ludzi, którzy z pozoru mają wszystko. Wszystko oprócz drugiej połówki i prawdziwej miłości. Polecam z całego serca! Będziecie tą pozycją zachwyceni!

Po przeczytaniu poprzedniej książki autorki, po prostu nie mogłam doczekać się jej kontynuacji! Historia Vaughn i Rykera totalnie pozbawiła mnie tchu i sprawiła, że z niecierpliwością oczekiwałam drogiego tomu. Ach! Ile ja musiałam pożreć nerwów podczas czytania 🤨🤨
Pierwszy tom był genialny, ale na całe szczęście drugi tom dał radę utrzyma poziom
Nie czytaliście "Oporu"? W...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

To moje drugie spotkanie z twórczością autorki, więc liczyłam na bardzo udaną historię. Ale czy tak było?
Hailee postanowiła zmienić całe swoje życie. Ma dość siedzenia w domu i spędzania każdego dnia tak samo. Teraz chce pokazać światu swoją inną twarz i być odważniejsza. Właśnie wtedy poznaje intrygującego Chase'sa i już wie, że od tego czasu zaczną się kłopoty. Kiedy oboje zaczynają coś do siebie czuć, wszystko rozpada się jak domek z kart, bo dziewczyna ma swój mroczny sekret z przeszłości... Czy to rozdzieli zakochanych?
Wow! Poprzednia książki autorki bardzo mi się podobała, ale ta rozwaliła system. Historia Hailee jest inna od wszystkich innych. W końcu trafiłam na coś oryginalnego i ciekawego w literaturze młodzieżowej co mogę Wam polecić z czystym sumieniem. Ile razy chcieliście rzucić wszystko i wyjechać np. w Bieszczady? Zaryzykować wszystko i zacząć żyć po swojemu. Ile razy marzyliście o tym, aby pokazać światu swoją inną twarz? Główna bohaterka tej powieści właśnie o tym marzyła i postanowiła zmienić wszystko. Styl autorki moim zdaniem jest doskonały. Pani Bianca dobrze wie o czym pisze i co chce przekazać swoim wymagającym czytelnikom. Mnie oczarowała ona od pierwszej strony i sprawiła, że od razu pokochałam parę głównych bohaterów. A ich naprawdę nie dało się nie kochać. Moim zdaniem jest to jedna z najlepszych książek tego roku. I to wcale nie przez piękną i idealną okładkę :)
Kochani!
Chcecie przeczytać coś z efektem WOW? Lubicie sięgać po powieści z przesłaniem? W takim razie szybciutko zabierajcie się za "Falling Fast",. Satysfakcja i kac książkowy gwarantowany.

To moje drugie spotkanie z twórczością autorki, więc liczyłam na bardzo udaną historię. Ale czy tak było?
Hailee postanowiła zmienić całe swoje życie. Ma dość siedzenia w domu i spędzania każdego dnia tak samo. Teraz chce pokazać światu swoją inną twarz i być odważniejsza. Właśnie wtedy poznaje intrygującego Chase'sa i już wie, że od tego czasu zaczną się kłopoty. Kiedy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Sama miłość czasem nie wystarczy, żeby być z ukochaną osobą. Owszem prawdziwe i szczere uczucie jest ważne, ale bez zaufania i rozmowy żaden związek na dłuższą metę się nie utrzyma. Coś o tym wiedzą główni bohaterowie powieści pt."Jej wina i grzech". Oboje się kochają, oboje wiedzą, że jest to miłość jedna na milion, ale ciągle nie mogą być razem. Na drodze do ich szczęścia stoi nie tylko majątek, ale także bezwzględna rodzina.

Whitney była skazana na porażkę. Cokolwiek by się działo, jej wina była oczywista i nie do obalenia. Nawet jeśli chodziło o romans jej własnej matki. Sytuacji nie ułatwiał magiczny wpływ, jaki na Whitney wywierał Lincoln Riscoff — wyjątkowo przystojny dziedzic ogromnej fortuny. Jakby komplikacji było mało, Whitney miała już kiedyś męża. Ricky Rango za życia nie był ideałem, ale prawdziwa nawałnica rozpętała się wtedy, gdy na jaw wyszły niejasności co do jego prawdziwego pochodzenia: była teściowa Whitney starała się udowodnić, że jej zmarły syn w rzeczywistości był prawowitym spadkobiercą majątku Riscoffów.
Kolejny etap niezwykłego związku Whitney Gable i Lincolna Riscoffa rozpoczął się dramatem. Wydawało się więc, że przeznaczenie przemożną mocą postanowiło uczynić wszystko, aby nieszczęśni kochankowie nigdy nie odnaleźli drogi do siebie. Wielkie pieniądze, walka o władzę i bezwzględne ambicje zwaśnionych rodzin to ogromne przeszkody. Trwanie przy ukochanej osobie będzie wymagało odwagi i poświęceń. I zaufania. Tymczasem ani ona, ani on nie potrafią już ufać nikomu. Nawet rodzinie.
Kochane moje, muszę ochłonąć. Ta książka jest tak gorąca, dramatyczna i pełna intryg, że aż brak mi słów, żeby to opisać. Drugi tom przebił pierwszy? Czy jest to w ogóle możliwe? W tym przypadku jak najbardziej! Od pierwszej chwili czułam, iż mogę liczyć na niezawodną Meghan March, ale tą trylogią totalnie rozwala system. Wszystkie współczesne wersje Romea i Julii chowają się przy tej stworzonej przez zagraniczną autorkę. Czego możecie spodziewać się po "Jej winie i grzechu"? Łez, smutku, dramatu, miłości i dużej dawki pieniędzy. Pieniądze w tej historii odgrywają naprawdę ogromną rolę. Kto czytał pierwszy tom, na pewno wie o czym mówię, prawda? Miłość dla Whitney i Lincolna jest ważniejsza od pieniędzy, ale przez strach, intrygi i wybory swoich rodzin ciągle muszą wystawiać swój związek na trudne próby. Czy tym razem będzie im pisany happy end? Czy znowu przez intrygi najbliższych stracą to co jest dla nich najważniejsze?

Emocje, emocje i jeszcze raz emocje! Za to kocham twórczość Meghan March. Nie wiem dlaczego, ale mam do tej autorki absolutną słabość. Jej powieści zawsze są pełne uczuć, skrajnych emocji i namiętności. Dla mnie Megahn March jest królową tajemnic, intryg i skomplikowanych związków. W jej powieściach zawsze znajdziecie opowieść, która wprawi Was w osłupienie. Na dzień dzisiejszy bezgranicznie jestem zakochana w trylogii "Bogactwo i grzech". Opowieść głównych bohaterów ścisnęła moje serducho! Nigdy nie byłam fanką Romea i Julii, ale w tym przypadku należę do klubu fanek Whitney i Lincolma.
"Jej wina i grzech" to godna zastępczyni "Bogatego i grzesznego". Meghan March po raz kolejny oczarowała mnie swoją wyobraźnia, prozą i nieziemskim piórem. Na pewno sięgnę po kolejne utwory autorki. Jak dla mnie ta autorka jest królową emocji i skrajnych uczuć! Polecam!

Sama miłość czasem nie wystarczy, żeby być z ukochaną osobą. Owszem prawdziwe i szczere uczucie jest ważne, ale bez zaufania i rozmowy żaden związek na dłuższą metę się nie utrzyma. Coś o tym wiedzą główni bohaterowie powieści pt."Jej wina i grzech". Oboje się kochają, oboje wiedzą, że jest to miłość jedna na milion, ale ciągle nie mogą być razem. Na drodze do ich szczęścia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Ambicja jest teoretycznie bardzo poszukiwaną i pożądaną cechą. Bo jaki jest człowiek ambitny? Zdeterminowany? Pewny siebie? Taka osoba zawsze stawia sobie wysokie i trudne cele do zrealizowania. Ale znacie takie powiedzenie, że apetyt rośnie w miarę jedzenia? Jeżeli mamy dużo to chcemy jeszcze więcej. Chcemy sięgać coraz wyżej i wyżej, aż w końcu upadamy coraz niżej. Tak jak matka głównej bohaterki powieści "Królestwo dusz". Co się stanie kiedy chora ambicja zderzy się z odwagą i poświęceniem? Kto wygra ten pojedynek? Zapraszam do przeczytania mojej recenzji!

Urodzona w rodzinie potężnych szamanów, szesnastoletnia Arrah zupełnie nie radzi sobie z magią, nie potrafi wróżyć z kości, nie umie przywoływać duchów przodków. Ku rozczarowaniu jej okrutnej matki, nie potrafi rzucić nawet najprostszej klątwy.
Pewnego razu Arrah odkrywa, że jej matka kradnie dzieci, aby z pomocą czarnej magii stworzyć drugą, lepszą córkę. Kobieta planuje, że nowe, demoniczne dziecko obudzi Króla Demonów, którego nienasycone pragnienie dusz zniszczyło już niejedno królestwo. Tym razem, jeśli Król Demonów wróci, zniszczy wszystko na swojej drodze.
Zanim Arrah zdąży kogokolwiek ostrzec, jej matka więzi ją w klątwie milczenia. Aby powstrzymać matkę i demoniczną siostrę, której moc dorównuje nieśmiertelnym orishom, Arrah musi poświęcić resztę pozostałych lat życia. Każdy wykonany rytuał coraz bardziej zbliża ją do śmierci, ale dla Arrah najważniejsze jest, aby powstrzymać siostrę i Króla Demonów.
Jeżeli jesteście aktywni w social mediach to na bank zobaczyliście u kogoś recenzję, zdjęcie, albo wzmiankę o "Królestwie dusz". Ta powieść zawładnęła zagraniczną i polską blogosferą. Prawie wszyscy mówili o debiucie Reny Barron. Nie ukrywam, iż mnie ta premiera również zainteresowała. Fantastyczna okładka, oryginalny opis fabuły i w końcu jakaś fantastyka na rynku! Czego chcieć więcej? Oczywiście, jeszcze lepszej historii w środku. Czy zostałam usatysfakcjonowana fabułą? A może właśnie czuję się zawiedziona? Na pewno w internecie znaleźliście przeróżne opinie na temat tej książki - jedne są pozytywne, drugie wręcz przeciwnie. Ja akurat należę do tej pierwszej grupy. Mnie "Królestwo dusz" przypadło do gustu, ponieważ ta opowieść jest po prostu inna. Nie jest schematyczna, nudna, ani przeciętna. Od pierwszej strony zostałam wciągnięta w wir wydarzeń i zastanawiałam się co czeka naszą główną bohaterkę. Czy odnajdzie w końcu swoje przeznaczenie? Czy w końcu doczeka się miłości od swojej matki? A może raz na zawsze przestanie marzyć i skupi się na bolesnych realiach? Na te wszystkie pytanie znajdziecie odpowiedź wyłącznie w książce. Na pewno będzie klimatycznie, mrocznie i niebezpiecznie, czyli tak jak lubimy.
Dużo rzeczy podobało mi się w "Królestwie dusz". W szczególności zostałam kupiona fantastyczna fabułą, która była nieprzewidywalna i ciekawa. Aczkolwiek minimalnie muszę doczepić się do braku słowniczka. Niektórych słów nie rozumiałam i potrzebowałam chwili, aby je "okiełzać". Nie odebrało mi to przyjemności z lektury, ale na pewno ułatwiłoby mi to czytanie.
"Królestwo dusz" to ciekawa, klimatyczna i tajemnicza pozycja dla fanów fantastyki. Mnie debiut Reny Barron ujął od pierwszej strony i sprawił, że na kilka chwil zapomniałam o całym świecie. Na pewno w przyszłości sięgnę po kolejne utwory autorki :)

Ambicja jest teoretycznie bardzo poszukiwaną i pożądaną cechą. Bo jaki jest człowiek ambitny? Zdeterminowany? Pewny siebie? Taka osoba zawsze stawia sobie wysokie i trudne cele do zrealizowania. Ale znacie takie powiedzenie, że apetyt rośnie w miarę jedzenia? Jeżeli mamy dużo to chcemy jeszcze więcej. Chcemy sięgać coraz wyżej i wyżej, aż w końcu upadamy coraz niżej. Tak...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Micah miała wszystko - wpływowych rodziców, cudownego brata bliźniaka i zapewniony start na przyszłość. Niestety pewnego dnia wszystko runęło jak dom z kart. Dziewczyna została sama, bez wsparcia i zrozumienia najbliższych. Rodzice dziewczyny wyrzekli się jej brata, a brat Adrian uciekł z ich i jej życia. Micah czuła się opuszczona, samotna i bezradna, ale nie chciała się poddać. Chciała odzyskać to co utraciła i to za wszelką cenę. Zapraszam do przeczytania mojej recenzji.

Micah jest córką zamożnych prawników i siostrą Adriana, który z powodu swojego homoseksualizmu musiał opuścić rodzinny dom. Dziewczyna nie chce dłużej mieszkać z rodzicami i wyprowadza się. Gdy spotyka nowego sąsiada, nie może uwierzyć własnym oczom: jest nim Julian, chłopak, który kilka tygodni wcześniej stracił przez nią pracę. Micah czuje się fatalnie, w dodatku Julian jest wobec niej zimny i nieprzystępny i nie daje jej szansy na przeprosiny. Zaczyna się fascynować tajemniczą naturą Juliana i chce go poznać bliżej. Odkrywa przy tym, że Julian trzyma na dystans wszystkich ludzi, nie tylko ją. Skrywa tajemnicę z przeszłości, która może na zawsze zmienić sposób, w jaki Micah go postrzega.
Jak ja czekałam na tę książkę! Uwielbiam twórczość Pani Laury Kneidl i z utęsknieniem czekałam na jej kolejną powieść. Byłam ciekawa czy zrobi na mnie takie samo wrażenie jak "Jednak mnie kochaj". Szczerze? Chyba ta pozycja wywarła na mnie większe wrażenie. Strasznie polubiłam się z główną bohaterką i co tu dużo pisać... skradła moje serce. Dawno nie spotkałam tak odważnej, pozytywnej i sympatycznej żeńskiej postaci. Podobał mi się jej tok myślenia, zaangażowanie w sprawę brata i podeście do życia. Niektórzy mogą twierdzić, iż Micah była dziecinna i owszem troszeczkę tak było. Ale czy mnie to przeszkadzało? Nie, nie i jeszcze raz nie. Moim zdaniem autorka wykreowała wspaniałą postać, ponieważ dziewczyna nie dość, iż była oryginalna to jeszcze mądra. Gdzie jeszcze możecie spotkać bohaterkę, która kocha komiksy, wierzy w szczęśliwe zakończenia i cieszy się z małych rzeczy? No gdzie? A właśnie taką osóbkę znajdziecie w "Someone new".
A jak prezentował się główny bohater? No cóż muszę przyznać, iż był on dla mnie zagadką. Do samego końca nie wiedziałam co on może ukrywać i czemu nie chce zbliżyć się do Micah. Słuchajcie, dziewczyna robiła dosłownie wszystko, aby się przed nią otworzył. A on? Cały czas był nieugięty. Dlaczego? Gdzie tkwił problem? Tego Wam akurat nie zdradzę, ale na pewno będziecie zaskoczeni zakończeniem. W każdym razie ja byłam i z pewnością nie spodziewałam sie takiego obrotu sprawy.
"Someone new" to naprawdę piękna, wrażliwa, romantyczna i szczera opowieść o życiu i odrywaniu siebie. Bohaterowie tej powieści byli wystawiani na wielkie i trudne próby, które nie zawsze kończyły się powodzeniem. Czytelniku, czy jesteś gotów na książkę pełną cierpienia i nadziei? Jeżeli tak, to śmiało skuś się na "Someone new". Obiecuję, że będziesz nią zachwycony.

Micah miała wszystko - wpływowych rodziców, cudownego brata bliźniaka i zapewniony start na przyszłość. Niestety pewnego dnia wszystko runęło jak dom z kart. Dziewczyna została sama, bez wsparcia i zrozumienia najbliższych. Rodzice dziewczyny wyrzekli się jej brata, a brat Adrian uciekł z ich i jej życia. Micah czuła się opuszczona, samotna i bezradna, ale nie chciała się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Od zawsze kochałam baśnie. Każda baśń, bajka, opowieść ma w sobie pewną magię i mądrość życiową. Kiedy byłam małym dzieckiem z zachłannością pożerałam Baśnie Braci Grimm, albo Baśnie Andersena. Nie wiem dlaczego, ale zawsze miałam słabość do tych autorów. W ich historiach odnajdywałam nadzieję, wiarę w lepsze jutro, albo przenosiłam się do świata fantazji, księżniczek i wróżek. Bardzo chciałam wrócić do tych czasów, dlatego postanowiłam poznać twórczość Chrisa Colfera. Czy było warto? A może współczesna proza nie dorównuje klasyce? Zapraszam do przeczytania mojej recenzji. Uwaga, będę się zachwycać.

Kraina Opowieści przestała być radosnym światem, który Alex i Conner Bailey pamiętają ze swej przygody z Zaklęciem Życzeń. Złowieszcza Czarnoksiężnica, która rzuciła klątwę na Śpiącą Królewnę, powraca, by się zemścić, i terroryzuje cały magiczny wymiar. Gdy diabelskie zakusy Czarnoksiężnicy dotykają również świata Alex i Connera – a ich mama zostaje porwana! – dzieci muszą sprzeciwić się poleceniom babci i znaleźć własną drogę do Krainy Opowieści, by ocalić mamę.Czy z niewielką pomocą ze strony niechętnej królowej Czerwonego Kapturka, zawadiackich przestępców Złotowłosej i Jacka oraz starego przyjaciela-płaza Żabka, Alex i Conner zdołają uratować mamę i świat baśni od największego zagrożenia w dziejach Krainy?
Wiecie jak długo czekałam na kontynuację przygód niezawodnej Alex i Connera? Tak bardzo się za nimi stęskniłam, że aż brak mi słów, aby to opisać. Pierwszy tom zwalił mnie z nóg, a jak było z drugim? Czu nadal jestem ogromną fanką twórczości Chrisa Colfera? A może uważam, że kontynuacja wypadła słabo i blado? Szczerze? Dawno nie czytałam tak dobrej i pięknej fantastyki dla najmłodszych czytelników. Ostatnio na rynku wydawniczym możemy znaleźć wiele romansów, erotyków i fantastyki dla dorosłych, ale nie ma nic interesującego dla najmłodszych! A tak przecież nie może być. Na całe szczęście na rynku wydawniczym mamy wydawnictwo Młodzieżówka, które dba o każdego czytelnika. Chcecie przeczytać fantastyczną powieść dla najmłodszych? W takim razie szybko sięgajcie po "Krainę Opowieści. Powrót Czarnoksiężnicy". W tej historii znajdziecie wszystko - przepiękny motyw przyjaźni, mądrość życiową oraz fenomenalne przygody, które oderwą Wasze dzieci od komputerów i technologii.
Patrzę się na tę piękną okładkę i jestem nią po prostu zachwycona. Ale nie tak bardzo jak samą treścią! Szczerze? Środek jest fantastyczny, magiczny, wciągający i fenomenalny. Kocham tę książkę za dosłownie wszystko - cudowną kreację głównych i pobocznych bohaterów, intrygujące przygody i baśniowy klimat. Nie da się nie kochać tej książki. Ja jestem nią oczarowana i na pewno sięgnę po kolejny tom. Aż nie mogę doczekać się ponownego spotkania z moimi ulubionymi postaciami. Już za nimi tęsknię!
"Kraina Opowieści. Powrót Czarnoksiężnicy" to idealna pozycja dla czytelnika w każdym wieku. Nieważne czy masz osiem, piętnaście czy pięćdziesiąt lat - na 100% znajdziesz w tej książce dla siebie. Nie wierzysz? Przeczytaj, a sam się przekonasz. Jak dla mnie jest to jedna z najlepszych książek lipca!

Od zawsze kochałam baśnie. Każda baśń, bajka, opowieść ma w sobie pewną magię i mądrość życiową. Kiedy byłam małym dzieckiem z zachłannością pożerałam Baśnie Braci Grimm, albo Baśnie Andersena. Nie wiem dlaczego, ale zawsze miałam słabość do tych autorów. W ich historiach odnajdywałam nadzieję, wiarę w lepsze jutro, albo przenosiłam się do świata fantazji, księżniczek i...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Kochani, jest dokładnie godzina 4.38 i pewnie powinnam już dawno spać, ale nie mogę. A wiecie dlaczego? Przed chwilą skończyłam czytać fenomenalny debiut i aż mnie język świerzbi, żeby Wam o nim opowiedzieć. Wy tę recenzję pewnie przeczytacie w grudniu, albo w styczniu, ale ją piszę właśnie teraz.... we wrześniu. To tyle ile musicie wiedzieć na początku. W każdym razie musiałam się tym pochwalić, że przeczytałam ją tak wcześnie, ponieważ czuję się jakbym była matką chrzestną tej książki.... No dobra, drugą, bo pierwszą matką chrzestną jest Malwinka z bloga Książkowy Świat Mali. Jestem niesamowicie dumna z Rivy Scott, bo napisała coś naprawdę mocnego i fenomenalnego. Ale jest coś o czym nie wie nikt, ani autorka, ani Wy.
W dniu kiedy Riva podrzuciła mi swoją książkę chciałam zrezygnować z prowadzenia wszystkich moich social mediów. Chciałam odciąć się od książkowego świata. Nie czułam już tej pasji, a prowadzenie konta na Instagramie przestało mi sprawiać frajdę. Miałam już nawet przygotowane posty pożegnalne, ale zostałam. Pewnie się zastanawiacie czemu o tym piszę. Powód jest jeden. To dzięki Rivie Scott zostałam w blogerskim świecie. Doszłam do wniosku, że muszę tutaj zostać, aby promować jej fantastyczny debiut. "Smak pokusy" przypominał mi za co kocham czytać książki i dlaczego zawsze chciałam promować wydawnicze perełki. A ta książka jest perłą... Czy ta promocja mi wyszła? Tego nie wiem. Mam nadzieję, że kiedy czytacie tę recenzję myślicie sobie "Detektywie, to dzięki Tobie skusiłam się na poznanie Cartera i Rii". Chciałabym być kojarzona z tą książką, bo pokochałam ją całym sercem. Kocham, normalnie kocham perypetie Marii Reyes i Cartera Greena! Dlatego wybaczcie mi dzisiaj ten osobisty post, ale chciałabym, abyście wiedzieli, dlaczego akurat ta powieść jest dla mnie, aż taka ważna. Powodów jest kilka :) Zapraszam do zapoznania się z moją opinią!
Czy władczy przedsiębiorca z wielkimi pieniędzmi i jeszcze większym mniemaniem o sobie okaże się odpowiednim mężczyzną dla charakternej Hiszpanki z niewyparzonym językiem?
Maria Reyes doskonale zdawała sobie sprawę, że zbyt długo poświęcała swoje życie dla dobra innych. Wierzyła jednak, że na realizację planów i marzeń nigdy nie jest za późno. Teraz staje przed nie lada wyzwaniem: pozwolić, aby namiętność przejęła nad nią kontrolę, czy nadal ukrywać się w skorupie, która chroni ją przed kolejnymi ranami. Czy Ria oderwie się od swojej przeszłości i zaryzykuje przyszłość?
Carter Green, najbardziej rozchwytywany kawaler i biznesmen w San Francisco, zawsze dostawał to, czego chciał, nie zważając na konsekwencje. Teraz pragnie jej, temperamentnej kobiety, która potrafi mu się postawić. Odkryje jednak, iż na drodze do szczęścia los postawi im wiele przeszkód. Czy uda mu się uchronić ich przed nieoczekiwanym zagrożeniem?
Ich światy nigdy nie miały prawa się połączyć. Jednak nie mogli zaprzeczyć, że pokusa smakuje najlepiej.
Jeszcze kilka dni temu czułam się wypalona. Czytanie książek przestało sprawiać mi frajdę, a brak czasu spowodował, że doszłam do wniosku, że chcę na jakiś czas porzucić bloga. Miałam już wszystko przygotowane, ale wtedy w moje spokojne życie wtargnął jak huragan "Smak pokusy". Przeczytałam tę książkę jednym tchem i jeszcze było mi mało! Debiut Rivy Scott przypomniał mi za co kocham czytanie i promowanie książek. A długie rozmowy z poznaną autorką przekonały mnie do pozostania w książkowo-blogerskim świecie. Nie wiem w ogóle czy odważę się opublikować ten post, ale jeżeli to zrobię to chcę, żebyście wiedzieli, że "Smak pokusy" jest naprawdę rewelacyjny i rozpala w czytelniku to co jest najlepsze. Dlatego nie porzucę blogowania, bo ktoś musi Was spamować tą historią. Już współczuję autorce! Będzie miała ze mną przekichane. Zobaczycie, tak długo będę nawijać Wam o tym debiucie, że będziecie mieli mnie dość. Koło powyższej powieści nie możecie przejść obojętnie, ponieważ jest to cudowna opowieść o miłości, życiu, namiętności i o spełnianiu marzeń. Kiedy zaczniecie czytać "Smak pokusy" to poczujecie nie tylko smak tytułowej pokusy, lecz także smak namiętności, pożądania i obezwładniającego uczucia. Czy nie brzmi to przekonująco? Czy nie chcecie przeczytać fantastycznej, wciągającej i ognistej historii? Ja bym chciała przeczytać "Smak pokusy" po raz drugi i poczuć ten dreszcz podniecenia jeszcze raz i z taką samą intensywnością. Dlatego zazdroszczę wszystkim, którzy nie czytali jeszcze tego cudeńka. To hit hitów. Najlepsza premiera tej zimy! Debiut Rivy Scott ma w sobie coś świeżego i podbudowującego. Kiedy przeczytacie tę powieść, poczujecie takiego kopa do działania! Uświadomicie sobie, iż nie można usiąść na tyłku i czekać, aż szczęście samo do nas przyjdzie. To tylko od nas zależy czy będziemy szczęśliwi i zadowoleni z naszego życia. Czy spełnimy wszystkie nasze marzenia i czy poddamy się smakowi prawdziwej i szczerej miłości.
Moi Drodzy, ta recenzja chyba będzie bardzo długa, więc zaparzcie sobie kawy, albo herbaty. Przeczytanie tej recenzji może Wam trochę zająć czasu. Co jeszcze podobało mi się w "Smaku pokusy"? Szczerze? Wszystko. Ale może zacznę od początku. Od pierwszego zdania, no może od pierwszego rozdziału pokochałam poznanych bohaterów. Główna bohaterka zaimponowała mi swoją otwartością, bezpośredniością i szalonym temperamentem. Ta kobieta nie dawała sobie w kaszę dmuchać! Jaka jest nasza Ria? Niezależna, silna, czasami bezkompromisowa i szalenie intrygująca. Nie dziwię się, że Carter chciał ją usidlić.... Ale nie myślcie sobie, iż mu się to udało. Przeczytajcie, a zobaczycie co tam się między nimi wydarzyło. Czy pokusa wygrała? A może jednak rozsądek i trzeźwe myślenie? Z tą zagadką muszę Was zastawić, ale przygotujcie się na ostrą jazdę bez trzymanki.
Opinie o głównym bohaterze są różne, ale ja tego "dupka" polubiłam od razu. Imponowała mi jego bezpośredniość i pewność siebie. No okey, był kobieciarzem, ale cholibka! ? Na jego przykładzie widzimy jak zmieniają się ludzie pod wpływem silnego uczucia. Możemy się zmienić dla ukochanej osoby i stać się lepszymi ludźmi. To właśnie na każdym kroku udowadniał Carter, ale oczywiście nie stracił dzięki temu swojego pazura! Co tu dużo pisać. Riva ma talent do kreowania wspaniałych i oryginalnych osobowości. Tych bohaterów nie da się nie kochać. Nie da się i basta.

Ogólnie coś Wam zdradzę w tajemnicy. Strasznie, ale strasznie bałam się czytać tej książki. Kiedy Riva mi powiedziała, że napisała powieść to byłam przerażona. A kiedy podesłała mi plik do przeczytania to byłam jeszcze bardziej przerażona niż myślicie. Bo wiecie z autorką znałyśmy się wirtualnie, bo Pani Scott jest jedną z moich ulubionych blogerek książkowych i troszeczkę się obawiałam jaka będzie jej reakcja jeżeli książka nie przypadnie mi do gustu. Obie obiecałyśmy sobie szczerość i konstruktywną krytykę, więc od razu zabrałam się do czytania i......... przepadłam. Szczerze? Chyba nie sądziłam, że blogerka może napisać tak genialną powieść. Tak dopracowaną, z humorem i z niezwykłym wątkiem miłosnym. Jak już wcześniej wspomniałam "Smak pokusy" przypomniał mi za co kocham czytać. Za co uwielbiam kontakt z autorkami i dlaczego zaczęłam prowadzić bloga o książkach. Historia Rii i Cartera jest doskonała w każdym detalu. Autorka wszystko dokładnie przemyślała i dopracowała, dlatego w ręce czytelnika trafiła idealna powieść. Kochani, idealna, a jest to debiut! Dla mnie Riva Scott jest wschodzącą gwiazdą na polskim rynku wydawniczym! Coś czuję, że ta autorka jeszcze nie raz mnie zaskoczy.
Na rynku wydawniczym jest wiele różnych książek, ale w ostatnim czasie ujęła mnie tylko Riva Scott ze swoim fenomenalnym "Smakiem pokusy". Ta książka jest doskonała jak promyk słońca, słodka jak najlepsza czekolada, ale również pieprzna jak papryczki chili. Oprócz tego jest namiętna, szalona, bezwzględna, a chwilami nawet dramatyczna. Ale jedno jest pewne - tej powieści nie da się nie pokochać. Możecie mi nie wierzyć, ale zobaczycie, że ta powieść podbije Wasze serca. Czy jesteście gotowi na hit grudnia? Czy dacie szansę Rii i Carterowi? Ja dałam i na pewno nie żałuję tej decyzji! Dawno nie czytałam tak wspaniałej, szczerej i fenomenalnej lektury. Polecam!

Kochani, jest dokładnie godzina 4.38 i pewnie powinnam już dawno spać, ale nie mogę. A wiecie dlaczego? Przed chwilą skończyłam czytać fenomenalny debiut i aż mnie język świerzbi, żeby Wam o nim opowiedzieć. Wy tę recenzję pewnie przeczytacie w grudniu, albo w styczniu, ale ją piszę właśnie teraz.... we wrześniu. To tyle ile musicie wiedzieć na początku. W każdym razie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Wszyscy pragniemy w życiu szczęścia, ale nie każdy z nas to szczęście odnajduje. Czasami rzeczywistość nie jest dla nas łaskawa. Tracimy cenny czas na niewłaściwych ludzi, zakochujemy się w ludziach, którzy nie są warci naszego zachodu i tkwimy w rzeczywistości, która nas nie satysfakcjonuje. W takiej sytuacji znalazła się główna bohaterka powieści pt."Zagubieni". Tamara w życiu nie ma lekko - jest samotną matką, a jej ojciec jest alkoholikiem. Na domiar złego kobieta jest jedynym żywicielem rodziny, który właśnie stracił pracę.... Czy gorzej być nie może? Zapraszam do przeczytania mojej opinii!
Tamara jest dwudziestoczteroletnią samotną matką, mieszkającą w Gdańsku wraz ze swoim ukochanym synkiem oraz rodzicami. Jej ojciec jest alkoholikiem, który skutecznie niszczy porządek rodzinny. Młoda kobieta żyje z dnia na dzień i całą swoją uwagę skupia na wychowywaniu dziecka i pracy w jednym z popularnych marketów. Kiedy pewnego kwietniowego dnia dowiaduje się, że za kilka tygodni straci pracę, cały jej dotychczasowy świat wali się w posadach, bo jest jedyną pracującą osobą w rodzinie. Tamara jest zrozpaczona i nie widzi już żadnej nadziei na lepsze jutro, a przecież jeszcze niedawno miała w głowie tyle ciekawych planów… Alexander to trzydziestoletni biznesmen, który z pomocą swoich rodziców wychowuje siedmioletniego syna. Od kilku miesięcy jest dziedzicem ogromnej rodzinnej fortuny, której jego najbliżsi dorobili się na produkcji i sprzedaży mebli. Mężczyzna daje się poznać jako niezwykle przedsiębiorczy rekin biznesu, który z rozwagą zarządza majątkiem. Jedną z jego nowych inwestycji jest budowa polskiej filii ich meblarskiego imperium, która powstanie w Gdańsku — mieście, w którym zazna nie tylko szczęścia w życiu zawodowym, ale także osobistym… Ich wspólna historia rozpoczyna się pewnej nocy, kiedy Alexander odpowiada na ogłoszenie Tamary, w którym kobieta opisuje siebie jako chętną do zawarcia znajomości z dojrzałym mężczyzną. Już od pierwszych chwil nawiązują oni ze sobą nić porozumienia, a po kilku kolejnych tygodniach, w czasie których ich kontakt pogłębia się, spostrzegają, że… są sobie przeznaczeni. Jak to jednak bywa w życiu, okrutny los w dość szybkim czasie przypomni im o sobie, serwując coś, na co żadne z nich nie jest gotowe — rozłąkę…
Skusiłam się na przeczytanie tej powieści z dwóch powodów. Po pierwsze jest to najnowsze dzieło Adrianny Rak, która rozkochała mnie kiedyś swoją debiutancką historią pt."Uwikłani". Byłam strasznie ciekawa jak prezentuje się piąta książka autorki i czy będzie ona równie dobra jak pierwsza... I wiecie co? Jestem strasznie zła na siebie, bo właśnie teraz uświadomiłam sobie jakie mam zaległości! Teraz szybciutko będę musiała przeczytać poprzednie książki Pani Rak. Po drugie opis fabuły tak mnie zaintrygował, że nie mogłam przejść koło tej historii obojętnie. I wiecie co? Bardzo dobrze zrobiłam! "Zagubieni" od pierwszej strony mnie totalnie oszołomili, zainteresowali i wprawili w ogromne osłupienie. Co tu dużo mówić... najnowsza perełka Pani Adriany bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła. Opowieść samotnej Tamary i "króla" Alexandra jest niezwykle prawdziwa, szczera i bezlitosna, dlatego nie liczcie na słodką opowiastkę zapakowaną w uroczy papier. Ta historia nie będzie idealna, a autorka nie będzie Was wciskać kitu, że wszystko się jakoś ułoży, a szczęście czeka za rogiem. Kiedy poznałam rzeczywistość głównej bohaterki to było mi jej strasznie żal, a jednocześnie byłam na nią wściekła, że nie umie oderwać się od patologicznej rodziny. Wielokrotnie miałam ochotę potrząsnąć Tamarą i jej matką, żeby w końcu się otrząsnęły i zaczęły żyć własnym życiem. A one co robiły? Codziennie dawały się poniżać bezlitosnemu alkoholikowi, który nie umiał docenić własnej rodziny. Nie mogłam tego znieść, ale z drugiej strony kim jestem, aby je oceniać? Nikt z nas nie wie jak zachowałby się w takiej sytuacji.
Nie jest to żadną tajemnicą, że nie lubię, wręcz nie znoszę powieści obyczajowych. Normalnie mam alergię na ten gatunek, ale że jestem masochistą to co jakiś czas sięgam po książki z tego nurtu. Robię to przede wszystkim dla Was, bo wiem, że wielu z Was kocha takie życiowe historie. "Zagubieni" to pozornie zwyczajna obyczajówka, ale ma w sobie pewną magię. Pewnie już to pisałam przy recenzji "Uwikłanych", ale muszę to powtórzyć - Adriana Rak ma po prostu talent i magię w swoim piórze. Jako jedna z nielicznych autorek potrafi mnie rozkochać obyczajówką, a ja potem zawsze chcę więcej! Czy nadal powinnam pisać, że nie znoszę literatury obyczajowej! W każdym razie na swoją obronę mam tylko jedno - Pani Rak pisze naprawdę genialne obyczajówki z nieziemskim wątkiem miłosnym. Dlatego pewnie nie mogę oprzeć się tym książkom, prawda?
A skoro już o wątku miłosnym wspomniałam..... Czytając "Zagubionych" totalnie nie wiedziałam czego mogę się spodziewać po Tamarze i Alexandrze. Oboje mieli za sobą bagaż doświadczeń i zmagali się z bólem, który nie odstępował ich nawet krok. A oprócz tego oboje mieli dzieci, które były dla nich całym światem. Kiedy zaczęłam czytać te powieść byłam ciekawa jak autorka poradzi sobie z tym tematem. Nakreślenie rodzącej się relacji pomiędzy dwojgiem samotnych ludzi z dziećmi wcale nie jest proste. Na całe szczęście autorce to się udało. Pani Rak nakreśliła bardzo ciekawe, acz trudne uczucie między samotnymi rodzicami. Zarówno Tamara jak i Alek nie mogli postawić wszystkiego na jedną kartę, ponieważ mieli pod swoją opieką dwa małe skarby, które rozświetlały im każdy dzień. To był naprawdę piękny, trudny i intrygujący wątek miłosny.
Masz ochotę przeczytać coś mocnego, miażdżącego i z ogromnym przesłaniem? Znudziły Ci się nudne i przewidywalne powieści? W takim razie sięgnij po "Zagubionych" Adriany Rak. To jedna z najciekawszych i najbardziej intrygujących powieści tego roku. Historia Tamary i Alexandra nie jest prosta, ani przyjemna, ale na pewno daje wiele do myślenia. Przeczytaj tę książkę i zakochaj się w piórze autorki! Gorąco polecam!

Wszyscy pragniemy w życiu szczęścia, ale nie każdy z nas to szczęście odnajduje. Czasami rzeczywistość nie jest dla nas łaskawa. Tracimy cenny czas na niewłaściwych ludzi, zakochujemy się w ludziach, którzy nie są warci naszego zachodu i tkwimy w rzeczywistości, która nas nie satysfakcjonuje. W takiej sytuacji znalazła się główna bohaterka powieści pt."Zagubieni"....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy wierzysz w legendy? Czy Twoim zdaniem w dawnych wierzeniach, opowiadaniach i przesądach tkwi jakakolwiek prawda? Czy istnieje coś więcej od szarej rzeczywistości? Przed takimi pytaniami stoi główny bohater powieści pt."Topielica ze Świtezi". Wojtek z dnia na dzień musiał zmieć całe swoje życie i przeprowadzić się wraz z ojcem do nieznanej Białorusi. Co czeka ich w tym miejscu? Czy zmiana otoczenia wyjdzie im na dobre? Tego dowiecie się z powyższej lektury! Zapraszam do przeczytania mojej opinii!
Przeprowadzka na Białoruś nie jest szczytem marzeń nastolatka. Szesnastoletni Wojtek nie ma jednak wyboru, gdyż jego ojciec właśnie tam otrzymał intratną propozycję pracy. Chłopak wie, że ten krok jest ojcu potrzebny, być może to właśnie on pomoże mu wyrwać się z oków wspomnień o śmierci matki i zacząć żyć teraźniejszością. Wojtek nie ma pojęcia, że to, co spotka nad osławionym przez Mickiewicza jeziorem Świteź, na zawsze odmieni jego życie.Svetlana marzy o tym, by stać się zwyczajną dziewczyną - chodzić do szkoły, mieć przyjaciół, być może zakochać się. Siedemnastolatce w tych planach przeszkadza jeden fakt - jest wodją, topielicą, demonem, który zgodnie ze swoją naturą powinien wabić i zabijać ludzi, gdy tylko wkroczą na jej terytorium.Gdy ścieżki tych dwojga się przetną, zmieni się życie każdego z nich. Nie sprawi tego nagły wybuch uczucia, ale wspólna walka o to, co większości jest dane już przy urodzeniu - o normalność i... śmiertelność. Ta miłość rodziła się powoli, w niesprzyjających, tajemniczych okolicznościach. Czy jednak będzie na tyle silna, by przeciwstawić się demonom i złowrogim siłom natury?
Wow. Tyle tyle jestem w stanie napisać po przeczytaniu powieści Pani Agnieszki. Kiedy zdecydowałam się na przeczytanie tej książki nie sądziłam, iż wywrze ona na mnie takie wrażenie! Owszem lubię sięgać po słowiańskie klimaty, ale zazwyczaj po przeczytaniu takich historii nie mam efektu WOW. A tutaj co się stało? Po odłożeniu książki na półkę zbierałam szczękę z podłogi. Kochani, nawet sobie nie wyobrażacie jaką dobrą i ciekawą opowieść wykreowała autorka! "Topielica ze Świtezi" wciąga na maxa od pierwszej strony i nie pozwala o sobie zapomnieć, aż do ostatniego zdania. Możecie mi nie wierzyć, ale kiedy skusicie się na tę pozycję to zobaczycie, że miałam rację. Historia Wojtka jest naprawdę strasznie, ale to strasznie intrygująca. Nie przerażajcie się ilością stron, bo z pewnością tego "grubaska" pożrecie w zaskakująco szybkim tempie.Nie wierzycie? Przeczytajcie!
Wychwalam tę powieść i wychwalam, ale jeszcze nie napisałam niczego konkretnego. Za co uwielbiam "Topielicę ze Świtezi"? Przede wszystkim za mroczny, osobliwy i nieprzewidywalny klimat. Gdy zaczęłam czytać tę książkę, to od razu poczułam coś "ciężkiego" i trudnego do zdefiniowania. Od głównego bohatera czułam tajemnicę, od nowego miejsca czułam mrok, a gdy na horyzoncie pojawiła się piękna niewiasta to system został doszczętnie zmiażdżony. Mitologię słowiańską zawsze kojarzyłam z czymś osobliwym i bardzo tajemniczym. Te zjawy, topielice, demony... to wszystko działa na naszą wyobraźnię. A nasza główna bohaterka jest przecież jedną z nich, więc będzie bardzo ciekawie i oczywiście niebezpiecznie. Dlatego napiszę to jeszcze raz - klimat powyższej powieści jest nieziemski! Od pierwszej strony pokochałam tą ciężką, mroczną i osobliwą aurę. Tego się po prostu nie da opisać. Musicie przeczytać tę książkę i przekonać się na własnej skórze o co mi chodzi.
A jak prezentuje się styl autorki? Moim zdaniem bardzo dobrze. Bohaterowie zostali doskonale nakreśleni, akcja jest dynamiczna, a język prosty i przyjemny. Aczkolwiek najbardziej zostałam zauroczona przez szaloną i nieprzewidywalną akcję! Tak moi Drodzy, przy tej historii z pewnością nie będziecie się nudzić, ponieważ jest szalona w każdym zdaniu. W życiu Wojtka i jego nowej przyjaciółki ciągle coś się dzieje! Ledwie otworzycie książkę, a zanim się obejrzycie zostaniecie wciągnięci w świat pełen magii, tajemnic, ale i też kłamstw. Mnie autorka wielokrotnie zaskoczyła swoją wyobraźnią i posunięciami, więc wyobraźcie sobie co czeka na Was w tej książce. Ja Detektyw Książkowy zostałam wiele razy wyprowadzona w pole. Niezwykłe? Pewnie, że niezwykłe!
Na sam koniec napiszę tylko tyle. Zostałam oczarowana "Topielicą ze Świtezi". Nie spodziewałam się tego, że powieść Pani Agnieszki Kaźmierczyk, aż tak mnie pochłonie i wciągnie bez reszty. Nastawiłam się na lekką i przyjemną historię, a otrzymałam kawał fenomenalnej lektury. Historia Wojtka jest naprawdę mroczna, osobliwa i tajemnicza, ale to właśnie mi się w niej podoba. Przygotujcie się dynamiczną, intrygującą i oryginalną historię ze słowiańskim tłem!

Czy wierzysz w legendy? Czy Twoim zdaniem w dawnych wierzeniach, opowiadaniach i przesądach tkwi jakakolwiek prawda? Czy istnieje coś więcej od szarej rzeczywistości? Przed takimi pytaniami stoi główny bohater powieści pt."Topielica ze Świtezi". Wojtek z dnia na dzień musiał zmieć całe swoje życie i przeprowadzić się wraz z ojcem do nieznanej Białorusi. Co czeka ich w tym...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Poznajesz mężczyznę. Zaczynacie się spotykać i po jakimś czasie się w nim zakochujesz. Jesteś nim oczarowana i nie wyobrażasz sobie życia bez niego. Oświadcza Ci się. Bierzecie ślub. Przysięgacie sobie nawzajem miłość, wierność i uczciwość małżeńską dopóki śmierć was nie rozłączy.... Brzmi jak bajka prawda? Masz nadzieję, że będziecie żyli długo i szczęśliwie jak w komedii romantycznej, ale prawdziwe życie to nie bajka. Prawdziwe życie jest pełne niespodzianek, zwrotów akcji i kłamstw o różnej wadze. Poznaj historię "idealnego" małżeństwa....... Zapraszam do zapoznania się z moją opinią!
Co zrobić, gdy masz dość życia w małżeństwie?
„Moja żona! Ona chyba nie żyje!” – Matt gorączkowo informuje strażników leśnych, że wraz z żoną Marie byli na pieszej wycieczce, kiedy doszło do jej upadku z urwiska do rwącej rzeki na dole. Akcja ratunkowa kończy się fiaskiem – nikt nie mógł przeżyć czegoś takiego. Kolejny nieszczęśliwy wypadek. Czy jednak nie? Pierwsza żona Matta również zginęła w tajemniczych okolicznościach.
Kiedy policja wyciąga z rzeki ciało, Matt musi odpowiedzieć na wiele niewygodnych pytań. Detektywi Loren i Spengler chcą się dowiedzieć, czy jest naprawdę pogrążonym w żałobie, dwukrotnie owdowiałym mężem, czy bezwzględnym mordercą. W trakcie śledztwa wyjdzie na jaw, że czasami miłość jest drapieżna, a uwolnić się od niej jest niezwykle trudno.
WOOOOW! Moi Drodzy! Co ja przed chwilą skończyłam czytać! OMG. Wybaczcie mi ten dziwny wstęp, ale od dobrej godziny próbuję coś konkretnego napisać o "Dopóki śmierć nas nie rozłączy", ale kompletnie mi to nie wychodzi. Jestem w takim szoku, że chyba nie będę w stanie napisać dobrej i poukładanej recenzji. Emocje jeszcze nie opadły, a ja jeszcze lawiruje pomiędzy rzeczywistością, a fikcją literacką!Co to była za opowieść...... No ja nie mogę! Co to była za opowieść! Pełna manipulacji, kłamstw, oszczerstw i tajemnic na każdym kroku. Jeżeli uwielbiacie thrillery tak mocno jak ja to koniecznie musicie zapoznać się z najnowszą powieścią JoAnn Chaney, bo jest to coś naprawdę mocnego. Uffffffffff, aż mi się gorąco zrobiło. Takie dreszczowce to ja mogę czytać. To było moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, ale z pewnością nie będzie ostatnie, ponieważ zaraz zamówię poprzednią książkę Pani JoAnn Chaney. Jestem strasznie ciekawa czy będzie równie dobra jak "Dopóki śmierć nas nie rozłączy".
W tej książce podobało mi się wszystko. Bohaterowie byli pełnokrwiści, akcja pędziła jak oszalała, a cała fabuła miała ręce i nogi. Czytając najnowszą publikację wydawnictwa Zysk i S-ka, ani przez moment się nie nudziłam. Z zapartym tchem obserwowałam rozwój wydarzeń i byłam niesamowicie ciekawa jak potoczą się dalsze losy nietypowego wdowca i jego żon. Czy on je zabił? A może to one w tej historii były czarnymi charakterami? No cóż.......... Tego Wam zdradzić nie mogę, ale z pewnością możecie przygotować się na mocną i troszeczkę kontrowersyjną powieść. Jeżeli lubicie czytać dreszczowce i poszukujecie czegoś świeżego, mocnego i intrygującego to powinniście jak najszybciej przeczytać powyższą powieść. To nie będzie zwyczajny thriller psychologiczny.
Jak już wcześniej wspomniałam to było moje pierwsze spotkanie z piórem JoAnn Chaney, ale muszę przyznać, że styl autorki bardzo przypadł mi do gustu. Dialogi były naturalne, a opisy nie ciągnęły się na pięć kolejnych stron. Obawiałam się jedynie tego, że pisarka zbyt bardzo skupi się na wątku obyczajowym, a nie kryminalnym. Na całe szczęście moje obawy okazały się bezpodstawne. W tej książce wszystko jest na swoim miejscu. Tam gdzie powinna być akcja jest akcja, tam gdzie powinien być opis jest opis. Jak widzicie chciałabym się do czegoś "dowalić", ale niestety nie mogę, bo ta książka jest naprawdę świetna i cudowna w każdym calu. To chyba jeden z najlepszych thrillerów tego kwartału.
"Dopóki śmierć nas nie rozłączy" to fantastyczny thriller idealny na długie jesienne wieczory. Jeżeli poszukujesz książki, która wciągnie Cię bez reszty i sprawi, że zapomnisz o całym otaczającym świecie, to powinnaś pomyśleć o najnowszej powieści Pani JoAnny Chaney. Mogę zagwarantować, że opowieść Matta i jego dwóch żon wprawi Cię w totalne osłupienie. To nie jest błaha i prosta historia, lecz prawdziwy emocjonalny rollercoaster. Czy jesteś gotowa, aby poznać mroczne sekrety pewnego małżeństwa?

Poznajesz mężczyznę. Zaczynacie się spotykać i po jakimś czasie się w nim zakochujesz. Jesteś nim oczarowana i nie wyobrażasz sobie życia bez niego. Oświadcza Ci się. Bierzecie ślub. Przysięgacie sobie nawzajem miłość, wierność i uczciwość małżeńską dopóki śmierć was nie rozłączy.... Brzmi jak bajka prawda? Masz nadzieję, że będziecie żyli długo i szczęśliwie jak w komedii...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Każdy z nas popełnia błędy. Grzeszymy.... Nasze grzechy są cięższe i lżejsze, ale czy zawsze za nie płacimy? Czy nie jest tak, że czasem ktoś inny ponosi konsekwencje naszych czynów? Co zrobić w sytuacji gdy niewinni ludzie płacą wysoką cenę za nasze błędy? Kto z nas miałby odwagę, aby przyznać się do swoich niegodziwych czynów? Czy jesteście gotowi na historię pełną kłamstw, niedomówień i zmartwień? Jeżeli tak, to poznajcie powieść pt."Cudze grzechy"! Zapraszam do przeczytania mojej opinii!
Czasem płacimy za cudze grzechy. Czasem zostajemy uwikłani w coś, co okazuje się największym koszmarem naszego życia. Kilka tygodni po pełni sezonu z niewielkiego ośrodka wczasowego znika kobieta w ósmym miesiącu ciąży. Jej mąż, który spał tuż obok, dopiero rano zauważył, że żony nie ma w wynajętym domku. Śledczy ustalają, że wsiadła do czekającego w pobliskim lasku samochodu, dalej ślad się urywa. W tym samym czasie w Trójmieście aspirant Jeremi Jaromirski próbuje ustalić, kto wrobił jego dawnego przyjaciela w ciężkie pobicie przyrodniej siostry. Trop prowadzi do światka szemranych interesów, wielkich pieniędzy, nocnych klubów i narkotyków.
OMG! Co to była za historia! Ale najpierw zacznijmy od samego początku. Zdecydowałam się na przeczytanie "Cudzych grzechów", ponieważ uwielbiam thrillery i kryminały spod szyldu wydawnictwa Harper Collins Polska. Jeszcze kilka tygodni temu zachwycałam się najnowszą książką Pana Górskiego, a dzisiaj będę rozpływać się nad "Cudzymi grzechami" Darii Orlicz. To jest moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki, ale z pewnością nie będzie ostatnie. Mam zamiar nadrobić zaległości i nadrobić pozostałe części serii "Straconych dusz"! Ta historia była naprawdę dobra. Wciągnęła mnie od pierwszej strony i sprawiła, że z zachłannością przewracałam kolejne strony. Uwielbiam takie mroczne, nieprzewidywalne i pokręcone thrillery! Właśnie takiego czegoś potrzebowałam - mocnej lektury na jesienne wieczory. A jakie są "Cudze grzechy"? Przebiegłe, zawiłe i nieprzewidywalne w każdym zdaniu. Co się wydarzy w życiu bohaterów? Kto zapłaci za kogo grzechy? Tego się dowiecie, a może i nie z powyższej historii.
Pewnie to już wiecie, że jestem niezwykle wymagająca wobec thrillerów i kryminałów. Moim zdaniem autorzy bardzo często zapominają, że piszą mrożący krew z żyłach kryminał, a nie powieść obyczajową. A jak wypadła Pani Daria Orlicz? Moim zdaniem bezbłędnie. W tej historii wszystko jest na swoim miejscu. Bohaterowie zostali ciekawie nakreśleni, ponieważ z pewnością nie należeli do ideałów. A akcja? Czasami pędziła jak oszalała i to mi się strasznie podobało! Oczywiście, chwilami zwalniała, ale tylko po to, żeby czymś zaskoczyć czytelnika. Między innymi wychodziły jakieś kłamstwa, nieporozumienia i stare, lecz aktualne porachunki.
Komu poleciłabym powieść pt."Cudze grzechy"? Szczerze? Wszystkim czytelnikom, którzy uwielbiają czuć dreszcz niepewności podczas lektury! Sięgając po tę powieść możecie spodziewać się wszystkiego! Będzie mrocznie, niebezpiecznie i diabelnie wciągająco!

Każdy z nas popełnia błędy. Grzeszymy.... Nasze grzechy są cięższe i lżejsze, ale czy zawsze za nie płacimy? Czy nie jest tak, że czasem ktoś inny ponosi konsekwencje naszych czynów? Co zrobić w sytuacji gdy niewinni ludzie płacą wysoką cenę za nasze błędy? Kto z nas miałby odwagę, aby przyznać się do swoich niegodziwych czynów? Czy jesteście gotowi na historię pełną...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki 14-14. Przyjaźń ponad czasem Paul Beorn, Silene Edgar
Ocena 7,2
14-14. Przyjaź... Paul Beorn, Silene ...

Na półkach:

Czuliście się kiedyś samotni? Nierozumiani? Skrzywdzeni? Jeżeli tak, to na pewno zrozumiecie położenie bohaterów powieści Sileny Edgar i Paula Beorna pt."14-14. Przyjaźń ponad czasem". Hadrian i Adrian są rówieśnikami i oboje myślą, że są dalekimi kuzynami. Po pierwszych niechętnych listach nawiązują ze sobą nić porozumienia, która z czasem zamienia się w silną i trwałą przyjaźń. Łączy ich wiele, ale dzieli jeszcze więcej, bo Hadrian żyje w 1914 roku, a Adrian w 2014. Czy Adrianowi uda się uratować przyjaciela? Czy zdąży go ostrzec przed zbliżającą się wojną? Zapraszam do przeczytania mojej opinii!
Hadrian i Adrian to dwaj trzynastoletni chłopcy, którzy mieszkają w Pikardii, we Francji. Obaj mają problemy w szkole, w domu, i z dziewczynami – jak każdy chłopak w ich wieku. Dzieli ich tylko jedno – Hadrian żyje w roku 1914, a Adrian w 2014. Chłopcy korespondują ze sobą, a każdy z nich myśli, że pisze do dalekiego kuzyna. Kiedy odkrywają, co tak naprawdę się dzieje, Adrian zdaje sobie sprawę, że musi ostrzec Hadriana przed nadchodzącym wybuchem I wojny światowej, by zapewnić mu bezpieczeństwo.
Moi Drodzy! Spójrzcie tylko na tę przepiękną okładkę - czy mogłam koło niej przejść obojętnie? Na pewno nie! Dlatego musiałam przekonać się na własnej skórze czy treść powyższej książki jest równie wspaniała jak jej oprawa graficzna. Po przeczytaniu krótkiego opisu fabuły doszłam do wniosku, że ta powieść naprawdę może mi się spodobać. Podróż w czasie? Przyjaźń męsko - męska? Przeszkody do pokonania? To wszystko brzmiało rewelacyjnie, więc skusiłam się na przeczytanie "14-14. Przyjaźń ponad czasem". Teraz kiedy jestem po lekturze mogę śmiało napisać, że ta książka jest naprawdę rewelacyjna. Bohaterowie zostali fajnie nakreśleni, fabuła wciąga, a przez całą powieść po po prostu się płynie. Czego chcieć więcej? Niesamowicie polubiłam się z głównymi bohaterami i razem z nimi przeżywałam smutne i radosne chwile. Kibicowałam im na każdym kroku i cały czas miałam cichą nadzieję, że cała historia skończy się tak jak sobie wymarzyłam. Czy tak się stało? Tego Wam nie zdradzę, ale jestem pewna, że będziecie usatysfakcjonowani tą lekturą.
Nie dajcie sobie wmówić, że jesteście za "starzy" na "14-14. Przyjaźń ponad czasem"! Autorzy wykonali kawał świetnej roboty i napisali książkę dla czytelnika w każdym wieku. Historia Hadriana i Adriana jest niezwykle interesująca, barwna, ciekawa i oryginalna, dlatego na pewno będziecie pod ogromnym wrażeniem kunsztu Sileny Edgar i Paula Beorna. Autorzy w szarą rzeczywistość chłopców wplątali nutkę magii, która doprowadziła do ich poznania. Nie chciałabym Wam teraz za dużo zdradzać, ale musicie przygotować się historię pełną wszystkiego! Tak moi Drodzy!W "14-14. Przyjaźń ponad czasem" znajdziecie wszystko ból, szczęście, rozczarowanie, walkę, niepewność i wiele innych różnych emocji i stanów emocjonalnych. Moim zdaniem powinniście tę książkę przeczytać, ponieważ jest świetna i idealnie sprawdzi się na jeden chłodniejszy wieczór.
Drogi Czytelniku! Kilka dni temu przeczytałam powieść pt."14-14. Przyjaźń ponad czasem" i zakochałam się w historii utkanej przez autorów. Opowieść Hadriana i Adriana wciągnęła mnie od pierwszej chwili i sprawiła, że po jej przeczytaniu musiałam się oddać dłuższej refleksji. Ile jesteśmy w stanie poświecić dla ważnej dla osoby? W jaki sposób możemy ostrzec naszego przyjaciela przed niebezpieczeństwem skoro dzieli nas sto lat? Czy Adrianowi uda się uratować Hadriana przed klęską wojny? Tego Wam nie zdradzę, ale przygotujcie się na prawdziwy emocjonalny rollercoaster!

Czuliście się kiedyś samotni? Nierozumiani? Skrzywdzeni? Jeżeli tak, to na pewno zrozumiecie położenie bohaterów powieści Sileny Edgar i Paula Beorna pt."14-14. Przyjaźń ponad czasem". Hadrian i Adrian są rówieśnikami i oboje myślą, że są dalekimi kuzynami. Po pierwszych niechętnych listach nawiązują ze sobą nić porozumienia, która z czasem zamienia się w silną i trwałą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czasami życie przyciska nas do samej ziemi. Przestajemy marzyć i bujać w niebieskich obłokach, ponieważ wiemy, że w prawdziwym życiu przetrwają tylko najsilniejsi. W międzynarodowych korporacjach codziennie pracownicy walczą o uznanie, awans i przychylność swoich przełożonych. Tak bardzo angażują się w pracę i w zdobywanie najnowszych rzeczy materialnych, iż zapominają o tym co naprawdę w życiu jest ważne i potrzebne. W podobnej sytuacji znalazł się główny bohater powieści pt."Miejsce". Pewnego dni uświadomił sobie, że stoi w miejscu i ma dosyć życia w mieście. Postanowił raz na zawsze skończyć z pogonią za pieniądzem, dlatego uciekł od ludzi, swojej pracy i zaszył się gdzieś daleko. Z dala od cywilizacji..

M., przygarnąwszy Psa, rozpoczyna ucieczkę przed światem i ludźmi. Nie jest to jednak ucieczka totalna. Samotności musi się dopiero nauczyć - na początku bowiem tęsknota za obecnością drugiego człowieka jest trudna do zniesienia. Z tym że w tej nauce nie ma smutku ani przygnębienia. Mijające pory roku i czas uczą M. życia w harmonii z samym sobą, z naturą i minimalizują jego materialne potrzeby. Ostatecznie, po wielu latach i przejściach, M. decyduje się na to, aby jedynymi towarzyszami rozmów byli Pies, ławka przed domem oraz on sam.
Długo zastanawiałam się nad przeczytaniem powieści Pani Dominiki Kluźniak, ponieważ nie jest to typ literatury po który często sięgam. A już sam opis wskazywał na to, iż "Miejsce" będzie poważniejszą, wrażliwszą i troszeczkę filozoficzną opowieścią. Ja w takich klimatach średnio się odnajduję, więc pewnie się zastanawiacie co mnie podkusiło do przeczytania powyższej pozycji. Po pierwsze wydawnictwo Editio jest jednym z nielicznych wydawnictw do których mam pełne zaufanie. Chyba żadnej ich książki nie oceniłam niżej, niż na mocną piątkę. Po drugie zawsze marzyłam o tym, żeby mój blog był różnorodny. Dlatego nigdy nie chciałam zamykać się na jeden czy dwa gatunki literackie. Rozumiecie o co chodzi, prawda? I takim oto sposobem w moje ręce wpadła debiutancka powieść Pani Dominiki Kluźniak. Kojarzycie to nazwisko prawda? Na pewno wielokrotnie widzieliście Panią Kluźniak na dużym i małym ekranie. A teraz możecie poznać ją na scenie wydawniczej. Jak wypadła nasza debiutantka? Zaraz się dowiecie.
Jak już wcześniej wspominałam, nie byłam przekonana do "Miejsca", ale jak widać moje obawy okazały się bezpodstawne. Może nie zakochałam się w powieści autorki, ale na pewno dała mi ona dużo do myślenia. Jeżeli poszukujecie książki, która zmusi Was do myślenia i filozofowania to powinniście zastanowić się nad tą historią. Opowieść M. jest niesamowicie mocna, a zarazem subtelna. Akcja rozwija się powoli, dlatego pomalutku poznajemy przeszłość i myśli głównego bohatera. Moim zdaniem był to dobry zabieg ze strony Pani Dominiki, bo dzięki temu całą powieść owiała nutka tajemnicy. Kim był M.? Przed czym uciekał i dlaczego chciał zaszyć się z dala od ludzi?
Wraz w głównym bohaterem będziecie szukać odpowiedzi na te pytania. Zaintrygowani?
Czego możecie spodziewać się po "Miejscu"? Przede wszystkim nie powinniście nastawiać się na szaloną, szybką i dynamiczną akcję. Historię głównego bohatera powinno czytać się powoli i od deski do deski. To nie jest książka "na raz". Ta powieść ma Wam zadawać pytania, a Wy macie myśleć nad odpowiedziami. Wraz w głównym bohaterem będziecie się zastawiać czym jest szczęście i jak odnaleźć swoje miejsce w tym pokręconym świecie. Jeżeli lubicie refleksyjne i filozoficzne książki to debiut Pani Dominiki na pewno przypadnie Wam do gustu.
Komu poleciłabym debiutancką powieść Pani Kluźniak? Na pewno czytelnikom, którzy poszukują powieści nieprzesłodzonej, szczerej i prawdziwej. Autorka lawirowała między niedomówieniami, tajemnicami i zmuszała mnie do intensywnego myślenia. Szczerze? Niesamowicie mi się to podobało! "Miejsce" pobudziło moje zmysły, a opowieść M. sprawiła, iż zaczęłam się zastanawiać nad wieloma aspektami życia. Czy warto ten debiut przeczytać? Moim zdaniem tak. Nie zawiedziecie się.

Czasami życie przyciska nas do samej ziemi. Przestajemy marzyć i bujać w niebieskich obłokach, ponieważ wiemy, że w prawdziwym życiu przetrwają tylko najsilniejsi. W międzynarodowych korporacjach codziennie pracownicy walczą o uznanie, awans i przychylność swoich przełożonych. Tak bardzo angażują się w pracę i w zdobywanie najnowszych rzeczy materialnych, iż zapominają o...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Prawdziwa miłość nie patrzy na pieniądze. Prawdziwa miłość nie patrzy na status społeczny. Prawdziwa miłość nie patrzy na niebezpieczeństwo. Jak odróżnić prawdziwe uczucie od chwilowego zauroczenia? Jak przekonać drugą osobę, że dla nas nie liczy się korona, zamek i przywileje? Przed takim dylematem stoi Gabriella i Reeve MacGee. Oboje wiedzę, iż nie powinni darzyć siebie uczuciem, bo dzieli ich zbyt wiele. Ona jest księżniczką, a on byłym gliniarzem. Czy ta dwójka będzie walczyć ze swoim uczuciem? Czy miłość w końcu zwycięży?
Księżniczka Gabriella de Cordina zostaje porwana pomimo stałej ochrony. Cudem ucieka porywaczom, ale pod wpływem dramatycznych wydarzeń traci pamięć. Nie wiadomo, kto i dlaczego ją uprowadził. Nadal jednak zagraża jej niebezpieczeństwo, dlatego rodzina angażuje wysokiej klasy specjalistę. Nonszalancki Amerykanin Reeve MacGee to były tajny agent. Doskonale radzi sobie ze wszystkim, ale staje się bezbronny wobec uczucia do zachwycającej i wrażliwej kobiety, którą ochrania.
Zdecydowałam się na przeczytanie tej powieści, ponieważ bardzo dużo dobrego słyszałam o twórczości Nory Roberts. Ja wiem, że jest to jedna z najpopularniejszych amerykańskich pisarek, ale jakoś nigdy nie ciągnęło mnie do jej powieści. Do czasu, aż w zapowiedziach wydawnictwa Harper Collins Polska zobaczyłam "Księżniczkę i tajnego agenta". Kiedy ujrzałam tę okładkę to normalnie zakochałam się! Wiem, wiem nie ocenia się książek po okładkach, ale przyznajcie, że jest fenomenalna! Seksowna, a zarazem subtelna. Później kiedy zapoznałam się z opisem to już wiedziałam na sto procent, że najbliższe dni spędzę towarzystwie księżniczki i pewnego tajnego agenta. Czy był to dobry wybór? Jak myślicie? Czy zawiodłam się na twórczości Nory Roberts? Nie będę się nad Wami dłużej znęcać i już napiszę, że nie. Świetnie bawiłam się podczas czytania tej książki!
Ogólnie bardzo lubię czytać historie o księżniczkach i ich "gorylach". Nie wiem dlaczego, ale uwielbiam ten motyw w powieściach. Chyba po prostu lubię obserwować bohaterów jak zmagają się z przeciwnościami losu, zakazaną miłością i dylematami między sercem, a rozumem. Tak również było między Brie, a Reeve'em. Z jednej strony nie powinni się w sobie zakochać. Wiedzieli, że są z dwóch różnych światów, ale nie potrafili o sobie zapomnieć. Zarówno ona jak i on mieli bardzo dużo do stracenia. A dzieliło ich naprawdę wiele - status społeczny, zwyczaje, obywatelstwo. Gabriella jako księżniczka była przyzwyczajona do luksusu, pięknych rzeczy i życia na celowniku. A Reeve nigdy nie marzył o takim życiu, wręcz przeciwnie. Po długich latach ciężkiej pracy postanowił wyjechać na wieś i zaczął uprawiać ziemię. Marzył o spokoju i o opracy od podstaw. Z dala od fleszy, niebezpieczeństwa i zleceń od byłych klientów.
Bardzo przypadła mi do gustu kreacja głównych bohaterów, ponieważ byli inni. Gabriella nie była zwyczajną księżniczką. Walczyła o prawa kobiet i cały czas marzyła, aby jej państwo było bardziej postępowe. Reeve również nie należał do schematycznych postaci. W przeszłości był gliną, tajnym agentem, a potem postanowił zostać zwyczajnym rolnikiem. Marzył o spokojnym życiu wśród lasów, pól i normalnych ludzi. Z sympatii do króla i ze względu na jego przyjaźń z jego ojcem postanowił pomóc księżniczce. A jak to się skończyło? Nasz twardy, odważny i profesjonalny agent zauroczył się bez pamięci w swojej podopiecznej. Czy było to dopuszczalne? Nie. Mimo wszystko bohater robił wszystko, aby jego uczucia nie wkradły się w jego pracę. Wiedział, że zakochanie się w swojej "klientce" może być niebezpieczne dla niej, ale również dla niego.
Wiecie co? Nora Roberts naprawdę mnie zaskoczyła. Zawsze omijałam jej twórczość szerokim łukiem, a teraz najchętniej nadrobiłabym wszystkie zaległości. Dlatego jeżeli nie jesteście przekonani do pióra autorki to przeczytajcie "Księżniczkę i tajnego agenta", bo jest kawał świetnej lektury. Jestem pewna, że to zakazane uczucie rozpali Wasze emocje i z pewnością będziecie chcieli więcej! Historia Gabrielli i Reeva jest naprawdę emocjonująca, szalona i piękna w każdym słowie, dlatego musicie zapamiętać ten tytuł "KSIĘŻNICZKA I TAJNY AGENT".

Prawdziwa miłość nie patrzy na pieniądze. Prawdziwa miłość nie patrzy na status społeczny. Prawdziwa miłość nie patrzy na niebezpieczeństwo. Jak odróżnić prawdziwe uczucie od chwilowego zauroczenia? Jak przekonać drugą osobę, że dla nas nie liczy się korona, zamek i przywileje? Przed takim dylematem stoi Gabriella i Reeve MacGee. Oboje wiedzę, iż nie powinni darzyć siebie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Czy miałaś kiedyś złamana serce? Czy ktoś kiedykolwiek zadrwił z Twoich uczuć? Jeżeli nie, to masz szczęście. Niektórzy mówią, że nie ma nic gorszego do złamanego serca. Grayson Malone nie miał tyle szczęścia. Kilkanaście lat temu zakochał się w kobiecie marzeń. Była piękna, wyjątkowa i czarująca, ale rozpuszczona do szpiku kości. Zmiażdżyła serce jemu i ich wspólnemu synowi. Z dnia na dzień wyjechała i pozostawiła po sobie tylko smutek i złudne wspomnienie. Mężczyzna pozbierał się po tym wydarzeniu, ale obiecał sobie, że już nigdy więcej nie zaufa żadnej kobiecie. Nie chciał ranić siebie, ani swojego syna. Od teraz liczył się dla niego tylko Luke i jego dobro. Zapraszam do przeczytania mojej opinii.

Grayson Malone, ma za sobą paskudną przeszłość. Jako młody chłopak zakochał się bez pamięci w dziewczynie, która nie była warta jego uczuć. Ta snobka z bogatej rodziny i egoistka z rozdętymi ambicjami pozostawiła go ze złamanym sercem i z małym dzieckiem. Ostatecznie Luke, uroczy chłopczyk, został miłością życia Graysona. To dla syna mężczyzna stał się dojrzałym, odważnym i silnym facetem, ale także zamkniętym w sobie samotnym ojcem. Tą nadętą bogaczką była Sidney. Lata ciężkiej pracy zmieniły jej system wartości, jednak to wciąż uparta i pełna temperamentu dziewczyna, która tylko czasami popełnia poważne błędy. Ten zabójczy zestaw cech doprowadza ją do kryzysu w relacjach z szefem. Aby odzyskać jego zaufanie, wyrusza do małego miasteczka z misją ratowania jednego z magazynów. Ma nakłonić do udziału w konkursie HOT Dad kogoś, kto nawet nie chce o tym słyszeć. Tym kimś jest jej były facet, Grayson Malone. Oto opowieść, w której znajdziesz pytania bez jasnej odpowiedzi. Upłynęły lata, Grayson i Sidney są innymi osobami. Przeszłość jednak wypaliła na sercu Graysona bolesne piętno. Poznasz ból i lęk, które każą silnemu mężczyźnie zamknąć się w skorupie samotności. Znajdziesz w tej historii namiętność i nadzieję. Przekonasz się, że kto pragnie szczęścia, musi podejmować ryzyko. I nie ma żadnych gwarancji, że ryzyko się opłaci.
Moi Drodzy! Jak doskonale wiecie uwielbiam pióro Pani Bromberg i na każdą jej powieść czekam z ogromnym zainteresowaniem. Od kilkunastu tygodni czekałam z utęsknieniem na trzeci i zarazem ostatni tom o "Życiowych bohaterach". Niesamowicie korciła mnie historia ostatniego z braci Malone. Na pewno kojarzycie sympatycznego, gorącego i upartego Grayson Malone - samotnego ojca. Nie ukrywam, iż byłam zaintrygowana jego opowieścią, ponieważ wątek samotnego ojca jest rzadko poruszany w powieściach. W każdym razie ja z takim motywem spotykałam się bardzo rzadko w powieściach. W każdym razie z ogromną chciwością czekałam na "Wartą ryzyka". Najpierw zostałam ujęta chwytliwym tytułem, później czarującą okładką, a na sam koniec zostałam powalona treścią! Historia Graysona i Sydney wciąga bez reszty, dlatego chyba, a raczej na pewno powinniście zapoznać się z tą historią.
Wiecie co? Strasznie, ale strasznie zżyłam się z przedstawionymi bohaterami. Graysona pokochałam od pierwszej chwili, ponieważ był niesamowitym mężczyzną. Miał swoje zasady, kochał syna i był nieziemsko odpowiedzialny. Natomiast w Sydney podobało mi się to, że nigdy się nie poddawała. Na co dzień musiała walczyć z przeróżnymi plotkami na swój temat. Niektórzy uważali, iż jest rozpuszczoną córeczką tatusia, której wszystko wolno. W pracy nikt jej nie ufał, ponieważ była córką ich szefa, a Grayson cały czas widział w niej księżniczkę z lat szkolnych. Krótko mówiąc bohaterka miała cały czas pod górkę. Ogólnie dwójka naszych głównych bohaterów cały czas miała jakieś kłody pod nogami. Ale nigdy się nie poddawali i za to ich cenię.
Znam już troszeczkę pióro autorki, dlatego byłam pewna, że "Warta ryzyka" będzie diabelnie dobra. Aczkolwiek i tak zostałam bardzo mile zaskoczona, ponieważ powyższa książka jest WSPANIAŁA! Szczerze? Moim skromnym zdaniem ten tom jest najlepszy ze wszystkich, ponieważ jest naładowany miłością, namiętnością, dramatem i uczuciami, które sięgają zenitu. Ach! Jestem zakochana w tej książce na maxa. Uwielbiam bohaterów pierwszoplanowych i drugoplanowych, uwielbiam chemię między nimi i jestem zakochana w piórze Pani K. Bromberg. Czy ta książka będzie hitem? Chyba już jest!
Moje Drogie! W październiku wyszło bardzo dużo ciekawych premier, ale nie powinniście zapominać o "Wartej ryzyka", ponieważ jest to jedna z najgorętszych książek jesieni. W tej historii znajdziecie absolutnie wszystko - zakazane uczucie, walkę pomiędzy sercem i rozumem i grę pozorów. Czy jesteście gotowe na to, aby poznać gorącego, inteligentnego i przystojnego Graysona? A może chcecie poznać kobietę, która na co dzień musi walczyć z nieprzechylnymi uwagami? Czy jesteście gotowe na "Wartą ryzyka"? Moim zdaniem tak! Gorąco polecam!

Czy miałaś kiedyś złamana serce? Czy ktoś kiedykolwiek zadrwił z Twoich uczuć? Jeżeli nie, to masz szczęście. Niektórzy mówią, że nie ma nic gorszego do złamanego serca. Grayson Malone nie miał tyle szczęścia. Kilkanaście lat temu zakochał się w kobiecie marzeń. Była piękna, wyjątkowa i czarująca, ale rozpuszczona do szpiku kości. Zmiażdżyła serce jemu i ich wspólnemu...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki George i poszukiwanie kosmicznego skarbu Lucy Hawking, Stephen Hawking
Ocena 7,6
George i poszu... Lucy Hawking, Steph...

Na półkach:

Nigdy nie lubiłam fizyki. W gimnazjum denerwowała mnie nauczycielka, a w szkole średniej dosłownie wszystko. Nie interesowały mnie tematy poruszane na fizyce, nauczycielki również nie znosiłam. Chyba wszystkie "panie od fizyki" są dość specyficzne skoro nie pałałam do nich sympatią. W każdym razie ja i fizyka stałyśmy się dla siebie wrogami. Ale to, że nie lubiłam tego przedmiotu nie oznacza, że nie interesowałam się kosmosem. Brzmi to dziwnie prawda? Może i tak, ale wszechświat zawsze mnie intrygował. Miał w sobie pewną dzikość i tajemnicę, którą bardzo chciałam odkryć. Dlatego postanowiłam przeczytać książkę pt."George i poszukiwania kosmicznego skarbu". Czy był to doby wybór? To się zaraz okaże. Zapraszam do przeczytania mojej opinii.
George bardzo się zasmucił na wieść, że jego przyjaciółka Annie i jej ojciec przeprowadzają się do Stanów Zjednoczonych, gdzie Eric ma rozpocząć nową pracę przy programie lotów kosmicznych – będzie szukać oznak życia we Wszechświecie. Na szczęście rozłąka nie trwa zbyt długo. Kiedy dziewczynka stwierdza, że kontaktują się z nią kosmici, by przekazać jej ostrzeżenie, George rusza na pomoc. On, Annie, superinteligentny komputer Kosmos i Emmett, nowy irytujący kolega, udają się na poszukiwanie kosmicznego skarbu po całej Galaktyce i nie tylko. Lucy Hawking dzięki doświadczeniu, jakie zyskała podczas lotów w stanie nieważkości, i wywiadom z astronautami doskonale oddała realia programu lotów kosmicznych. Książka zawiera dodatkowo eseje Stephena Hawkinga oraz jego kolegów fizyków o najnowszych teoriach na temat podróży po Wszechświecie.
Zdecydowałam się na przeczytanie powieści pt."George i poszukiwania kosmicznego skarbu", ponieważ od czasu do czasu lubię sięgnąć po literaturę przeznaczoną dla młodszego odbiorcy. Moim zdaniem książki dla dzieci są niesłychanie potrzebne i cieszę się, iż wydawnictwo Zysk i S-ksa zdecydowało się na wydanie utworów spod pióra państwa Stephena i Lucy Hawking. Nie dość, że treść jest niesamowicie dobra i pouczająca to jeszcze samo wydanie jest rewelacyjne! Obwoluta, twarda oprawa, piękne ilustracje w środku to wszystko jest rewelacyjnie wykonane. Świetnie bawiłam się treścią i cieszyłam oko przepiękna oprawą graficzną. WOW! Takie książki to ja rozumiem. Dlatego jeśli macie w domu małych czytelników to musicie im sprezentować powyższą publikację. Żałuję, że nie zrobiłam zdjęć "środka", bo bylibyście zauroczeni rysunkami i nowinkami ukrytymi wewnątrz powieści.
Jak już wcześniej wspomniałam nie jestem fanką fizyki, ale niestety wszechświat i kosmos mają z nią wiele wspólnego. Ale dzięki duetowi Stephena i Lucy minimalnie polubiłam tę dziedzinę nauki. Bardzo bym skłamała gdybym napisała, że niczego nowego się nie dowiedziałam dzięki uroczemu Georgowi. Zostałam "zbombardowana" wiadomościami o planetach, gwiazdach, a nawet kosmitach i wiecie co? Podobało mi się to. Z pewnością za jakiś czas powrócę do tej książki.
Drogi Czytelniku! Masz w domu małego czytelnika? Chcesz oderwać go od gier komputerowych, telefonu czy komputera? W takim razie mam dla Ciebie rozwiązanie! Skuś się na przeczytanie najnowszej powieści "George i poszukiwanie kosmicznego skarbu", a przekonasz się na własnej skórze, że Twoje dziecko zakocha się w kosmicznych przygodach małego bohatera. Mogę Ci zagwarantować, że ta książka spodoba się każdemu małemu urwisowi. Detektyw Książkowy poleca!

Nigdy nie lubiłam fizyki. W gimnazjum denerwowała mnie nauczycielka, a w szkole średniej dosłownie wszystko. Nie interesowały mnie tematy poruszane na fizyce, nauczycielki również nie znosiłam. Chyba wszystkie "panie od fizyki" są dość specyficzne skoro nie pałałam do nich sympatią. W każdym razie ja i fizyka stałyśmy się dla siebie wrogami. Ale to, że nie lubiłam tego...

więcej Pokaż mimo to