czytacz

Profil użytkownika: czytacz

Nie podano miasta Nie podano
Status Bibliotekarz
Aktywność 21 tygodni temu
6
Przeczytanych
książek
6
Książek
w biblioteczce
6
Opinii
271
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Bardzo ciekawa książka! Rynek wydawniczy jest codziennie zalewany kolejnymi "świetnymi, wciągającymi, zaskakującymi, już prawie nominowanymi do Nike" bestsellerami, a "Uśmiech" jest NAPRAWDĘ INNĄ I CIEKAWĄ propozycją lektury.

Książka opisuje refleksje obieżyświata na temat kultury uśmiechu w na całym świecie. W jego refleksjach przeglądamy się jak w lustrze. Nie jest to jednak nudny monolog. Narrator czasami ujawnia się w w pierwszej osobie, kiedy to opowiada o swoich podróżach. Czasami kryje się pod postacią manekinów, osła rozmawiającego z Bogiem, a czasami malarza-portrecisty, który kategoryzuje nas jako Los Kretynos, Los Palomas i tak dalej...

Można tu znaleźć wiele odniesień do literatury pięknej (chociażby "Skrzypek na dachu"), ale nie sugerujmy się nimi. To, że one występują, świadczy jedynie o oczytaniu pisarza. "Uśmiech" nie pretenduje to miana kolejnej wyimaginowanej powieści z kluczem, z taką lubością kochanych przez krytyków-strukturalistów wszelkiej maści.

"Uśmiech" służy do pośmiania się. Do wywołania uśmiechu. A są takie momenty, są! Nie da się jednak wkleić tu 2-3 cyatów, żeby to zobrazować. Ten humor jest rozleglejszy, subtelniejszy.

Po prostu - trzeba przeczytać.

Bardzo ciekawa książka! Rynek wydawniczy jest codziennie zalewany kolejnymi "świetnymi, wciągającymi, zaskakującymi, już prawie nominowanymi do Nike" bestsellerami, a "Uśmiech" jest NAPRAWDĘ INNĄ I CIEKAWĄ propozycją lektury.

Książka opisuje refleksje obieżyświata na temat kultury uśmiechu w na całym świecie. W jego refleksjach przeglądamy się jak w lustrze. Nie jest to...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Zawartość obiecuje więcej, polski czytelnik chyba także spodziewa się czegoś innego, gdyż takich książek jest wiele. Szkoda - to zmarnowany potencjał.

Jest to kolejna pozycja, w której, zamiast do Pana Boga, dziennikarka zwraca się do księdza ze złotą listą życzeń/zażaleń, a ksiądz - jako certyfikowany przedstawiciel królestwa niebios - odpowiada, radzi, tłumaczy: jak żyć. "Bóg nie jest automatem do kawy..." powiela ten schemat, z lepszym, gorszym skutkiem. Za prawdę powiadam Wam - szkoda.

Mnie (a może Czechów też) bardziej by interesowała jakaś socjologiczna diagnoza: dlaczego dzisiaj kościoły naszych południowych sąsiadów stoją puste? w jakiej kondycji psychicznej pozostaje ogół społeczeństwa, jak sobie radzi? no i - jaką rolę ma do wypełnienia katolicki ksiądz w tak zlaicyzowanym kraju?

Ksiądz Czendlik, umówmy się, mało znany w Polsce, a jeśli to tylko z kontrowersyjnych happeningów obluzganych przez konserwatywną i religijną część prasy, dla rodaków znad Wisły raczej nie stanowi autorytetu wiary. Oczywiście jako wypowiedź księdza, przyjmuję za dobrą monetę co prawi, jednak jest to mało przekonujące, gdyż swoją postawą - tyle co można o nim przeczytać w internecie, nie śledzę prasy katolickiej, czeskiej tym bardziej, nie jest osobą o właściwościach porywania ludzkich serc i sumień. W wywiadzie próbowano dodać "kątrąwersyjnych" wątków dotyczących umiłowania duchownego do eleganckiego ubioru, używania drogich perfum, oglądania się za kobietami. No cóż... Ani to mu nie dodaje, ani nie odejmuje, jeśli odejmiemy drzemiący w nas stosunek anty-/klerykarny do sprawy, to właściwie co w tym dziwnego? Instynktów nie można się wyzbyć.

Być może Czesi nie są ciekawi powyższych, ja nie jestem ciekawy tego co zaproponował Zbigniew Czendlik w rozmowie. Bo takich książek w Polsce wydaje się kilkanaście. Tygodniowo.

Nabrałem się trochę na rekomendacje Mariusza Szczygła do okładce. Zapomniałem, że przecież sam sobie wydał tą książkę. Wiary - w Kościół i w wydawców - nie przybędzie Wam po tej zachęcie. Zapewniam.

Eeeeee tam.

Zawartość obiecuje więcej, polski czytelnik chyba także spodziewa się czegoś innego, gdyż takich książek jest wiele. Szkoda - to zmarnowany potencjał.

Jest to kolejna pozycja, w której, zamiast do Pana Boga, dziennikarka zwraca się do księdza ze złotą listą życzeń/zażaleń, a ksiądz - jako certyfikowany przedstawiciel królestwa niebios - odpowiada, radzi, tłumaczy: jak żyć....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść niepokonanym".
I Świetlicki zszedł. W ostatniej chwili, o mało nie wyrżnął o bruk.

Jest to przede wszystkim książka o przyjaźni i jej pięknym trwaniu, nawet po śmierci przyjaciela.
Pod płaszczykiem kryminału główny bohater próbuje rozłożyć na czynniki pierwsze tą - najważniejszą po miłości (chyba?) - więzi z drugim człowiekiem. Mistrz, główny bohater ostatniej części trylogii liczbowej Świetlickiego, wędruje śladami swojego przyjaciela Doktora, rekonstruując przebieg wydarzeń napotyka ludzi, który go znali. Próbuje przywrócić go do życia, jest głodny opowieści o nim; swoim postępowaniem zaświadcza, że - choć czuje się straconym dla świata - wciąż ma cel, żeby żyć. Musi wyjaśnić zagadkę śmierci przyjaciela.

Dobrze, że Świetlicki nie napisał kolejnej części z Mistrzem w roli głównej, bo wydaje się, że formuła powieści się wyczerpała. Ostatnia część nie przynosi wiele nowego. Owszem, dywagacje na temat dobra i zła, przechylanie się szali na jedną i drugą stronę, przybierają tu na sile, jednak kartkując kolejne strony - choć fizycznie przesuwamy się ku końcowej części okładki - stoimy w miejscu, wskaźnik frajdy z czytania nie tylko nie idzie w górę, ale zaczyna powoli szybować w dół.

A skoro tak, skoro trochę się ciągnie, warto zagłębić się w rozszyfrowanie symboliki tytułowej jedenastki. 11 kilometrów od Krakowa, 11 rozdziałów, ostatni SMS od Doktora przychodzi o 23:11, czyli 11:11. I jeszcze kilka takich drobiazgów. Polecam zwrócić na nie uwagę już od początku lektury.

Świetlicki szkicuje wieś Mistrzejowice podług pióra Michała Choromańskiego, którego jak przyznawał nieraz, jest wielbicielem (inspirował się książką "W rzecz wstąpić", ale też chyba "Zazdrością i medycyną"). Niestety, autor ma pewne problemy. Niedowidzi. Brakuje mu wyobraźni niezbędnej do szkicowania przestrzeni, miejscowi poruszają się tylko w wąskich szczelinach knajp, sceny zbiorowe są sztuczne. Próby oddania szerszej perspektywy są mają marginalne znaczenie i objętość w kontekście całej książki. Odbiór scenerii można porównać do przypadłości zeza rozbieżnego lub niedokończonego rysunku. Czytając coś widzimy, ale między poszczególnymi bohaterami pojawia się pusta plama, jakaś mgła, jakby postaci wrzucono w nie do końca umeblowane pokoje. Chyba Świetlicki wiedział, że nie jest to jego mocna strona i świadomie wycofał się w bezpieczną sobie, bliską perspektywę małej sceny i dwoma, trzema bohaterami. A gdyby oprócz Choromańskiego poczytał też Dołęgę-Mostowicza albo chociaż pooglądał "Znachora" w telewizji (w każde Wszystkich Świętych) jak szlachcic jeździł motorkiem po wsi i do sklepu z pasmanterią, to i rezultaty byłyby lepsze.

Ironia ustępuje miejsca traktatowi o moralności, choć i ona kryje się w przewrotnie w stworzeniu postaci Moaralesa - jego nazwa, choć śmieszna i całkowicie "świetlicka" - jest nie tylko przewrotna, ale kryje w sobie drugie, mroczniejsze dno. Uważam, że to najciekawsza postać jaka pojawia się na kartach tej powieści.

Trochę zmęczyłem te 180 stron. Nie mniej, warto przeczytać.

PS. Nagroda Literacka Gdynia 2009: Tak to jest z nagrodami.
Zawsze spóźniają się i nagradzają nie to co jest najlepsze, bo już koteria wybrała i umówiła się na coś innego. Świetlicki powinien ją dostać, ale za "Dwanaście", no ale, czy Masłowska została Nike za "Wojnę polsko-ruską..."? Nie. Za średniego "Pawia królowej".
Nie mniej, dobrze, że tu jury zdążyło, bo następnej powieści pan EŚ nie napisał.

"Trzeba wiedzieć kiedy ze sceny zejść niepokonanym".
I Świetlicki zszedł. W ostatniej chwili, o mało nie wyrżnął o bruk.

Jest to przede wszystkim książka o przyjaźni i jej pięknym trwaniu, nawet po śmierci przyjaciela.
Pod płaszczykiem kryminału główny bohater próbuje rozłożyć na czynniki pierwsze tą - najważniejszą po miłości (chyba?) - więzi z drugim człowiekiem....

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika czytacz

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


ulubieni autorzy [1]

Kazimierz Grochmalski
Ocena książek:
7,4 / 10
4 książki
0 cykli
Pisze książki z:
11 fanów

Ulubione

Kazimierz Grochmalski Uśmiech Zobacz więcej
Kazimierz Grochmalski Uśmiech Zobacz więcej
Kazimierz Grochmalski Uśmiech Zobacz więcej
Kazimierz Grochmalski Uśmiech Zobacz więcej

Dodane przez użytkownika

Kazimierz Grochmalski Uśmiech Zobacz więcej
Kazimierz Grochmalski Uśmiech Zobacz więcej
Kazimierz Grochmalski Uśmiech Zobacz więcej
Kazimierz Grochmalski Uśmiech Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
6
książek
Średnio w roku
przeczytane
1
książka
Opinie były
pomocne
271
razy
W sumie
wystawione
6
ocen ze średnią 8,2

Spędzone
na czytaniu
19
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
0
minut
W sumie
dodane
4
W sumie
dodane
1
książek [+ Dodaj]