-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński5
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać358
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
Biblioteczka
2024-04-12
2024-02-02
Ja Lisioł
.
Zastanawialiście się kiedyś, jakby wyglądała chińska wersja „Zbrodni i kary” Dostojewskiego? Otóż nie musicie już rozważać tego problemu. Autor A Yi rozwiązał tę zagadkę za Was, tworząc książkę „Ja morderca”.
.
Lisioł musi przyznać, że lektura tej pozycji jest co najmniej dziwna. Śledzimy naszego przyszłego mordercę, którego imię w sumie w ogóle nie ma znaczenia przy pierwszoosobowej narracji – tak, siedzimy dosłownie w jego głowie. Żadna myśl nie jest przed nami ukrywana. Morderstwo podlega starannemu planowaniu, jednak większość myśli mordercy jest po prostu zwyczajna... Wątki szkolne, rodzinne, masturbacja, zakupy, a na pierwszy plan przebija się ogromna nuda. Nasz bohater jest znudzony i chce poczuć, że żyje. Wybiera zatem drogę zabójstwa. Dokonuje go właściwie beznamiętnie, chociaż śledczy będą przekonani, że tutaj emocje musiały odegrać jakąś rolę, bo jak to można zabić koleżankę ze szkoły bez powodu?! A może jednak? Czemu nasz morderca dopuścił się tego czynu, dlaczego akurat ta dziewczyna? Czy w ogóle coś przy tym poczuł?
.
Po „wielkiej akcji”, czyli morderstwa, przechodzimy do fazy ucieczki. Lisioł naziewał się tutaj nieziemsko, bo „nasz” facet po prostu jest irytujący. Ucieka, wszystko ma zaplanowane i gdy nagle się okazuje, że nikt go nie goni, prowokuje policje, bo się nudzi. Do tego dochodzą jeszcze rozbudowane sceny w więzieniu i sądzie. Jednym piśnięciem takiego kryminału to jeszcze nie czytaliście! Znudzony morderca w natarciu. Z drugiej strony, czy na pewno jego zachowanie jest aż tak bardzo dziwne? Może jest po prostu pospolity człowiekiem? „Ja morderca” zagląda do ludzkiej duszy, poszukując odpowiedzi na pytanie, do czego są zdolni ludzie z nawet najbłahszych powodów. Chińska wersja „Zbrodni i Kary” – chociaż nie posiada tak głębokiej warstwy symbolicznej co dzieło Dostojewskiego – jest godna rzucenia okiem. Lisioł poleca, czytał Lisioł Czyta.
Ja Lisioł
.
Zastanawialiście się kiedyś, jakby wyglądała chińska wersja „Zbrodni i kary” Dostojewskiego? Otóż nie musicie już rozważać tego problemu. Autor A Yi rozwiązał tę zagadkę za Was, tworząc książkę „Ja morderca”.
.
Lisioł musi przyznać, że lektura tej pozycji jest co najmniej dziwna. Śledzimy naszego przyszłego mordercę, którego imię w sumie w ogóle nie ma znaczenia...
2023-08-25
Kroniki Lisiołów Krwi
.
Chińska literatura może się wydawać obca europejskiemu czytelnikowi, zwłaszcza gdy dzieje się chwile przed i w trakcie rewolucji komunistycznej. Niech nam świeci wspaniały Mao, którego wszędzie Mao *rzucił Lisioł unosząc butelkę żółtego wina do lisiego pyszczka*. „Kroniki Sprzedawcy Krwi” pióra Yu Hua to kronika codzienności rodziny, która żyła w czasach wielkich przemian, a to rzadko kiedy dobry znak. Z nieszczęściem radzą sobie tylko w jeden sposób… Sprzedając krew.
.
Dla jednych to oznaka sił witalnych, ponieważ masz dość sił, żeby to zrobić *Lisioł idzie sprzedać krew*. Dla ludzi w mieście taki czyn jest niegodny, ponieważ krew jest darem od przodków, a sprzedawać ją, to jak sprzedawać własnych przodków i skracać sobie życie *Lisioł nie idzie sprzedać krwi*. Czasem jednak punkt pobrań w szpitalu to jedyna możliwość na ratowanie sytuacji. 35 juanów to ogrom pieniędzy. Za to możecie wziąć ślub, odłożyć na dom, spłacić próbę morderstwa kamieniem czy też uratować rodzinę przed głodem. Nie można jednak oddać krwi bezkarnie. Istnieje specjalny rytuał *Lisioł wypija 8 czarek wody ze środkowego nurtu rzeki*, przed i po oddaniu krwi, bez którego możecie nie przetrwać tej czynności. Czy jesteście gotowi zaryzykować swoje życie? Pójść i błagać Krwawego Li, żeby odjął Wam krwi? Gdy wielki Mao mówi, oddaj jedzenie, to oddać trzeba, ale gdy mówi, zamknąć jadłodajnie, z głodem musisz radzić sobie sam.
.
„Kroniki Sprzedawcy Krwi” z każdą stroną czyta się coraz szybciej, chociaż wiele scen może zadziwić, to Lisioł pochłaniał historię Xu Sanguana i Xu Yulan z niezaspokojonym apetytem, aż do samego końca. Lektura pozostawia po sobie wiele pytań. Czym jest nasza krew? Czy można nią rozwiązać wszystkie problemy? Ile osób sobie nie poradziło z pomysłami Mao, któremu zawsze było Mao… Przeciętni ludzie kontra system, przeciętni ludzie kontra marzenia i brutalna rzeczywistość. „Kroniki Sprzedawcy Krwi” to chińska proza, która ma znacznie więcej niż jedno dno, a im więcej myślimy o tej książce, tym więcej metafor pojawia się w naszej głowie. I chociaż Lisioł początkowo nie był zachwycony lekturą, to ostatecznie skończył ją błyskawicznie z uczuciem niedosytu.
Kroniki Lisiołów Krwi
.
Chińska literatura może się wydawać obca europejskiemu czytelnikowi, zwłaszcza gdy dzieje się chwile przed i w trakcie rewolucji komunistycznej. Niech nam świeci wspaniały Mao, którego wszędzie Mao *rzucił Lisioł unosząc butelkę żółtego wina do lisiego pyszczka*. „Kroniki Sprzedawcy Krwi” pióra Yu Hua to kronika codzienności rodziny, która żyła w...
2023-06-23
Lisioł z zaświatów
.
Lisioł postanowił zbadać wygląd chińskich zaświatów, bo czemu nie? W tym celu wsadził swój ciekawski nos w intrygująco brzmiąca książkę „Opowiastki z Zaświatów”. Na szczęście Wydawnictwo Dialog zadbało o wstęp wyjaśniający nam nieco dobór przedstawionych fragmentów dotyczących zaświatów. Dzięki czemu możemy się wczuć nieco w chiński klimat, zanim damy nura w życie po życiu.
.
Tutejsze zaświaty noszą nazwę Żółte Źródła i charakteryzują się pełną biurokratyzacją. Jest rodzina cesarska, są poddani, czyli zmarli, urzędnicy, a nawet system podatkowy *lisie wąsy opadają powoli*. Próba ucieczki do czyśćca, czyli Sześciu Nieb, nic nie da, bo tam jest to samo, tylko wyższe podatki. Do tego wszystkiego, całe te nieba i źródła znajdują się pod górami!
.
Chcąc uniknąć płacenia podatków, Lisioł zajrzał do piekła. Tam to dopiero jest przetruskawione. Tortury i podatki! Dlatego Lisioł się wycofał po cichu i zdecydował się na inną możliwość. Otóż można zostać w swoim grobowcu. Chińskie prawo zaświatów dopuszcza taką ewentualność i to bez żadnych specjalnych zaświadczeń. Co więcej, można rozmawiać z innymi, którzy tak postanowili, wziąć ślub, a nawet zrobić prawdziwe, fizyczne dzieci. Nie jest źle! Dodatkowo, jeśli się tak zasiedzicie np. 200, 300, 500 lat to jest szansa, że na powrót zostaniecie przywróceni do świata żywych. Będziecie mogli przeżyć kolejne życie i znowu umrzeć. Zamknąć się w grobowcu, narobić dzieci, poczekać aż Was przywrócą do życia i tak w kółko! Idealne rozwiązanie dla chcących uniknąć zaświatowych podatków.
.
Nie brakuje też istot nadprzyrodzonych, demonów oraz bóstw. Jeśli chcecie jednak poznać szczegóły i dowiedzieć się jak przekonać demona do zostania kozą, żeby sprzedać go na targu, musicie sami zajrzeć do książki. Lisioł gwarantuje, że będzie to niesamowita, transcendentalna podróż przez chińskie zaświaty. Zwłaszcza że po wprowadzeniu czeka nas zderzenie z oryginalnymi tekstami po lewej stronie i ich tłumaczeniu po prawej. Śmierć, miłość, demony i podatki, czyż to nie brzmi zachęcająco?
Lisioł z zaświatów
.
Lisioł postanowił zbadać wygląd chińskich zaświatów, bo czemu nie? W tym celu wsadził swój ciekawski nos w intrygująco brzmiąca książkę „Opowiastki z Zaświatów”. Na szczęście Wydawnictwo Dialog zadbało o wstęp wyjaśniający nam nieco dobór przedstawionych fragmentów dotyczących zaświatów. Dzięki czemu możemy się wczuć nieco w chiński klimat, zanim damy...
2023-06-16
Jaśminowy Lisioł
.
Lisioł zapragnął egzotycznej przygody, dlatego pojawił się przy tronie Cesarza Candry, oczekując nie lada spektaklu, ale tego, co się wydarzyło, zupełnie się nie spodziewał. Ewidentnie na Jaśminowym tronie zasiada cesarski czubek, dlatego futrzak postanowił podążyć za cesarską siostrą. Malini. Życie dziewczyny jest nie do pozazdroszczenia. Jakaś starucha ciągle czyta jej tę samą książkę w kółko, można oszaleć, a domaga się przy tym najwyższego poświęcenia pod postacią wejścia na stos – naturalnie płonący. Zdaniem Lisioła sama może wskoczyć do ognia i oszczędzić światu swojego gderania. Przynajmniej wina i narkotyków nie brakuje w tym towarzystwie. Piękna księżniczko, Lisioł chętnie za Ciebie wypije ten dzbanek pełen płynu życia… nie czekaj… nie rozlewaj. Chlip.
.
Lisioł chętnie też siedział na ramieniu Priji, całkiem rozgarniętej służącej z sercem we właściwym miejscu. Futrzak osobiście pokazał strażnikom kilka środkowych pazurów, gdy zamknęli targ oraz obdarzył lisim moczem dom pewnego niemiłego kupca. Jednak dopiero na terenie Hirany, zapomnianej świątyni, Lisioł poczuł respekt, aczkolwiek szybko nauczył się fruwać po starożytnych korytarzach, wystarczy nieco magii, lisiej oczywiście. Aczkolwiek Prijia ma dziwne poczucie piękna – lubi panny brudne i nieuczesane… no kto co lubi.
.
Jest też Asoka. Medytujący w lesie człowiek, przebywający pomiędzy rzeką martwych a żywych truskawek. Pfff, też wyczyn, Lisioł też tak potrafi i to na trzeźwo! W wolnej chwili Asoka przewodzi ruchowi buntowników, którzy wykorzystują krwawe morderstwa jako sposób na osiągnięcie swoich celów. Oczywiście mieszkają w lesie, bo jak wiadomo, porozwieszane kości są najlepszym drogowskazem i jednocześnie odstraszaczem *lisi facepalm*.
.
Jest też Rao, który ma o wiele ciekawszego przyjaciela, z którym Lisioł chętnie pił oraz po burdelach się szwendał. Sam Rao ma charakter panny w opałach, nijakiej takiej. O wiele ciekawszy dla Lisioła był regent, ale cóż Lisioł niestety musi to pisnąć: męskie postacie nie są mocną stroną autorki – celowo lub nie. Nie będzie na czym truskawek zawiesić, czy choćby ogonem zakręcić. To może być problem dla niektórych czytelników, bo ciężko jest czuć satysfakcję, kiedy bohaterki odnoszą zwycięstwo nad czarnym charakterem, który nie jest specjalnie inteligentny. Im bardziej niebezpieczny złol, tym trzeba sprytniejszej bohaterki, aby go pokonać, a sprytne bohaterki są tym, co Lisioł lubi najbardziej.
.
Z kolei kobiety w świecie „Jaśminowego Tronu” autorki Tasha Suri to jedno i to samo w kilku różnych wydaniach. Tak, dobrze czytacie. Dostajemy ciągle tę samą bohaterkę, uciśnioną, ale silną, mocną duchem, której celem jest wyzwolenie się spod opresyjnych więzów społeczeństwa. Dobrze, że są między nimi jakieś różnice, inaczej można by oszaleć. Jeżeli lubicie silne kobiece bohaterki, to znajdziecie ich tutaj mnóstwo, są dobrze napisane, ale czytając o kolejnej takiej postaci Lisioł, miał wrażenie deja vu.
.
Cóż Lisioł może jeszcze pisnąć? Świat jest barwny, pachnący przyprawami i wonią perfum. Dźwięczą bransolety, kobiety przemykają w sari, burdele śpiewają, aż miło posiedzieć w takim miejscu. Jednak książka to nie sam świat i chociaż książka jest bardzo dobrze napisana, niektóre aspekty kuleją – zwłaszcza postacie męskie. Wszyscy, co do jednego to jakieś niedorajdy z połową mózgu – na spółkę do podziału dla wszystkich. Żeby nie było nieporozumień, książka jest fajna, szybko się ją czyta, postaci są żywe, a Lisioł ma jednak nadzieję, że kolejne tomy będą lepsze, bo szkoda byłoby zmarnować taki intrygujący powiew świeżości w zastanym, około średniowiecznym świecie!
Jaśminowy Lisioł
.
Lisioł zapragnął egzotycznej przygody, dlatego pojawił się przy tronie Cesarza Candry, oczekując nie lada spektaklu, ale tego, co się wydarzyło, zupełnie się nie spodziewał. Ewidentnie na Jaśminowym tronie zasiada cesarski czubek, dlatego futrzak postanowił podążyć za cesarską siostrą. Malini. Życie dziewczyny jest nie do pozazdroszczenia. Jakaś starucha...
2023-04-14
Księżyc nad Lisiołem. Wiersze z epoki lisioizmu.
.
Lisioł postanowił się odchamić i zaznać nieco duchowej strawy. W poszukiwaniu odpowiedniej pozycji natknął się na książkę „Księżyc nad Fuzhou. Wiersze z epoki Tang”. Zabrzmiało to niezwykle lisiołowo niczym tomik napisany specjalnie pod Jego Wielką Lisiołkowatość.
.
Krótki wstęp pozwala wczuć się nieco w klimat, natomiast przypisy na końcu poszczególnych rozdziałów wyjaśniają kwestie niejasne, więc nie trzeba się przejmować brakiem kontekstu i można swobodnie dryfować w rytmie wierszy. Lisioł chętnie więc czytał o swoim mistrzostwie w kowalstwie – wszyscy przecież wiedzą, że z futrzaka jest mistrz nad mistrzami.
.
Prócz opiewania wielkości Lisioła, poeci poświęcili się zatrzymaniu chwili i opisaniu otaczających ich krajobrazów, pochwyceniu emocji oraz sławieniu niezwykłości trunków. Nie jest w końcu żadną tajemnicą, że alkohol od wieków inspiruje ludzie na całym świecie. Z tej okazji Lisioł również postanowił napisać swój własny wiersz pod księżycem:
.
Jedna kropla sake
Cóż za ulotna rozkosz
Przychodzi zbyt łatwo
Odchodzi za szybko
Och, gdyby dało się ją zatrzymać
w srebrzystym blasku księżyca!
.
Tak, Lisioł degustował trunki, czytając i pisząc.
.
Jeśli macie ochotę odpłynąć, zanurzyć się w poezji i poczuć nieco magii epoki Tang, to Lisioł z czystym serduszkiem poleca Wam „Księżyc nad Fuzhou”. Pamiętajcie jednak, że nie da się w pełni czerpać przyjemności z takiej lektury, czytając ją byle gdzie. Dlatego Lisioł poleca ciszę, spokój, przyjemny dźwięk procentów wypełniających szkło – najlepsza droga do idealnej randki z poezją.
Księżyc nad Lisiołem. Wiersze z epoki lisioizmu.
.
Lisioł postanowił się odchamić i zaznać nieco duchowej strawy. W poszukiwaniu odpowiedniej pozycji natknął się na książkę „Księżyc nad Fuzhou. Wiersze z epoki Tang”. Zabrzmiało to niezwykle lisiołowo niczym tomik napisany specjalnie pod Jego Wielką Lisiołkowatość.
.
Krótki wstęp pozwala wczuć się nieco w klimat, natomiast...
2022-11-11
Obraz Lisioła w źródłach chińskich z I tysiąclecia n.e.
.
Jak powszechnie wiadomo, Lisioł słynny jest od wieków, toteż wzmianki o nim pojawiały się na przestrzeni dziejów w różnych częściach świata *Lisie mrugniecie okiem*. Tym razem jednak Lisioł ustąpi miejsca Zachodowi w książce „Obraz zachodu w źródłach chińskich z I tysiąclecia n.e.” autorstwa Marty Żuchowskiej i Katarzyny Sarek.
.
Lisioł zasiadł sobie w chińskim przybytku picia herbaty. Jest rok 145 p.n.e. albo 135-86 p.n.e. – kto by to tam liczył – Futrzak zamówił alkohol i dostał czarkę czegoś, co pachnie jak perfumy. Dobrze się zaczyna. Na szczęście obok Lisioła zasiedli kupcy i zaczęli opowiadać o tajemniczym Zachodzie. Likan! Da Qin! Nie, Fulin! Mogliby się zdecydować, jak ten Zachód chcą nazywać... Lisioł jednak z ciekawością nadstawił ucha, jakie toż plotki o tym Zachodzie krążą?
.
Ponoć to magiczna kraina! Ludzie tam żyją 300 lat, a gdy mają umrzeć, są połykani przez łabędzie *Lisioł prawie udławił się zawartością swojej czarki*. Uprawiają ryż i parzenice, a nawet hodują owce kiełkujące prosto z ziemi *lisi facepalm*. W tym momencie jeden z kupców zaprotestował, stwierdzając, że Zachód jest niezwykły, bo tam władca słucha swoich poddanych! *teraz dopiero Lisioł parsknął śmiechem*, a to nie koniec! Ponoć na Zachodzie są słabe wody i płynne piaski – cokolwiek to znaczy. Stamtąd też pochodzi koral, bursztyn, jedwab, nefryt i tkaniny z „państwa Wenus”. Lisioł nawet dodał od siebie, że na tym Zachodzie to mają strusie, których jajka są wielkie jak dzbany, na co kupcy ochoczo przystali. Lisioł stwierdza, że sami są jak te dzbany!
.
Jednym słowem Zachód to państwo rodem z książki fantasy, tylko nie wiadomo do końca z której. Przynajmniej wyobraźni Chińczykom nie można odmówić! Zapiszczmy jednak o samej książce. Jest to pozycja ściśle przeznaczona dla Sinologów oraz pasjonatów. Dlaczego? Otóż 3/4 tego opasłego tomiszcza to dwujęzyczna encyklopedia wzmianek o Zachodzie, które pojawiły się w chińskich tekstach. Są to czasami rozbudowane informacje, czasami proste typu: „Klimat jest tam gorący i wilgotny”. Dla normalnego czytelnika bez odpowiedniego przygotowania będzie to wszystko po prostu niezrozumiałe.
Obraz Lisioła w źródłach chińskich z I tysiąclecia n.e.
.
Jak powszechnie wiadomo, Lisioł słynny jest od wieków, toteż wzmianki o nim pojawiały się na przestrzeni dziejów w różnych częściach świata *Lisie mrugniecie okiem*. Tym razem jednak Lisioł ustąpi miejsca Zachodowi w książce „Obraz zachodu w źródłach chińskich z I tysiąclecia n.e.” autorstwa Marty Żuchowskiej i...
2022-10-07
Posklejać Lisioła
.
Orient. Słowo, które wszystkim jest znane i jasne, a przynajmniej tak nam się wydaje. Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele konotacji niesie ze sobą to słowo. W dodatku obejmuje ono nie tylko daleką, egzotyczną Azję, ale również Afrykę. W tym jednym słowie jest wszystko: walka o prawa obywatelskie czarnoskórych, wszystkie wojny opiumowe w Chinach, anime, manga, kultura masowa Mongolii, bycie krajem Trzeciego Świata i wreszcie kolonializm. Tak, kolonializm jest jak gigantyczny okręt na horyzoncie, który zawsze rzuca swój złowieszczy cień na „nowo odkryte” ziemie. Nie da się go pozbyć, gdy mówimy słowo Afryka. Jak to wszystko posklejać? Dopiero książka „Posklejać Tożsamość. Szkice o współczesności Azji i Afryki” pokazały Lisiołowi, jak ciężkie jest słowo „Orient”. Kultura w kulturze. Brzmi jak masło maślane, ale czy na pewno?
.
„Posklejać Tożsamość” to dzieło wielu autorów składające się z sześciu rozdziałów. Każdy traktuje o czymś innym, a różnią się między sobą, jak woda i ogień. Dlatego swoją przygodę zaczynamy od wstępu, który wyjaśnia czym jest Orientalizm, albo czym powinien być. To czasami gigantyczna różnica.
.
I tak Lisioł dowiedział się, że zrzędząca żona potrafi doprowadzić do przeniesienia stolicy ze szczytu góry do krateru wygaszonego wulkanu. Ach te kobiety! Dodatkowo żadne pieniądze nie ukryją fundamentów miasta, czyli toczących go niczym zaraza problemów społecznych. Tak wygląda codzienność współczesnej stolicy Etiopii.
.
Feminizm i społeczeństwo obywatelskie w krajach arabskich opartych na Islamie? *Lisioł musiał przetrzeć oczy i to dwa razy*. Okazuje się, że tak! Są odważni ludzie, którzy propagują te wartości, opierając je na Islamie i udowadniając, że nie wszystko, w co się aktualnie wierzy, jest prawdą. Jedną z takich osób była Fatima Mernissi. Tak, kobieta! Lisioł z przyjemnością zapoznał się z przybliżeniem jej odważnej twórczości, naprawdę warto.
.
Kolejny rozdział porusza sprawę ludobójstwa Ormian w 1915 roku. Fala ta potem dotknęła również Kurdów. Wschodnia Anatolia i jej dziedzictwo kulturowe do dzisiaj ciąży Turkom, którzy dopiero niedawno zaczęli w ogóle mówić, co zrobili, a gdzie w tym wszystkim ofiary? *Lisioł macha główką z rezygnacją* człowiek się nigdy nie zmieni prawda?
.
Mongolski parlament rozprawia o koreańskich operach mydlanych – tego Lisioł jeszcze nie widział! Kultura masowa w Mongolii to jednak kawał truskawki, aczkolwiek świeżej w kilku przypadkach, czy wręcz dopiero co zerwanej. Lisioł jednak docenia możliwość zostania superbohaterem w zawodach sportowych. Wyobraźcie to sobie – Lisioł na kalendarzu w każdej jurcie! Czas naoliwić muskuły!
.
Przedostatni tekst ma bardzo pociągający tytuł, ale zawartość to istna mgła tajemnicy. Całość dotyczy interpretacji Księgi Przemian i wróżenia za pomocą gałązek krwawnika w dwóch serialach stworzonych na Zachodzie pt. „Człowiek z Wysokiego Zamku” i „Mroczne Materie”. *Lisioł wziął w łapki krwawnik i zaczął układać, po czym wziął się za interpretacje* sake? Pić więcej sake, co przejdzie w bogactwo intelektualne… Coś w tym jest.
.
Ostatni artykuł jest specyficzny i jak sama autorka zauważyła, przeznaczony jest głównie dla osób uczących się koreańskiego. Nie otrzymamy tutaj żadnych wyjaśnień czy odniesień do kultury koreańskiej, o nie, przed nosem Lisioła pojawiła się sucha, skrupulatna do bólu analiza językowa słów używanych w koreańskich prognozach pogody.
.
Podsumowując, przedstawione artykuły są pociągające ze względu na mało poruszane tematy. Sposób ich przedstawienia jest oczywiście różny i zależy od samych autorów. I tak część poświęcona Mongolii była niczym spokojna żegluga ku oświeceniu, natomiast w przypadku Księgi Przemian Lisiołowi ciężko jest powiedzieć, o co w ogóle chodziło. Natomiast artykuł o koreańskim słownictwie pogodowym futrzaka całkowicie pokonał.
Posklejać Lisioła
.
Orient. Słowo, które wszystkim jest znane i jasne, a przynajmniej tak nam się wydaje. Nawet nie zdajemy sobie sprawy, jak wiele konotacji niesie ze sobą to słowo. W dodatku obejmuje ono nie tylko daleką, egzotyczną Azję, ale również Afrykę. W tym jednym słowie jest wszystko: walka o prawa obywatelskie czarnoskórych, wszystkie wojny opiumowe w Chinach,...
2022-05-06
Pierwsze wieki Cesarstwa Lisiołowego
Lisioł zapragnął zostać cesarzem Chin z pomocą książki „Pierwsze wieki Cesarstwa Chińskiego” pióra Mieczysława J. Kunstlera. Jak się okazało w praktyce, bycie cesarzem to nie jest łatwy kawałek truskawki. Zwłaszcza kiedy okazuje, że owa truskawka ma zęby i próbuje nam odgryźć ogon razem z przyczepionym do niego zadkiem, ale Lisioł zacznie od początku.
.
Wstęp miał przygotować Futrzaka na chińskie realia. Lisioł jednak cudem uratował swój ogon z okresu walczących królestw. Oj było gorąco, zwłaszcza jak wprowadzono system pieniężny kasa za głowę wroga – trzeba było założyć gumiaki, tyle krwi się lało… W ten sposób Lisioł został Pierwszym Cesarzem Chin. Od razu wprowadził reformy, zażądał złotych truskawek i machnął sobie wielki pałacyk, z ogrodem, tancerkami i w ogóle…
.
Wszystko było cacy. Lisioł lenił się na tronie, budował sobie wielki grobowiec z terakotową armią, ale kątem oka zauważył, że jego eunuch coś się za bardzo panoszy. W końcu, gdy Pierwszy Cesarz (nie-Lisioł) zmarł w podróży, eunuch uknuł spisek, by przejąć władzę w Chinach. Z czasem zaczął eliminować wszystkich konkurentów na swojej drodze, aż wreszcie zasiadł na tronie. Lisioł jednak tego spisku mu nie darował, zaczął podburzać ludzi, to tu, to tam i roznieśli malowanego cesarza na strzępy.
.
Problem w tym, że zwycięzców było dwóch… początkowo podzielili się państwem, ale wiadomo, truskawki po stronie tego drugiego na pewno są większe i dorodniejsze. W ten sposób doszło do kolejnej rozróby, a na tronie zasiadł nowy cesarz. Taki z ludu, co nasikał mędrcowi do czapki. Poziom intelektualny drastycznie spadł, z czego na szczęście nowy cesarz zdawał sobie sprawę. Dlatego zwrócił się do tych samych mędrców od czapek, które pomylił z nocnikiem…
.
Trzeba przyznać, że historia Chin rozróbą stoi! Jeśli jesteście ciekawi, jak to wszystko się zaczęło, to Lisioł poleca zajrzeć do omawianej pozycji. Pamiętajcie jednak, że sięgacie po pozycję porządną – czytajcie popularnonaukową – tutaj są przypisy i czasem trudne słowa, ale wszystko jest zrobione rzetelnie niczym sama terakotowa armia.
Pierwsze wieki Cesarstwa Lisiołowego
Lisioł zapragnął zostać cesarzem Chin z pomocą książki „Pierwsze wieki Cesarstwa Chińskiego” pióra Mieczysława J. Kunstlera. Jak się okazało w praktyce, bycie cesarzem to nie jest łatwy kawałek truskawki. Zwłaszcza kiedy okazuje, że owa truskawka ma zęby i próbuje nam odgryźć ogon razem z przyczepionym do niego zadkiem, ale Lisioł...
2022-03-18
Zapiski z Krajów Lisiołowych
Chcąc się nieco odprężyć, Lisioł postanowił zajrzeć do książki „Zapiski z Krajów Buddyjskich” Wydawnictwa Dialog. Powiew orientu połączony z wiedzą historyczną, czyli wszystko to, co Lisioły lubią najbardziej.
.
Książka zaczyna się obszernym wstępem, przybliżającym nieco mentalność starożytnych Chińczyków. Jest on absolutnie niezbędny, żeby zrozumieć, że wszędzie mieszkają barbarzyńcy – oczywiście poza Chinami – a ich nazwy związane są z kierunkami geograficznymi w stosunku do Państwa Środka. Góry natomiast nie ruszają się, bo pływają na grzbietach żółwi. Naturalny stan rzeczy prawda? Do tego dochodzą ofiary z ludzi, którzy tak naprawdę mają status zwierząt, dzięki czemu Chińczycy mogą mówić „ale my przecież nie składaliśmy ofiar z ludzi”. Jak widać, wstęp jest absolutnie niezbędny, żeby zrozumieć dalszą treść książki – a przynajmniej spróbować.
.
Główna fabuła dotyczy życia mnicha Fa-hiena i jego wielkiej wyprawy, mającej na celu uzupełnienie księgozbioru buddyjskich tekstów w Chinach. W rzeczywistości ów mnich popłynął na Jawę, dotarł do Cejlonu i aż za Indie. Dzięki mapce można dokładnie prześledzić jego podróż, co jest bardzo przydatne, gdyż z tekstu wynika, że pokonał niesamowite przepaści, złe duchy, groźne smoki i srogą zimę. Z narażeniem życia dotarł do samych Gór Cebulowych. Fantastyka w czystej postaci, a Lisioł musiał za nim tuptać, z narażeniem życia oczywiście!
.
Dla skonfrontowania tej jakże realnej opowieści, w książce zamieszczono też relację spisaną przez samego Fa-hiena. Lisioł musi przyznać, że wcale to lepiej nie wygląda. Kości ludzi wskazują drogę, piasek pali w łapy. Wszyscy towarzysze podróży nie żyją albo zawrócili, a sam Fa-hien brnie dalej, niosąc tysiąc tekstów oraz obrazy. Już Lisioł wie, po co mu były lisie łapy. Zrobił z futrzaka tragarza! Kompletny obłęd, który ma w sobie powiew starożytności. Zamyka w sobie mentalność ludzi tamtych czasów, kiedy to Chiny były środkiem świata, jedyną cywilizacją w morzu barbarzyńców.
.
Wspomniany tekst możecie przeczytać też w oryginale! Taką oto niespodzianką kończy się książka. Ktoś umie z Was rozszyfrować chińskie pismo? *Lisioł chowa ogon za plecami, pokryty tuszem*
Zapiski z Krajów Lisiołowych
Chcąc się nieco odprężyć, Lisioł postanowił zajrzeć do książki „Zapiski z Krajów Buddyjskich” Wydawnictwa Dialog. Powiew orientu połączony z wiedzą historyczną, czyli wszystko to, co Lisioły lubią najbardziej.
.
Książka zaczyna się obszernym wstępem, przybliżającym nieco mentalność starożytnych Chińczyków. Jest on absolutnie niezbędny, żeby...
2021-07-09
Siedmiolisiołowa pagoda
Tym razem Lisioł postanowił zanurzyć się w antologii opowiadań współczesnych pisarzy chińskich. Brzmi to, jak wyzwanie wielkiego kalibru albo złotej truskawki, jednak wbrew pozorom, Lisioł pochłaniał literki jedna za drugą – zupełnie jakby były miniaturowymi buteleczkami baijiu, czyli ulubionego chińskiego alkoholu. Ciekawe prawda?
.
„Siedmiopiętrowa Pagoda” Wydawnictwa Akademickiego Dialog to zbiór 10 opowiadań koncentrujących się na życiu codziennym ludzi zamieszkujących trudny okres w historii Chin, czyli transformację całego kraju pod rządami komunistów. Z czego jedno opowiadanie („Niezwykli ludzie codziennego życia”) składa się z 12 krótkich historii, które wręcz porwały Lisioła. Czytało się je przyjemnie i szybko, aż dziw brał futrzaka, że taka krótka forma literacka sprawiła mu tyle radości. Biegał więc jako miejscowy król ryb, rozwiązywał niesamowite problemy medyczne w ciele boskiego lekarza, a nawet został siłaczem, dla którego wielki dzwon to pestka, ale czy na pewno? *radosne lisie piski*
.
Pozostałe opowiadania są już znacznie dłuższe i różnice kulturowe potrafią się tutaj czasem dać we znaki. Mimo wszystko możliwość zagłębienia się w życie miejscowego policjanta, czy też emerytowanego, chodzącego tyłem kierowcy, było ciekawe, zastanawiające i inne – tak, to najlepsze słowo „inne”, „egzotyczne”, „egzotyczna codzienność”, to dopiero zabawne połączenie. Lisioł więc śmiało chodził tyłem, nie zastanawiając się nad tym, jak głupio wygląda, ani po co to właściwie robi, liczyło się samo patrzenie we wsteczne lusterko we własnej głowie.
.
Podsumowując, jeśli pragniecie doświadczyć „egzotycznej codzienności”, to sięgnijcie po książkę „Siedmiopiętrowa Pagoda”. Lisioł nie gwarantuje, że zawsze wszystko będzie dla Was jasne, ale na pewno doświadczycie powiewu świeżości.
Siedmiolisiołowa pagoda
Tym razem Lisioł postanowił zanurzyć się w antologii opowiadań współczesnych pisarzy chińskich. Brzmi to, jak wyzwanie wielkiego kalibru albo złotej truskawki, jednak wbrew pozorom, Lisioł pochłaniał literki jedna za drugą – zupełnie jakby były miniaturowymi buteleczkami baijiu, czyli ulubionego chińskiego alkoholu. Ciekawe...
Lisioły koreańskie
.
Może być to dla Was zaskoczeniem, ale Lisioł należy do gatunku stworzeń psotnych i ciekawskich – futrzak wie, co za szok. Tak się składa, że bycie psotnym to ciężka sprawa i trzeba stale ćwiczyć podkradanie truskawek oraz ukrywanie kostek rosołowych w główce od prysznica, aby nie wyjść z wprawy. Dlatego Lisioł postanowił odwiedzić koreańskie tokgabi i przekonać się, kto jest najsprytniejszym i najbardziej rudym szelmą w Krainie Porannego Blasku. W tym celu Lisioł wskoczył do „Baśni Koreańskich” Willama Elliota Griffisa – nie mylić z Griffithem.
.
Szybko okazało się, że tokgabi musiały skapitulować, bo nie tolerują niczego, co białe. Z końcówką lisiego ogonka wymierzonego w psotne duszki, futrzak dostał się na dwór króla tokgabi. I chociaż te psotniki lubią płatać figle, gdy kucharka usypia ze zmęczenia, może okazać się, że duszki pomogą jej w obowiązkach. Lisioł następnie przekroczył Rybi Most i stanął oko w oko z Ognistym Diablęciem, a także zapoznał się z lokalną wersją baśni o Kopciuszku – tutaj określaną przez zawistną macochę oraz jej córkę jako Prosiątko. Lisioł woli prawdziwe imię dziewczyny, Kwiat Gruszy, dlatego chętnie pomógł jej… pozbyć się niemiłej siostry pośród bagien. Wypadki się zdarzają – pisnął futrzak.
.
W tym zbiorze opowiadań każdy znajdzie coś dla siebie – od klasycznych opowieści o demonach oraz wyprawach w poszukiwaniu artefaktów, przez historie o pierwszym królu Korei, a Lisioł nawet skosztował magicznej brzoskwini. To się nazywa pełen przekrój. Szczególnie ciekawe są w tekstach wzmianki dotyczące stosunków Koreańczyków z Japończykami, bo Lisioł musi przyznać, że te dwie nacje mają za sobą wyjątkowo burzliwą historię. Bystre oko dostrzeże w „pewnym admirale” Yi Sun-sina.
.
Lektura baśni była prawdziwą przyjemnością, bo są nie tylko intryguję i bardzo lisiołkowate, ale również interesująco napisane – duża zasługa w tym tłumacza Tomasza Kupczyka. Chociaż książka oryginalnie ukazała się w 1922 roku to nie czuć bardzo jej wieku – widać, że autor był szczerze zafascynowany kulturą Korei, przez co Lisioł może tylko pisnąć polecająco!
Lisioły koreańskie
więcej Pokaż mimo to.
Może być to dla Was zaskoczeniem, ale Lisioł należy do gatunku stworzeń psotnych i ciekawskich – futrzak wie, co za szok. Tak się składa, że bycie psotnym to ciężka sprawa i trzeba stale ćwiczyć podkradanie truskawek oraz ukrywanie kostek rosołowych w główce od prysznica, aby nie wyjść z wprawy. Dlatego Lisioł postanowił odwiedzić koreańskie tokgabi i...