rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: , , ,

Sub specie aethernitas

"Święty" - dziś ten termin, to słowo, nosi pejoratywne piętno, ma raczej wydźwięk negatywny. Mówi się: "nie bądź taki święty" mając na myśli: nie bądź taki doskonały, nie udawaj, jesteś tak jak my grzesznikiem.
To prawda, żaden człowiek nie rodzi się świętym, jednakże człowiek swym życiem może nieustannie wzrastać ku świętości, stopniowo do niej dojrzewać. Święci to ludzie tacy jak my, z krwi i kości, grzeszni, tak jak my podatni na pokusy tego świata. Jednakże każdy z nich w pewnym momencie swego życia dokonał radykalnego przewartościowania. Porzuciwszy dotychczasową drogę życia, postanowili oddać swoje życie służbie Bogu i innym ludziom.
Dla ludzi zanurzonych w świecie zdają się oni być wariatami, odszczepieńcami. Dla świata liczy się stan posiadania, popularność, ilość wyświetleń, majątek, którym mogę pochwalić się innym, tutaj pieniądz jest surogatem mojej wartości. To ile mam samochodów, jaki mam dom, jaki metraż mieszkania i w jakiej dzielnicy, gdzie i jak często jeżdżę na wakacje. to wszystko jest ważniejsze od tego, kim tak naprawdę jestem, co noszę w sercu i co mogę innym ofiarować z siebie, aby mogli się rozwijać, wzrastać duchowo.
W perspektywie świętości to tak nie działa. Bóg pozwala dostąpić świętości nawet najbardziej zatwardziałym grzesznikom, mordercom, (takim jak Szaweł, który po spotkaniu Jezusa w drodze do Damaszku nawrócił się, by zostać Pawłem) a człowiekowi, który trzykrotnie się go wyparł, św. Piotrowi, powierzył misję kierowania swoją wspólnotą. Dlaczego więc miałby nie pozwolić i nam dostąpić tego zaszczytu?
Bóg nieustannie stawia przed nami pytanie o naszą świętość, każdego dnia możemy się do niej zbliżać. Bo nie jest tak, że świętymi są tylko ci, którzy zostali wyniesieni na ołtarze. O olbrzymiej większości świętych nie mamy pojęcia, są to ludzie anonimowi. Kto wie, może osobiście znasz kogoś, kto w oczach Boga jest święty, kto swym skromnym życiem daje świadectwo Prawdzie, kto dając innym siebie, swym przykładem wspomaga ich we wzrastaniu ku świętości.
Kardynał Grzegorz Ryś w niezwykle ciekawy sposób wprowadza nas w świat zdawałoby się niedostępny, nieosiągalny dla zwykłego człowieka, niezainteresowanego świętością, który żyje tak jak inni, chce mieć to wszystko co posiadają, być tak pięknym, wysportowanym, bogatym. Jednakże czytając kolejne rozdziały tej książki odkryjemy, że święci to ludzie tacy jak my, z tą różnicą, że nie chcą już imponować innym stanem swego konta, oni chcą imponować Bogu służąc najbardziej potrzebującym, oddając życie za innych. Narażając się w oczach świata na śmieszność, kpinę, umniejszyli się, poniżyli, wybrali świętość.

Sub specie aethernitas

"Święty" - dziś ten termin, to słowo, nosi pejoratywne piętno, ma raczej wydźwięk negatywny. Mówi się: "nie bądź taki święty" mając na myśli: nie bądź taki doskonały, nie udawaj, jesteś tak jak my grzesznikiem.
To prawda, żaden człowiek nie rodzi się świętym, jednakże człowiek swym życiem może nieustannie wzrastać ku świętości, stopniowo...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Najczęściej otwieramy się na nowych myślicieli, na ich myśl, przez przypadek, ujrzawszy gdzieś na bibliotecznej półce nieznane nam wcześniej nazwisko, sięgamy po pozycję, której tytuł, lub inny zewnętrzny aspekt przykuł naszą uwagę. Tak właśnie było w tym przypadku. Nazwisko Pani profesor Skargi nie raz obiło mi się o uszy, nigdy jednak nie nosiłem się z zamiarem sięgnięcia po jej twórczość, zagłębienia się w jej myśl, w to, co ma do powiedzenia. Mógłbym powiedzieć, że żałuję, iż dopiero teraz odkryłem niezwykle frapujący świat, który ma do zaoferowania czytelnikowi twórczość Pan Barbary. Nie jest to wszak pierwszy raz, gdy przypadek decyduje o moim otwarciu na twórczość danego myśliciela, dlatego nie żałuję, ponieważ nie raz jeszcze los postawi przede mną twórców i ich myśli, które dotąd są mi nieznane. Na tym właśnie polega wielkie szczęście myśliciela, zawsze bowiem w swych poszukiwaniach może on natrafić na myśl nową, myśl ożywczą, nadającą nowy sens, wzbogacającą do tej pory nabytą wiedzę.

Ślad i obecność jest drugą pozycją autorstwa Barbary Skargi, z którą miałem przyjemność się zapoznać. Rzecz w swym rdzeniu jest pokłosiem polemiki Derridy z Husserlem, w której to polemice Skarga postanowiła wziąć pośredni udział. Według Derridy, znanego dekonstrukcjonisty obecność jest mitem, istnieją tylko ślady, i to wyłącznie na ich podstawie możemy domyślać się "obecności", ujmuję to słowo w cudzysłów, ponieważ w ujęciu Derridy, obecność jest nieosiągalna, nieujmowaną tu i teraz, istnieje tylko ślad, jako fragment pozwalający "obecność" odtworzyć, domyślić się jej, ale zawsze za pomocą tego śladu, jako zawsze przeszłą. W fenomenologii Husserla obecność jest rdzeniem, jest fundamentem, na którym konstytuuje się ja transcendentalne, nie ma bowiem w fenomenologii możliwości konstytucji sensu bez podmiotowego ja, które musi być nieustannie obecne, które musi uczestniczyć w każdym procesie konstytuującym poznanie. Jednak ów spór jest tylko zaczynem, czynnikiem pobudzającym Skargę do własnej refleksji. I tak wychodząc od powyższego sporu, Pani profesor buduje własną strukturę myślową, której punktem centralnym staje się człowiek. To bowiem człowiek w głównej mierze jest centrum zarówno śladu, jak i obecności, to w człowieku ogniskuje myśl, z której oba pojęcia wyrosły.
Kto zna twórczość Pani profesor Skargi, nie będzie zaskoczony żywotnością jej myśli, tym jak niezwykłych zagadnień tutaj dotyka. Dla tych zaś, którzy z twórczością Pani filozof nie są jeszcze obeznani, jako słowa zachęty powiem tylko: warto wzbogacać swój zasób intelektualny o nowe myśli, o nowych, nieznanych nam dotąd myślicieli, odświeża to bowiem nasz umysł, poszerza nasze horyzonty, nie pozwala zaskorupieć, zabetonować naszego umysłu.

Najczęściej otwieramy się na nowych myślicieli, na ich myśl, przez przypadek, ujrzawszy gdzieś na bibliotecznej półce nieznane nam wcześniej nazwisko, sięgamy po pozycję, której tytuł, lub inny zewnętrzny aspekt przykuł naszą uwagę. Tak właśnie było w tym przypadku. Nazwisko Pani profesor Skargi nie raz obiło mi się o uszy, nigdy jednak nie nosiłem się z zamiarem sięgnięcia...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Niniejsza pozycja jest filozoficzną próbą uchwycenia tożsamości, ludzkiej egzystencji, trwania. Autorka myśląc wspólnie z wielkimi antenatami jak Levinas, Heidegger, Husserl etc. stara się wydobyć dla współczesności istotę, eidos ludzkiej tożsamości, to co tę tożsamość konstytuuje. Pani profesor, jak na filozofa przystało, bardzo skrupulatnie bada zadane sobie zagadnienie. Tożsamość w ujęciu Skargi nie jest zwykłym trwaniem, czy dasein (Heidegger), Il y a (Levinas), strumieniem świadomości (Husserl, Ingarden), jest to coś więcej, coś głębiej. To, co konstytuuje się na powierzchni naszego Ja, jest tylko cząstkowym odbiciem tego, co głębiej. Owszem, dla wszechświata jesteśmy zmarszczką na wodzie, efemerydą, jednak ta zmarszczka jest tylko powierzchnią, w istocie nasze bycie jest bardziej złożonym procesem. Człowiek w swym byciu, w swej egzystencji jest in statu nascendi, jest nigdy nieukończonym projektem, który nieustannie się rozbudowuje, rozwija, wszystko, co go otacza, z czym się sprzęga, ma nań wpływ, kształtuje go, a śmierć nie jest tu końcem, jest etapem. Jak zaznacza autorka, nie jest tak, jak w Sein und Zeit pisał Heidegger, że dasein jest sein zum tode, bo ta śmierć nie jest nieustannie w polu mojej świadomości, jest ona raczej zepchnięta na dalszy plan, w głąb horyzontu świadomości, przesłonięta przez powszedniość, przez to, co doczesne, co tu i teraz.
Tożsamość i różnica to pozycja szczególnie warta polecenia osobom zainteresowanym filozofią człowieka, ludzkiej głębi, zainteresowanym personalizmem oraz egzystencjalizmem. Tak jak autorka zaznaczyła we wstępie, książka stanowi integralną całość, jednak to druga jej część zrobiła na mnie piorunujące wrażenie. Polecam serdecznie każdemu, komu nie są obce sprawy ludzkiej głębi.

Niniejsza pozycja jest filozoficzną próbą uchwycenia tożsamości, ludzkiej egzystencji, trwania. Autorka myśląc wspólnie z wielkimi antenatami jak Levinas, Heidegger, Husserl etc. stara się wydobyć dla współczesności istotę, eidos ludzkiej tożsamości, to co tę tożsamość konstytuuje. Pani profesor, jak na filozofa przystało, bardzo skrupulatnie bada zadane sobie zagadnienie....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Niezwykle frapująca pozycja, doktorat, który czyta się z zapartym tchem. Jest wielką zasługą autora, że potrafi przeprowadzić czytelnika przez gąszcz naukowych terminów, jakby czytał literaturą popularyzującą, a nie dzieło naukowe.
Już sam tytuł pracy: "Prawda, apologia, misja. Pneumatyczna eklezjologia w pismach Romano Guardiniego" odstrasza zwykłego zjadacza chleba, nieobeznanego z terminologią teologiczną. "Nie taki diabeł straszny..." autor we wstępie objaśnia znaczenie użytych w tytule terminów, rozjaśniając czytelnikowi zarys, zakres działalności Romano Guardiniego, w którego obrębie poruszał się będzie ks. Dudkiewicz. Nie będę zdradzał zawartości dzieła, zdradzę jedynie, że poruszane w nim zagadnienia są wciąż aktualne we współczesnym kościele, w świecie, w którym kościół funkcjonuje, który kościół ma za zadanie przeobrażać, formować, edukować, nawracać, zmieniać.
Ksiądz Mateusz Dudkiewicz to niezwykła postać, bardzo aktywny duszpasterz, nie tylko pisze bardzo żywym językiem, ale przede wszystkim wciela w życie, to wszystko, co do tej pory napisał. Bo nie idzie o to, aby nauczać ex cathedra, idzie głównie o to, aby dawać przykład, aby swoją egzystencją naśladować Chrystusa, idąc do ludzi, być z nimi w szczęściu i chorobie. W ten sposób tworzymy kościół, wspólnotę ludzi wierzących i naśladujących Jezusa Chrystusa.

Niezwykle frapująca pozycja, doktorat, który czyta się z zapartym tchem. Jest wielką zasługą autora, że potrafi przeprowadzić czytelnika przez gąszcz naukowych terminów, jakby czytał literaturą popularyzującą, a nie dzieło naukowe.
Już sam tytuł pracy: "Prawda, apologia, misja. Pneumatyczna eklezjologia w pismach Romano Guardiniego" odstrasza zwykłego zjadacza...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Książka M. Launay to niezwykle frapująca podróż w świat matematyki. Ten autor ma niezwykły dar, potrafi zawiłe zagadnienia matematyczne wyłożyć w sposób zrozumiały dla laika. Albert Einstein mawiał: „Jeżeli nie potrafisz czegoś prosto wyjaśnić – to znaczy, że niewystarczająco to rozumiesz”. M. Launay doskonale rozumie zagadnienia, którymi w sposób genialny posługuje się w książce. Wszystkie rozdziały zdają się splatać w precyzyjną tkankę, prowadząc nas do kulminacyjnego punktu, którym jest wyjaśnienie szczególnej i ogólnej teorii względności. Autor czyni to w sposób niezwykle jasny, zrozumiały dla każdego kto przeczytał wszystkie rozdziały. Co różni myślenie addytywne i multiplikatywne? Czym jest nieskończoność i co ją łączy z fraktalami? Jak czasoprzestrzeń rozumiał Minkowski? To tylko garstka z wielu niezwykłych pytań, na które w klarowny sposób udziela odpowiedzi autor. Jedna z lepszych książek o tematyce popularnonaukowej, które miałem okazje czytać w ostatnim czasie.

Książka M. Launay to niezwykle frapująca podróż w świat matematyki. Ten autor ma niezwykły dar, potrafi zawiłe zagadnienia matematyczne wyłożyć w sposób zrozumiały dla laika. Albert Einstein mawiał: „Jeżeli nie potrafisz czegoś prosto wyjaśnić – to znaczy, że niewystarczająco to rozumiesz”. M. Launay doskonale rozumie zagadnienia, którymi w sposób genialny posługuje się w...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

4 sierpnia 1944 roku zgasło życie Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. W jednej chwili zaprzepaszczone zostały niewyobrażalne potencje kłębiące się w umyśle tego młodego poety, którym już nigdy nie będzie dane się zaktualizować, sprząc z otaczająca nas rzeczywistością. Poezja Baczyńskiego zawsze mocno rezonowała z otaczającą go rzeczywistością, jego wiersze kipiały od emocji które w nim pęczniały, by dojrzeć w owoc poezji, którą wyradzał z siebie, oddając światu cząstkę siebie samego, swego wnętrza. Śmierć tego giganta poezji jest niepowetowaną stratą dla naszej kultury, ciężko sobie wyobrazić jak wyglądałaby poezja okresu powojennego gdyby Baczyński nie zginął w powstaniu warszawskim. Jak wielkich dzieł moglibyśmy się po nim spodziewać, jaki wpływ wywarłby na twórczość Miłosza, Szymborskiej czy Herberta, gdyby mógł tworzyć przy ich boku. To pytania na które nie sposób odpowiedzieć, ale nie bezzasadne. Tak jak w Baczyńskim tętniły dzieła Rilkego czy Norwida zabarwione emocjami współczesnych mu czasów, tak w nas się skrzy Baczyński odbity w refleksach współczesności, świadomie czy też nie, poprzez twórców korzystających z owoców jego tytanicznej pracy. Tak tez rozwija się kultura, mozolnie ewoluuje, żywiąc się owocami swych genialnych dzieci.

4 sierpnia 1944 roku zgasło życie Krzysztofa Kamila Baczyńskiego. W jednej chwili zaprzepaszczone zostały niewyobrażalne potencje kłębiące się w umyśle tego młodego poety, którym już nigdy nie będzie dane się zaktualizować, sprząc z otaczająca nas rzeczywistością. Poezja Baczyńskiego zawsze mocno rezonowała z otaczającą go rzeczywistością, jego wiersze kipiały od emocji...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Postaci Jacka Kaczmarskiego nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Z twórczością tego niezwykłego artysty związane są losy naszej ojczyzny, wpleciona jest ona swymi korzeniami w krajobraz naszej rodzimej kultury, równie mocno i trwale jak prace Szymborskiej, Miłosza czy Herberta ( nie umniejszając rangi wymienionych gigantów ). Kaczmarski w swych tekstach z niezwykłą precyzją obnażał nasze słabości, nasze przywary, grzechy i namiętności, sam będąc niejednokrotnie tymi słabościami owładnięty. Ukazywał historię naszego narodu z perspektyw dostępnym jedynie geniuszom. Potrafił ubrać w piękne słowa wydarzenia z pozoru błahe, nadając im tym samym nowego blasku, wynurzając z odmętów historii, stawiając na piedestał to co powszechnie nazywa się prawdą. Mimo iż w tym roku mija 15 lat od śmierci barda Solidarności, jego utwory rezonują w naszych sercach, kształtując naszą świadomość, tożsamość narodową, prawdę o nas samych.

Postaci Jacka Kaczmarskiego nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. Z twórczością tego niezwykłego artysty związane są losy naszej ojczyzny, wpleciona jest ona swymi korzeniami w krajobraz naszej rodzimej kultury, równie mocno i trwale jak prace Szymborskiej, Miłosza czy Herberta ( nie umniejszając rangi wymienionych gigantów ). Kaczmarski w swych tekstach z niezwykłą...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Obecnie na rynku wydawniczym istnieje cała masa pozycji popularnonaukowych bogatych w treści związane ze światem kwantów. Spora część książek zniechęca mniej wytrwałego czytelnika już po kilu pierwszych stronach natłokiem informacji oraz wzorów, które są niezbędne do prawidłowego rozumienia tej dziedziny nauki. "Kwanty dla każdego" to książka wyłamująca się regułom, na jej kartach obecny jest tylko jeden wzór, na nieoznaczoność Heisenberga. Autor nie posługując się zaawansowaną matematyką stara się otworzyć przed jak największym gronem potencjalnych czytelników świat fizyki kwantowej. Dziedziny wiedzy która ma niewiele ponad 100 lat, z której owoców korzystamy na co dzień używając telefonów komórkowych, korzystając z sieci Wi-fi, czy podgrzewając jedzenie w mikrofalówce. Świat kwantów, cząstek których fizyka pozwala znajdować się w dwóch pozycjach (stanach) jednocześnie, których natura jest jednocześnie falowa i korpuskularna, jest w tej książce opisany w sposób przystępny, aczkolwiek wymagający skupienia i zaangażowania pełni sił umysłowych oraz wyobraźni, ponieważ tematyka o której traktuje dotycz nauki par excellence.

Obecnie na rynku wydawniczym istnieje cała masa pozycji popularnonaukowych bogatych w treści związane ze światem kwantów. Spora część książek zniechęca mniej wytrwałego czytelnika już po kilu pierwszych stronach natłokiem informacji oraz wzorów, które są niezbędne do prawidłowego rozumienia tej dziedziny nauki. "Kwanty dla każdego" to książka wyłamująca się regułom, na jej...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Od tysięcy lat człowiek spoglądając w niebo mógł się przekonać że jest ono usiane niewyobrażalną ilością gwiazd. Dziś wiemy że obiekty widoczne gołym okiem na nocnym niebie znajdują się w naszej galaktyce, widzimy tylko te położone najbliżej nas. Mimo swej przytłaczającej ilości stanowią one jedynie ułamek obiektów znajdujących się w naszej rodzimej galaktyce. Przyjmując że średnio w galaktyce znajduje się około 200 miliardów gwiazd, oraz to że nasza galaktyka jest jedną z setek miliardów galaktyk znajdujących się we wszechświecie, a także bardzo wielkie prawdopodobieństwo istnienia planet krążących wokół większości gwiazd w każdej z galaktyk, nie sposób przejść obojętnie wobec myśli, że gdzieś tam, w głębinach kosmosu istnieje życie.

Elizabeth Tasker w swojej książce opowiada o niezwykłej gałęzi nauki zajmującej się odnajdywaniem i badaniem układów planetarnych krążących wokół gwiazd znajdujących się w zasięgu naszych najlepszych narzędzi badawczych. Za pomocą obserwacji zmiany jasności gwiazdy oraz przesunięcia linii spektralnych w ich widmie spowodowane efektem Dopplera można dziś poszukiwać planet krążących wokół nich. Okazuje się że nasz rodzimy układ słoneczny nie jest matrycą w oparciu o którą można zbudować wiedzę na temat funkcjonowania i budowy innych układów planetarnych. W naszej tylko okolicy istnieją planety krążące wokół dwóch, a nawet większej ilości gwiazd, można obserwować gazowe olbrzymy znajdujące się niewiarygodnie blisko swych macierzystych gwiazd oraz obiekty które nie powinny istnieć, takie jak choćby odkryte przez Aleksandra Wolszczana planety krążące wokół pulsara, a więc pozostałości po wybuchu supernowej. Poszukiwanie światów na których potencjalnie może znajdować się życie nie kończy się na planetach, okazuje się że księżyce również świetnie się do tego nadają, przykładem są satelity naszych gazowych olbrzymów pokrytych grubą warstwą lodowej skorupy skrywającej pod swoją powierzchnią oceany ciekłej wody, jak choćby w przypadku Enceladusa, księżyca Saturna, z pod którego powierzchni wydostają strumienie ciekłej wody w postaci gejzerów. Poszukiwanie oraz badanie planet we wszechświecie jest bardo młodą dziedziną nauki, nie posiadamy jeszcze odpowiednio rozwiniętej metody badań światów pozasłonecznych, ledwie potrafimy wykrywać planety, a marzy nam się badanie ich atmosfer oraz księżyców. Myślę że z czasem wypracujemy metody oraz technologie pozwalające na tego typu badania, na ten moment jednak musimy uzbroić się w cierpliwość i starać się budować naszą wiedzę na ten temat w oparciu o dostępne informacje.

Od tysięcy lat człowiek spoglądając w niebo mógł się przekonać że jest ono usiane niewyobrażalną ilością gwiazd. Dziś wiemy że obiekty widoczne gołym okiem na nocnym niebie znajdują się w naszej galaktyce, widzimy tylko te położone najbliżej nas. Mimo swej przytłaczającej ilości stanowią one jedynie ułamek obiektów znajdujących się w naszej rodzimej galaktyce. Przyjmując że...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Michał Heller po raz kolejny udowodnił że jest jednym z najwybitniejszych przedstawicieli współczesnej myśli filozoficznej i kosmologicznej. Ta książka jest czynnikiem zapalnym inicjującym w umyśle czytelnika eksplozje pytań. Jest nasieniem, które rzucone na żyzny grunt może zrodzić piękne owoce w postaci dojrzałych myśli. Pytania z pozoru trywialne, dotyczące naszego istnienia, otaczającej nas rzeczywistości, pytania które w trakcie naszej codziennej wędrówki przez życie zdają się być zaledwie tłem, są w rzeczywistości istotą sensu naszej obecności w świecie. Jak często zastanawiamy się jak to jest że jestem ja, że są inni ludzie, że istnieje świat materialny, że ten przedmiot, książka, jest czymś odrębnym, autonomicznym wobec mnie, a jednocześnie sprzęga mnie z nią morze pól fizycznych które konstytuują moje relacje z otoczeniem, a więc i z tą książką. Jak to jest że prócz swych fizycznych właściwości, książka zawiera informacje zapisane w postaci alfabetu, którego znaki odpowiednio ułożone, są dla mnie inspiracją do napisania poniższej recenzji. Wszechświat to niezwykła struktura, konstrukt w którym istnieje świadomość mogąca badać jego racjonalność. Ta świadomość, mimo iż w nim zanurzona, zdaje się być ważniejsza niż sam Wszechświat.

Michał Heller po raz kolejny udowodnił że jest jednym z najwybitniejszych przedstawicieli współczesnej myśli filozoficznej i kosmologicznej. Ta książka jest czynnikiem zapalnym inicjującym w umyśle czytelnika eksplozje pytań. Jest nasieniem, które rzucone na żyzny grunt może zrodzić piękne owoce w postaci dojrzałych myśli. Pytania z pozoru trywialne, dotyczące naszego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Pytanie które w tytule tej książki stawia autor, w oparciu o tezę Leibniza, że żyjemy w świecie najlepszym z możliwych, jest pytaniem które implikuje niezliczoną ilość kolejnych niewiadomych. Co to właściwie znaczy że żyjemy w najlepszej wersji świata? Czy znaczy to że nasz świat jest idealny, że nie ma w nim zła ani cierpienia? Zło jest integralną częścią wszechświata, jest konsekwencją wolnej woli, przygodności bytów, praw fizyki. Dział teologii zajmujący się wyjaśnianiem zła w świecie stworzonym przez Boga to teodycea. Jak pogodzić istnienie dobrego, miłosiernego Boga z istnieniem zła? Jak pogodzić wiarę w Boga który stwarza świat, z nauką która opiera się na ewolucji?
Aby odpowiedzieć na te, oraz wiele innych intrygujących pytań autor sięga do autorytetów takich jak św. Augustyn, św. Tomasz z Akwinu, Leibniz czy Darwin, którego nauka o ewolucji gatunków wbrew powszechnie panującym opiniom wcale nie jest sprzeczna z wiarą.

Pytanie które w tytule tej książki stawia autor, w oparciu o tezę Leibniza, że żyjemy w świecie najlepszym z możliwych, jest pytaniem które implikuje niezliczoną ilość kolejnych niewiadomych. Co to właściwie znaczy że żyjemy w najlepszej wersji świata? Czy znaczy to że nasz świat jest idealny, że nie ma w nim zła ani cierpienia? Zło jest integralną częścią wszechświata,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Bezdroża są kluczem do zrozumienia tej książki, bo na bezdrożach w pewnym sensie osadzona jest filozofia Józefa Tischnera. Za swoje poglądy, za badania które prowadził zgłębiając ludzkie wnętrze, autonomie człowieka, jego aksjologię, był rugowany z obu stron sporu który toczył się, i toczy po dziś dzień w naszym społeczeństwie. Jednak to na manowcach, na bezdrożach ksiądz Tischner czuł się chyba najpewniej, były one polem jego zainteresowań. Nie jest tak że człowiek jest do końca określony w swych poglądach, jest raczej ta, że człowiek nieustannie szuka, rozwija się, jego poglądy ewoluują. Człowiek który skostniał, który zaskorupił się w swych poglądach jest wewnętrznie martwy. Tak jak martwa jest wiara, która nie szuka już potwierdzenia, która nie jest próbowana każdego dnia, w sprawach powszednich, która nie jest poddana nieustannemu wątpieniu. Profesor Tischner doskonale to rozumiał, był apostołem wiary szukającej zrozumienia. Fides quaerens intellectum - mogło by brzmieć jego zawołanie gdyby zgodził się zostać biskupem. On jednak wolał pozostać na bezdrożach, szukać tam siebie, prawdy o człowieku. Myślę że przetarł on dla nas niejedną ścieżkę, a bezdroża którymi niegdyś spacerował, dziś są pięknymi ogrodami ludzkiej myśli.

Bezdroża są kluczem do zrozumienia tej książki, bo na bezdrożach w pewnym sensie osadzona jest filozofia Józefa Tischnera. Za swoje poglądy, za badania które prowadził zgłębiając ludzkie wnętrze, autonomie człowieka, jego aksjologię, był rugowany z obu stron sporu który toczył się, i toczy po dziś dzień w naszym społeczeństwie. Jednak to na manowcach, na bezdrożach ksiądz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Kierkegaard jest pisarzem niezwykłym, na wskroś radykalnym, pełnym kontrastów i paradoksów. Taka też jest jego twórczość, można by rzec; jest ona odzwierciedleniem jego życia. Eo ipso; twórczość Kierkegaarda jest autentyczna, jest on pisarzem autentycznym. Takim też pragnął być postrzegany, zerwawszy z estetyką, z moralizatorstwem, stworzył Kierkegaard swój własny styl, styl pisarza chrześcijańskiego, dał tym samym podwaliny pod egzystencjalizm oraz personalizm. Pisarz chrześcijański, twór który wcielił w życie Soren Kierkegaard jest syntezą autentycznej działalności filozoficznej Sokratesa oraz świadectwa Chrystusowej męki, na tych dwu filarach ufundował Sokrates Kopenhagi swą działalność pisarską, to wokół tych filarów oscylują myśli i życie Sorena.
"Pisma późne" Kierkegaarda są kolejnym wielkim wejrzeniem w głąb egzystencji tego wielkiego twórcy, wejściem w jego świat, próbą spojrzenia na świat chrześcijański wypełniony paradoksami, są próbą zmierzenia się z własna miernością, z zakłamaniem w którym uczestniczymy, którego częścią jesteśmy, są próbą zerwania z obłudą i wejrzenia w siebie.

Kierkegaard jest pisarzem niezwykłym, na wskroś radykalnym, pełnym kontrastów i paradoksów. Taka też jest jego twórczość, można by rzec; jest ona odzwierciedleniem jego życia. Eo ipso; twórczość Kierkegaarda jest autentyczna, jest on pisarzem autentycznym. Takim też pragnął być postrzegany, zerwawszy z estetyką, z moralizatorstwem, stworzył Kierkegaard swój własny styl,...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Polski kształt dialogu" księdza Józefa Tischnera jest krytycznym opracowaniem "dialogu", a raczej braku otwarcia ze strony marksizmu-stalinizmu na myśl chrześcijańską. Myśl niektórych zdeklarowanych radykalnych marksistów późniejszym okresie uległa ewolucji, dokonali oni tzw. rewizji swoich poglądów, można by rzec liberalizacji, jednak w dalszym ciągu ostrze ich krytyki skierowane było przeciw chrześcijaństwu, kościołowi, religii. To właśnie religijny charakter marksizmu-stalinizmu stał się powodem ich rewizjonistycznego nastawienia. Jednym z głównych przedstawicieli owego nurtu był Leszek Kołakowski. Tischner, co może być zaskoczeniem dla wielu czytelników powyższej książki poddał krytycznej ocenie myśli, poglądy socjaldemokratyczne Adama Michnika. Sam autor uznał poglądy wyrażone w tej książce za pewien etap w dojrzewaniu jego osobistych poglądów, nie utożsamiał się z nimi w późniejszym czasie swej aktywności filozoficznej.

"Polski kształt dialogu" księdza Józefa Tischnera jest krytycznym opracowaniem "dialogu", a raczej braku otwarcia ze strony marksizmu-stalinizmu na myśl chrześcijańską. Myśl niektórych zdeklarowanych radykalnych marksistów późniejszym okresie uległa ewolucji, dokonali oni tzw. rewizji swoich poglądów, można by rzec liberalizacji, jednak w dalszym ciągu ostrze ich krytyki...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Sir Roger Penrose w swojej najnowszej książce poddaje krytycznej analizie teorie współczesnej fizyki. W pierwszej części, zatytułowanej „Moda” bierze na warsztat modną teorię strun, oraz jej bardziej rozwiniętą wersję; M-teorię. Krytyce zostaje poddana hipoteza o konieczności istnienia dodatkowych wymiarów, które są niezbędne dla prawidłowego funkcjonowania tych teorii. W 5-wymiarowej czasoprzestrzeni Kaluzy-Kleina , jak i 10-wymiarowej czasoprzestrzeni Calabi-Yau dochodzi do aberracji związanych ze swobodą funkcjonalną . Penrose jako alternatywę proponuje teorie twistorów ( o której dowiedział się na wykładach Paula Diraca ), która doskonale sprawdza się w 4 wymiarowej czasoprzestrzeni, co pozwala uniknąć kłopotów związanych z dodatkowymi wymiarami teorii strun.
Druga cześć książki, „wiara”, traktuje o zagadnieniach związanych z mechaniką kwantową. Autor nie zgadza się z interpretacją Kopenhaską w obrębie której panuje pogląd głoszący że do redukcji funkcji falowej dochodzi za sprawą obserwacji. Penrose wysuwa hipotezę zgodnie z którą za kolaps funkcji falowej odpowiedzialna jest energia grawitacyjna. Jak wiadomo na poziomie elementarnym grawitacja nie odgrywa żadnej roli, jednak wraz ze wzrostem skali, jej znaczenie dla fizyki świata wzrasta. Penrose uważa ze istnieje granica między makro a mikroświatem, w obrębie której grawitacja się ujawnia, właśnie owa granica jest linią oddzielającą świat zjawisk fizyki klasycznej od świata fizyki kwantowej, inaczej mówiąc jest to poziom na którym dochodzi do redukcji unitarnej ewolucji funkcji falowej.
Część trzecia, poświęcona współczesnym teoriom kosmologicznym,zatytułowana została; „fantazja”. Autor w tej części szczególnej krytyce poddaje teorię inflacji oraz multiwersum. Analogicznie do poprzednich części tu również proponuje własną kosmologię. Jest to hipoteza Konforemnej Kosmologii Cyklicznej (Conformal Cyclic Cosmology, CCC), której paradygmat opiera się na cykliczności wszechświata, którego historia składa się z kolejnych eonów, poprzedzonych kolapsem wszechświata oraz wielkim wybuchem.
Profesor Penrose jest wymagającym autorem, jego prace funkcjonują na pograniczu literatury popularnonaukowej i naukowej, profesjonalnej. W mojej ocenie, każdy spragniony wiedzy o naszym wszechświecie umysł, powinien sięgnąć do kart tej książki. Pozwala ona spojrzeć krytycznie na "modne" teorie, zweryfikować te które oparte są na "wierze", oraz oddzielić "fantazje" od faktów. Sam autor ze swoimi alternatywnymi teoriami nie jest wolny od tych ułomności, czego jest świadom.

Sir Roger Penrose w swojej najnowszej książce poddaje krytycznej analizie teorie współczesnej fizyki. W pierwszej części, zatytułowanej „Moda” bierze na warsztat modną teorię strun, oraz jej bardziej rozwiniętą wersję; M-teorię. Krytyce zostaje poddana hipoteza o konieczności istnienia dodatkowych wymiarów, które są niezbędne dla prawidłowego funkcjonowania tych teorii. W...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Kim jest Zaratustra?

W mojej ocenie Zaratustra jest karykaturą mędrca, jest pyszałkiem, który znudzony życiem między ludźmi szuka pocieszenia w samotni, we własnym wnętrzu. Zaratustra jest egoistą, gardzi tłumem nie dostrzegając w sobie podstawowych przywar owego tłumu, bo któż w tłumie nie czuje się lepszy, bardziej od innych godny poklasku i uwagi? Zaratustra jest pyszny, w przedmowie, schodząc z gór do miasta napotyka na swej drodze świętego starca, i po krótkiej wymianie zdań w sercu swym ocenia "Czyżby to było możliwe! Wszak ten święty starzec nic jeszcze w swem lesie nie słyszał o tem, że Bóg już umarł!", Zaratustra ocenia napotkanych na swej drodze ludzi, ledwie dotykając ich powierzchni, mylnie sądząc że to wnętrze, rdzeń osobowości, operuje on zaledwie na styku zewnętrznych pobudzeń, mniemając że są to istoty rzeczy. Zaratustra jest małostkowy, naiwny, daje się wodzić afektom, pod wpływem chwili, ulotnego uczucia, bez namysłu, wiedziony przeczuciem, strachem, instynktem podejmuje Zaratustra nieraz pochopne i nieprzemyślane decyzje, taki Zaratustra może być jedynie mędrcem w oczach człowieka pośledniego. Zaratustra jest ucieleśnieniem Nietzscheziańskiej idei człowieka, jak sam siebie określa jest zapowiedzią nadczłowieka, jest człowiekiem osadzonym w samym centrum pustyni którą w "Jedyny i jego własność" stworzył Stirner. Zaratustra i jego wyspy szczęśliwości to świat nie do przyjęcia, pełen fałszu i zakłamania. Bóg nie umarł, to umarł człowiek, świadczy o tym choćby okrucieństwo obozów zagłady. Z drugiej strony "Tako rzecze Zaratustra" jako dzieło literackie warte jest polecenia, niesie w sobie niesamowite bogactwo treści, jest przesączone mnóstwem metafor, alegorii, odniesień do przywar świata w którym egzystował Nietzsche jak i czasów bardziej nam współczesnych, jednym słowem jego treść jest ponadczasowa. "Tako rzecze Zaratustra" jest dziełem do którego trzeba dojrzeć, nie wolno podejmować się lektur tego kalibru bez wcześniejszego przygotowania, bez odpowiedniego warsztatu filozoficznego, ponieważ grozi to zachwytem dla zachwytu, nad krytyką dla krytyki.
"Bóg wyrzekł słowo stań się, Bóg i zgiń wyrzecze.
Kiedy od ludzi wiara i wolność uciecze,
Kiedy ziemię despotyzm i duma szalona
Obleją, jak Moskale redutę Ordona -
Karząc plemię zwyciężców zbrodniami zatrute,
Bóg wysadzi tę ziemię, jak on swą redutę."

Kim jest Zaratustra?

W mojej ocenie Zaratustra jest karykaturą mędrca, jest pyszałkiem, który znudzony życiem między ludźmi szuka pocieszenia w samotni, we własnym wnętrzu. Zaratustra jest egoistą, gardzi tłumem nie dostrzegając w sobie podstawowych przywar owego tłumu, bo któż w tłumie nie czuje się lepszy, bardziej od innych godny poklasku i uwagi? Zaratustra jest...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Prawdziwa lekcja miłości. Tak niewielu kocha prawdziwie, ja sam tego nie potrafię. W miłości jestem egoistą, pragnę wzajemności, uśmiechu, kocham aby być kochanym. Lektura tego dzieła przypomniała mi o prawdziwej sile i wartości miłości, o jej powołaniu, a raczej powołaniu człowieka do miłości.

Prawdziwa lekcja miłości. Tak niewielu kocha prawdziwie, ja sam tego nie potrafię. W miłości jestem egoistą, pragnę wzajemności, uśmiechu, kocham aby być kochanym. Lektura tego dzieła przypomniała mi o prawdziwej sile i wartości miłości, o jej powołaniu, a raczej powołaniu człowieka do miłości.

Pokaż mimo to


Na półkach: , , , ,

Poezja jest najwyższą próbą odkrycia przed światem tajemnicy naszego wnętrza, naszej duchowości, percepcji otaczającego nas świata, wrażeń, w żaden sposób niedostępnych dla innych, dla ludzi którzy zawsze pozostają na zewnątrz. Dzięki tym wierszom Wojtyła udostępnił nam część siebie. Za ich pomocą możemy poznać myśli, wrażenia, odczucia i intuicje przyszłego Papierza, jego nadzieje oraz troski, fundamenty jego duszy, niewyrażalne za pomocą kazań czy encyklik których tak wiele napisał. Te wiersze dają autentyczniejszy obraz autora niż jego autobiografia ponieważ są głębszym wejrzeniem w jego ducha. Wojtyła ukazany z tej perspektywy odsłania przed nami tajemnice swego duchowego powołania oraz geniuszu.

Poezja jest najwyższą próbą odkrycia przed światem tajemnicy naszego wnętrza, naszej duchowości, percepcji otaczającego nas świata, wrażeń, w żaden sposób niedostępnych dla innych, dla ludzi którzy zawsze pozostają na zewnątrz. Dzięki tym wierszom Wojtyła udostępnił nam część siebie. Za ich pomocą możemy poznać myśli, wrażenia, odczucia i intuicje przyszłego Papierza, jego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Dum Deus calculat, mundus fit.
Te słowa najlepiej opisują filozofię Leibniza. Ten wybitny myśliciel, twórca rachunku różniczkowego ( niezależnie od Newtona ) zajął się w swoich dociekaniach filozoficznych poszukiwaniem Boga. W jego teofilozofii Bóg jest monadą centralną, kierowniczą, która stwarza inne monady myśląc, rachując "Cum Deus calculat, fit mundus". Leibniz uważał również, że nasz świat jest najlepszym z możliwych, ale nie doskonałym, ponieważ jedynym doskonałym bytem jest Bóg, Causa sui, a świat jako stworzony, wtórny, nie może być doskonały. Słynne już pytanie Leibniza: "dlaczego istnieje raczej coś niż nic ?" nurtuje również wielu współczesnych myślicieli. Polecam filozofię Leibniza wszystkim pragnącym poszerzać swoją wiedzę, oraz poznawać świat z perspektywy umysłów wybitnych. Należy pamiętać że higiena myśli wymaga, by myśleć razem z rzetelnymi myślicielami.

Dum Deus calculat, mundus fit.
Te słowa najlepiej opisują filozofię Leibniza. Ten wybitny myśliciel, twórca rachunku różniczkowego ( niezależnie od Newtona ) zajął się w swoich dociekaniach filozoficznych poszukiwaniem Boga. W jego teofilozofii Bóg jest monadą centralną, kierowniczą, która stwarza inne monady myśląc, rachując "Cum Deus calculat, fit mundus". Leibniz...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Penrose jest nie tylko ścisłowcem ale i filozofem. Utarło się takie powiedzenie wśród autorów pozycji popularnonaukowych, że każdy wzór umieszczony w publikacji zmniejsza ilość potencjalnych czytelników o połowę. Gdyby przyjąć tę regułę za aksjomat, liczba czytelników tej książki nie wychodziła by po za ścisły krąg naukowców zajmujących się matematyką oraz fizyką cząstek elementarnych. Tak nie jest, jestem tego żywym przykładem. Z przerażeniem, ale i niekrytą satysfakcją przebrnąłem przez gąszcz wzorów w pierwszych 16 rozdziałach dotyczących zagadnień związanych z matematyką, przygotowały mnie one do lepszego zrozumienia zasad panujących w fizyce makro i mikroświata które zostały profesjonalnie wyłożone w kolejnych rozdziałach. To zdumiewające jak świat abstrakcyjnych wzorów matematycznych przeplata się z realnym polem działań fizyki, jak reguły matematycznych teorii rezonują ze światem kwantowym, oraz fizyką w skali kosmologicznej.

Książka którą polecam ludziom ambitnym, ciekawym otaczającego nas świata, którzy nie boja się podjąć ryzyka związanego z eksploracją świata teorii matematycznych które są kluczem do właściwego zrozumienia fizyki kwantów, fizyki która jest fundamentem naszego świata.

Penrose jest nie tylko ścisłowcem ale i filozofem. Utarło się takie powiedzenie wśród autorów pozycji popularnonaukowych, że każdy wzór umieszczony w publikacji zmniejsza ilość potencjalnych czytelników o połowę. Gdyby przyjąć tę regułę za aksjomat, liczba czytelników tej książki nie wychodziła by po za ścisły krąg naukowców zajmujących się matematyką oraz fizyką cząstek...

więcej Pokaż mimo to