Jesteśmy społecznością, która kocha książki

Jestem po lekturze rozdziału pt. "Wandalowie, czyli Wiślanie lub Polacy", który został udostępniony w internecie przez wydawnictwo Bellona.
Napiszę krótko - ręce opadają..
Autor książki po raz kolejny pokazuje, że nie ma pojęcia na temat metodologii historycznej i historii historiografii. Nie zainteresował się tym jak wygląda warsztat naukowy profesjonalnego historyka, mimo że jest to wiedza łatwo dostępna. W owym "dziele" padają często zdania typu: "dzieje naszego kraju opisane obszernie w kronikach polskich i zagranicznych", przy czym Paweł Szydłowski nie precyzuje o jakie kroniki konkretnie mu chodzi. O przypisach do źródeł i publikacji pod tekstem możecie zapomnieć. Autor przytacza jedynie wyrwane z kontekstu fragmenty źródeł, które nieudolnie podciąga pod ustaloną z góry przez siebie tezę. Wymysły próbuje przedstawić jako fakty historyczne.
Swoją niekompetencję z zakresu metodologii historycznej Paweł Szydłowski wykazuje chociażby poprzez analizę historii Polski sprzed X w. na podstawie fragmentu "Kroniki Wielkopolskiej", która opracowana została w XIII w. Autor nie bierze pod uwagę tego, osoba spisująca ową kronikę nie była naocznym świadkiem omawianych przez niego zdarzeń, ani takowych świadków nie znała, w związku z czym nie jest ona wiarygodnym nosicielem informacji o przedchrześcijańskiej Polsce. Autor jednocześnie nie szczędzi sobie ataków na nasze rodzime środowisko akademickie, oczerniając je o szerzenie kłamstw historycznych, przy jednoczesnym braku podawania konkretnych przykładów tejże mistyfikacji.
Paweł Szydłowski wykazuje się także niekompetencją z zakresu analizy Biblii. Krainę, opisywaną w Księdze Sędziów, o nazwie Ramat Lechi utożsamia ze słowiańską Lechią, przy czym zapomina, iż w języku hebrajskim "Ramat Lechi" znaczy tyle co "Wzgórze Szczęki" i nie ma to niczego wspólnego z Polską, tak jak Szydłowski próbuje to przekazać czytelnikom.
Treść książki jest nieprawdopodobnie chaotyczna. Autor skacze z wątku na wątek, przy jednoczesnym wrzucaniu wszystkiego do jednego wora. Momentami ciężko zrozumieć o co mu w ogóle chodzi. Składnia na poziomie gimnazjalisty z ocenami dostatecznymi na świadectwie. Do tego bardzo ubogi zasób słownictwa. Zauważalna jest cała masa powtórzeń, a niekiedy nawet i błędów językowych. Czytając to odniosłem wrażenie, że korektor nie zrobił tutaj niczego więcej poza poprawieniem błędów ortograficznych, które to Pawłowi Szydłowskiemu niejednokrotnie zdarzały się w komentarzach na Facebooku i Youtube.
Poziom książki nie odbiega specjalnie od zamieszczanych przez autora filmów w Internecie. Jedyna różnica tkwi tak naprawdę w łagodniejszym tonie wypowiedzi. Autor nie używa inwektyw i wulgaryzmów, do czego nas przyzwyczaił na swoich nagraniach. Na tym kończą się właściwie różnice. Paweł Szydłowski dalej pozostaje butnym egocentrykiem, przekonanym o swojej nieomylności, który osoby o odmiennym zdaniu przedstawia jako kłamców. Wciąż jest totalnie głuchy na opinie drugiej strony.
Wydawnictwo Bellona po raz kolejny pokazało, że nie liczy się dla niego szerzenie wiedzy. Jedyne co dla tych wydawców jest istotne to zarabianie pieniędzy, nawet kosztem rozpowszechniania pseudonauki. Bellona po raz kolejny się skompromitowała i nie można jej traktować poważnie. Wydana przez nich książka jest absolutnym dnem, zarówno pod względem merytorycznym, jak i językowym.
Nie polecam.

Jestem po lekturze rozdziału pt. "Wandalowie, czyli Wiślanie lub Polacy", który został udostępniony w internecie przez wydawnictwo Bellona.
Napiszę krótko - ręce opadają..
Autor książki po raz kolejny pokazuje, że nie ma pojęcia na temat metodologii historycznej i historii historiografii. Nie zainteresował się tym jak wygląda warsztat naukowy profesjonalnego historyka,...