rozwiń zwiń
Wiśnia

Profil użytkownika: Wiśnia

Szczecin Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 1 tydzień temu
75
Przeczytanych
książek
82
Książek
w biblioteczce
16
Opinii
69
Polubień
opinii
Szczecin Kobieta
Dodane| Nie dodano
Ta użytkowniczka nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Premierę miała najnowsza powieść Marka Stelara. Ale nie, nie jest to kolejna część z Heinrichem Voglem, choć na nią też czekam z niecierpliwością. Autor zrobił sobie przerywnik w postaci komedii kryminalnej, choć ja nazwałabym ją raczej komedią sensacyjno-kryminalną. Cóż tam się dzieje…Każdego nowego „Stelara” biorę w ciemno, i w tym przypadku się nie zawiodłam!

W „Kameleonie” poznajemy Mikołaja Borzyma, złodzieja – prawdziwego specjalistę w swoim fachu, który zamiłowanie do tego zawodu przejął od rodziców. Wraz ze swoją wspólniczką, Oleną, oficjalnie zajmują się sprzątaniem domów u tych najbardziej majętnych obywateli, z tym, że po tym ich sprzątaniu dziwnym trafem znikają też te najcenniejsze skarby, a co ważniejsze, dzięki zdolnościom Borzyma gospodarze albo dowiadują się o tym fakcie bardzo późno, albo nigdy!

Ale jeśli myślicie, że będzie to opowieść jedynie o wyrafinowanych kradzieżach, to jesteście w błędzie! Marek Stelar przygotował dla czytelników szaloną jazdę bez trzymanki! Mamy tu chińską mafię, rosyjskich szpiegów i ABW. Są pościgi, ucieczki…A wszystko kręci się wokół tajemniczej i rewolucyjnej technologii, którą wiele osób chciałoby dostać w swoje ręce. Dzieje się i to jak!

Sam początek wciąga! Autor miał świetny pomysł na fabułę – taki świeży i niewyeksploatowany. Całość, jak to zwykle u Stelara bywa, napisana jest świetnym językiem, okraszona inteligentnym, czasem ciętym humorem, który uwielbiam w takim właśnie wykonaniu. Oprócz tego, że Autor bawi nas tą powieścią, zamieszcza w niej również ważne sprawy: wojnę w Ukrainie, wplata też trochę historii. Ale wszystko to robi tak nienachlanie, miedzy wierszami.

Już samo wprowadzenie, czyli Mikołaj Borzym w więzieniu, to bardzo dobry początek. Wciąga, bo czytelnik koniecznie chce się dowiedzieć, dlaczego on tam siedzi, jak wpadł i co z tą jego rodziną z tradycjami w wiadomym fachu.

Bardzo dobrym zabiegiem według mnie było prowadzenie narracji w pierwszej osobie, co z góry dało inną perspektywę czytelnikowi niżeli narracja trzecioosobowa. Pozwala lepiej poznać bohatera, wczuć się w jego sytuację. I z drugiej strony – Autor wtedy dokładniej kontroluje co i kiedy odsłania przed czytelnikami.

Akcja jest poplątana, zagmatwana i pełna nieoczekiwanych zwrotów jak w dobrym filmie sensacyjnym! W życiu bym nie przypuszczała po przeczytaniu prologu, że w trakcie powieści będą się tam działy takie rzeczy! Niewątpliwie wyobraźnia Marka Stelara to prawdziwy, niczym nieograniczony, skarbiec pomysłów. Tutaj znów powrócę do poczucia humoru Autora. W „Kameleonie”, tak jak i we wcześniejszych komediach ze Szwagrem w roli głównej, też wybuchałam śmiechem. Są sceny, które dosłownie rozkładały mnie na łopatki: choćby rozmowa z Chińczykiem, poznanie Borzyma i Rambo, albo sama postać Myszowatego. Jak przeczytacie – będziecie wiedzieli o co mi chodzi. Nie zdradzę nic więcej! Lubię takie smaczne poczucie humoru na poziomie.

Mikołaj Borzym, czyli główny bohater zaskarbił sobie moją sympatię. To inteligentny, sprytny i uzdolniony mężczyzna, mający przy tym olbrzymie serce dla zwierząt. Muszę przyznać, że z każdą stroną zyskiwał w moich oczach. Lubię bohaterów niejednoznacznych, a Stelar potrafi takich tworzyć doskonale. (O Kurze z „Wybranej” pamiętam nadal). Z jednej strony wiemy, ze działa nie do końca zgodnie z prawem i moralnością…Ale…No właśnie, ma przy tym zasady, którymi się kieruje, których przestrzega. Taka skrajność: jest dobry i zły jednocześnie. Ale jak go nie lubić? No jak?

Podsumowując: lektura „Kameleona” dała mi rozrywkę, śmiech oraz chwilę zapomnienia i luzu. Coś czego potrzebowałam. Marek Stelar na spotkaniu autorskim nie raz wspominał, że pisanie komedii kryminalnych jest dla niego odskocznią od mrocznego kryminału. I ja jako czytelnik również potrzebuję co jakiś czas zmiany, złapania oddechu w nieco lżejszej formie. To był bardzo mile spędzony czas z „Kameleonem”. Tak mnie naszła myśl, że niezwykle miło byłoby zobaczyć „Kameleona” na dużym ekranie. To by było coś!

Markowi Stelarowi gratuluję kolejnej, świetnej powieści! I prośba, by koniecznie robił sobie takie przerywniki w postaci komedii, bo wychodzą mu doskonale! A ja tymczasem czekam z niecierpliwością na to, co słychać u Heinricha Vogla…

Premierę miała najnowsza powieść Marka Stelara. Ale nie, nie jest to kolejna część z Heinrichem Voglem, choć na nią też czekam z niecierpliwością. Autor zrobił sobie przerywnik w postaci komedii kryminalnej, choć ja nazwałabym ją raczej komedią sensacyjno-kryminalną. Cóż tam się dzieje…Każdego nowego „Stelara” biorę w ciemno, i w tym przypadku się nie zawiodłam!

W...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Grzegorz Brudnik debiutował w roku 2018 tytułami: „Mayday” oraz „Fracht”, czyli serią o Aleksandrze Gallu i śledczych badających katastrofy komunikacyjne. Wielbiciele powieści pióra Autora musieli trochę poczekać na jego nową powieść, ale myślę, że warto było. Grzegorz Brudnik powrócił bowiem miejskim kryminałem noir - „Szafarz” - czym rozpoczął też nowy cykl powieściowy.

Mamy tutaj konurbację śląską zimową porą, i to właśnie na jej terenie rozgrywa się akcja wspomnianego „Szafarza”. A dzieje się na kartach powieści, i to jak! Na terenie Śląska grasuje zabójca, który od kilku lat niezmiennie prezentuje swoje chore dokonania w Sylwestrową Noc. W składzie grupy powołanej do sprawy nieuchwytnego seryjnego pojawia się w końcu Rafał Lichy, policjant z problemami, który dzięki temu powraca z ulicy do świata żywych, by pomóc w rozwiązaniu zagadki, z którą nikt do tej pory nie dawał sobie rady. Czy mu się uda, jak będzie wyglądała współpraca między policjantami i jakim bohaterem okaże się Lichy? Na te pytania otrzymacie odpowiedzi po lekturze „Szafarza”.

Kiedy docierały do mnie zapowiedzi najnowszej powieści Grzegorza Brudnika, nie byłam przekonana, czy ta lektura będzie odpowiednia dla mnie – czy nie za mocna i brutalna. Ale zachęcona niezwykle pozytywnymi opiniami, postanowiłam zaryzykować, i nie żałuję tego kroku. Książka okazała się być wciągająca i nieodkładana, i tylko dlatego, że objętościowo jest naprawdę sporych rozmiarów, nie przeczytałam jej na jeden „raz”.

Pierwsze co mnie „kupiło” w tej powieści, to styl i język, w jakim tworzy Grzegorz Brudnik. Jest tak obrazowy, że rzeczywistość przedstawiana przez niego wydaje się być niemal odczuwalna. Czytając widziałam te brudne, szare ulice, czułam duszący zapach unoszący się w klatkach schodowych, a przy tym odczuwałam tę gęstą atmosferę mroku i niepokoju. Autor świetnie wykreował rzeczywistość, tak, że czytelnik autentycznie przenosi się w miejsca opisywane przez niego.

Sama fabuła i zagadka kryminalna są przeprowadzone zawile i na pewno będą zaskoczeniem w samym finale dla czytelnika. Takiego motywu w życiu bym się nie domyśliła! Pomysłowe i nietypowe.

Druga rzecz, która przyciąga, to bohaterowie, a szczególnie ten główny, czyli Rafał Lichy. Są to ludzie z problemami, z trudną przeszłością, ogólnie rzecz ujmując – mający mniej lub bardziej ciężkie charaktery. Choć gdyby się tak zastanowić, to tak naprawdę mogą odzwierciedlać każdego z nas. Tutaj Autor po prostu odarł ich z tych intymnych tajemnic, z tego, co chcieli ukryć. My, czyli prawdziwi ludzie, żyjący w realnym świecie możemy wiele ukrywać na co dzień.
Pisarz wykreował bardzo intrygującego bohatera w osobie Lichego. Z jednej strony jest prawie na dnie, nie ma nic, ale z drugiej kto po lekturze „Szafarza” nie będzie go darzył sympatią? Ja od razu polubiłam Lichego. Współczułam mu, czasem chciałam nim wstrząsnąć, że robi kolejną głupotę, że pcha się tam, gdzie nie powinien. Ale potem na mej twarzy pojawiał się lekki uśmiech – bo ludzi z zasadami cenię bardzo, bohaterów powieści także. Nawet jeśli nie są jednoznacznie dobrzy lub źli. W kontrze do Lichego mamy Cyrę, który tez został odpowiednio pisarsko stworzony, tak by wzbudzić w czytelniku zgoła inne uczucia niżeli sympatia. Takie czarne charaktery też są potrzebne w powieści. Bez nich byłoby nudno, nijako.

W niektórych recenzjach pojawił się zarzut wobec Autora, że w powieści umieścił za dużo scen seksu, które tak naprawdę są niepotrzebnym wypełnieniem. Cóż, ja część z nich odebrałam inaczej. Owszem niektóre są na pewno elementem uatrakcyjniającym fabułę, przerywnikiem we właściwej akcji, ale ta druga część podkreśla i uwypukla według mnie temat samotności, który przewija się w powieści. Tak naprawdę te wszystkie osoby pragną jednego – by mieć kogoś bliskiego, i czują się samotne z różnych względów. Mnie sceny erotyczne nie raziły – ani ich ilość, ani tym bardziej ich literackie przedstawienie, które było smaczne i na poziomie.

Jestem też wdzięczna Autorowi, iż mimo, tego, że miał szerokie pole do popisu w kwestii przedstawienia zbrodni na kartach powieści, zrobił to w moim odczuciu w odpowiedni, smaczny sposób i na tyle, ile wymagała fabuła. Nie przesadził z brutalnością, za czym osobiście nie przepadam.

Cóż. I jeszcze Sierść – kim jest? Przekonacie się podczas lektury. Fantastycznie, że znalazł się tam ten wątek, bo wniósł taki dobry wiatr, który choć trochę rozgonił samotność i śląską szarzyznę.

Na polskim rynku w zeszłym roku ukazało się prawie pięćset tytułów kryminalnych. W tym roku zapewne będzie podobnie. Ale nie zwlekajcie z przeczytaniem „Szafarza” – to kawał świetnie napisanej, mocnej powieści z intrygująca i nietypową zagadką w tle.

Grzegorzowi Brudnikowi gratuluję świetnie napisanej powieści, będącej zarazem jego powrotem na literackie salony. Czekam z niecierpliwością na kolejny tom, i to, co wydarzy się z Lichym.

Grzegorz Brudnik debiutował w roku 2018 tytułami: „Mayday” oraz „Fracht”, czyli serią o Aleksandrze Gallu i śledczych badających katastrofy komunikacyjne. Wielbiciele powieści pióra Autora musieli trochę poczekać na jego nową powieść, ale myślę, że warto było. Grzegorz Brudnik powrócił bowiem miejskim kryminałem noir - „Szafarz” - czym rozpoczął też nowy cykl...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Jestem już po lekturze piątego, i zdaje się, że przedostatniego (niestety) Redferna. Chyba tylko Annie Rozenberg udało się mnie zatrzymać przy jednym bohaterze literackim, w przypadku, gdy jego przygody liczą więcej niż trzy tomy w serii. Zazwyczaj sięgam po opowieści spisane w trylogii. Ale Redfern, Dziadek Siwiaszczyk i reszta ekipy skutecznie zatrzymały mnie na dłużej. I to na tyle mocno, że naprawdę będzie mi szkoda, gdy Autorka zakończy serię.
„Dusze spopielone” zaczynają się osobliwie – zabójstwem przyszłej pary młodej, której ciała odnaleziono na parkingu galerii handlowej. Śledztwo przejmuje nie kto inny jak inspektor David Redfern, który stara się odkryć, kto stoi za zabójstwem młodych, na pozór szczęśliwych ludzi. Rozwiązanie sprawy będzie zawiłe, a każdy kolejny trop odkryje skrzętnie skrywane tajemnice rodzinne i osobiste. Pokaże świat, który miał pozostać w ukryciu, przynajmniej dla niektórych. W tle pojawi się też ktoś, kto przewija się przez całą serie – czyli tajemniczy Palacz. Redfern będzie coraz bliżej odkrycia tajemnic. Ale czy stanie się to już w tym tomie? Przeczytajcie, a sami się przekonacie.
Oczywiście książkę pochłonęłam, i była to prawdziwa czytelnicza przyjemność. Uważam, że Anna Rozenberg jest jedną z najlepiej piszących Autorek. Styl, w jakim pisze, dopracowane dialogi oraz zdania, wyszukane porównania. Wszystko jest na bardzo wysokim poziomie. Fenomenalnie czyta się tak napisane powieści – dopracowane pod kątem literackim, researchowym. Po prostu każdym. Druga sprawa to fakt, że Anna Rozenberg, według mnie, pisze kryminały klasyczne, co uważam za zaletę. Nie ociekają one krwią, brutalnością i zbędną przemocą. Mamy za to misternie utkaną intrygę, do której rozwiązania prowadzą nas kolejne strony. Bardzo to cenię, bo za takimi kryminałami właśnie przepadam.
Ciekawie mi się czytało „Dusze spopielone” nie tylko ze względu na intrygę kryminalną. Są tam też wątki społeczno-psychologiczne, które dodają realizmu całej książce. Autorka pokazuje nam dalej życie Davida i jego Dziadka – Siwiaszczyka. Życie, które nie jest ładne jak z obrazka. Czasem pogmatwane, ale jednocześnie przepełnione troską i miłością. Ale na pewno autentycznie brzmiące. Kolejna „para” to David i Summer. Autorka w ciekawy sposób kontynuuje ich, jak się do tej pory wydawało, praktycznie wyłącznie służbową, koleżeńską znajomość. Bardzo trafnie pokazuje trudne kontakty damsko-męskie, i to jak łatwo jest opacznie zrozumieć drugą stronę. I do tego miłość prezentowana w powieści w różnych odcieniach, także tych mrocznych, zimnych i mających z nią tak naprawdę mało wspólnego.
Po książki Anny Rozenberg sięgam jednak nie tylko ze względu na znakomicie napisaną historię. To bohaterowie stworzeni przez Autorkę zachęcają by czytać dalej, i sięgać po kolejne tomy. Redfern, Dziadek Siwiaszczyk, Summer, Marta czy Bandit (vel Bambi) i tajemniczy kot Armour. Każda z tych postaci ma swoją historię, przeszłość. Jest tak ukształtowana, że czytelnik wierzy w ich życie, problemy, kibicuje im i tak po ludzku darzy sympatią. Szczególnie czworonogi.
Usatysfakcjonowana „Duszami spopielonymi” niecierpliwie czekam na kolejną część, chyba ostatnią, Redferna. Z jednej strony ciężko będzie się z nim pożegnać. Ale z drugiej, jestem przekonana, że Autorka zaskoczy nas kolejnym, świetnie skrojonym bohaterem. Jestem tego bardziej niż pewna. Annie Rozenberg gratuluję mistrzowskiego pióra, a każdego kto jeszcze nie poznał twórczości Autorki, zachęcam – sięgnijcie po nią. Nie będziecie żałowali!

Jestem już po lekturze piątego, i zdaje się, że przedostatniego (niestety) Redferna. Chyba tylko Annie Rozenberg udało się mnie zatrzymać przy jednym bohaterze literackim, w przypadku, gdy jego przygody liczą więcej niż trzy tomy w serii. Zazwyczaj sięgam po opowieści spisane w trylogii. Ale Redfern, Dziadek Siwiaszczyk i reszta ekipy skutecznie zatrzymały mnie na dłużej. I...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Wiśnia

z ostatnich 3 m-cy
Wiśnia
2024-05-17 09:20:27
Wiśnia dodała książkę Kameleon na półkę i dodała opinię:
2024-05-17 09:20:27
Wiśnia dodała książkę Kameleon na półkę Przeczytane i dodała opinię:

Premierę miała najnowsza powieść Marka Stelara. Ale nie, nie jest to kolejna część z Heinrichem Voglem, choć na nią też czekam z niecierpliwością. Autor zrobił sobie przerywnik w postaci komedii kryminalnej, choć ja nazwałabym ją raczej komedią sensacyjno-kryminalną. Cóż tam się dzieje…Każ...

Rozwiń Rozwiń
Kameleon Marek Stelar
Średnia ocena:
7.3 / 10
126 ocen
Wiśnia
2024-05-17 09:17:45
Wiśnia dodała książkę Szafarz na półkę i dodała opinię:
2024-05-17 09:17:45
Wiśnia dodała książkę Szafarz na półkę Przeczytane i dodała opinię:

Grzegorz Brudnik debiutował w roku 2018 tytułami: „Mayday” oraz „Fracht”, czyli serią o Aleksandrze Gallu i śledczych badających katastrofy komunikacyjne. Wielbiciele powieści pióra Autora musieli trochę poczekać na jego nową powieść, ale myślę, że warto było. Grzegorz Brudnik powrócił bow...

Rozwiń Rozwiń
Szafarz Grzegorz Brudnik
Średnia ocena:
7.5 / 10
233 ocen
Wiśnia
2024-04-08 12:42:27
Wiśnia dodała książkę Dusze spopielone na półkę i dodała opinię:
2024-04-08 12:42:27
Wiśnia dodała książkę Dusze spopielone na półkę Przeczytane i dodała opinię:

Jestem już po lekturze piątego, i zdaje się, że przedostatniego (niestety) Redferna. Chyba tylko Annie Rozenberg udało się mnie zatrzymać przy jednym bohaterze literackim, w przypadku, gdy jego przygody liczą więcej niż trzy tomy w serii. Zazwyczaj sięgam po opowieści spisane w trylogii. A...

Rozwiń Rozwiń
Dusze spopielone Anna Rozenberg
Cykl: David Redfern (tom 5)
Średnia ocena:
7.1 / 10
76 ocen
Wiśnia
2024-04-08 12:41:08
Wiśnia dodała książkę Ptasznik na półkę i dodała opinię:
2024-04-08 12:41:08
Wiśnia dodała książkę Ptasznik na półkę Przeczytane i dodała opinię:

Marek Stelar debiutował (i to w jakim stylu!) w roku 2015 świetną powieścią „Rykoszet”. Ja towarzyszę Autorowi od „Niepamięci”, czyli serii z Suderem. Od tamtej pory stał się moim ulubionym Pisarzem, i wyczekuję niecierpliwie kolejnych powieści spod jego pióra. Każda z nich daje mi ogrom...

Rozwiń Rozwiń
Ptasznik Marek Stelar
Średnia ocena:
7.3 / 10
535 ocen

ulubieni autorzy [3]

Ryszard Oleszkowicz
Ocena książek:
9,5 / 10
4 książki
0 cykli
Pisze książki z:
14 fanów
Marek Stelar
Ocena książek:
7,2 / 10
30 książek
8 cykli
474 fanów
Marcel Woźniak
Ocena książek:
6,7 / 10
14 książek
2 cykle
46 fanów

statystyki

W sumie
przeczytano
75
książek
Średnio w roku
przeczytane
11
książek
Opinie były
pomocne
69
razy
W sumie
wystawione
70
ocen ze średnią 7,8

Spędzone
na czytaniu
460
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
12
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]