rozwiń zwiń
Pufek

Profil użytkownika: Pufek

Warszawa Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 6 lata temu
311
Przeczytanych
książek
317
Książek
w biblioteczce
11
Opinii
47
Polubień
opinii
Warszawa Kobieta
Dodane| Nie dodano
Ta użytkowniczka nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: ,

Mogłabym napisać, że ta część trylogii jest rozczarowująca, ale tak naprawdę, to wszystkie trzy książki nie są na jakimś bardzo wysokim poziomie. Sięgnęłam po nie, bo skojarzyły mi się z "Igrzyskami" i generalnie lubię od czasu do czasu sięgnąć po bardziej młodzieżową lekturę - co z tego, że bohaterowie mają prawie dziesięć lat mniej ode mnie. Publikację dla młodzieży często mają bardzo dobre historie, w których wiele się dzieje, ale styl jest na tyle prosty i dostępny, że czytanie ich relaksuje i człowiek nawet nie orientuje się, kiedy połyka połowę książki. Oczywiście czasem trafiają się nieziemskie gnioty, ale to akurat cechuje każdy gatunek.

"Więzień" nie jest gniotem, ale nie jest też pozycją, nad którą rozpisywałabym się w zachwytach. Jest po prostu... przeciętny. Autor ani nie miał genialnego pomysłu na fabułę, ani nie opisał jej w jakiś wybitny sposób, ani nie stworzył intrygujących charakterów, do których jakoś szczególnie dałoby się przywiązać. Wszystko było takie średnie i to określenie niestety definiuje całą trylogię.

Tak więc nie jest źle, ale chciałoby się lepiej. Skoro Dashner raczy nas swoim dość topornym stylem pisania i lekko irytującym językiem (chociaż pomysł wytworzenia się specyficznego języka w zamkniętych, odizolowanych grupach jest dosyć ciekawy i generalnie odbieram go na plus, to zwroty stosowane przez bohaterów niestety czasem mnie denerwowały), to wypadałoby przynajmniej, żeby umiejętnie poprowadził napięcie i zaskoczył nas jakimiś niespodziewanymi się zwrotami fabularnymi. Czy w całym "Więźniu" można w ogóle mówić o efekcie zaskoczenia? Moim zdaniem jak i o całej reszcie - średnio. Może coś zaskoczyło, może gdzieś coś zbudowało napięcie, ale bez kolokwialnych fajerwerków. Bez spektakularnych rozwiązań i bez trzymającego w napięcia końca.

Ta część jest bardzo schematyczna pod wieloma względami do ostatnich części trylogii. Zazwyczaj dwie pierwsze opierają się na podobnych schematach, w których bohaterowie rozwiązują jakieś posiadające wyraźny początek i koniec zadanie, a w trzeciej mierzą się z otwartym światem. I to jest moim zdaniem prawdziwy test dla autora, bo taką pół otwartą historię napisać jest trudniej. Tutaj nie poszło Dashnerowi zbyt dobrze - dzieciaki głównie się miotają, nie popychając historii zbytnio do przodu. Dużo miejsca zajmuje opisanie świata, mało sam koniec i niezbyt udane rozwiązanie największej zagadki, czyli o co w ogóle chodzi z DRESZCZem (chociaż, czy tak naprawdę dostajemy jakąś spektakularną odpowiedź? Czy DRESZCZ był aż taką tajemnicą, która trzymała kogoś w napięciu? Czy autor nie wyjaśnił zbyt dużo w drugim tomie, ażeby teraz grać dalej praktycznie tylko na tym?).

Dla mnie osobiście wielkim minusem jest to, że w połowie książki żegnamy się właściwie z jedyną interesującą postacią, a do końca znosimy inną, która tak po prawdzie nic nie wnosi. Dodatkowo jeszcze inną osobę autor traktuje bardzo po macoszemu, chociaż zupełnie nie rozumiem dlaczego, skoro miała taki potencjał i przez dwie części wydawała się ważna, a teraz została praktycznie wyłączona z fabuły.

Same rozwiązania fabularne są często lekko naiwne, postacie wprowadzane na szybko, czuje się pośpiech i jednocześnie odnosi wrażenie, jakby autor nie specjalnie miał pomysł, jak to wszystko ostatecznie rozwiązać. Sam koniec nawet miły, odrobinę przewidywalny i pewnie mogłabym się doczepić bardziej, ale niech już będzie. Był jak cała reszta - po prostu okej.

Mogłabym napisać, że ta część trylogii jest rozczarowująca, ale tak naprawdę, to wszystkie trzy książki nie są na jakimś bardzo wysokim poziomie. Sięgnęłam po nie, bo skojarzyły mi się z "Igrzyskami" i generalnie lubię od czasu do czasu sięgnąć po bardziej młodzieżową lekturę - co z tego, że bohaterowie mają prawie dziesięć lat mniej ode mnie. Publikację dla młodzieży...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Na początek muszę wspomnieć, że bardzo nie chciałam używać w tej recenzji słowa „gniot”. Naprawdę. Jednakże czasem trudno unikać pisania wprost, a autor w tym przypadku zdecydowanie sprawy nie ułatwia.

Ta książka to gniot. Najgorszy gniot jaki czytałam. Długo zastanawiałam się, czy na pewno nie wpadło mi w ręce coś gorszego, ale nie jestem sobie w stanie przypomnieć. Zazwyczaj staram się znaleźć we wszystkich książkach jakieś dobre strony, jednakże w tym przypadku po prostu się nie da. Nic, kompletnie nic, za to cała lista negatywów.

Po pierwsze książkę zabija styl autora. Dawno nie czytałam niczego tak strasznie źle napisanego. Internetowe opowiadania bywają lepiej napisane. Nawet całkiem często. Autor nie potrafi tworzyć opisów, wszystko jest jak na lekcji obcego języka w szkole: pod oknem stoi stolik, na podłodze leży dywan, szafa stoi po prawej stronie. Nie ma w tym za grosz płynności, opisy są nachalne, nie współgrają z resztą tekstu, tylko wpychają się na siłę i odpychają swoją sztucznością oraz nieudolnością. Zresztą, dialogi są podobne, sztuczne, nieciekawe, a nawet głupawe i naiwne. A wszystko dodatkowo okraszone sporą ilością patetyzmu. Znowu nie chciałabym używać w tym miejscu aż tak mocnego słowa, ale jednak – postacie, ich charakter, dialogi, sposób myślenia, postępowania – to wszystko jest wręcz żałosne. Żałosne do bólu i kompletnie nie rokuje nadziei.

Przyznam się bez bicia, że po setnej stronie czytałam tę książkę mniej więcej na zasadzie: co piąty wers. Przeskakiwałam po dialogach, orientowałam się trochę w akcji i byle dalej, bo tak jak wspomniałam, wszelkie opisy mnie denerwowały. Szczególnie, że autor skupia się na takich rzeczach jak: włosy, sukienka, stroje, dywany i tym podobne, stwarzając wrażenie, że pisze tanie romansidło najgorszej jakości. Więc po co to ubierać w przykrywkę fantastyki? Szczególnie, że jak na dłoni widać, że nie radzi sobie z tematem.

Wymyśla sobie jakąś magię (dwa rodzaje) i uparcie używa ich nazw, chociaż za grosz nie potrafi porządnie wytłumaczyć o co w nich chodzi. Znowu bolączka opisów, ale akurat w tym przypadku starałam się wczytać w tekst i jedyne co odnalazłam, to niespójny bełkot. Do tego nieudolnie stara się maskować swoje braki wiedzy (albo nie chcę się tą wiedzą z nami podzielić), bo często wykręca się bardzo denerwującą manierą niewyjaśniania niczego, tylko pisania, że ktoś coś stwierdził, więc na pewno tak musi być. Zazwyczaj fantastyka kojarzy mi się z masą szczegółów, którą hojnie karmią nas autorzy. Doszkalają się w tworzeniu broni i pancerzy, poznają tajniki tropienia w lesie, znają się na ziołach, wymyślają języki, tworzą całe bogate światy pełne magii i alchemii. Tu nie ma nic, co najwyżej któryś bohater stwierdza, że ktoś rozpoznał liczne ślady (nie wiadomo jakie), więc wszystko jasne, można iść dalej i wstawić jakiś opis poprawiania włosów.

Kolejna rzecz, autor starał się stworzyć w tle atmosferę zagrożenia – gdzieś tam wojna, tortury, niebezpieczeństwo dla całego Nowego Świata. Pisałam już, że żałosne? Niestety, nie dość, że nieudolne opisy tortur, cierpienia, czy bólu, to jeszcze przeplatane takimi zdaniami jak: i poprawiła włosy, bo nie mogła się przyzwyczaić, że są takie krótkie. Nieważne, że druga osoba opowiada właśnie mrożącą krew w żyłach historię (w założeniu), o włosach napisać trzeba. Bo czytelnik zapewne już zapomniał, jakie to ważne, że zostały obcięte.

Jakby wciąż tego było mało, to co trochę w tekst powrzucane są kawałki skrajne sztucznych i patetycznych przemyśleń bohaterów, lub wygłaszanych przez nich przemówień, których poziom jest naprawdę, naprawdę bardzo niski. Pół strony pisania na temat jakie życie jest cenne, powtarzając jedno zdanie w parunastu różnych odsłonach, żeby potem powtórzyć wszystko jeszcze raz. W kilku miejscach. Wielokrotnie. Jakby czytelnicy byli bardzo ograniczeni i nie zrozumieli po pierwszych trzech razach. Plus, uwierzcie mi, jakby ktoś w normalnym życiu wygłosił w waszą stronę tak naiwne przemówienie jak bohaterowie tej książki, to najwyżej parsknęlibyście śmiechem mu prosto w twarz.

A jeśli już o powtarzalności mowa, to następny okropny nawyk autora: wyjaśnić coś na jednej stronie, lub poprowadzić jakąś akcję, a potem wprowadzić nową osobę, która dopiero co weszła do przykładowego pokoju i napisać wszystko jeszcze raz. Naprawdę. Nie można napisać niczego w stylu: i wyjaśnili wszystko Zenkowi, który zwyczajowo spóźnił się na popołudniowe spotkanie, tylko trzeba powtórzyć swój bełkot po raz kolejny, doprowadzając czytelnika do szału.

Niestety książki nie ratuje także historia, która jest nudna, rozwiązania proste i przewidywalne, bohaterowie jednowymiarowi do bólu, sztuczni, nieciekawi i irytujący. Do tego wiele rozwiązań jest zwyczajnie głupich i to głupich w takim stopniu, że średnio rozgarnięty czytelnik będzie miał ochotę co najwyżej miotnąć książką przez pokój. Bo w końcu wiadomo, że najpotężniejszy czarodziej w państwie wychodzi przez okno po linie, a nazwanie miecza, który ma wygrawerowane słowo „prawda” Mieczem Prawdy, to nie lada wyzwanie.

Bardzo, bardzo nie polecam. Jedyne co towarzyszyło mi podczas czytania tej lektury, to potężna dawka wkurzenia i zażenowania. Zażenowania, że można stworzyć coś tak złego i kazać czytać ludziom.

Na początek muszę wspomnieć, że bardzo nie chciałam używać w tej recenzji słowa „gniot”. Naprawdę. Jednakże czasem trudno unikać pisania wprost, a autor w tym przypadku zdecydowanie sprawy nie ułatwia.

Ta książka to gniot. Najgorszy gniot jaki czytałam. Długo zastanawiałam się, czy na pewno nie wpadło mi w ręce coś gorszego, ale nie jestem sobie w stanie przypomnieć....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie wiem jakim cudem książka ta podbiła (i to w takiej skali!) całą Skandynawię, a następnie zdołała także ująć za serca czytelników innych krajów europejskich. Nie przeczytałam co prawda całej sagi (w chwili pisania tej notki jestem za połową trzeciego tomu), ale w tym miejscu i tak chciałabym ocenić głównie pierwszy tom - "Zauroczenie".

Gdyby nie to, że dostałam od przyjaciółki od razu cztery części z przykazem przeczytania i dopiero wtedy zdecydowania, czy chce brnąć w tę historię dalej, to mniej więcej za połową
pierwszego tomu moja przygoda z ową książką skończyłaby się kategorycznie.

Dawno nie czytałam tak okropnego romansidła.

Bo pierwszy tom jest potwornym, strasznym, mdłym i nudnym romansidłem, który autorka ubrała w szesnastowieczną Norwegię i odrobinę magii. Tajemnica? Zło? Zakazane? Jak wiadomo, to jeszcze lepiej! Miałam wrażenie, że cały mroczny i fantastyczny wątek, który przy odrobinie wysiłku mógłby mieć ręce i nogi, służył tylko temu, by nasz główny bohater był jeszcze bardziej tajemniczy, dziki i zwierzęcy. A to jak wiadomo, kręci młode, niedoświadczone bohaterki, które do tej pory żyły niewinnie i cnotliwie, a same były przy okazji uosobieniem cnót wszelakich, dobra, talentu i życzliwości.
Oczywiście niektóre wątki, choć niezwykle irytujące, można zwalić na czasy, w których autorka zdecydowała się ulokować swoją historię, ale nie zmienia to faktu, że wykorzystane są tu stare jak świat schematy, miejscami mdłe aż do bólu.

On - dotknięty piętnem, klątwą, brzydki dla ogółu (choć piękny dla swojej wybranki!), z mroczną przeszłością i ogólnie - uosobienie zła wszelakiego, przy odrobinie miłości i uwagi okazuje się być dobry, miły, wierny i oddany. A do tego taki męski! Taki cudowny! Taki opiekuńczy!
Ona - młoda, chociaż już doświadczona przez życie. Litująca się nad wszystkimi i chcąca zmienić świat. Dostrzegająca zawsze w ludziach dobro. Piękna, szczupła, idealna. Co prawda zostaje jej dorobiona jedna, mała wada, ale zaraz zostaje ona całkowicie pokryta rozkwitającym talentem, który powoli rozwija się w dziewczynie.

Jakieś plusy? Może tylko próba pokazania seksualności jako nie tylko domeny męskiej. Co prawda jest to zrobione w bardzo irytujący i naiwny sposób, no ale jak już pisałam wcześniej - takie czasy. Może to, że autorka trochę liznęła historii (a przynajmniej tylko trochę jej nam przedstawiła). Może także próba przekazania wartości - piękny nie znaczy dobry, brzydki nie zawsze okazuje się tym złym.
W późniejszych tomach plusem jest także poruszenie roli kobiety w tamtych czasach, a także ogólne podejście do kobiecości, przedstawione w różnoraki sposób.

To by było na tyle, innych zalet nie widzę. Dla mnie dalej pierwszy tom "Sagi o ludziach lodu" pozostanie małym koszmarkiem, który musiałam jakoś przetrwać, żeby móc poznać dalszą historię. A dalej jest lepiej. Może jeszcze nie genialnie, ale historia moim zdaniem zyskuje z każdym tomem. Nie wiem, czy przetrwam wszystkie, ale pewnie jeszcze po kilka sięgnę, bo niewątpliwym plusem następnego pokolenia bohaterów jest różnorodność charakterów i ich historii, tak że mimowolnie czytelnik zaczyna się wciągać. Mam nadzieję, że "Zauroczenie" jest jedynym "grzechem" autorki i dalej będzie już tylko lepiej.

Nie wiem jakim cudem książka ta podbiła (i to w takiej skali!) całą Skandynawię, a następnie zdołała także ująć za serca czytelników innych krajów europejskich. Nie przeczytałam co prawda całej sagi (w chwili pisania tej notki jestem za połową trzeciego tomu), ale w tym miejscu i tak chciałabym ocenić głównie pierwszy tom - "Zauroczenie".

Gdyby nie to, że dostałam od...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Pufek

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [7]

Maja Lidia Kossakowska
Ocena książek:
6,6 / 10
41 książek
5 cykli
Pisze książki z:
1466 fanów
Andrzej Sapkowski
Ocena książek:
7,6 / 10
65 książek
7 cykli
Pisze książki z:
9838 fanów
Neil Gaiman
Ocena książek:
6,8 / 10
175 książek
21 cykli
Pisze książki z:
3016 fanów

Ulubione

Andrzej Sapkowski Krew elfów Zobacz więcej
J.K. Rowling Harry Potter i Kamień Filozoficzny Zobacz więcej
J.K. Rowling Harry Potter i Zakon Feniksa Zobacz więcej
Neil Gaiman Nigdziebądź Zobacz więcej
Anne Rice Wampir Lestat Zobacz więcej
Neil Gaiman Amerykańscy bogowie. Wersja autorska Zobacz więcej
Neil Gaiman Amerykańscy bogowie. Wersja autorska Zobacz więcej
Joanna Chmielewska Wszyscy jesteśmy podejrzani Zobacz więcej
Joanna Chmielewska Jak wytrzymać z mężczyzną Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
311
książek
Średnio w roku
przeczytane
22
książki
Opinie były
pomocne
47
razy
W sumie
wystawione
305
ocen ze średnią 5,9

Spędzone
na czytaniu
1 703
godziny
Dziennie poświęcane
na czytanie
21
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]