-
ArtykułyAtlas chmur, ptaków i wysp odległychSylwia Stano2
-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński9
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać392
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik4
Biblioteczka
2014-05-26
2013-09-21
Stracić wszystko i podnieść się po wielu miesiącach.
Obwiązać serce szczelnie taśmą aby nie krwawiło.
Nie patrzeć nikomu w oczy,żeby nikt nie dostrzegł zastygłej w nich pustki.
Odnaleźć cel.
A kiedy będzie on w zasięgu ręki nie puszczać i nie tracić z oczu.
Uwierzyć w potwory i przełknąć cisnącą się do gardła gulę wstydu.
Zobaczyć,uwierzyć i zabić je wszystkie.
Alicja Bell - złotowłosa dziewczyna,która straciła wszystko.
Za ciężką zasłoną mroku,czai się prawdziwe zło...
Gena Showlater porzuciła bardziej bezpośrednią erotykę na rzecz subtelniejszej formy przekazu napięcia.
Alicja wyjęta wprost z "Alicji w krainy czarów"w złym świecie,gdzie zombi krzyżują swe drogi z niczego nieświadomymi ludźmi.
Klasyczne-podążaj za białym królikiem,a spotka cię coś niezwykłego.
Bo biel to niewinność,a króliczki są takie milutkie.
O nie,nie w tym wypadku!
Zamknij oczy panno Bell i nie zwracaj uwagi na śnieżnobiałą biel króliczego futerka!
Zapomnij Alicjo Bell inaczej spotkasz coś naprawdę obrzydliwego!
Grzeczne dziewczynki nigdy jednak nie słuchają,tak już mają.
A Alicja przez całe swoje życie była jak najbardziej wzorowo posłuszna.
Raz,tylko raz się wyłamała,tylko raz postawiła na swoim,i co z tego wynikło?
Śmierć,poczucie winy i prawda.
Gdyby można było cofnąć czas.
Czy na pewno chciałaby cofnąć czas?!
Odzyskać bliskich,ale stracić spojrzenie jego oczu.
Przytulić siostrę,ale nigdy nie poczuć jego ramion wokół tali.
Podziękować ojcu,ale nie czuć już nigdy jego siły i opiekuńczości.
Gdyby można było cofnąć czas,rozpacz z możliwości dokonania takiego wyboru rozrywałaby serce.
Tu i teraz w nowej rzeczywistości,zmagając się ze strachem o utratę zmysłów;z najbardziej przebojową dziewczyną przy boku;z niechęcią każdego z nietypowego gangu skierowaną wprost na nią - Alicja Bell wkracza,czy tego chce czy nie w nowy świat.
Świat,który nie pyta czy może wejść i zacząć się panoszyć.
Świat pełen wariackich rzeczy,niespodziewanych odczuć,wizji jak na zawołanie i zamętu w głowie.
Tylko dla odważnych,silnych i nie mających nic do stracenia.
Tylko dla prawdziwych wojowników.
Gena S.i jej wizja zombi...
Duchowe,bezrozumne potwory,które wiadomo czego chcą i czego pragną.
Gryźć,gryźć,gryźć!!!
Kraść ludzką życiową energię...ranić dusze...wykrwawiać ciało...zabijać...zmieniać.
Co skutecznie unieszkodliwi te duchowe koszmary noce?!
No,słucham?!
Wytężcie umysły.
Tak,wojownik w duchowej postaci.
Nie przejmujcie się jeśli nie od razu wpadło wam to do głowy,miałam tak samo.
Ech pisarze i ich pomysły.
Nie wiem jak wy,ale ja po przeczytaniu lubię rozsiąść się wygodnie we własnej głowie i próbować wyłapać pozostałości,istotne pozostałości po przebytej podróży z książką.
Czasem nie muszę się starać niczego szukać.
Czasem zwyczajnie to wszystko już tam jest czekając na mnie.
Perełki jak brzęczący rój os.
Czy ta opowieść może poszczycić się jakąkolwiek ilością tych pozostałości?!
Może.
Nie było tego dużo.
Nie było to genialne.
Nie był to szczyt możliwości,ale...
To najpierw niech będzie lojalność,walka,misja,strata i śmierć.
Lśniące emocje,takie jak ciekawość,zapatrzenie,iskrząca napięta atmosfera.
Ali i jej wybudzenie po stracie rodziny.
Szron i jego cwaniackie,milczące cierpienie,kiedy jego dziewczyna(ona powie,że była)wyciera nim parkiet szkolnej podłogi kolejnym - Prędzej piekło zamarznie niż wrócę do ciebie zdradziecka szumowino!
Owa Kitty Kat mała,o lwim sercu,zaciekłości godnej pozazdroszczenia i miażdżącej pewności ciętego języka.
I Cole - pan i władca grupy.
Fiołkowe oczy warte grzechu,warte odrzucenia przez wszystkich naokoło.
Poczciwy charakter skrywany za maską chuligana.
Są i zombi,główny powód całego zamieszania.
Jednak ich nie zaliczę do plusów,raczej do konieczności.
Bo czyż paskudna woń i rozkład to coś co można przypisać do jasnej strony mocy?
Walka dobra ze złem toczy się na waszych oczach.
Książka trochę inna,trochę zwyczajna,ciepła,nie wyzbyta wielu ciekawych emocji.
Inspirującej świeżości,zmieszana z niemiłym zapachem rozkładu.
Początek historii,która nas jeszcze zaskoczy.
Niech się dzieje co chcę,ja podążam za białym królikiem!
Dziękuję Wydawnictwu Harlequin MIRA za udostępnienie książki do recenzji.
Stracić wszystko i podnieść się po wielu miesiącach.
Obwiązać serce szczelnie taśmą aby nie krwawiło.
Nie patrzeć nikomu w oczy,żeby nikt nie dostrzegł zastygłej w nich pustki.
Odnaleźć cel.
A kiedy będzie on w zasięgu ręki nie puszczać i nie tracić z oczu.
Uwierzyć w potwory i przełknąć cisnącą się do gardła gulę wstydu.
Zobaczyć,uwierzyć i zabić je wszystkie.
Alicja Bell...
2013-11-25
"Wyobraź sobie,że cały świat staje na głowie..."
Pomyśl kim jesteś,co przeżyłeś i zdobyłeś.
Pomyśl o tym co straciłeś,i kogo straciłeś.
A teraz wyobraź sobie,że oni wrócili...
Twoi bliscy...
Rodzina.
Ukochani.
Dzieci.
Zadaj sobie pytanie - czy śmierć jest początkiem,czy końcem?
Wciśnij się w te trudne emocje po stracie kogoś,a może wcale nie musisz się starać,bo faktycznie kogoś utraciłeś bezpowrotnie.
Nie zamykaj się na ten ból.
Nie zamykaj się na cierpienie.
Dotknij go,przywołaj wspomnienia.
Powróć do momentu,kiedy oddech skradały ci te chwile bez nich,a świadomość miażdżyła cię tęsknotą za nim...za nimi...za nią...
Zaciśnij mocno powieki i nie walcz,niech zaleje cię fala wspomnień i wypełni po brzegi.
Dobre chwile,wspaniałe chwile,momenty pełen śmiechu,przepełnione radością,wzburzenie,łzy,strach,śmierć i pustka...
Zwiń się w kłębek jeśli musisz,a kiedy usłyszysz dzwonek do drzwi,idź otwórz i sprawdź kto za nimi czeka...
Stoisz na progu.
Twoje usta rozciągają się w niepewnym uśmiechu,widzę jak oddychasz z ulgą.
Nie ma cię.
A jednak tkwisz niecały metr ode mnie.
Zmarszczka między twoimi brwiami,jest taka sama jak kiedyś,zanim...umarłeś.
Zamykam oczy i po raz kolejny powtarzam w myśli - Nie ma cię!Nie ma cię!Nie ma cię!
Więc jakim cudem czuję dotyk twoje dłoni na twarzy?
To nie jest już ta sama twarz co kiedyś,ale ty nic się nie zmieniłeś.
Nie ma cię.
W takim razie czyje znajome ramiona oplatają mnie z tą samą siłą co zawsze?
Nie ma cię!
Już cię nie ma!
Więc dlaczego stoisz na progu mojego domu,zachowując się tak jakbyś nigdy nie umarł?
Nie ma cię,a jednak jesteś.
Nie da się ożywić zmarłych,nie da się przywrócić wspomnień.
Mimo tego świat w "Przywróconych"zalewa tsunami ludzi,którzy od dawna nie żyją.
Zapowiedź Apokalipsy czy druga szansa?
Jeszcze więcej chwil z tymi,których kochamy czy lawina idących za tym zamieszek i rewolucji.
Nikt,nie pokonał śmierci,nikt z ludzi.
Mimo to ośmioletni Jacob pojawia się po pięćdziesięciu latach na progu domu swoich rodziców.
Nadal chłopiec jakim go pamiętali,choć już nie on.
Jacob jest główną historią opowieści,jest tłem,drogowskazem,latarnią.
Wokół niego mnożą się inni ludzie,inne powroty.
Jacob jest dzieckiem,chłopcem...ciężko go uznać za"coś"dziwacznego,ciężko go odrzucić.
Przywróceni,ludzie,którzy powrócili.
Nikt nie wie jak,dlaczego i po co.
Mnożą się jak mrówki w mrowisku,zapychają każdą wolną przestrzeń.
Świat nie potrafi pogodzić się z napływem już nieprawdziwych ludzi.
Rząd każdego kraju boryka się z problemami,z którymi nikt tak naprawdę nie potrafi się zmierzyć.
Ludzi celebrują chwile z bliskimi,lub posyłają kulkę w głowę każdemu z nich.
Czyja jest ta planeta?
Do kogo należy?
Prawdziwi ludzie czy "oni"...
Strach,determinacja,nienawiść,obozy,godzenie się z oddychającymi znowu bliskimi.
Fenomen na skale światową i jednostki uwikłane w tą nienaturalną sytuację.
Rodzice Jacoba,już starzy ludzie mierzący się znowu z rodzicielstwem.
Fred Green i jego obsesja na punkcie tych,którzy powrócili.
Rodzina Wilsonów niegdyś brutalnie zamordowana.
Pamiętam o dziewczynie,którą rodzice zamknęli w jej dawnym pokoju,mamrocząc za ścianą,że rząd musi zabrać to "coś"z ich domu.
Nie zapomnę o niemieckich żołnierzach przywróconych temu światu,chowających się w ciasnym pokoju,kiedy tłum za zewnątrz napierał wściekle.
Wolałabym leżeć w ciemnym grobie,niż czuć się jak oni.
Mam wrażenie,że fakt pojawienia się tych co od dawna spoczywają w grobie,ma pokazać jakimi jesteśmy ludźmi i co tak naprawdę oznacza bycie człowiekiem.
Koli po oczach ich napływ...nie da się tego zatrzymać.
Plan Boży,czy szatańska sztuczka?
Jeśli oddychasz,to znaczy,iż żyjesz?
Jeżeli potrzebujesz wody i snu,to oznacza,że czujesz?
A człowieczeństwo to?
"Przywróceni"nie jest typową pozycją Wydawnictwa.
Nie spalasz się w ogniu pasji i namiętności.
Nie trawi cię miłość,bo nie jest to typowa książka o miłości.
Ale o niczym innym nie mówi.
Inaczej skomponowane uczucia,prosta tęsknota,rozpacz i strach przed tym co nieznane.
"Przywróceni"to setki pytań,które musicie zadać sobie sami.
Odpowiadajcie szczerze i po cichu.
Burzcie porządek wszechświata.
Mamcie się tym co niemożliwe.
I trwajcie w tym co wam przyjdzie do głowy.
Możecie się posłuchać serca,ale ostrzegam to będzie bolało.
"Przywróceni"książka,której nie przypiszesz genialności.
Ona zwyczajnie postawi Twój świat na głowie.
Spodziewaj się niespodziewanego i nie wyobrażaj sobie za dużo.
Dotknij dłonią miejsca gdzie bije twoje serce i pozwól mu odpowiedzieć...
A co jeśli są tu tylko przez chwilę?
Co zrobisz z tym czasem,który wam został dany.
Dziękuję Wydawnictwu Harlequin MIRA za udostępnienie książki do recenzji.
"Wyobraź sobie,że cały świat staje na głowie..."
Pomyśl kim jesteś,co przeżyłeś i zdobyłeś.
Pomyśl o tym co straciłeś,i kogo straciłeś.
A teraz wyobraź sobie,że oni wrócili...
Twoi bliscy...
Rodzina.
Ukochani.
Dzieci.
Zadaj sobie pytanie - czy śmierć jest początkiem,czy końcem?
Wciśnij się w te trudne emocje po stracie kogoś,a może wcale nie musisz się starać,bo...
2014-04-03
Oscar Balfour dał swoim ośmiu córką bardzo wiele,poza oczywistymi naukami w życiu.
Odgrodził je od realnego świata,otaczając bezpiecznym murem zbudowanym z blichtru,bogactwa i wszechobecnego zapachu pieniędzy.
Życie ma jednak swoje prawa i nie pozwala się zbyć byle czym...a na nauki nigdy nie jest za późno.
"Za żadne skarby"to książeczka z krótkimi historiami dwóch z ośmiu sióstr Balfour,napisana językiem przystępnym,prostym z małymi niedopowiedzeniami.
Lekko zabawna - a owszem i takie momenty były.
Niezmiernie irytująca wielkimi pokładami dumy męskiej jak i kobiecej.
Niezłomnie romantyczna,dla niektórych aż za nadto.
Prostoduszna w przekazie,co różnie może się podobać.
Wycinek życia dwóch dorosłych kobiet,które odcięte od nieustannie płynącego morza pieniędzy zmieniają swoje podejście,nastawienie i same siebie w dość nieoczekiwanych okolicznościach.
Jak to jest w ciągu jednej małej chwili z bogatej,rozpieszczanej panienki stać się służącą na łasce i niełasce mężczyzny,którzy upokorzył cię jak żaden inny nigdy dotąd?
Koszmarnie oburzająco,niewyobrażalnie niemożliwie i niewybaczalnie bez dwóch zdań.
Kat dzięki uknutemu spiskowi przeżywa chwile grozy na jachcie,na którym planowała wypoczywać a nie pracować po raz pierwszy w życiu.
Wszytko przez ojca i jego spóźnione techniki wychowawcze.
Wszytko przez pana i władcę tego cudownego pływającego apartamentowca Carlosa Guerrero.
Hiszpan z klasą o zimnym,głębokim spojrzeniu kogoś,na kim taka rozpustna i nieobliczalna kobieta jak Kat nie robi wrażenia.
Kat,którą aż skręca od wstrzymywanej wściekłości i nie tylko...
Od wybuchowej niechęci nie tak znowu daleko do uczuć bardzo odmiennych.
Carlos i jego misja pokazania tej bogatej pannie,że pieniądze nie lecą z nieba,a od problemów nie ucieka się tak po prostu.
Kat,która już dawno zwinęłaby ogon i czmychnęła,gdyby nie to,że wszędzie gdzie okiem sięgnąć znajduje się woda.
Uwięzieni na powierzchni jachtu,pałając wzajemną fascynacją i awersją dochodzą do wniosku,że może ten czas nie będzie taki najgorszy jak wydawało się na początku...
Trudne życiowe zakręty Kat i Carlosa uwięzione razem z nimi na jachcie,który z każdą godziną i każdym spojrzeniem wydaje się być za mały,żeby pomieścić tak wielki ogrom sprzecznych emocji.
Oby tylko nie spłonął od tego zanim nie dotrze do brzegu...
Pozory mylą - Kat jest tego najlepszym przykładem.
Bella to inna bajka.
Nie jestem typem uciekinierki od kłopotów tak jak Kat.
Bella jest totalnie lekkomyślna.
Przemawia za tym fakt,pożyczenia konia ze stajni szejka bez wcześniejszych ustaleń i pogalopowania w siną dal na pustynię.
Karą Belli jest właśnie pobyt w ośrodku do medytacji,który otoczony jest wydmami,milionami ton ziarenek pisaku.
Piach,zero kontaktu z cywilizacją,brak odżywki do włosów,i ciągłe picie herbat ziołowych popycha lekkomyślną część osobowości Belli do nierozważnych posunięć.
Gdyby nie ratunek tajemniczego mężczyzny,ona i piękny pełen arabskiej krwi koń,zostaliby przysypani paskiem w ciągu jednej nocy.
Zafik,planował spędzić tydzień w odosobnieniu na pustyni.
Jego czas na przemyślenia i odpoczynek.
Tymczasem znajduje Amire z dala od stajni niosącą na grzbiecie nieprzytomną blondynkę.
Zdawałoby się,że nie może być gorzej,a jednak...
Zafik,jego podejrzliwość i odraza co do sztuczek kobiecych kierowanych na mężczyzn.
Bella ze skłonnością do trzepotania rzęsami i zarzucania włosów na ramię w geście - zobacz jaka jestem piękna i cała dla ciebie.
Zapędy władcze szejka i pewność Belli,że żaden mężczyzna nie potrafi się jej oprzeć prowadzą oboje do niewygodnej acz przyjemnej szarpaniny.
Co z tego wyniknie poza kłopotami...jeśli chcecie przekonajcie się sami.
Pozory mylą bardzo często - pasuje również do Belli.
"Za żadne skarby" jest całkiem niezłym pomysłem i początkiem,jednak nie rozwiniętym tak jak trzeba.
Książka dobra na znużenie i wtedy kiedy brakuje wam romantycznych opowieści,które zdarzają się tylko w bajkach.
Spędzicie przyjemnie czas,albo oszalejecie od nadmiaru.
Dziękuję Wydawnictwu Harlequin MIRA za udostępnienie książki do recenzji.
Oscar Balfour dał swoim ośmiu córką bardzo wiele,poza oczywistymi naukami w życiu.
Odgrodził je od realnego świata,otaczając bezpiecznym murem zbudowanym z blichtru,bogactwa i wszechobecnego zapachu pieniędzy.
Życie ma jednak swoje prawa i nie pozwala się zbyć byle czym...a na nauki nigdy nie jest za późno.
"Za żadne skarby"to książeczka z krótkimi historiami dwóch z ośmiu...
2014-02-25
Dawno,dawno temu przy pierwszym zetknięciu z Erica Spindler zgubiłam ją wydawałoby się bezpowrotnie i na długo,teraz odnalazłam i nie pozwolę już umknąć z mojej głowy.
Zapomniałam z jaką lekkością i wdziękiem operuje piórem,tak by nie pozwolić czytelnikowi na zbyt dalekie oddalenie się od tej książki.
Zapomniałam jak to jest czuć oddech zła owiewający włosy,zimną martwą stal dotykającą rozgrzanej od adrenaliny skóry.
Zapomniała...ale to już za mną.
Twórcy słowa dzielą i wytaczają kierunek naszej sympatii lub antypatii.
Wkładają nam do głowy lojalność wobec określonych typów,jak i tworzą barierę niechęci odgradzającą nas od nieprzychylnego spoglądania na całą resztę.
Czasami zamiar pisarza/pisarki spala na panewce,bo coś w nas nie pozwala,nie chce poddać się podążaniu określonym tropem.
Wiem,sama po sobie,że w pewnym momencie,jeszcze gdzieś w mniejszej połowie książki porzuciłam bez większego żalu przyklaskiwanie małżeństwu Kate i Richarda.
Chyba dałam się omamić chorej wizji idealnej miłości,przeznaczeniu hołdowanemu przez Juliannę,bo ciągle nawiedzały mnie te same słowa - "A weź sobie tego boskiego Richarda dzieciaku,weź jak najdalej i żebym cię nigdy więcej nie widziała na oczy!"
Julianna to zagubiona dziewczyna na progu kobiecości,owoc zaniedbania wychowania na rzecz radości i uciechy z życia.
Julianna to wielka miłość pewnego tajemniczego i niebezpiecznego mężczyzny,kogoś kto w swoim tajnym kręgu znany jest pod pseudonimem "Lód".
"Lód" szlifował Juliannę od wczesnego dzieciństwa,klęcząc z uwielbieniem przed jej niewinnością i czystością.
Wielbił ją,chronił,rozpieszczał,tłamsił swym uczuciem i zagadką tego kim jest i co robi.
Z niewinnej,ślepo ufającej dziewczynki wyrosła ciekawska osóbka,która chciała porzucić swój dotychczasowy świat,by stać się w końcu kobietą.
Liczyła na to,że jej ukochany pozwoli przekroczyć jej pewien etap z uśmiechem na ustach.
Spodziewaj się niespodziewanego Julianno i uciekaj,uciekaj jak najdalej,bo dziecię,które nosisz pod sercem,zostanie w akcie twego nieposłuszeństwa wyrwane ci z łona bez żalu.
Młoda dziewczyna w ciąży,depczący jej po piętach zdradzony kochanek i para małżeńska,której do szczęścia brakuje tylko dziecka.
Opatrzność sprawia,że potrzeba posiadania przez Kate potomka kierują ją do jednej z najlepszych klinik adopcyjnych w okręgu.
Fatum sprawia,że do tej samej kliniki trafia zdesperowana i wystraszona Julianna.
Przeznaczenie mówi,że Richard jest wymarzonym i jedynym idealnym kimś dla Julianny.
Spryt i odpowiednie podejście do mężczyzn nakazują tej młodej pannie rozwagę,odpowiedni długoterminowy plan i obserwację,by dostać to czego chce i pozbyć się tego,co jej zawadza.
Kate kobieta z klasą nie wyobraża sobie życia bez Richarda,z czasem nie wyobraża sobie jak mogła wcześniej żyć bez małej,słodkiej Emmy Grace.
Richard,to typowy zadufany w sobie prawnik,wściekle zazdrosny o uwagę żony skierowaną na córkę.
Julianna staje się uosobieniem klasy Kate,tylko w młodszym i piękniejszym opakowaniu.
John znany jako "Lód" depcze po piętach każdemu z nich.
Jest jeszcze Luke,dziś znany pisarz,a niegdyś dawny przyjaciel małżeństwa Ryanów,rywal,który przegrał w staraniu się o bycie z Katie.
Machina manipulacji ruszyła pełną parą,są tacy co czują wiszące w powietrzu zagrożenie,są i tacy,którzy nieświadomi niczego łowią sobie ryby,póki pętla nie zaciska się im na szyi,dusząc i odbierając życie.
Jednak nikt się nie spodziewa,że stan zagrożenia podskoczy na skali zwykłego lęku tak szybko i tak wysoko.
Książka,która czyta się świetnie.
Książka,która znika ci przed oczami w zatrważająco szybkim tempie.
Książka,które nie skończy się tak jak skończyłoby się wiele innych.
Problemy zostają rozwiązane,a dramaty zażegnane,jednak nie tak jak przewiduje większość.
Jeśli widzisz coś więcej niż czubek własnego nosa,wyczujesz zagrożenie,i lekką,dość płaską niekonwencjonalność zakończenia.
Jeżeli posiadasz choć ciut intuicji,w porę wyłapiesz migające sygnały wysyłane przez autorkę.
Nie będziesz zaskoczony,ale miło zdumiony,wnikliwością Erici S.nad drogami ludzkiego losu.
"Stan zagrożenia" dobrze odprężająca sensacja,która przywróci ci wiarę w sprawiedliwość wyborów,przegna rujnujące myśli o przeznaczeniu,i odda to co kiedyś tak cennego porzuciłaś.
Dziękuję Wydawnictwu Harlequin MIRA za udostępnienie książki do recenzji.
Dawno,dawno temu przy pierwszym zetknięciu z Erica Spindler zgubiłam ją wydawałoby się bezpowrotnie i na długo,teraz odnalazłam i nie pozwolę już umknąć z mojej głowy.
Zapomniałam z jaką lekkością i wdziękiem operuje piórem,tak by nie pozwolić czytelnikowi na zbyt dalekie oddalenie się od tej książki.
Zapomniałam jak to jest czuć oddech zła owiewający włosy,zimną martwą...
2013-07-18
Życie uczuciowe braci Rinucci nie jest usłane różami.
Wymaga od nich poświęcenia,wyłania wielkość męskiej determinacji,jak i spokój i opanowanie z jakim muszą podchodzić do kobiet,które trzymają ich wciąż bojące serca w dłoni.
Wyboista droga pokonana,zmienia gorycz i zwątpienie w słodkawy posmak trwałych odczuć.
Na pierwszy plan zostaje rzucony Carlo i Della.
Pani producent i swobody w podejściu,uroczy,ambitny archeolog.
Della to kobieta(jak wiele z nas),która zapomniała(mimo doświadczenia z mężczyznami)jak przesadnie biorą oni wszystko do siebie.
Początek znajomości a już taki zgrzyt...
Niby niewinne kłamstwo wywołuje w męskim ego południowej krwi reakcję daleką od rozsądnej i spokojnej...
Niedowierzanie.
Błysk zawodu w oku.
Zaciskające się w wąska kreskę usta.
Oczy przybierające mroźny odcień.
Napięta postawa.
Sztywny krok i wymarsz z miejsca,w którym rezyduje kobieca manipulacja...
Reakcja nad wyrost?!
Och Della uważaj,on wrócił! Wrócił pomimo!
Obowiązki przeobrażają się w coś więcej.
On ma już plan i gotowy scenariusz.
Ona nie zamierza się poddać.
On mówi czego oczekuje i pragnie.
Ona rozbija to w drobny mak,jak kryształową wazę.
On tak łatwo się nie poddaje.
Ona przywdziewa zbroję ze swojego wieku,żeby się bronić.
Co może łamać,męskie serce bardziej,niż brak wiary?!
Co może zatrzymać zakochanego mężczyznę?!
Tylko jego kobieta.
Na sprawy beznadziejne los ma swoje sposoby!
Nie jest łatwo,przyjemnie,ale czasami musi być najpierw źle,żeby później było dobrze...
Wiecie,że we Włoszech rodziną twardą ręką rządzi kobieta?!
Matka sześciu synów,ma pełne ręce roboty,jeśli chodzi o znalezienie im odpowiednich żon.
Brat bliźniak Carlo-Ruggiero,za nic ma plany rodzicielki.
Szybkie motocykle,szeroka droga i obraz kobiety w serce,którą dawno utracił.
Zakochać się na zabój w ciągu 2 tygodni,czy to w ogóle możliwe?!
Spróbujcie przekonać Ruggiero,że nie ma szans!
O nie,ja nie chcę być w jego pobliżu,jak ktoś mu to powie!
Wiecie jak jest,fala uderzeniowa,niesie się,niesie...
Och Ruggiero,Rugierro nie można żyć ułudą dwóch tygodni!
Ile szczerości było w tamtej kobiecie,a ile kłamstwa?!
Przychodzi jednak czas,kiedy prawda wyłazi na jaw.
Współczuje posłańcowi(oni zawsze giną),współczuje misji jaką wzięła na swoje barki Polly.
Nie ma już kobiety z przeszłości,nie ma już słodkich wspomnień!
Pozostaje gorycz i mierzenie się z rzeczywistością!
Jest Polly podobna do ukochanej,a tak różna!
Jest Polly,która ma serce na dłoni,chodź strzeże go jak oka w głowie!
Jest Polly,które nie powinna pokochać kogoś,kto na pewno na nią nie spojrzy!
Twarda,konsekwentna pielęgniarka i nieposłuszny pacjent.
Idealna żona dla Włocha!
Oby tylko nasz bohater dojrzał to w porę.
Kobieta nieposłuszna.
Kobieta wolna.
Nieskrępowana.
Pragnąca miłości i swobody.
Nie cenny ptak zamknięty w złotej klatce.
Kobieta niezależna.
Niewidoma.
Oto cała Celia plus niesamowity temperament,wybuchowość i dar trafiania do celu nawet jeśli przed sobą ma się tylko ciemność.
Francesco był na jej drodze jak wielka kula ognia.
Trafił ją od razu i zawładną całkowicie.
Byłby z nich genialny związek,gdyby nie jeden mały szkopuł.
Francesco dusi swą opiekuńczością Celię.
Może i chce dobrze,ale tak trząść się nad nią?!
Cóż dziwnego jest w tym,że chodząca w ciemności chce nurkować,skakać z samolotu,żyć?!
Dla niego to aż zanadto. Skryty i opanowany traci za każdym razem,z każdym jej pomysłem część siebie.
On - nie,nie zgadzam się!
Ona - a właśnie,że tak!
Oj,ktoś tu zostanie z strzaskanym sercem.
Gdybym się miała opowiedzieć po jednej ze stronie,nie wybrałabym żadnej.
On przesadnie szaleje i chce ją ograniczać,żadna miłość nie może tłamsić.
Ona niby nie musi nikomu niczego udowadniać,a jednak cały czas to robi.
Czy prawdziwe szczęście kryje się w swobodzie,takiej nieograniczonej?!
Zobaczymy do czego dojdą te dwa uparciuchy.
Jeśli chcecie poczuć na sobie gorące słońce Włoch...
Jeśli chcecie pooddychać trochę miejscową kulturą i klimatem...
A przy okazji z kawą w dłoni,w chłodnym cieniu drzew poobserwować trudy i zmagania trzech braci na froncie uczuciowym,to zapraszam,zapraszam!
Może nie oszalejecie na punkcie tej książki(tego Wam nie mogę zagwarantować),ale pamiętajcie nie tylko szał się liczy!
Prosta,lekka satysfakcja jest jak najbardziej w cenie...
Dziękuję Wydawnictwu Harlequin MIRA za sposobność zapoznania się z tą pozycją.
Życie uczuciowe braci Rinucci nie jest usłane różami.
Wymaga od nich poświęcenia,wyłania wielkość męskiej determinacji,jak i spokój i opanowanie z jakim muszą podchodzić do kobiet,które trzymają ich wciąż bojące serca w dłoni.
Wyboista droga pokonana,zmienia gorycz i zwątpienie w słodkawy posmak trwałych odczuć.
Na pierwszy plan zostaje rzucony Carlo i Della.
Pani...
Światło rozprasza mrok...światło rozprasza mrok...światło pochłania ciemność.
Co jeśli tą ciemnością okazuje się być jedna z najdzielniejszych i najsilniejszych zabójczyń?
Co jeżeli mrok skrada się w niej niepostrzeżenie,powoli,atakując,infekując każdą jej komórkę?
Co jeśli nie będzie odwrotu?
Co jeżeli zew zabijania będzie nie do opanowania?
Co jeśli...
Cole Holland jest oddychającym "panem niezdecydowanym",dokładniej jest jak najbardziej zdecydowany na przytupnięcie myśli,że angażowanie się nie jest dla niego.
Wielki,groźny zabójca boi się odtrącenia?
Atak zombi nie przeraża go tak jak,zawód jaki mogą mu sprawić inni,odchodząc?
Powiem Wam coś o King Cole,chłopak za dużo stracił w życiu,żeby pozwolić sobie na kolejne ryzyko.
Kto nie ufa,ten nie ma - ta lekcja,przyjdzie jednak dla niego trochę za późno.
Prawda - od ostatnich wydarzeń tego Ali trzyma się kurczowo.
Zmiany - osaczają ją na każdym kroku.
Panika,och panika wyzwala to co najgorsze.
Kiedyś były tylko cztery ściany domu,ukochana siostra i rodzice.
Następnie wszystko utonęło w morzu krwi.
Pozostała pustka,niejaśność i nowe iskierki rodzącej się przyjaźni.
Po całkowitym odkryciu kart,przyszło zrozumienie i pełna akceptacja.
Zombi żyją wokół nas.
Łaknął naszej duchowej energii,zabijając ją,zabijają nasze ciało.
Pod osłoną nocy kryją się nie tylko potwory,ale również ich prześladowcy.
Wydawałoby się,że teraz będzie prościej,łatwiej,spokojniej.
Kiedy nie jesteśmy osamotnieni,jesteśmy silniejsi.
Jednakże jedna wizja z niewłaściwym chłopakiem podkopuje niby mocny związek Ali i Cole'a.
Od tego momentu pasmo nieporozumień,gniewnych min,zasznurowanych ust,ciągłych bolesnych uników narasta i narasta.
Pojawia się Justin,niby odmieniony.
Kat i jej skrywana choroba,czai się na obrzeżach umysłu.
Reeve,niczego nieświadoma Reeve i niewdzięczna rola jaką jej przyjdzie odegrać.
Pojawia się jeszcze ktoś,kto rośnie w siłę,kto pragnie rządzić,kto łaknie.
Nie ma zamiaru się poddać i odpuścić...widoczna tylko w odbiciu lustra.
Tik-tak już czas!
Tik-tak nadchodzę!
Prawda zmienia całą rzeczywistość raz na zawsze,nie ma w niej miejsca na półśrodki.
Ostatecznym wyjściem jest śmierć jednej strony,bo w jednym ciele nie mogą współistnieć dwa odmienne byty.
Zanim jednak ktokolwiek,cokolwiek zrobi,trud,pot,rozczarowania,krew i łzy,będą się lały strumieniami.
Zombi wychodzą nocą...gorzej jeśli skrywają się wewnątrz nas.
"Alicja i lustro zombi"jest kolejnym masowym przykładem tego,że druga część bywa znacznie gorsza niż jej poprzedniczka,przynajmniej istnieje duże prawdopodobieństwo takiej reakcji.
No cóż,chyba wiecie do czego zmierzam?
Za bardzo chaotyczna,za dużo ciągłych nieprzerwanych utrat przytomności naszej Ali,za dużo niepotrzebnego,za mało dobrze skonstruowanych emocji.
Nie zaprze ci tchu z wrażenie.
Nie poczujesz dreszczy.
Nie będziesz pędził na złamanie karku,dalej,dalej,szybciej...
Ta cześć pokaże ci inną stronę,innych rozterek.
Będzie strachem aby nikogo nie skrzywdzić.
Trwogą,dlaczego to przytrafia się właśnie mojej osobie.
I nadzieją,wielką nadzieją,że istnieje ratunek,istnieje wyjście i Cole,że tak naprawdę Cole jest kimś ostatecznym,kimś na zawsze.
Pomimo tego,że nie blednę z wrażenia bo brak mi powietrza,czekam z niecierpliwością na to co przyniesie los dla Ali i całego jej zespołu.
Anima nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.
Zombi kiedyś bezrozumne,dziś jakby inne.
I ta głęboka ufność,że dopóki trzymają się razem jest więcej niż pewne,że przeciwnik zostanie spopielony i poniesiony przez wiatr.
Biały królik ma tylko z wyglądu łagodne oblicze.
Dziękuję Wydawnictwu Harlequin MIRA za udostępnienie książki do recenzji.
Światło rozprasza mrok...światło rozprasza mrok...światło pochłania ciemność.
więcej Pokaż mimo toCo jeśli tą ciemnością okazuje się być jedna z najdzielniejszych i najsilniejszych zabójczyń?
Co jeżeli mrok skrada się w niej niepostrzeżenie,powoli,atakując,infekując każdą jej komórkę?
Co jeśli nie będzie odwrotu?
Co jeżeli zew zabijania będzie nie do opanowania?
Co jeśli...
Cole Holland jest...