Chiński pisarz mieszkający w Pekinie, emerytowany policjant. Jest autorem dwóch zbiorów opowiadań oraz powieści kryminalnych. W 2010 był nominowany do listy 20 literackich gigantów przyszłości przez People’s Literature.
Zabrakło mi zaskakujących zwrotów akcji. Takiego elementu niespodzianki, który w tego typu powieściach bardzo sobie cenię.
Podczas czytania myślałem jaki sens ma zbrodnia bez powodu? O co tu tak naprawdę chodzi? Kim jest ten cwaniaczek, który kopie psy? „Tak się tym psem zająłem, że zdechł. Po moim kopniaku już nie wydobrzał i zdechł jej na rękach”.
Narrację mamy tutaj jednoosobową, w której co może wydawać się dziwne brakuje zrozumienia między czytelnikiem a bohaterem. Nie wiem dlaczego to okrucieństwo wobec zwierząt, zostało tak mocno podkreślone. Czym zawinił kot, którego chłopiec udusił i położył na kolanach staruszka? Jaki sens miała ta zbrodnia na słabej, bezbronnej dziewczynie?
No i ta próba samobójstwa poprzez powieszenie nad rzeką. Co za absurd tej zabawnej sytuacji. Całe szczęście, że książka liczy tylko 234 stron, przy większej objętości byłby problem z doczytaniem jej do końca. Tym bardziej, że po popełnieniu morderstwa niewiele się w niej dzieje. Chciałem przeczytać jakiś kryminał chiński to fakt, ale jak widać źle wybrałem. Całość opowieści w wykonaniu A Yi wygląda blado, mało ciekawie, a niepotrzebne wulgaryzmy, które są tutaj naprawdę zbędne psują przyjemność czytania. Co prawda nie ma ich za wile jednak kują w oczy. Szkoda, że autor, który ponoć był kiedyś policjantem nie ukazał mi realiów pracy chińskiej policji.
Dziwna książka. Narracja bardzo przypadła mi do gustu, jest prosta i zrozumiała, chociaż gdyby książka miała 500 stron, mogłoby się to stać nie do zniesienia
Bez puenty, bez wyrażenia sensu całego czynu. Czułem minimalny vibe "Zbrodni i kary", jednak nasz bohater jest dużo bardziej bezwzględny. Książka na raz, jeśli ktoś chce zobaczyć skrajny przypadek socjopaty to się nie zawiedzie