rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Jest tu zawarta propozycja konserwatywnego spokoju, gdzie w zasadzie wszystko znajduje się na swoim miejscu. Nawet jeśli pojawia się coś nieoczekiwanego jak nagły deszcz, to wystarczy dać się ponieść sytuacji. Przebodźcowanym czytelnikom spodoba się ta wizja, potrafi terapeutycznie oddziaływać. A tymczasem wracam do nauki wolniejszego chodzenia, wbrew pozorom nie jest to tak łatwe, jak mogłoby się wydawać!

Jest tu zawarta propozycja konserwatywnego spokoju, gdzie w zasadzie wszystko znajduje się na swoim miejscu. Nawet jeśli pojawia się coś nieoczekiwanego jak nagły deszcz, to wystarczy dać się ponieść sytuacji. Przebodźcowanym czytelnikom spodoba się ta wizja, potrafi terapeutycznie oddziaływać. A tymczasem wracam do nauki wolniejszego chodzenia, wbrew pozorom nie jest to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jak pogodzić wiarę w Boga i w nowoczesność? Rozterki wzbogacone o pokoleniowe, jak również genderowe zagubienie potransformacyjne oraz potrzebę dystynkcji społecznej wobec zatwardziałego drobnomieszczaństwa (ucieczka w finale). Sporo porozrzucanych wątków, ale czytelnicy "Tygodnika Powszechnego" i tak będą ukontentowani.

Jak pogodzić wiarę w Boga i w nowoczesność? Rozterki wzbogacone o pokoleniowe, jak również genderowe zagubienie potransformacyjne oraz potrzebę dystynkcji społecznej wobec zatwardziałego drobnomieszczaństwa (ucieczka w finale). Sporo porozrzucanych wątków, ale czytelnicy "Tygodnika Powszechnego" i tak będą ukontentowani.

Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Oskarżenia o kolonializm w odniesieniu do "Burzy" wydają się nasuwać z dwóch powodów: (1) z gatunkowej deskrypcji utworu jako komedii oraz (2) ze względu na omnipotencję Prospera, w postaci którego przegląda się sam Szekspir jako dramaturg. Raz, że trudno "Burzę" nazywać pełnoprawną komedią, bo Kaliban jest postacią ze wszech miar tragiczną, a jego wściekłość może udzielić się czytelnikowi. Dwa, że Prospero to tyran, władca logosu, podobnie zresztą jak Szekspir jest władcą pisanego tekstu.

Z dzisiejszej perspektywy, a interpretacja postkolonialna jest na wskroś dzisiejsza, Prospera nie sposób lubić. Uwaga odbiorcy skupia się raczej na postaci Mirandy, całkowicie zależnej od ojca, upatrującej - podejrzewam - wolności w relacji miłosnej. Kaliban natomiast w swym desperackim akcie odsłania egzystencjalny ból i (również) pragnienie wolności. Okoliczności powstania utworu sugerują, że zagadnienie wolności mogło być tematem przewodnim "Burzy". Nawet Prospero uwalnia się w pewien sposób od ksiąg. A Szekspir od pisania na zamówienie.

Oskarżenia o kolonializm w odniesieniu do "Burzy" wydają się nasuwać z dwóch powodów: (1) z gatunkowej deskrypcji utworu jako komedii oraz (2) ze względu na omnipotencję Prospera, w postaci którego przegląda się sam Szekspir jako dramaturg. Raz, że trudno "Burzę" nazywać pełnoprawną komedią, bo Kaliban jest postacią ze wszech miar tragiczną, a jego wściekłość może udzielić...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Autor wolałby chyba żyć w prostym i klarownym świecie, gdzie wszelkie aspekty relacji międzyludzkich byłyby czytelnie zrozumiałe. Główny bohater, rzecz jasna, taki nie jest. Kombinuje, bawi się ludźmi, stosuje wyrachowane gry emocjonalne. I dlatego musi ponieść lekcję życia. Serwuje mu ją alter ego pisarza, którym okazuje się dziewczyna. To nawet zaskakujące, bo przez większość czasu czytelnik zgrzyta zębami na kolejne dawki seksizmu. Te jednak są efektem niewłaściwego wychowania ze strony niby-ojca. Protagonista jest wszakże zagubionym, z traumatycznymi przeżyciami (obowiązkowy wątek niepełnej rodziny!), ale w gruncie rzeczy wrażliwym chłopcem. Czyli takim idealnie skrojonym dla czytelniczki modelowej książki, bo choć autor deklaruje się, że pisał z myślą o chłopięcym głosie w kategorii literatury młodzieżowej, faktycznie zaś co i rusz przymila się "żeńskiemu" odbiorcy.

Największy problem jednak jest następujący: "Kluczom" bliżej do twórczości Musierowicz niż do nurtu "young adult". Mimo podejmowanej problematyki (np. wpływ sieci na życie społeczne) Lang preferuje staroszkolną wizję książki dla "młodego" czytelnika z eksplicytnie wybrzmiewającym morałem na czele.

Autor wolałby chyba żyć w prostym i klarownym świecie, gdzie wszelkie aspekty relacji międzyludzkich byłyby czytelnie zrozumiałe. Główny bohater, rzecz jasna, taki nie jest. Kombinuje, bawi się ludźmi, stosuje wyrachowane gry emocjonalne. I dlatego musi ponieść lekcję życia. Serwuje mu ją alter ego pisarza, którym okazuje się dziewczyna. To nawet zaskakujące, bo przez...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Sołtys momentami grzęźnie w melancholii, niektóre opowiadania są nią przeładowane. To, czym się jednak "Mikrotyki" wyróżniają, znajduje się w czasoprzestrzeni przedstawionej rzeczywistości. Nie wiem, czy wynika ona z warszawskiego palimpsestowego klimatu panującego w odbiorze miasta, ale stoi ona niejako w prześwicie między przeszłością a teraźniejszością. W zasadzie obie te sfery nakładają się na siebie, co potrafi wzmocnić wrażenia płynące z lektury. Oraz nadać im, oczywiście, kontekst historyczny.

Ogółem - nierówny poziom tomu, warto mimo to zapoznać się z całością, pomaga w tym nieduża objętość zagęszczająca podejmowane tematy.

Sołtys momentami grzęźnie w melancholii, niektóre opowiadania są nią przeładowane. To, czym się jednak "Mikrotyki" wyróżniają, znajduje się w czasoprzestrzeni przedstawionej rzeczywistości. Nie wiem, czy wynika ona z warszawskiego palimpsestowego klimatu panującego w odbiorze miasta, ale stoi ona niejako w prześwicie między przeszłością a teraźniejszością. W zasadzie obie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Maślanka mimochodem wydobywa zarówno zalety, jak i wady stylizacji na pamiętnik. Osobista perspektywa z pewnością nie drażni nagą intymnością, jak mogłaby w innej konwencji. Autor musi jednak dostosowywać się do świadomości nastoletniego chłopaka, wskutek czego poczynione obserwacje mogą chwilami wydawać się zbyt płaskie, relacjonujące po prostu kolejne zdarzenia (w tonie motywów inicjacyjnych), pozbawione zaplecza problemowego - tutaj: darwinizm społeczny bidula, wadliwa administracja i pogarda wobec "bidulców" wydają się oczywistością nawet bez sięgania po książkę.

Maślanka mimochodem wydobywa zarówno zalety, jak i wady stylizacji na pamiętnik. Osobista perspektywa z pewnością nie drażni nagą intymnością, jak mogłaby w innej konwencji. Autor musi jednak dostosowywać się do świadomości nastoletniego chłopaka, wskutek czego poczynione obserwacje mogą chwilami wydawać się zbyt płaskie, relacjonujące po prostu kolejne zdarzenia (w tonie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Bonnie i Clyde (1967), Badlands (1973), Dzikość serca (1990)

Przeżyjmy to jeszcze raz. Po polsku, a w polskich realiach "badboy" zawsze ma coś z "przegrywa".

Wyróżniają się refleksje o hiperrzeczywistości, które Żulczyk będzie później rozwijał w "Radio Armageddon".

Bonnie i Clyde (1967), Badlands (1973), Dzikość serca (1990)

Przeżyjmy to jeszcze raz. Po polsku, a w polskich realiach "badboy" zawsze ma coś z "przegrywa".

Wyróżniają się refleksje o hiperrzeczywistości, które Żulczyk będzie później rozwijał w "Radio Armageddon".

Pokaż mimo to