-
Artykuły„Nie ma bardziej zagadkowego stworzenia niż człowiek” – mówi Anna NiemczynowBarbaraDorosz2
-
ArtykułyNie jesteś sama. Rozmawiamy z Kathleen Glasgow, autorką „Girl in Pieces”Zofia Karaszewska2
-
ArtykułyKsiążka na Dzień Matki. Sprawdź propozycje wydawnictwa Czwarta StronaLubimyCzytać1
-
ArtykułyBabcie z fińskiej dzielnicy nadchodzą. Przeczytaj najnowszą książkę Marty Kisiel!LubimyCzytać2
Biblioteczka
2024-05-07
2020-08-27
2021-05-11
2021-06-01
2021-10-29
2021-11-02
2021-12-12
Książka dogłębna i interesująca, otwierająca oczy na fakty historyczne dotychczas znane mi, powiedzmy, ogólnikowo, ale nie podobało mi się, że autor wynosi ziemiaństwo ponad resztę społeczeństwa i żywi wobec niej jakiś nabożny szacunek, jako niosących kaganek polskości wśród mroku II wojny światowej. Polecam przeczytać najpierw Anny Wylegały "Był dwór, nie ma dworu", tak dla kontekstu.
Książka dogłębna i interesująca, otwierająca oczy na fakty historyczne dotychczas znane mi, powiedzmy, ogólnikowo, ale nie podobało mi się, że autor wynosi ziemiaństwo ponad resztę społeczeństwa i żywi wobec niej jakiś nabożny szacunek, jako niosących kaganek polskości wśród mroku II wojny światowej. Polecam przeczytać najpierw Anny Wylegały "Był dwór, nie ma dworu",...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-07-18
Mam taką smutną konstatację po tej lekturze że jesteśmy narodem który potrafi tylko żreć się między sobą i przeżywać/walczyć o niepodległość, nic pomiędzy. Czesi potrafili zasymilować się z Niemcami, Słowacja, Węgry podczas wojny z Niemcami, teraz z Rosją, a my mesjasz narodów, w kółko żremy się z sąsiadami, z Niemcami o rurociąg, z Rosjanami o wszystko, a za naszymi plecami interesy pełną parą. Jak podczas całego trwania twierdzy austriacy musieli zaopatrywać się u Czechów, Węgrów w podstawowe produkty, bo u nas albo się nie chciało albo była niska jakość, jak można było wywalić miliony tamtejszych koron na zakup ruiny Wawelu bo to "symbol narodu i polskości" (fiansowanego zresztą z lokalnego samorządu bo właściciele ziemscy i dworscy jakoś się nie kwapili) zamiast przeznaczyć na wyciągnięcie miasta z bidy. Smutna lektura, ale wciągająca i ciekawa bo profesor Chwalba, mimo że ze środowiska krakowskiego, potrafi pisać o niezbyt chwalebnych czasach tego miasta. Polecam.
Mam taką smutną konstatację po tej lekturze że jesteśmy narodem który potrafi tylko żreć się między sobą i przeżywać/walczyć o niepodległość, nic pomiędzy. Czesi potrafili zasymilować się z Niemcami, Słowacja, Węgry podczas wojny z Niemcami, teraz z Rosją, a my mesjasz narodów, w kółko żremy się z sąsiadami, z Niemcami o rurociąg, z Rosjanami o wszystko, a za naszymi...
więcej mniej Pokaż mimo to2021-05-24
Taki trochę prowokacyjno-klikbajtowy ten tytuł, bo dla prof. Matyji Kraków to oczywiście nie "zero" jak Ziobro dla Leszka Millera, ale punkt zero, punkt wyjścia dla miasta w którym wyczerpuje się to historyczne napuszenie a zaczyna kapitalistyczno-nowoczesna miejska "szara" rzeczywistość, szansa na zbudowanie nowej, adekwatnej do czasów dzisiejszych tożsamości. A sama książka to takie trochę wyliczanie "wad" miasta wynikających z tego ziemiańsko-arystokratyczno-szlachecko-profesorsko-kościelnego historycznego napuszenia. Żeby nie było, to napuszenie Krakowa nieodmiennie mnie fascynuje i rozśmiesza od kiedy zacząłem odwiedzać to miasto i lubię czytać książki wbijające intelektualną szpilę Krakowowi. No i też lubię Cmentarz Rakowicki, może się minęliśmy z prof Matyją jak się tam przechadzałem.
Taki trochę prowokacyjno-klikbajtowy ten tytuł, bo dla prof. Matyji Kraków to oczywiście nie "zero" jak Ziobro dla Leszka Millera, ale punkt zero, punkt wyjścia dla miasta w którym wyczerpuje się to historyczne napuszenie a zaczyna kapitalistyczno-nowoczesna miejska "szara" rzeczywistość, szansa na zbudowanie nowej, adekwatnej do czasów dzisiejszych tożsamości. A sama...
więcej Pokaż mimo to