-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać311
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński19
-
Artykuły„(Nie) mówmy o seksie” – Storytel i SEXEDPL w intymnych rozmowach bez tabuBarbaraDorosz2
-
ArtykułySztuczna inteligencja już opanowuje branżę księgarską. Najwięksi wydawcy świata korzystają z AIKonrad Wrzesiński15
Biblioteczka
2024-04-06
2024-04-12
Główna bohaterka to zielonooki rudzielec, bardzo kreatywnie...
Sama historia potrzebowała się trochę rozkręcić zanim mnie zaciekawiła, ale nie na tyle bym szukała sobie roboty żeby tylko słuchać dalej.
Cassidy jest dla mnie zbyt dziecinna, co mi się momentami gryzło z całością.
Kolejną część pewnie posłucham, ale cieszę się, że jej nie kupowałam jako fizycznej książki.
Główna bohaterka to zielonooki rudzielec, bardzo kreatywnie...
Sama historia potrzebowała się trochę rozkręcić zanim mnie zaciekawiła, ale nie na tyle bym szukała sobie roboty żeby tylko słuchać dalej.
Cassidy jest dla mnie zbyt dziecinna, co mi się momentami gryzło z całością.
Kolejną część pewnie posłucham, ale cieszę się, że jej nie kupowałam jako fizycznej książki.
2024-01-05
2024-01-27
„Dom sióstr marnotrawnych” to trzecia książka, którą przeczytałam w ramach wyzwania 12 znajomych – 12 książek. Sama bym po nią nie sięgnęła, bo choć ją wcześniej widziałam to, niestety, nijak do mnie nie przemawiała.
Trzy siostry, Grey, Vivi i Iris, w dzieciństwie zniknęły na miesiąc. Gry wróciły nie pamiętały co się z nimi działo. Lata później Grey ponownie znika w niewyjaśnionych okolicznościach. Młodsze siostry podążają za pozostawionymi przez nią wskazówkami. By znaleźć siostrę będą musiały zagłębić się w swoją przeszłość.
Powieść jest napisana z punktu widzenia Iris, najmłodszej i najnormalniejszej z sióstr, przez co mam wrażenie, że całość za bardzo wyszła normalna. Nie czułam nastroju tajemnicy jaki autorka próbowała wprowadzić nie wyjaśniając od razu, że w dzieciństwie zniknęły. Myślę, że rozpoczęcie historii od jakiegoś wycinka z gazety lub notatki policyjnej o zniknięciu, w tajemiczych okolicznościach, trzech sióstr lepiej by narzuciło ton całości. Choć nie zdradza nam tego od razu autorka, robi to blurb, przez co odwleczenie w czasie w książce mija się z celem.
Początek „Domu sióstr marnotrawnych” jest trochę nudny i niejasny, ale w końcu się rozkręca. Pojawia się jakaś akcja i fabuła nabiera tempa. Rozwiązanie tajemnicy jednak mnie nie porwało. Los sióstr Hollow choć smutny – nie złapał mnie za serce, czegoś mi brakło.
Mam strasznie mieszane uczucia do tej powieści. Nie czytało mi się jej źle, ale też mnie nie zachwyciła. Dla mnie jest taka nijaka i mogłam w tym czasie przeczytać coś lepszego.
Moja ocena 5/10
„Dom sióstr marnotrawnych” to trzecia książka, którą przeczytałam w ramach wyzwania 12 znajomych – 12 książek. Sama bym po nią nie sięgnęła, bo choć ją wcześniej widziałam to, niestety, nijak do mnie nie przemawiała.
Trzy siostry, Grey, Vivi i Iris, w dzieciństwie zniknęły na miesiąc. Gry wróciły nie pamiętały co się z nimi działo. Lata później Grey ponownie znika w...
2024-01-21
Cas Lowood widzi umarłych. Uzbrojony w tajemnicze athame swojego ojca podróżuje z matką czarownicą po kraju i wysyła duchy na wieczny spoczynek. Tym razem jedzie rozprawić się ze zjawą znaną jako Anna we Krwi, która zabija każdego kto przekroczy próg jej domu.
Zanim przejdziemy do Anny, powieść zaczyna się od innej przygody Casa, od innego polowania. I każdy kto oglądał „Supernatural” natychmiast poczuje się jakby siedział z Deanem w samochodzie. Aż byłam w szoku jak intensywnie odczułam klimat serialu w pierwszych paru stronach. Po takim wstępie do dalszej lektury nie trzeba było mnie więcej zachęcać.
Czy później było lepiej? Nie…
Moment poznania Anny był Wow! To jest ten klimat, którego oczekiwałam. Tylko, że niestety się nie utrzymał. Ten makabryczny aspekt Anny jest świetny – jej aktualne „życie” i jej śmierć, ale poza tym dziewczyna jest nudna. Wątek romantyczny całkowicie popsuł mi zabawę. Nie tyle, przez fakt, że był, co przez to, że był dla mnie za słodki, aż mdły. Chciałam horroru dla nastolatków, a dostałam mierny romans pranormalny, trochę lipa. Zaskoczył mnie wątek śmierci ojca Casa. Przez to jak był wspominany spodziewałam się, że jest on motywem przewodnim drugiego tomu, a zaskakująco namieszał już w tym. Co niestety też mi się nie podobało…
Jestem rozczarowana „Anną we krwi”. Jako całość nie sprostała moim oczekiwaniom, choć fragmenty miała świetne. Nie czułam chęci do kontynuowania po pierwszych nudniejszych częściach, przez co czytałam ją dłużej niż sugerowała by objętość książki. Zanim zaczęłam, zastanawiałam się nad zakupem obu tomów w języku angielskim, bo drugi w Polsce nie był wydany, i cieszę się, że tego nie zrobiłam. Nie jestem zainteresowana dalszymi losami Casa i Anny.
Cas Lowood widzi umarłych. Uzbrojony w tajemnicze athame swojego ojca podróżuje z matką czarownicą po kraju i wysyła duchy na wieczny spoczynek. Tym razem jedzie rozprawić się ze zjawą znaną jako Anna we Krwi, która zabija każdego kto przekroczy próg jej domu.
Zanim przejdziemy do Anny, powieść zaczyna się od innej przygody Casa, od innego polowania. I każdy kto oglądał...
Dziś o kolejnej książce z poleconych mi w ramach akcji 12 znajomych – 12 książek.
Dla mnie była to męcząca lektura i zamierzam się czepiać. Jeśli nie macie na to ochoty, tu skończcie czytać. Uprzedzam, też że pojawiają się spoilery.
Zacznijmy od treści. „Światła ślepego miasta” prezentują mój „ulubiony” typ nastolatek – jedna tylko by imprezowała, a druga nie ma własnego mózgu i dzieli go z tą pierwszą. Serio, co jest lepszego niż wpakowanie się w kłopoty przez kogoś innego, bo nie umiało się powiedzieć nie? Na tym etapie, czyli już na samym początku, miałam dość. Tylko moje czytelnicze skrzywienia pozwoliły mi ją przeczytać w całości.
Nastolatki odhaczone, to teraz wampiry. Pomysł na społeczność nawet spoko, ale stanowi tło i raczej nie błyszczy. Wampiry, których dostajemy najwięcej, niestety ciężko strawić. Jeden porywczy, drugi mrukliwy i nieszczęśliwy i ona – jakby już gorzej być nie mogło, wampiryzm tylko wyciągnął z imprezowiczki najgorsze cechy. I te tragiczne wątki miłosne. Ten ją, a raczej inną co go zostawiła ale są podobne, ona tego drugiego, a drugi jeszcze kogoś innego. Nie cierpię takiej telenoweli.
Jeśli chodzi o postacie, to najjaśniejszym punktem jest tam Gabi i jej wątek. Chyba jedyna część jaka mnie faktycznie interesowała i jedyna bohaterką z całej bandy, której można kibicować.
Odniosę się jeszcze do dwóch innych wątków. Walki na arenie – nastolatki bez umiejętności bicia się rzucone na arenę ku uciesze wampirów – no ubaw po pachy… A najgorsze jest to, że to byłby niezły motyw gdyby był bardziej przemyślany i gdyby było ich więcej, do tego jakoś urozmaicone. Ostatnia rzecz podsumuję emotką – atak wieśniaków – 🤣🤣🤣
Czytając miałam wrażenie, że jest to jakaś polska wersja Pamiętników Wampirów i to w dodatku wersja bieda.
Ostatnie o czym chciałam napisać to jakość książki. Nie wiem czy to tylko mój egzemplarz, czy wszystkie, ale przeciągnięcie palcem po nieparzystych stronach rozmazuje tusz jak kredę na tablicy. Wydawnictwo Nie Powiem stanęło na wysokości zadania i jako rekompensatę zapronowało mi dowolną książkę ze swojej oferty lub Wydawnictwa HM.
Moja ocena 3/10
Dziś o kolejnej książce z poleconych mi w ramach akcji 12 znajomych – 12 książek.
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toDla mnie była to męcząca lektura i zamierzam się czepiać. Jeśli nie macie na to ochoty, tu skończcie czytać. Uprzedzam, też że pojawiają się spoilery.
Zacznijmy od treści. „Światła ślepego miasta” prezentują mój „ulubiony” typ nastolatek – jedna tylko by imprezowała, a druga nie ma własnego...