Lucaspa

Profil użytkownika: Lucaspa

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 1 rok temu
79
Przeczytanych
książek
79
Książek
w biblioteczce
3
Opinii
6
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach: , , ,

Zbiór opowiadań „Otwieram oczy” to niezwykle spójne dzieło. Jeśli miałbym pokusić się o zarysowanie pewnego schematu wszystkich czterech opowiadań ujął bym to tak- autor bierze jakąś postać, zagląda jej w psychikę, następnie wyciąga z niej wszystko co brudne, zalegające w najgłębszych rejonach, wyparte, po czym stawia to przed nim- aby obserwować konfrontację.

Dawno żadna książka nie trafiła do mnie tak dobitnie. Bohaterowie jego historii to ludzie z krwi i kości, posiadający konkretną przeszłość oraz życie codzienne. Wielokrotnie łapałem się na tym, że przeróżne przemyślenia czy mechanizmy obronne, którymi się posługują są mi dobrze znane. Myślę że właśnie ten aspekt książki jest jego najmocniejszą stroną- możliwość silnej identyfikacji z sytuacją przedstawioną. Nie jest to doświadczenie przyjemne, zważywszy na fakt, że na kolejnych stronach obserwujemy słabości tychże mechanizmów.

Nie będzie tajemnicą, że diagnozy pana Majcherowicza nie napawają optymizmem. Fundamenty ludzkiej psychiki jawią się w opowiadaniach niczym wykonane z dykty żałosne konstrukcje, które przy zetknięciu się z tym co ukryte dla świadomości, rozpadają się w drobny mak. Nie ma tu miejsca na wytchnienie, przepracowanie bólu poprzez zapomnienie czy nawet oswojenie. Ucieczką wydaje się kłamstwo, narzucenie fikcji, fałszywego oczyszczenie, ale ono również w konfrontacji z prawdą przegrywa. A prawda według autora nie wyzwala, ale łamie kości, wgniata w ziemię, przytłacza.
Najlepiej obrazuje to zdanie z opowiadania tytułowego- „Otwieram oczy. Ciemność”.
Sformułowanie „Szukajcie a znajdziecie” w kontekście tych historii przybiera postać raczej złowrogiej zachęty do zagubienia niżeli nadziei.
O ile w literaturze weird fiction ceniłem raczej subtelność i brak epatowania brutalnością, o tyle w „Otwieram oczy” te bardziej drastyczne sceny (których nie mało) są dla mnie w pełni uzasadnione. W końcu to co zagrzebane na dnie naszego umysłu, to co ucieka, nie chce być pamiętane, nie jest ładne, ale brudne właśnie, odpychające i przerażające.
Dla mnie to numer jeden w tym roku i gorąco polecam wszystkim, nie tylko fanom weird fiction w klimacie horroru- książka bowiem zmusza do myślenia, niepokoi, co prawda nie przynosi pocieszenia, ale pozwala zwrócić uwagę na to jak bardzo krucha jest nasza psychika. Dzieła pana Majcherowicza odbieram więc jako przestrogę dla wszystkich piewców optymizmu spod szyldu „SELF”, których nie brakuje w naszym współczesnym, karykaturalnie entuzjastycznym mainstreamie.

Zbiór opowiadań „Otwieram oczy” to niezwykle spójne dzieło. Jeśli miałbym pokusić się o zarysowanie pewnego schematu wszystkich czterech opowiadań ujął bym to tak- autor bierze jakąś postać, zagląda jej w psychikę, następnie wyciąga z niej wszystko co brudne, zalegające w najgłębszych rejonach, wyparte, po czym stawia to przed nim- aby obserwować konfrontację.

Dawno żadna...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Dziwne opowieści. Antologia weird fiction Dagmara Adwentowska, Brian Evenson, Bartłomiej Fitas, Zbigniew Golemienko, Wojciech Gunia, Dawid Kain, Łukasz Krukowski, Thomas Ligotti, Marcin Majchrzak, Paweł Mateja, Paweł Matuszek, Jon Padgett, Magdalena Świerczek-Gryboś, Anna Maria Wybraniec
Ocena 6,7
Dziwne opowieś... Dagmara Adwentowska...

Na półkach: , , ,

No i jestem już po. Ciężko jest o jedną spójną ocenę, bowiem różnorodność tekstów jak i ich poziom jest niestały. Od razu powiem, że mając na myśli „poziom” chodzi mi o poziom świadomości gatunku jakim jest weird fiction- w końcu mamy napisane, że „Dziwne opowieści” to antologia weird fiction i przez ten pryzmat będę go oceniał. Zacznę może od polskich autorów. Wśród nich największe wrażenie zrobił na mnie Łukasz Krukowski i dla mnie bezapelacyjnie wygrywa ten zbiór pośród rodzimych twórców. Poziom zrozumienia gatunku a także lekkość przekazywanych (niełatwych) treści sprawił, że stał się on dla mnie chyba najbardziej obiecującym autorem w naszym półświatku. Do tego dochodzą zaje… dialogi oraz atmosfera, którą tylko Łukasz potrafi stworzyć. Nie będę się nawet silił na jakąś jej charakteryzację.
Oprócz wyżej wymienionego, w pamięci zapadł mi również Dawid Kain. Tutaj również głównym atutem jest klimat, zdolność operowania niedopowiedzeniami i sama fabuła, która mocno mnie wciągnęła. Na podium znalazł się również Paweł Mateja i jego „Macki”- tutaj mamy historię, która spokojnie mogłaby się zawrzeć w „Nocnych” i prawdopdobnie byłaby to jedna z najlepszych. Super!
Natomiast jeśli chodzi o autorów zagranicznych. Zanim kupiłem zbiór, trochę przedwcześnie założyłem, że Thomas Ligotti skradnie u mnie pierwsze miejsce, ale… stało się inaczej. Najlepszym tekstem, który dane mi było przeczytać w „Dziwnych opowieściach” były „Sny origami” Padgetta. Ale ten gość ma świetne wyczucie niepokoju! Totalnie mnie kupił i chyba nie przesadzę mówiąc, że z rasowego, tłustego weirdu jest to jeden z najlepszych tekstów, który przeczytałem kiedykolwiek. Rozpad rzeczywistości w tej historii to cudeńko 😉
Drugie miejsce przyznałem Ligottiemu. Tutaj w zasadzie nie ma o czyn mówić- zawsze pozostanie on dla mnie mistrzem gatunku z tą uwagą, że „Cień na dnie świata uważam” za nieco lightową wersję tekstów z teatro grotesco (ale nie tak lightową jak w „Snach umarłego marzyciela”). Trzecie miejsce dla Slatskiego, który ujął mnie do tego stopnia, że zacząłem równolegle czytać jego zbiór „The Immeasurable Corpse of Nature”.
Niestety w zbiorze znalazło się kilka tekstów, które w mojej opinii pokazują, że świadomość tego czym jest weird fiction nie jest oczywista. Pojedyncze opowiadania to bowiem „historie z dreszczykiem i szczyptą dziwności”. O nich się nie wypowiem, bo nie chcę ujmować im jakości, ale to po prostu nie jest miejsce na tego typu opowieści.
Niemniej jednak im dalej w las tym gęściej 😉 jeśli ktoś jeszcze nie kupił, niech to zrobi!

No i jestem już po. Ciężko jest o jedną spójną ocenę, bowiem różnorodność tekstów jak i ich poziom jest niestały. Od razu powiem, że mając na myśli „poziom” chodzi mi o poziom świadomości gatunku jakim jest weird fiction- w końcu mamy napisane, że „Dziwne opowieści” to antologia weird fiction i przez ten pryzmat będę go oceniał. Zacznę może od polskich autorów. Wśród nich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

Na pierwszy ogień z lipcowych nowości od IX wziąłem „Dreszcze”. Czym Mariusz Wojteczek najbardziej mnie ujął? Stylem, stylem i jeszcze raz stylem. A ten można określić tylko w jeden sposób - poruszający. Dawno nie czytałem tekstów tak mocno dołujących, nasyconych szarymi barwami i smutkiem (czy pesymizmem?). Nierzadko słowo, zdania wydawały się dobrane idealnie, oddawały uczucia bohatera w niezwykle plastyczny i intymny wręcz sposób. Dzięki temu historie takie jak: „Droga”, „Ludzie jak psy” (moje ulubione z całego zbioru!) czy „Liczba początku i końca” zyskują przede wszystkim klimatem i opisami wewnętrznych przeżyć postaci. Co do samej treści- mamy tu prawdziwy miks i chyba Wojciech Gunia idealnie to podsumował: „Wampiry, zombie, wilkołaki, UFO i słowiańskie bóstwa - to wszystko opowiedziane na nowo, inaczej”. I chyba to „inaczej” jest największym atutem autora. Gdyby ktoś mi powiedział, że poleca mi do przeczytania opowiadanie o UFO, machnąłbym ręką i zwrócił się raczej w kierunku jakiejś ligottiańskiej literatury, ale w przypadku pana Wojteczka nie uważam tego za czas stracony. Pomimo właśnie że z pogańskimi bóstwami czy UFO mi nie po drodze, w wykonaniu autora historie te nabierają jakiejś nieuchwytnej głębi,
której rdzeń stanowią właśnie głębokie życie wewnętrzne kreowanych bohaterów oraz niepowtarzalny, dobitnie przejmujący styl. Wojtaczek pisze szczerze, przez co jego postacie są autentyczne. Cierpią wewnętrznie, bez patosu, bez nadziei. I to ja bardzo szanuję! 😀
Oczywiście pośród tych 12 historii zdarzyły się i takie, które kompletnie do mnie nie przemówiły, ale cóż poradzić - mamy tutaj ogromny przemiał treści i to co mnie nie ruszyło, z pewnością znajdzie zainteresowanie wśród innej części horrorowej widowni.

Na pierwszy ogień z lipcowych nowości od IX wziąłem „Dreszcze”. Czym Mariusz Wojteczek najbardziej mnie ujął? Stylem, stylem i jeszcze raz stylem. A ten można określić tylko w jeden sposób - poruszający. Dawno nie czytałem tekstów tak mocno dołujących, nasyconych szarymi barwami i smutkiem (czy pesymizmem?). Nierzadko słowo, zdania wydawały się dobrane idealnie, oddawały...

więcej Pokaż mimo to

Aktywność użytkownika Lucaspa

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


Harper Lee Zabić drozda Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
79
książek
Średnio w roku
przeczytane
16
książek
Opinie były
pomocne
6
razy
W sumie
wystawione
78
ocen ze średnią 6,7

Spędzone
na czytaniu
412
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
16
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]

Znajomi [ 1 ]