-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński5
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać358
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
Biblioteczka
2014-06
Bardzo dobra, ale jednak najsłabsza w całym cyklu. Najwięcej dłużyzn, np. przytaczanie szczegółowego nazewnictwa szczytów na górzystej planecie czy mnożenie drugoplanowych bohaterów - jak dla mnie zupełnie niepotrzebne.
Bardzo dobra, ale jednak najsłabsza w całym cyklu. Najwięcej dłużyzn, np. przytaczanie szczegółowego nazewnictwa szczytów na górzystej planecie czy mnożenie drugoplanowych bohaterów - jak dla mnie zupełnie niepotrzebne.
Pokaż mimo to2013-01-01
Sprawnie napisane, gładko się czyta, mile łechce dumę narodową. Fajnie byłoby obejrzeć ekranizację, choć Niemcy, a zwłaszcza Francja, mogłyby lobbować za wstrzymaniem produkcji :P
Sprawnie napisane, gładko się czyta, mile łechce dumę narodową. Fajnie byłoby obejrzeć ekranizację, choć Niemcy, a zwłaszcza Francja, mogłyby lobbować za wstrzymaniem produkcji :P
Pokaż mimo to2013-08-01
Znajomy rekomendował tę książkę jako rewelację i porównywał do Diuny, Czarnej Kompanii i Gry o tron. Zawiodłem się straszliwie. Tragiczny styl lub beznadziejne tłumaczenie (ewent. jedno i drugie). Postacie (i dialogi) sztuczne, ich emocje niespójne. Co chwila czyjś światopogląd i uczucia zmieniają się o 180 stopni, żadnej ewolucji bohatera, do tego opis ich infantylnych przemyśleń. Czytając, miałem wrażenie, że to jakiś szkic, a nie powieść. Bohaterowie słabo odróżniają się od siebie (Coll, Murilio i Ralick praktycznie zlewali mi się w jedno). Nazwy i imiona - każde z innej parafii. Autor nie czai podstawowej zasady, że trzeba je dobierać wg pewnego klucza, powinny do siebie pasować. A tu jest tak, jakby obok siebie żyli Unga-bunga, Kowalski, Chong-peng, Smith, Kriszna i cholera wie, kto jeszcze. Tak może być w kosmopolitycznym XXI wiecznym Londynie, ale za nic nie pasuje mi do tej książki. Do tego co druga postać z megamocami a 3/4 jest nieśmiertelna lub żyje kilkaset tysięcy (!) lat. Na litość boską, już stworzyć przekonującą postać kilkusetletniego wampira jest trudno, a tu taki łamaniec? Autor nawet nie próbuje i jego T'lan Imass ma jak dla mnie mentalność 10-latka. Standardowo pełno efektów typu "deus ex machina", czyli jak nie wiadomo, co ma uratować bohatera w beznadziejnej sytuacji, to wykorzystuje się do tego pierwszy pomysł jaki przyjdzie autorowi do głowy, spójny i logiczny lub (z reguły) nie, bez znaczenia. Po pierwszym tomie nie odczuwam zbytnio zapowiadanego rozmachu fabuły, a drugiemu tomowi niestety szansy nie dam. Nic ciekawego, oryginalnego, zaskakującego. Aż głupio tak zjechać książkę, którą zachwycała się inteligentna osoba, ale nie mam wyjścia.
Znajomy rekomendował tę książkę jako rewelację i porównywał do Diuny, Czarnej Kompanii i Gry o tron. Zawiodłem się straszliwie. Tragiczny styl lub beznadziejne tłumaczenie (ewent. jedno i drugie). Postacie (i dialogi) sztuczne, ich emocje niespójne. Co chwila czyjś światopogląd i uczucia zmieniają się o 180 stopni, żadnej ewolucji bohatera, do tego opis ich infantylnych...
więcej mniej Pokaż mimo to
Simmons szturmem wdarł się do grona moich ulubionych autorów. Nie sądziłem, że jeszcze kiedyś jakaś fantastyka tak mi się spodoba.
Simmons szturmem wdarł się do grona moich ulubionych autorów. Nie sądziłem, że jeszcze kiedyś jakaś fantastyka tak mi się spodoba.
Pokaż mimo to