rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz
Okładka książki Dziewczyna o siedmiu imionach David John, Hyeonseo Lee
Ocena 8,1
Dziewczyna o s... David John, Hyeonse...

Na półkach: , , ,

Dawno, bo już prawie rok, nie zaczytałam się w lekturze poświęconej do cna tematyce Północnokoreańskiej, więc powrót do niej ponownie spowodował niesamowity kontrast odczuć. Proces czytania podążał dość wartko, co zawdzięcza się przede wszystkim kompatybilnemu z polskim umysłem tłumaczeniu jak i konstrukcji książki niezwykle w swojej kwintesencji przemyślanej. Tutaj nie ma miejsca na chaotyczny opis, autorka chronologicznie, z precyzją powraca do wspomnień, miejscami bardzo drastycznych. Choć dokładnie wiadomo, jakie rzeczy dzieją się w Kraju Wiecznego Słońca to ponownie doznałam dość mocnego szoku, gdyż nadal trudno uwierzyć, że coś takiego może się dziać w obecnych latach, aż niemożliwe. Szczególnie, gdy natknęłam się na fragment o publicznej egzekucji, pierwszej, której świadkiem stała się autorka i tytułowa bohaterka.

Inną kwestią jaka wybiła się i zapadła w mojej pamięci spowodowała, że bardziej niżeli „Dziewczyna o siedmiu imionach” nadałabym książce tytuł „Dziewczyna o niespotykanym szczęściu”. Motywem przewodnim jest fakt, że Lee Hyeonseo podczas tułaczki ku wolności siedmiokrotnie musiała zmienić tożsamość. Okazała się na tyle silną i niesamowitą kobietą, pomimo napotykanych załamań, nie zatraciła się i potrafiła kroczyć dalej, co niejednego by złamało. Co do samego szczęścia, to nie opuszczało jej ani na kroku. Choć doświadczyła kilka krytycznych sytuacji spowodowanych niekiedy nieprzemyślanymi decyzjami, z których początkowo zapewne prorokowała, że nie wyjdzie cało, koniec końców kończyły się dobrze. Zapewne analizując przeszłe wydarzenia niejednokrotnie można zdziwić się, że ktoś miał aż tyle pomyślności od losu… tudzież dobrego anioła stróża, którym w przypadku autorki był jej ojciec. Często zastanawiałam się, czy autorka opisała wszystkie najważniejsze sytuacje jakich doświadczyła, czy niekiedy nie dopowiedziała wszystkiego, czy czegoś nie przemilczała… bo aż trudno było mi niekiedy uwierzyć, że nic poważniejszego się jej nie stało. Jeśli większość potoczyła się jak podała to naprawdę, miała niezwykle dużo szczęścia tudzież los przewidział dla niej taki, a nie inny obrót spraw, aby mogła walczyć dla tych, którym nie poszczęściło się jak jej, gdyż obecnie jest jedną z z bardziej znanych rzeczniczek walki o prawa człowieka w Korei Północnej.

Podsumowując przemyślenia, książka jawi się jako biograficzna opowieść uciekinierki z Korei, których w sumie nie brak na rynku, jednakże im człowiek inny tym opowieść staje się zupełnie odmienna… i w tym przypadku jest odmienna, gdyż osobiście autorka nie doświadczyła boleśnie północnokoreańskiego reżimu jak i cała tułaczka nie była „drogą przez męki”. „Dziewczyna o siedmiu imionach” to relacja kobiety początkowo nie zdającej sobie sprawy z nadchodzących zmian jakie są czekają, nie planującej ucieczki z kraju ku przedostaniu się do Chin, aby tam zacząć życie w lepszym świecie – ba – nawet nie nie myślącej o próbie przedostania się do Korei Południowej… jest naprawdę godna uwagi, godna wysłuchania historii z innej perspektywy, na pierwszy rzut oka wydającej się nieprawdopodobną. Nie jest to książka w całości obładowana drastycznymi opowieściami żywcem z Korei Północnej, gdyż Lee Hyeonseo tak naprawdę nic poważnego się nigdy nie stało – takie zdarzenia opisane są w formie przytoczenia sytuacji jakich stała się świadkiem i sytuacji, o jakich usłyszała. Dodatkowo, podczas wieloletniego pobytu w Chinach na ‚legalnych papierach’, opisuje sytuację innych uciekinierów na chińskiej ziemi. Warto wysłuchać opowieść o realiach północnokoreańskich z innej perspektywy, mniej brutalnej choć nadal szokującej.

***

www.hanmunsi.wordpress.com
Karolina.L/서희 © 한•문•시

Dawno, bo już prawie rok, nie zaczytałam się w lekturze poświęconej do cna tematyce Północnokoreańskiej, więc powrót do niej ponownie spowodował niesamowity kontrast odczuć. Proces czytania podążał dość wartko, co zawdzięcza się przede wszystkim kompatybilnemu z polskim umysłem tłumaczeniu jak i konstrukcji książki niezwykle w swojej kwintesencji przemyślanej. Tutaj nie ma...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

(...)

Książka pozytywnie – pod względem ilości poruszonych wątków i zawartej treści – mnie zaskoczyła. Skupia się na wielu aspektach odnoszących się do Korei Północnej. Jej bazą jest podróż pod przykrywką amerykańskiego dziennikarza do serca współczesnego piekła na ziemi, a nawiązująca do głównego tematu, kolokwialnie rzecz ujmując reszta, zgrabnie dopełnia całość. Relacja przeplata się z uzyskanymi informacjami, ze słowami wypowiedzianymi przez uciekinierów, dawnych sekretarzy innych komunistycznych tyranów i tym podobnych osób. Realia mieszają się z przeszłością i ukazują, że – niestety – zbyt wiele się nie zmieniło. Emocje zwykłych osób, które muszą być skrywane, łączą się z bezwzględnością tyranii i istot pozbawionych skrupułów.

(...)

Lekturę polecam osobom nie tylko zainteresowanym Koreą, tudzież sytuacji na północnej stronie półwyspu, ale każdemu, kto chciałby się dowiedzieć trochę więcej o Korei Północnej; każdemu, który chciałby wybić się i nie opierać się jedynie na informacjach podawanych przez media przy okazji kolejnych pogróżek ze strony Kim Dzong Una. Warto wiedzieć więcej…

...
Powyżej zamieściłam urywki z moich przemyśleń. Na całą recenzję zapraszam pod adres:
www.hanmunsi.wordpress.com
Karolina.L © 한•문•시

(...)

Książka pozytywnie – pod względem ilości poruszonych wątków i zawartej treści – mnie zaskoczyła. Skupia się na wielu aspektach odnoszących się do Korei Północnej. Jej bazą jest podróż pod przykrywką amerykańskiego dziennikarza do serca współczesnego piekła na ziemi, a nawiązująca do głównego tematu, kolokwialnie rzecz ujmując reszta, zgrabnie dopełnia całość. Relacja...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książkę odnalazłam w biblioteczce mojej cioci podczas pobytu u niej kilka tygodni temu. Spragniona literatury, dawno nie czytałam opowieści posiadającej wyraźny posmak kryminału. "Księżniczkę z lodu" przeczytałam dość szybko - chyba w trzecim dniu lektury - dobrnęłam do końca. Fabuła jest niezwykle wartka, taka życiowa - brak kwiecistego słownictwa zmuszającego czytelnika do ponownego przeczytania wcześniejszego fragmentu. Do końca myślałam, że ktoś zupełnie inny zamordował Alex... a tu na koniec takie zaskoczenie. Książka trzyma w napięciu, ale też takim troszkę przyprawiającym o niecierpliwość. Zaczyna się jakiś wątek ważny dla przebiegu śledztwa, a tu autorka ujmuje to tak, że nie wiadomo co to, po co to, kogo to... Ale, ogólnie pozytywnie oceniam książkę. Wyciągnęła mnie nieco z osobistego kryzysu twórczego ;)
Polecam

Książkę odnalazłam w biblioteczce mojej cioci podczas pobytu u niej kilka tygodni temu. Spragniona literatury, dawno nie czytałam opowieści posiadającej wyraźny posmak kryminału. "Księżniczkę z lodu" przeczytałam dość szybko - chyba w trzecim dniu lektury - dobrnęłam do końca. Fabuła jest niezwykle wartka, taka życiowa - brak kwiecistego słownictwa zmuszającego czytelnika...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

(...)
„Za rękę z Koreańczykiem” to true stories – czyli prawdziwe historie. Wywiady, luźne rozmowy z żywymi istotami, niekiedy tylko zmianie uległy imiona i drobne szczegóły z życia wzięte, gdyż czasami pragnie podzielenia się czymś nie równa się ujawnieniu całej prawdy. Oto czytamy relacje sześciu osób pochodzenia polskiego pozostających (bądź jak w jednym przypadku nie do końca) w związku z Koreańczykiem – czy to w Korei, czy to w Polsce. Podczas czytania dowiadujemy się o drobnostkach składających się na egzystencję z drugą osobą – początkowy rozwój relacji międzyludzkiej, chwile przełomowe jak zaręczyny, ślub, przeprowadzki, nauka dogadywania się i trudny dnia codziennego. Ujawnione są wady i zalety, wzloty i upadki, korzyści i straty w sferze personalnej, życiowej. Poznajemy rzeczywistość z innej bajki niż rodem z opery mydlanej.

(...)
Ukazana w książce otwartość, ujawnienie rąbka rodzinnej intymności powoduje, że lektura przebiega w harmonijnym i płynnym rytmie. Taka już natura ludzka, że ciekawi nas życie innych. Dodatkowym plusem jest oprawa graficzna – każde małżeństwo można określić mianem rozdziału, do którego wprowadzają Czytelnika dane z datami i imionami, oryginalne ilustracje przypominające szkice ołówkiem, a także krótki wstęp opisujący w jaki sposób autorka nawiązała kontakt z poszczególną osobą. Oczywiście, wisienką na torcie jest wywiad z samą Panią Anną Sawińską, który zachowano na sam koniec, na podsumowanie, dopełnienie całości.

(...)
Osobiście książka bardzo przypadła mi do gustu, dowiedziałam się wielu nowych rzeczy o Korei i troszkę poukładałam sobie myśli w głowie. Coś czuję, że będzie to kolejny bestseller. Polecam

...
Powyżej zamieściłam urywki z moich przemyśleń. Na całą recenzję zapraszam pod adres:
www.hanmunsi.wordpress.com
잔디 © 한•문•시

(...)
„Za rękę z Koreańczykiem” to true stories – czyli prawdziwe historie. Wywiady, luźne rozmowy z żywymi istotami, niekiedy tylko zmianie uległy imiona i drobne szczegóły z życia wzięte, gdyż czasami pragnie podzielenia się czymś nie równa się ujawnieniu całej prawdy. Oto czytamy relacje sześciu osób pochodzenia polskiego pozostających (bądź jak w jednym przypadku nie do...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Oj, oj. Miałam problem z Panią Munro.
Lubię opowiadania, sama od czasu do czasu napiszę jakieś... tutaj jednakże napotykałam jakiegoś rodzaju zagubienie, nie potrafiłam odnaleźć się w przedstawianej, prezentowanej historii.
Niekiedy coś owiane mgłą, niekiedy jakieś zawirowania. Akcja toczy się dość zawrotnie, najpierw poznajemy skutki, a później autorka prezentuje przebieg zdarzeń od przyczyn, początku.
Jednakże, najbardziej spodobał mi się "Sen mojej matki".
Przeczytałam, ale nie jestem pewna, czy sięgnęłabym po kolejną pozycję Pani Munro. Pewnie tak - ale to z biblioteki ;)

Oj, oj. Miałam problem z Panią Munro.
Lubię opowiadania, sama od czasu do czasu napiszę jakieś... tutaj jednakże napotykałam jakiegoś rodzaju zagubienie, nie potrafiłam odnaleźć się w przedstawianej, prezentowanej historii.
Niekiedy coś owiane mgłą, niekiedy jakieś zawirowania. Akcja toczy się dość zawrotnie, najpierw poznajemy skutki, a później autorka prezentuje przebieg...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Mgła jedwabna - Wybór poezji koreańskiej XX wieku Dongju Yun, Jeongju Seo, Soweol Kim
Ocena 6,9
Mgła jedwabna ... Dongju Yun, Jeongju...

Na półkach: , , ,

Kim Soweol
Słowa ułożone w luźne, a za razem złożone zdania przypominają urwane myśli, jakby wyrwane z kontekstu. Połączone są z personalnymi uwagami, z nawiązaniami do odmiennych sfer życiowych. Wprowadzone urozmaicenia wzorowane są na tzw. zwroty akcji, jednakże niepowodujące wzburzonych fal na morzu umysłu. Czysta i wyczuwalna zaduma, tkliwość, nostalgia, dominująca uczuciowość świadczy o wielkiej wrażliwości autora, twórczego kunsztu oraz niezwykłej umiejętności wprowadzenia Czytelnika w stan uczuciowy przybliżony temu towarzyszącemu podmiotowi, a zapewne i samemu Kim Soweolowi. Osobiście dałam się wciągnąć i oderwać od realiów mnie otaczających.

Yun Dongju
Poematy Yun Dongju to artystyczne wyzwanie dla Czytelnika, ale wyzwanie wzbogacające. Poeta prezentuje teraźniejszość uniesioną, realia ubrał w barwne i zawiłe szaty. Jednakże, w tym szaleństwie jest metoda – ofiarowanie wytchnienia własnej duszy i przynoszenie ulgi, ostoi patriotyzmu dla uwięzionego narodu. Yun Dongju nie doczekał chwil, o które tak walczył… ale pamięć o nim i jego czynach przetrwała – śmiem sądzić, że nigdy nie przeminie – tak jak pamięć o Baczyńskim, Borowskich czy też Różewiczu. Najbardziej zadbać muszą o to następujące pokolenia młodości. Zapewne nigdy nie doświadczymy tego samego, ale poprzez poezję i wspomnienia, będziemy w stanie chociaż sobie to wyobrazić… i docenić.

Seo Jeongju
Poeta – i jego poezja – problematyczny do określenia jednym słowem, zdaniem. Dzięki skupieniu się na uczuciach jednostki w połączeniu z humorzastą naturą, sięga w ponadczasowy głąb ludzkich pragnień… przez co staje się uniwersalny. Słowami kreuje obraz rzeczywistości, ale nieco innej, nieco odmiennej, aby wyciągnąć z niej coś więcej… aby nadać jej magicznych cech. Gdyż nigdy nie jest ona czarno-biała. Należy zaczerpnąć innych barw z palety życia.

...
Na całą recenzję - dogłębną interpretację wierszy Kim Soweola, Yun Dongju, Seo Jeongju i podsumowanie całości - zapraszam:
www.hanmunsi.wordpress.com
잔디 © 한•문•시

Kim Soweol
Słowa ułożone w luźne, a za razem złożone zdania przypominają urwane myśli, jakby wyrwane z kontekstu. Połączone są z personalnymi uwagami, z nawiązaniami do odmiennych sfer życiowych. Wprowadzone urozmaicenia wzorowane są na tzw. zwroty akcji, jednakże niepowodujące wzburzonych fal na morzu umysłu. Czysta i wyczuwalna zaduma, tkliwość, nostalgia, dominująca...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"(...) Książka jest niezwykle, moim zdaniem, dopracowana. Jednakże, wymaga ona dużego skupienia i otwartości umysłu na atakujące co wyraz dane historyczne, imiona, daty, nazwy istotnych pism, manifestów, przekonań i wiele więcej! Aż gorąco uderza w umysł podczas czytania. Przede wszystkim dowiadujemy się o najważniejszych cnotach, które są obowiązkowe w konfucjanizmie jak prawość, lojalność, wierność, synowskiemu oddaniu ojcu (i inne) – zaś wszystko prowadzi ku drogi, ku jej odnalezieniu. Dodatkowo, mowa o nieodłącznej części tej ideologii, czyli rytuałach. Na każdy pojawiający się aspekt w tej dziejowej opowieści jest podana dokładna nazwa, zazwyczaj z dodatkiem zapisu rodzimego, czyli po koreańsku, a również i po chińsku. Sprawa tak samo tyczy się najważniejszych dzieł będących nadrzędną pomocą dydaktyczną w nauczaniu w konfucjańskim duchu, ludzkich istnień będących kluczowymi postaciami jak wojownicy, królowie, uczeni – np. Choi Chiwon, czy wzorowe przykłady w osobie Yi Hwang i Yi Yi. (...)

(...) „Historia koreańskiej myśli konfucjańskiej” jest wyzwaniem naukowym, kulturowym, niezwykle specyficznym, odmiennym. Ofiarowuje zderzenie z nieznaną zapewne dla wielu osób ideologią posiadającą godną podziwu przeszłość, która dostarczy niekiedy sprzecznych emocji, lekkich wzburzeń, czy też niezrozumiałego… zrozumienia! Książka trudna, ale do przebrnięcia – szczególnie jeśli przyświecają nam odgórne idee jak studia bądź pobudki osobistego intelektu ;) Co tu dużej mówić – oto książka o koreańskiej odsłonie konfucjanizmu, która niekiedy wręcz zmąciła moje myśli. (...)"

Urywek mojej recenzji, całość można przeczytać:
www.hanmunsi.wordpress.com
잔디 © 한•문•시

Serdecznie zapraszam

"(...) Książka jest niezwykle, moim zdaniem, dopracowana. Jednakże, wymaga ona dużego skupienia i otwartości umysłu na atakujące co wyraz dane historyczne, imiona, daty, nazwy istotnych pism, manifestów, przekonań i wiele więcej! Aż gorąco uderza w umysł podczas czytania. Przede wszystkim dowiadujemy się o najważniejszych cnotach, które są obowiązkowe w konfucjanizmie jak...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Szkoła Kotów. Tajemnica Kryształowej Groty Jae-hong Kim, Jin-kyung Kim
Ocena 7,5
Szkoła Kotów. ... Jae-hong Kim, Jin-k...

Na półkach: , ,

“Szkoła kotów” przypomina umiejętnie i kreatywnie przeobrażoną szkołę z realnego zdarzenia – klasy, lekcje, przerwy, prace domowe, niepisana hierarchia. Pikuś dla każdego ucznia – w tym przypadku dla kota.

Tom 1 wprowadza nas do magicznego świata kotów, dla których emerytura nie oznacza odejście w zaświaty – wręcz przeciwnie – początek ekscytującej przygody. Zwłaszcza, gdy za progiem czyha podróż oprawiona dreszczykiem i zalążkiem niebezpieczeństwa. Bajka nie zawiera jedynie cukierkowych scen – są chwile grozy z zachowaniem dziecięcego umiaru, są pouczające przemowy oraz tajemnica przepowiednia. Niekiedy zabawne żarciki i wybryki przywołują uśmiech na twarzy. Dynamiczna, wartka akcja wciąga czytelnika powodując, że kartka mija się z kolejną kartką. Urozmaiceniem są barwne ilustracje autorstwa Kim Jae-honga, które dodają całości wizualnego odwzorowania przedstawionej słowami sceny.

Mogę rzec, że “Szkoła kotów” nie jest przygodą wyłącznie dla malucha, czy ucznia szkoły podstawowej, który sprawdza zdolność czytania i pragnie rozwijać wyobraźnię. Jawi się również jako przygoda dla całej rodziny – rodzeństwa czy rodziców czytających wspólnie z młodszym potomstwem… jak również dla wielbicieli kotów. Przeistoczy się w przyjemną podróż w nieznane wieczorem bądź wczesnym rankiem – przynosząc chwilowe odprężenie.
Na pewno zainteresuje każdego malucha:)

Recenzja:
잔디 © 한•문•시
www.hanmunsi.wordpress.com

“Szkoła kotów” przypomina umiejętnie i kreatywnie przeobrażoną szkołę z realnego zdarzenia – klasy, lekcje, przerwy, prace domowe, niepisana hierarchia. Pikuś dla każdego ucznia – w tym przypadku dla kota.

Tom 1 wprowadza nas do magicznego świata kotów, dla których emerytura nie oznacza odejście w zaświaty – wręcz przeciwnie – początek ekscytującej przygody. Zwłaszcza, gdy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"(...) Dokładnie pamiętam, jak chwilami kłębiąca się fabuła wprawiała umysł w lekkie zamroczenie, wręcz zawieszenie w czasoprzestrzeni, co owocowało powrotem i ponownym zaczytaniem się we fragmencie, aby lepiej go zrozumieć. Bez wpisów z Brązowej Księgi i wkradającej się miejscami retrospekcji powieść nie uzyskałaby pożądanego odzewu.

~~~

Uważam, że jednym z ważniejszych aspektów sukcesu pisarki/pisarza dodającego chluby i dumy jest uzyskany efekt, gdy ich dzieło pozostawia jakiegoś rodzaju piętno na Czytelniku – pobudzając go najczęściej do refleksyjnych rozważań, rozbudzając empatię i sympatię odnośnie bohaterów, kreowania ich dalszych losów. Osoba przez pewien okres czasu przeżywa fabułę, wciąż pamiętając o przeczytanej książce, zaś niekiedy do niej powraca. Taki sukces odnosi dobra powieść…

Oczywiście, zawsze pozostaje kwestia tłumaczenia, jeśli nie byliśmy w stanie zatopić się w oryginalnej wersji i poznać (zmieniony również przez edycję, ale...) pierwotny zamysł kompozycyjny jak i styl literacki danej autorki/autora. Czytałam książki, które odpychały mnie samym przekładem, gdyż najzwyczajniej w świecie nie mogłam przez nie przebrnąć… Na szczęście spotkałam się z wieloma, które nie sprawiały większych problemów – wręcz przeciwnie – pozwalały na oddalenie się w krainę wyobraźni i oderwanie od rzeczywistości.

Podsumowując – polecam powieść wszystkim osobom zainteresowanym Krajem Porannego Spokoju chcącym poznać namiastkę nastrojów jakie panowały tam niemalże trzydzieści lat temu, a także chętnym na poznanie trudnego żywota trójki przyjaciół, którym przyszło się zmierzyć z nieprzychylnością losu oraz bolesnymi wspomnieniami…

Chociaż czytałam ją jakiś czas temu wciąż pamiętam, że zakończyłam ją z sercem porywanym przez wzruszenie i lekkie łzy. Ah, niekiedy emocje są zbyt silne przy udziale tak realistycznej wyobraźni. (...)"

Oto część mojej recenzji powieści "Będę Tam". Zapraszam po więcej na: www.hanmunsi.wordpress.com/2013/08/12/recenzja%E3%80%8A%EC%96%B4%EB%94%94%EC%84%A0%EA%B0%80-%EB%82%98%EB%A5%BC-%EC%B0%BE%EB%8A%94-%EC%A0%84%ED%99%94%EB%B2%A8%EC%9D%B4-%EC%9A%B8%EB%A6%AC%EA%B3%A0%E3%80%8B-bede-tam/ - gdzie dodatkowo udostępniłam nawiązujące do książki fotografie oraz kilka ciekawostek.

Dziękuję

잔디 © 한•문•시
www.hanmunsi.wordpress.com

"(...) Dokładnie pamiętam, jak chwilami kłębiąca się fabuła wprawiała umysł w lekkie zamroczenie, wręcz zawieszenie w czasoprzestrzeni, co owocowało powrotem i ponownym zaczytaniem się we fragmencie, aby lepiej go zrozumieć. Bez wpisów z Brązowej Księgi i wkradającej się miejscami retrospekcji powieść nie uzyskałaby pożądanego odzewu.

~~~

Uważam, że jednym z ważniejszych...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"(...) Prawiąc szczerze – gdy rozpoczęłam czytanie obawiałam się, że nie będę w stanie dokończyć rozpoczętego procesu. Odczucie nie wywiodło się z problemu źle napisanej książki – tudzież – tłumaczenia, nudnego toku wydarzeń, czy niewpasowaniu się w moje literackie upodobania, ale spostrzeżenia, iż książka porusza bardzo trudne tematy – można by rzec – tematy tabu. Opisy ludzkiego brutalizmu i niesprawiedliwości losu przepełniały najbardziej tzw. “niebieskie karteczki” i to one powodowały trudności w czytaniu. Dziennie starałam się pochłonąć jeden rozdział, który najczęściej przeżywałam przez następne trzy dni, wiec wyznaczony ‘harmonogram’ się wydłużał. Towarzyszące temu przemyślenia sprawiały, iż gubiłam się w czasoprzestrzeni i wciąż, choć może to się wydać niedorzeczne, dziwiłam się, dlaczego tyle zła wypełnia świat.
Drugim problemem stała się kara śmierci oraz racja bytu we współczesnym wymiarze karnym. Ciocia Monika jest jak najbardziej przeciwna, gdyż wierzy, że nikt nie zasługuje na takie pokutowanie za winy, czyny, które popełnił. Książka pobudziła mnie do przemyśleń i oczywiście nie doszłam do jednobarwnego wniosku, gdyż nic nie jest czarno-białe. Przeanalizowane działanie i słowa Cioci Moniki skojarzyły mi się ze słowami Jeszui Ha-Nocri z “Mistrza i Małgorzaty”, który podczas rozmowy z Poncjuszem Piłatem powiedział: ”Na świecie nie ma złych ludzi, są tylko nieszczęśliwi“. Dowodzi to, że jakiś czyn bądź bodziec spowodował, że dobro w tych ludziach zostało przysłonięte, przez co czynili zło. Jednakże, do końca nie zgadzam się z tym stwierdzeniem. Dotknęło mnie również przedstawienie przestępstwa na tle seksualnym, czyli gwałt, który przez wymiar kary jest bardzo często traktowany dość powierzchownie i niekiedy ignorowany we współczesnym świecie - a szczególnie przez osoby z otoczenia ofiary. Gwałt powinien być karany surowo poprzez odebranie sprawcy tego, co on odebrał swojej ofierze.
Na powyższe tematy mogłabym pisać dłużej, jednakże nie powołałam tego wpisu, aby być może szokować niektórych swymi poglądami - niekiedy sprzecznymi z wiarą chrześcijańską, która również wprawiła mnie w konsternację, a raczej zobrazowanie w “Nasze szczęśliwe czasy”. Momentami splątanie myśli kreowały niemoc w jaśniejszym wyrazie opinii jako recenzji, ale nie poddałam się. Mogę rzec, że powieść nie jest lekka, więc staje się wyzwaniem samym w sobie - jak również wyzwaniem dla myśli i odczuć Czytelnika, czy ulegną, rozkruszą mur i skłonią do przemyśleń, nawet tych niespostrzeżonych.

Zamysł książki i problematyki przekazu podsumowałabym dwoma cytatami, które w jej wnętrzu widnieją:

“(…) Są na tym świecie prokuratorzy gorsi od morderców i są skazańcy czyści jak anioły. rzeczywistość nie jest jednorodna. Jesteśmy tak różni jak nasze twarze. (…)”



“(…) Kiedy czytasz o nich w gazetach, wydaje ci się, że to zwierzęta, ale jak ich poznasz – okazują się być ludźmi. I jak się pozna jakąś osobę, okazuje się, że wszyscy jesteśmy w gruncie rzeczy tacy sami. (…)”

Napisałam, że powieść jest trudna, ale czy miłość, przebaczenie, przemijanie, przemiana wewnętrza i ludzkie losy bywają łatwe? Jeśli pragniecie wyruszyć w podróż na spotkanie z Waszymi myślami oraz odkryć, czy przedstawiona historia jest w stanie wywrzeć na Was takie wrażenie jak na mnie, czy jest w stanie poruszyć niektóre zakamarki Waszych poglądów, sprawdzić, czy jesteście osobami silnymi bądź słabymi emocjonalnie – polecam przeczytanie tej książki. Nie będzie to leciutka jak puch lektura, ale na pewno wzbogacająca dla osób o otwartych sercach i umysłach.
Nic dziwnego, że Gong Ji-young jest jedną z najbardziej znanych współczesnych pisarek koreańskich. (...)"

Oto podsumowanie moich myśli dotyczących powieści 'Nasze szczęśliwe czasy'. Zainteresowanych serdecznie zapraszam na www.hanmunsi.wordpress.com/2013/12/15/recenzja-%EA%B3%B5%EC%A7%80%EC%98%81-%E3%80%8Anasze-szczesliwe-czasy%E3%80%8B/ - gdzie można przeczytać więcej, czyli dogłębną analizę tekstu.

Dziękuję

잔디 © 한•문•시
www.hanmunsi.wordpress.com

"(...) Prawiąc szczerze – gdy rozpoczęłam czytanie obawiałam się, że nie będę w stanie dokończyć rozpoczętego procesu. Odczucie nie wywiodło się z problemu źle napisanej książki – tudzież – tłumaczenia, nudnego toku wydarzeń, czy niewpasowaniu się w moje literackie upodobania, ale spostrzeżenia, iż książka porusza bardzo trudne tematy – można by rzec – tematy tabu. Opisy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"(...) Dzięki zgrabnym konstrukcjom słownym, prostym i krótkim zdaniom nacechowanym emocjonalnymi epitetami, przystępnej czcionce, wciągającej fabule ubarwionej szczegółowymi opisami świata przedstawionego i ukrytego nieco w cieniu reportaż literacki zatytułowany “Skrzydło anioła” czyta się oddanie i z zainteresowaniem. Archiwalne zdjęcia zawarte we wnętrzu książki dodają sentymentalnego uroku, powodują zawieszenie myśli. Można dowiedzieć się więcej o kilkuletnim pobycie Koreańczyków pod Wrocławiem (i nie tylko), a za razem doznać poczucia, że całość jest literacką fikcją w swej czystej formie. Gdzie jest granica? Wie tylko autorka.

Chociaż momentami przeszkadzał mi natłok informacji, pobocznych wydarzeń, plątały mi się osoby i wiążące się z nimi sytuacje, zawsze jakoś odnajdywałam się w polsko-koreańskim zgiełku z drugiej połowy XX wieku. Nie sposób ukryć, że tematyka jest niezwykle przygnębiająca, gdy zagłębimy się w przemyślenia i dalsze wyobrażenia, jednakże polecam lekturę wszystkim osobom, które pragną powiększyć swoją wiedzę, tym razem o Korei Północnej – i jej powiązaniom z Polską za wojennych chwil. Trochę wzruszenia nikomu nie zaszkodzi."

Podsumowanie moich myśli na temat "Skrzydła anioła". Pełna recenzja, czyli z podziałem na analizę poszczególnych części, wzbogacona informacjami, np. o dokumencie "Kim Ki Dok":
http://hanmunsi.wordpress.com/2013/11/01/recenzja-jolanta-krysowata-%E3%80%8Askrzydlo-aniola%E3%80%8B/

잔디 © 한•문•시

"(...) Dzięki zgrabnym konstrukcjom słownym, prostym i krótkim zdaniom nacechowanym emocjonalnymi epitetami, przystępnej czcionce, wciągającej fabule ubarwionej szczegółowymi opisami świata przedstawionego i ukrytego nieco w cieniu reportaż literacki zatytułowany “Skrzydło anioła” czyta się oddanie i z zainteresowaniem. Archiwalne zdjęcia zawarte we wnętrzu książki dodają...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

*(...) 'Wegetarianka' budzi wiele emocji, jak i kontrowersji niektórymi fragmentami mającymi erotyczne zabarwienie. Nie tylko przedstawia stopniową, ale drastyczną przemianę Yeong-hye, ale także osób z jej najbliższego otoczenia. A wszystko zaczęło się od snu. Decyzja o zaprzestaniu spożywania mięsa, a w następstwie odbieganie od chęci bycia ludzką istotą, staje się bodźcem dla innych, dla zmian jakie w nich, w późniejszym czasie zachodzą. W każdym przypadku jakieś wydarzenie, czy to nocna mara, czy obsesyjna wizja artystyczna, czy niespokojne myśli oraz żal stają się reakcją na nieświadomy bodziec. Yeong-hye, chociaż tylko przez chwilę wypowiada się w pierwszej osobie, chwilami wydaje się być tłem całej opowieści, ale przeistacza się zarazem w główny wątek, powodujący niespodziewane metamorfozy w psychice oraz osobowości najbliższych.
Występuje wiele nawiązań do formy ewolucji roślin, drzew – także do bycia zwierzęciem. Yeong-hye zafascynowana florą, pragnie stać się jej częścią, przeistoczyć się w roślinę. Zaciekle i wytrwale dąży do własnej destrukcji, wytępieniu, porzuceniu człowieczeństwa, zapuszczeniu w głąb ziemi korzeni, wygrzewaniu się na słońcu.

Przeplatanie scen, wtapianie retardacji, nawiązanie do możliwych pobudek z przeszłości oraz kreacji retrospekcyjnej ma specyficzne zakończenie – urwane, zawieszone w jednej chwili. Przypomina mi to kompozycję otwartą dającą Czytelnikowi możliwość przyodziana szat autora i dokończenia opowieści według osobistego uznania, według prawdopodobieństwa, według gdybania. Wspomniana refleksja nad sferą ludzkiej wolności nie odnosi się jedynie do Yeong-hye, ale także do innych bohaterów powieści, w najmniejszym stopniu do męża Yeong-hye. Poznajemy demony skrywające się w umysłach i duszach, niepokojące przemiany oraz zachwianie na krawędzi człowieczeństwa.
Poznajemy istotę człowieka od jego nie-człowieczej strony. (...)*

Podsumowanie moich myśli dotyczących powieści 'Wegetarianka'. Zainteresowanych serdecznie zapraszam na www.hanmunsi.wordpress.com/2014/02/25/recenzja-%ED%95%9C%EA%B0%95-%E3%80%8Awegetarianka%E3%80%8B - gdzie można przeczytać więcej, czyli dogłębną analizę tekstu, a także kilka ciekawostek m.in. o genezie powstania oraz samej autorce, Han Kang. Dziękuję

잔디 © 한•문•시
www.hanmunsi.wordpress.com

*(...) 'Wegetarianka' budzi wiele emocji, jak i kontrowersji niektórymi fragmentami mającymi erotyczne zabarwienie. Nie tylko przedstawia stopniową, ale drastyczną przemianę Yeong-hye, ale także osób z jej najbliższego otoczenia. A wszystko zaczęło się od snu. Decyzja o zaprzestaniu spożywania mięsa, a w następstwie odbieganie od chęci bycia ludzką istotą, staje się bodźcem...

więcej Pokaż mimo to