-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz2
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać2
Biblioteczka
2024-04
2024-04
Temat zaginięć nie jest mi obcy. Jako czytelniczka kryminałów oraz historii true crime oraz reportaży spotkałam się z nim niejednokrotnie. Jednocześnie wcześniej nie wpadła w moje ręce skierowana do szerszego grona odbiorców publikacja, która nie skupiałaby się na jednym, głośnym przypadku zaginięcia, a starała się ująć temat kompleksowo. I tę lukę wypełnił dla mnie Szymon J. Wróbel książką Zawieszeni. O zaginionych i ludziach, którzy ich szukają.
Co roku w Polsce ginie ponad dziesięć tysięcy osób. Wychodzą z domu, ze szkoły czy pracy, wyjeżdżają na wakacje i znikają bez śladu – chociaż wydaje się to nieprawdopodobne. Szymon J. Wróbel podejmuje trud dotarcia do rodzin osób zaginionych i wysłuchania ich przejmujących historii – o bliskich, którzy jakby zapadli się pod ziemię, mnożących się pytaniach bez odpowiedzi oraz nadziei, która nigdy nie gaśnie.
Na początek ważna informacja: Część dochodu ze sprzedaży książki przekazana zostanie na rzecz Fundacji Itaka.
Centrum Poszukiwań Ludzi Zaginionych to najstarsza i największa polska organizacja pozarządowa, która kompleksowo zajmuje się problematyką zaginięć. Wspierają rodziny osób zaginionych na różnych etapach poszukiwań – zarówno w Polsce, jak i za granicą. Ponadto prowadzą linię wsparcia dla rodzin zaginionych, gdzie mogą otrzymać bezpłatną pomoc psychologiczną, prawną oraz socjalną.
W 2009 roku zostali polskim operatorem europejskiego numeru, znanego jako Telefon w Sprawie Zaginionego Dziecka i Nastolatka: 116 000
I choćby dlatego warto tę książkę kupić.
Ale powodów jest więcej, bo to po prostu bardzo interesująca, choć bolesna, pozycja.
Podzielona jest na dwie części. Pierwsza - Zaginieni - opowiada o tych, którzy zniknęli nagle. Jest tu dziesięć bardzo różnych historii - o zaginięciach dorosłych i nieletnich, nie tylko obywateli Polskich, ludzi zwyczajnych czy z niepełnosprawnością, w Polsce i poza jej granicami. Każda z tych historii jest inna, choć łączy je ból tych, którzy zostali i poczucie zawieszenia w oczekiwaniu na wieści. Wielokrotnie w książce zostaje podkreślone, że nie ma dwóch takich samych zaginięć, trudno wiec oczekiwać, by w ramach jednej publikacji stworzyć coś na kształt profilu czy modelu zaginięcia. Czytając relacje zebrane przez autora, miałam raczej poczucie, że dąży on raczej do pokazania pewnego wachlarza zdarzeń, tej niepowtarzalności i różnorodności. I podkreślenia, że "to może spotkać każdego" to nie truizm, a realne zagrożenie. W doborze historii nie czuję pogoni za sensacją, za szokowaniem czytelnika, ale o rzetelne budowanie świadomości, jak różne okoliczności mogą sprzyjać utracie kontaktu z bliskimi. Być może ta wiedza kogoś uchroni, pozwoli zminimalizować niebezpieczeństwo. A jednocześnie czytelnikom powieści da lepsze wyobrażenie o tym, ile fikcja czerpie z życia, a co pomija.
Druga część książki - Poszukiwacze - skupia się na tych, którzy szukają. Pokazuje działania rodzin, zdeterminowanych, by odnaleźć bliskich lub poznać prawdę o ich losie, ale też opowiada o specjalistach, którzy pomagają w prowadzeniu działań. Przeczytacie tu o nurkach, grupach poszukiwawczych, specjalistach z psami, policjantach, Fundacji Itaka czy ekipie programu Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie. Autor nie pomija tematu prywatnych detektywów, ale też wszelkiej maści jasnowidzów oraz osób, które na rodzinach zaginionych próbują żerować. Doświadczeni poszukiwacze dzielą się swoją wiedzą z czytelnikami, pokazując, jak niesamowitą wykonują pracę, choć nie zawsze zwieńczona jest sukcesem.
Na końcu czytelnik znajdzie instrukcję, której - miejmy nadzieję - nigdy nie będzie musiał wykorzystać, zbierającą w prosty, klarowny sposób informacje o zasadach postępowania w przypadku zaginięcia.
Książka jest przy tym estetycznie wydana. Tekst urozmaicają czarno-białe grafiki wykonane przez Szymona Teluka, a wizerunki zaginionych osób, które zostały przywołane w książce, znajdziemy na kolorowej wkładce zdjęciowej.
Tę publikację czyta się z zapartym tchem i ściśniętym gardłem, uciekając myślami ku bliskim, których nigdy nie chcielibyśmy utracić. Każda kolejna historia to kopalnia wiedzy zarówno o skali zjawiska, jak i o błędach i dobrych praktykach podejmowanych w temacie. Nie lubię szafować określeniem "pozycja obowiązkowa", w końcu nie jesteśmy w szkole (choć - jak wynika z treści książki - włączenie tematu do programu edukacji także byłoby wskazane), ale na pewno ważna i wartościowa, budująca świadomość i empatię. Bolesna, czasem przytłaczająca, ale istotna. I dla każdego czytelnika, choć miłośnicy kryminałów powinni moim zdaniem się z nią zapoznać, by świadomiej oceniać fikcyjne opowieści i weryfikować fakty.
Temat zaginięć nie jest mi obcy. Jako czytelniczka kryminałów oraz historii true crime oraz reportaży spotkałam się z nim niejednokrotnie. Jednocześnie wcześniej nie wpadła w moje ręce skierowana do szerszego grona odbiorców publikacja, która nie skupiałaby się na jednym, głośnym przypadku zaginięcia, a starała się ująć temat kompleksowo. I tę lukę wypełnił dla mnie Szymon...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04
O dramatycznej sytuacji Ujgurów w Chinach mówi się zdecydowanie niewiele i mam wrażenie, że temat wciąż pozostaje w pewnym stopniu medialnym tabu. Tak jakbyśmy mogli analizować przypadki Rwandy, byłej Jugosławii czy Holokaust w niezliczonych publikacjach dlatego, że są coraz bardziej odległe w czasie, skończone, więc łatwiejsze w ocenie, za to na to, co dzieje się tu i teraz pozostajemy ślepi, nie umiejąc nazwać rzeczy po imieniu. Dlatego też ucieszyłam się, gdy wypatrzyłam polskie wydanie Czekając na aresztowanie nocą Tahira Hamuta Izgila, która może być cegiełką budującą większą świadomość.
Żeby dobrze ocenić tę książkę, musimy zdać sobie sprawę, czym jest, a czym nie jest ta opowieść. Nie jest to bowiem reportaż zgłębiający sytuację Ujgurów, a RELACJA, zapis osobistych przeżyć jednego człowieka, świadectwo jego doświadczeń. Do jego lektury warto zasiąść z pewną wiedzą o tym, kim w ogóle są Ujgurzy, ponieważ wtedy skupimy się właśnie na zapisie doświadczeń Tahira, a nie na wyłapywaniu informacji o tej grupie etnicznej.
Choć podtytuł książki brzmi dość szumnie, nie znajdziecie w tej opowieści drastycznych, krwawych scen czy barwnych opisów. Autor bardzo konsekwentnie skupia się na relacjonowaniu własnych doświadczeni i nie wykracza w opisach poza to, czego sam doświadczył i co sam widział. Na reportaże pokazujące potworne doświadczenia Ujgurów pewnie przyjdzie nam poczekać, także na te ukazujące szeroki polityczno-społeczny kontekst, co nie znaczy, że po tę relację nie warto sięgnąć.
Jej największa wartość tkwi właśnie w pewnej powściągliwości autora, który lakonicznie wspomina ciężkie doświadczenie, jakim był obóz pracy, do którego trafił wiele lat wcześniej, a skupia się na tym, czego doświadczają jego rodacy teraz i na przeżyciach, które były jego udziałem. Ten wykształcony człowiek, reżyser filmowy, poeta i inteligent przygląda się sytuacji Ujgurów w swoim otoczeniu i opisując swoje obserwacje i doświadczenia, pokazuje bezwzględne mechanizmy opresyjnego aparatu państwowego.
Te mechanizmy nie są wielką nowością czy wynalazkiem chińskiej władzy. Zobaczymy w nich echa metod działania każdego totalitarnego reżimu, dążącego do zdławienia każdej indywidualności, każdego odstępstwa od tego, co jest gotowe uznać i zaakceptować. A jednocześnie władzy i jej aparatowi coraz lepiej idzie dopasowywanie tych metod do nowoczesnego świata, w którym znacznie łatwiejsza staje się globalna komunikacja. Obostrzenia coraz sprawniej sięgają do cyfrowego świata, z każdą chwilą dusząc ujgurską społeczność coraz silniej i coraz mocniej izolując ją od świata, ale też od siebie nawzajem. Dziel i rządź wychodzi reżimowi bardzo dobrze, a sprawne wykorzystanie podejrzliwości i lęku przed karą skutecznie destabilizuje społeczność i koroduje więzi i relacje.
Autor może opowiedzieć o tym, co przeżyła jego rodzina, tylko dlatego, że dzięki determinacji i pewnej dozie szczęścia udało im się opuścić ojczyznę, za którą nie przestają tęsknić. Jednocześnie budując nowe życie, nie są pozbawieni świadomości, że ich ucieczka stanowi zagrożenie dla ich rodzin i przyjaciół, którzy pozostali w kraju. W tej perspektywie próby odnalezienia się w nowym miejscu zawsze podszyte będą poczuciem winy.
Głos Tahira jest jednostkowy, ale przez to symboliczny. Pisząc o sobie, tworzy przestrzeń do rozmowy o wszystkich Ujgurach cierpiących pod butem oprawców i zwraca uwagę, że sytuacja zdaje się jedynie pogarszać, choć przepływ informacji jest tak bardzo utrudniony, że trudno oszacować skalę cierpienia, jakie znosi ludność ujgurska.
Nie jest to książka łatwa i przyjemna, ale na pewno ważna właśnie w kontekście oddawania głosu świadkom sytuacji, z których tak nie wielu może o niej opowiedzieć. Choć brak w niej szerokiego kontekstu historycznego, politycznego i społecznego, będzie zrozumiała dla czytelnika z podstawową wiedzą na temat ludności ujgurskiej. Pisana wyważonym, stonowanym językiem jest świadectwem determinacji, siły i godności, którą autor opowieści do końca zachował. Pokazuje, jak dobrze sprawdzają się stare mechanizmy działania państw totalitarnych i jak dobrze reżim może adaptować się do życia w "nowoczesnym", także cyfrowym świecie.
O dramatycznej sytuacji Ujgurów w Chinach mówi się zdecydowanie niewiele i mam wrażenie, że temat wciąż pozostaje w pewnym stopniu medialnym tabu. Tak jakbyśmy mogli analizować przypadki Rwandy, byłej Jugosławii czy Holokaust w niezliczonych publikacjach dlatego, że są coraz bardziej odległe w czasie, skończone, więc łatwiejsze w ocenie, za to na to, co dzieje się tu i...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-04
Ruch obywatelski #metoo, który narodził się w 2017 roku po akcji kobiet oskarżających znanego producenta filmowego Harveya Weinsteina o molestowanie, odbił się szerokim echem w USA i Europie. Okazało się, że podobnych rzeczy doświadczyły niezliczone rzesze kobiet (i nie tylko kobiet). I jakkolwiek docierały do nas przeróżne świadectwa, pewnie mało kto słyszał o podobnych historiach spoza naszej europocentrycznej bańki. Dlatego bardzo się cieszę, że wydawnictwo Tajfuny postawiło na książkę non fiction i dało polskim czytelnikom szansę na poznanie Czarnej skrzynki Shiori Itō.
Autorka, młoda dziennikarka, w 2017 roku na zorganizowanej przez siebie konferencji publicznie wyznała, że dwa lata wcześniej została zgwałcona przez uznanego dziennikarza, Noriyukiego Yamaguchiego. Sprawa miała swój finał dopiero w 2019 roku – gdy Itō wygrała proces cywilny przeciwko Yamaguchiemu.
Sam tytuł odnosi się do używanego przez policjantów określenia wydarzeń rozgrywających się bez świadków, za zamkniętymi drzwiami, co uniemożliwia dowiedzenie braku wyrażenia zgody na czynności seksualne. Właśnie to spotkało autorkę książki i stało się jedną z przeszkód w batalii z systemem, policją, prawem.
Itō opowiada swoją historię krok po kroku, ze szczerością i emocjami, ale w ten nienarzucający czytelnikowi swojego punktu widzenia sposób. Jej wyznania bolą, przerażają i wywołują zrozumiałą frustrację, ale też wynikają z przedstawionych faktów i bez unikania wątpliwości, które miała wobec swoich działań i doświadczeń sama autorka.
Co ważne, Itō nadaje też swojej historii kontekst kulturowy i prawny, pozwalając czytelnikowi spoza Japonii zrozumieć, z czym przyszło się jej mierzyć i jak wiele z działań policji wynika z norm prawnych, a ile jest uwarunkowanych stereotypowymi poglądami. Jednocześnie ten kontekst prezentowany jest jasno i zwięźle, bez meandrowania i dygresji, dzięki czemu nie jest dla czytelnika nużący ani nie osłabia wydźwięku tragedii, która stała się codziennością dziennikarki od feralnej nocy.
Nie chcę tu referować treści książki, jako że najlepiej o swoim doświadczeniu opowiada sama Itō. Chcę natomiast podkreślić, że ta książka to próba uporządkowania własnych przeżyć, a zarazem obraz traumy - tej pierwotnej, powstałej w wyniku zdarzenia, jak i wtórnej - doznawanej w czasie prowadzonego bezdusznie śledztwa, przy braku zrozumienia ze strony społeczeństwa oraz bliskich.
Jednocześnie jest to inspirujący obraz siły odnalezionej w chwili największej słabości i ogromnej determinacji w walce z oprawcą i niesprzyjającym ofiarom systemem prawnym, który zbyt wolno ulega zmianom (choć na pewno się zmienia). Ukazanie tej sytuacji w nieco szerszym, bardziej światowym kontekście, pokazuje, jak wiele jest jeszcze do zmienienia i dlatego głosy skrzywdzonych są tak ważne.
W książce znajdziemy też bardzo ważny głos Karoliny Bednarz, współautorki przekładu, która do opowieści o Japonii dodaje też nasz rodzimy, polski kontekst. Doskonale pasuje on do historii Itō i pozwala zrozumieć, dlaczego musimy sięgać po tego typu książki.
To niewątpliwie bolesna lektura, z czego zdają sobie sprawę choćby czytelnicy wspomnianej także tu Missouli Krakauera, a jednocześnie kolejna istotna i inspirująca cegiełka nie tyle w nurcie #metoo, ale przede wszystkim w linii przywracającej głos tym, którym próbowano odebrać głos. Jak dla mnie - lektura, obok której nie można przejść obojętnie.
Ruch obywatelski #metoo, który narodził się w 2017 roku po akcji kobiet oskarżających znanego producenta filmowego Harveya Weinsteina o molestowanie, odbił się szerokim echem w USA i Europie. Okazało się, że podobnych rzeczy doświadczyły niezliczone rzesze kobiet (i nie tylko kobiet). I jakkolwiek docierały do nas przeróżne świadectwa, pewnie mało kto słyszał o podobnych...
więcej mniej Pokaż mimo to2024-03
Książka Yuvala Noaha Harariego pt. Sapiens. Od zwierząt do bogów od bardzo dawna była na mojej liście "must read", ale jakoś zawsze lekturę odwlekałam w czasie. Wisiała na półce na Legimi, zerkałam na nią w księgarni... A potem razem z Wojtkiem zachwyciliśmy się Niepowstrzymanymi, w których autor kieruje swoje przemyślenia do młodszych odbiorców i już wiedziałam, że trzeba nadrobić zaległości. Tym bardziej że pojawiło się jubileuszowe wydanie tej niesamowitej książki.
Autor to izraelski historyk. Wykłada historię na wydziale nauk humanistycznych Uniwersytetu Hebrajskiego w Jerozolimie. Specjalizuje się w historii średniowiecza, wojskowości oraz ogólnie pojętej historii świata wraz z powiązanymi z nią procesami makro-historycznymi. Ukończył doktorat na Uniwersytecie w Oxfordzie. Mieszka w Syjonie we wschodniej części Jerozolimy (Bet Szemesz).
"Sapiens to fascynująca historia naszego gatunku i opowieść o tym, co robimy z własną potęgą" - czytamy w opisie wydawcy i tym razem nie mam podstaw, żeby te deklaracje podważać. Książka jest ze wszech miar fascynująca. I to do tego stopnia, że mimo pokaźnych rozmiarów (ponad 500, stron nie licząc przypisów), czyta się ją szybko jak dobrą powieść.
Książka podzielona jest na cztery części, a jednocześnie jest prawdziwą podróżą przez czas - od najdawniejszej historii gatunku. Harari opowiada nam o tym, jak w toku ewolucji pojawił się homo sapiens i na ile to pojawienie jest fenomenem, a na ile zwykłą koleją rzeczy. Odwołuje się nie tylko do samej teorii ewolucji, ale do dziesięcioleci badań, które część wcześniejszych teorii wykluczyły bądź podały w wątpliwość. Do tego pokazuje, jak zdolności poznawcze gatunku przyczyniły się do jego dalszych przemian.
Kolejnym krokiem na drodze jest rewolucja agrarna, którą Harari pokazuje nie jako największe dobrodziejstwo, ale też pewną pułapkę dla gatunku. Skłania czytelnika do zastanowienia się, czy w szerokiej perspektywie przyniosła ona gatunkowi więcej korzyści czy szkód. Oczywiście bez niej nie byłoby świata, który znamy, ale autor bardzo wymownie wybija nas z bańki samozadowolenia.
Następnie przechodzimy do czasu konsolidacji wspólnot. Dla mnie to najciekawsza część książki, w której przyjrzeć się możemy mechanizmom kształtującym coraz większe wspólnoty i rządzące pojawianiem się zależności między nimi. Pieniądze, religia, powstanie imperiów - to wszystko efekt zachodzących między ludźmi procesów.
Na koniec mamy już historię najnowszą - tę powiązaną z postępem w wielu dziedzinach nauki, który zmienia nas samych i świat, w którym żyjemy. Tu Harari dociera do spekulacji na temat przyszłości gatunku i jego ewentualnego kresu.
Autor proponuje czytelnikowi interdyscyplinarne spojrzenie zarówno na historię gatunku, jak i jego teraźniejszość. Pokazuje, że pewne mechanizmy z przeszłości, pod nieco zmienioną formą, wciąż funkcjonują i wciąż mają siłę oddziaływania. Że historia ludzkości to nie tylko fakty i daty, ale też procesy, zmiany, przypuszczenia, teorie, które dopiero czas i nauka mogą zweryfikować.
Można się z autorem nie zgadzać, można podważyć jego refleksje, jednak nie można mu odmówić daru do snucia opowieści. Historia gatunku jest w jego książce jak gawęda, powieść przygodowa, sensacyjna i kryminalna w jednym, a przede wszystkim oparta na naukowych badaniach, odkryciach i teoriach. Harari opowiada o świecie tak, że od lektury trudno się oderwać i jednocześnie chłonie się jego słowa, ale nie bezrefleksyjnie. Bo autor nie uzurpuje sobie miana wszechwiedzącego. I zostawia miejsce na wątpliwości.
Czytając ostatnie rozdziały książki, która wydana została 10 lat temu, możemy zauważyć, że pewne jego przypuszczenia z perspektywy czasu okazały się nietrafne. Czas je zweryfikował, ale też sam Harari podkreślał, że to jedynie teorie. Jeśli sięgniecie po starsze wydania książki, miejcie świadomość, że sam autor przyznał się do pomyłki w posłowiu do wydania jubileuszowego. Jednak jego pomyłki wcale nie skreślają walorów książki i nie podważają wszystkiego, co napisał.
Sapiens to książka warta uwagi. Wciągająca, interesująca i intrygująca, a do tego napisana ze swadą i polotem. Czyta się ją rewelacyjnie i zostaje z masą bardzo ciekawych informacji, które pozwalają lepiej poznać naszą przeszłość i zrozumieć teraźniejszość.
Książka Yuvala Noaha Harariego pt. Sapiens. Od zwierząt do bogów od bardzo dawna była na mojej liście "must read", ale jakoś zawsze lekturę odwlekałam w czasie. Wisiała na półce na Legimi, zerkałam na nią w księgarni... A potem razem z Wojtkiem zachwyciliśmy się Niepowstrzymanymi, w których autor kieruje swoje przemyślenia do młodszych odbiorców i już wiedziałam, że trzeba...
więcej mniej Pokaż mimo to
Góry potrafią być naprawdę fascynujące. Owszem, bywają straszne, a wspinaczka nawet na te mniejsze potrafi pozbawić człowieka tchu (no, chyba że ma kondycję), ale nie da się ukryć, że potrafią oszołomić, zachwycić, zafascynować. Pewnie dlatego wielu z nas ogląda zdjęcia górskich szczytów, czyta książki o zdobywcach tych najwyższych i z nostalgią oraz zadziwieniem spogląda w górę. Taka fascynacja górami może się narodzić w każdym wieku, niezależnie od tego, czy już w górach byliśmy, czy może tylko je oglądamy na ekranie. A jeśli dotyka najmłodszych, którzy jednocześnie chcą się o nich czegoś dowiedzieć, to jest dla nich doskonała lektura - Książka o górach Robba Maciąga.
To książka zrodzona z pasji i fascynacji, choć napisana wyważonym językiem. Autor podjął się opracowania tak szerokiego tematu, jakim są góry, w formie dostosowanej do percepcji młodszych odbiorców i zrobił to fenomenalnie. Wybrał szereg kluczowych zagadnień, które wiele mówią o tym wyróżniającym się elemencie krajobrazu i ludziach, którzy są z górami związani w ten czy inny sposób, i przekazał je w ciekawej, a jednocześnie zwięzłej formie.
Wędrówkę po górach, a raczej po tematyce, zaczynamy od krótkiego wstępu, by przejść do 8 interesujących rozdziałów. Znajdziemy w nich krótki przegląd legend o powstaniu gór i opis ich faktycznej genezy. A do tego wzmianki o genezie nazw, które czasem brzmią bardzo tajemniczo. Ponieważ górskie wędrówki potrafią być śmiertelnie niebezpieczne, na czytelnika czeka pouczenie, jak przygotować się do wyprawy, a także jakie są różne rodzaje wspinaczek. Dalej poczytamy o najbardziej charakterystycznym sprzęcie używanym przez wspinaczy - od "przyjaciela" przez liny po magnezję.
W książce o górach nie mogło zabraknąć rozdziału poświęconego tej najwyższej na świecie - wraz z historią zdobywania, metodami pomiarów i rozważaniami, czy rzeczywiście jest najwyższa. Są podjęte kwestie zdrowotne oraz temat górskich koron. Rozdział zatytułowany "Po polsku" skupia się na rodzimych górach i rodzimych zdobywcach - także tych na wózku lub zjeżdżających ze szczytu na nartach. Książka skupia się nie tylko na Himalajach, a na koniec przybliża historie ludzi z gór.
Ta publikacja zachwyca już przez wzgląd na tematykę, ale też na sposób jej ujęcia - możliwie wielowymiarowy, wszechstronny, ale też zwięzły. Autor zadbał o to, by tekst był interesujący i przejrzysty, zrozumiały, ale i absorbujący, a z każdego z omawianych zagadnień wyłuskał esencję i najlepsze ciekawostki i smaczki. Myślę, że książka będzie interesująca do czytania starszym przedszkolakom i wczesnoszkolniakom, ale i starsi czytelnicy wiele z lektury wyniosą. To taka popularnonaukowa pozycja dla dzieciaków, która frajdę sprawi też dorosłym.
Nie bez znaczenia jest też sposób, w jaki została wydana. W twardej oprawie i większym formacie - zbliżonym do A4. No i z rewelacyjnymi ilustracjami Patriciji Bliuj-Stodulskiej, która ilustruje książki dla dzieci oraz jest specjalistką od map przyrodniczych. Towarzyszące tekstowi ilustracje przyciągają oko, zachwycają kreską i doskonale oddają sedno tego, o czym mowa na poszczególnych kartach. Tak wydaną publikację czyta się, ale i przegląda, z przyjemnością. Ja jestem oczarowana, a po lekturze mam ochotę ruszyć w góry. Choćby wirtualnie.
Góry potrafią być naprawdę fascynujące. Owszem, bywają straszne, a wspinaczka nawet na te mniejsze potrafi pozbawić człowieka tchu (no, chyba że ma kondycję), ale nie da się ukryć, że potrafią oszołomić, zachwycić, zafascynować. Pewnie dlatego wielu z nas ogląda zdjęcia górskich szczytów, czyta książki o zdobywcach tych najwyższych i z nostalgią oraz zadziwieniem spogląda w...
więcej Pokaż mimo to