Najnowsze artykuły
- ArtykułyBieszczady i tropy. Niedźwiedzia? Nie – Aleksandra FredryRemigiusz Koziński2
- ArtykułyCzytamy w weekend. 26 kwietnia 2024LubimyCzytać247
- ArtykułySzpiegowskie intrygi najwyższej próby – wywiad z Robertem Michniewiczem, autorem „Doliny szpiegów”Marcin Waincetel6
- ArtykułyWyślij recenzję i wygraj egzemplarz „Ciekawscy. Jurajska draka” Michała ŁuczyńskiegoLubimyCzytać2
Popularne wyszukiwania
Polecamy
William Elliot Griffis
1
6,5/10
Pisze książki: baśnie, legendy, podania
Urodzony: 17.09.1843Zmarły: 05.02.1928
Amerykański orientalista, pastor i kongregacjonalista, autor i wykładowca. Organizator szkolnictwa w japońskiej prowincji Echizen. Autor i współautor licznych artykułów w gazetach i magazynach w Stanach Zjednoczonych. Członek m.in. Towarzystwa Azjatyckiego Japonii i Towarzystwa Azjatyckiego Korei
6,5/10średnia ocena książek autora
13 przeczytało książki autora
86 chce przeczytać książki autora
0fanów autora
Zostań fanem autoraKsiążki i czasopisma
- Wszystkie
- Książki
- Czasopisma
Najnowsze opinie o książkach autora
Baśnie koreańskie William Elliot Griffis
6,5
Tak jak „Kwaidan” był bardzo ciekawą książką prezentującą legendy i wierzenia Japończyków w demony i zabobony na przestrzeni lat, tak i „Baśnie koreańskie” są bardzo ciekawą pozycją z wieloma legendami koreańskimi. Opisują one przedziwne istoty jak np. tokgabi, ale również smoki, niebiańskich książąt i dżiny, biorące udział w przeróżnych sytuacjach, które dawni Koreańczycy uważali, że kształtowały ich lud i kraj. Znalazło się tu również kilka legend, w których udział biorą wyspiarze (Japończycy) i za każdym razem są oni przedstawiani jako zacofany lud, który ukradł sztukę i architekturę od Koreańczyków :)
Baśnie koreańskie William Elliot Griffis
6,5
Lisioły koreańskie
.
Może być to dla Was zaskoczeniem, ale Lisioł należy do gatunku stworzeń psotnych i ciekawskich – futrzak wie, co za szok. Tak się składa, że bycie psotnym to ciężka sprawa i trzeba stale ćwiczyć podkradanie truskawek oraz ukrywanie kostek rosołowych w główce od prysznica, aby nie wyjść z wprawy. Dlatego Lisioł postanowił odwiedzić koreańskie tokgabi i przekonać się, kto jest najsprytniejszym i najbardziej rudym szelmą w Krainie Porannego Blasku. W tym celu Lisioł wskoczył do „Baśni Koreańskich” Willama Elliota Griffisa – nie mylić z Griffithem.
.
Szybko okazało się, że tokgabi musiały skapitulować, bo nie tolerują niczego, co białe. Z końcówką lisiego ogonka wymierzonego w psotne duszki, futrzak dostał się na dwór króla tokgabi. I chociaż te psotniki lubią płatać figle, gdy kucharka usypia ze zmęczenia, może okazać się, że duszki pomogą jej w obowiązkach. Lisioł następnie przekroczył Rybi Most i stanął oko w oko z Ognistym Diablęciem, a także zapoznał się z lokalną wersją baśni o Kopciuszku – tutaj określaną przez zawistną macochę oraz jej córkę jako Prosiątko. Lisioł woli prawdziwe imię dziewczyny, Kwiat Gruszy, dlatego chętnie pomógł jej… pozbyć się niemiłej siostry pośród bagien. Wypadki się zdarzają – pisnął futrzak.
.
W tym zbiorze opowiadań każdy znajdzie coś dla siebie – od klasycznych opowieści o demonach oraz wyprawach w poszukiwaniu artefaktów, przez historie o pierwszym królu Korei, a Lisioł nawet skosztował magicznej brzoskwini. To się nazywa pełen przekrój. Szczególnie ciekawe są w tekstach wzmianki dotyczące stosunków Koreańczyków z Japończykami, bo Lisioł musi przyznać, że te dwie nacje mają za sobą wyjątkowo burzliwą historię. Bystre oko dostrzeże w „pewnym admirale” Yi Sun-sina.
.
Lektura baśni była prawdziwą przyjemnością, bo są nie tylko intryguję i bardzo lisiołkowate, ale również interesująco napisane – duża zasługa w tym tłumacza Tomasza Kupczyka. Chociaż książka oryginalnie ukazała się w 1922 roku to nie czuć bardzo jej wieku – widać, że autor był szczerze zafascynowany kulturą Korei, przez co Lisioł może tylko pisnąć polecająco!