Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Na książki dla dzieci patrze w dwojaki sposób. Wiadomo, że czasami oglądam je z myślą o chrześnicy czy innych młodszych członkach rodziny. Jednak przede wszystkim traktuje je jako potencjalną lekturę dla siebie. Tak, dobrze czytacie. Lubię bajki, czy to w formie opowieści, czy filmów i absolutnie się tego nie wstydzę. Uważam, że czasami są miłą odskocznią. Pozwalają na podróże do krain wypełnionych magią i kolorami. Chwilę spędzone przy takich pozycjach to nie tylko relaks i dobra zabawa, ale często też moc wspomnień.


Właśnie dlatego z chęcią sięgnęłam po propozycje z wydawnictwa Lucky. Tym razem przekonał mnie tytuł. "Dziecko z baśni" już samo w sobie brzmi zachęcająco. Rzucenie okiem na opis, w którym pojawia się kwiat z baśni i domowa biblioteka potwierdziło decyzje.


Marta Wiktoria Trojanowska prezentuje nam lekką i mądrą książeczkę o dziewczynce imieniem Anetka. Czytając, poznajemy jej codziennie życie i bliskie jej osoby. Przestaje być zwyczajnie, gdy znajduje zasuszony kwiat paproci. Z początku nie wierzy w jego działanie, bo żadne z jej życzeń się nie spełnia. Okazuje się jednak, że poprzez zasuszenie ziele zmieniło właściwości. Spełnia jedynie życzenia dla innych osób, ale na tym nie koniec. Jest jeszcze jeden warunek. Może spełniać marzenia i życzenia tych, których się szczerze... nie lubi! Ta niezwykła umiejętność wydaje się bezużyteczna dla małej bohaterki. Jednak przekona się, że dzięki niezwykłemu znalezisko odmieni się życie wielu osób, łącznie z nią samą.


Bardzo podoba mi się główna postać. Anetka jest miłą i wesołą dziewczynką, dorastającą w domu pełnym miłości. Jednak jest całkowicie zwyczajna. Nie ma wybitnych ani niezwykłych umiejętności. Dzięki temu staje się postacią, z którą łatwo się utożsamić. Bardzo ciepło przedstawione są relacje rodzinne. Zarówno z rodzicami, jak i dziadkami, którzy aktywnie uczestniczą w życiu wnuczki.


Jak w każdej baśni istotna jest nauka, która z niej płynie. Myślę, że główną myślą jest nieocenianie ludzi po wyglądzie i pozorach. Moim zdaniem to bardzo ważny i ciągle aktualny problem. W dzisiejszych czasach chyba nawet bardziej niż kiedykolwiek wcześniej. Oczywiście ważną rolę odgrywają również marzenia. I doświadczenie jak wielką radość może przynieść bezinteresowna pomoc.


Jedynym minusem, jaki widzę jest szata graficzna. Rozumiem i wręcz uwielbiam ilustracje pojawiające się w literaturze dziecięcej. Jednak te wcale nie uatrakcyjniają czytania i wątpię, by przyciągnęły młodych odbiorców. Są czarno-białe i ziarniste. Moim zdaniem momentami przygnębiające.


Myślę, że jest to świetna lektura, dla dzieci, które zaczęły już przygodę z czytaniem, a także na wspólne, rodzinne czytanie. Zachęcam do przeczytania również wszystkich tych, którzy tak jak ja lubią czasem przenieść się w kolorowy, dziecięcy świat. Taka pozycja zostanie pochłonięta zapewne w nieco ponad godzinę, ale jest tego warta. Język jest prosty, ale nie infantylny, dzięki czemu nie będziemy czuć się znużeni.

Na książki dla dzieci patrze w dwojaki sposób. Wiadomo, że czasami oglądam je z myślą o chrześnicy czy innych młodszych członkach rodziny. Jednak przede wszystkim traktuje je jako potencjalną lekturę dla siebie. Tak, dobrze czytacie. Lubię bajki, czy to w formie opowieści, czy filmów i absolutnie się tego nie wstydzę. Uważam, że czasami są miłą odskocznią. Pozwalają na...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jestem wielbicielką torebek. Nie przepadam za klasykami i prostymi wzorami. Zwierzęta, rośliny kolory! Torebka na ramię, do ręki czy plecak nie robi różnicy. Liczy się to, by przyciągała uwagę i oddawała mój charakter. Oprócz kilku torebek na wieczór ważne jest dla mnie to by każda była na tyle duża, by pomieścić książkę. Staram się zawsze mieć przy sobie coś do czytania, co pomaga w różnego rodzaju kolejkach czy środkach transportu.


Nie lubię książek o historii ani biografii jednak torebki mnie przekonały do spróbowania tej książki. Nie zastanawiałam się ani chwili gdy dostałam propozycję recenzowania tej pozycji. Nie mogłam się wręcz doczekać kuriera i rozpoczęcia czytania. Zastanawiałam się co w niej znajdę i jak będzie wyglądać graficznie. Niestety, gdy zbyt wiele oczekujemy bardzo łatwo się rozczarować i właśnie tak się stało.


Książka to historia powstania oraz rozwoju kobiecych torebek na tle ogólnie pojętej mody. Dowiadujemy się, jak rozwinęła się koncepcja torebeczki, a także to, że najpierw były zaadresowane do mężczyzn. Poznajemy różnych modowych twórców i style, w jakich tworzyli. O nich samych również możemy znaleźć garść informacji. Krótkie notki biograficzne czy ciekawostki uzupełniają opisy ich twórczości. W poszczególnych rozdziałach znajdują się opisy szczególnie ważnych lub interesujących torebek. Szczerze zaskoczyły mnie torebki w kształcie statków, babeczek czy owoców. Mam wrażenie, że aktualnie dostępne torebki nie są wcale bardziej szalone czy odważne niż te sprzed lat. Kto wie, czy nawet nie jest odwrotnie.


Czytało się ciekawie, ale dość ciężko i powoli. Największym minusem było dla mnie to, że torebki były dodatkiem, a nie głównym tematem. Rozumiem, że ciężko mówić o nich, nie wspominając szerzej o modzie jednak proporcje były zupełnie zachwiane. Mam też wrażenie, że nie jest to książka dla całkowitych laików. To prawda jestem miłośniczką torebek, ale nic o nich nie wiem z fachowego czy modowego punktu widzenia. Dlatego też wspomnienie z samej tylko nazwy jakiegoś modelu, pokazu czy projektanta kompletnie nic mi nie mówiło. Nie raz w trakcie czytania chcąc wiedzieć, o co chodzi musiałam korzystać z innych źródeł, by rozwinąć temat. Nie jest to literatura fachowa, ale mimo wszystko średnio dostępna.


Książka wydawnictwa Lucky jest naprawdę bardzo ładnie wydana. Twarda, porządna okładka z niezwykłą grafiką. Bardzo dobrze oddaje charakter i treść skrywany wewnątrz. Niezwykle wzorzysta jednak przez to odrobinę nieczytelna. Najbardziej urzekł mnie grzbiet. Jest kolorowy, ale znacznie bardziej przejrzysty. Będzie się świetnie prezentował na książkowym regale. Również wnętrze jest bogato zdobione wzorem opisywanych torebek. Każdą stronę okala kunsztowny wzór w kolorze odpowiadającym konkretnemu rozdziałowi.

Najbardziej zawiodłam się ilustracjami. Zdaje sobie sprawę, że to nie album, tylko książka, w dodatku dla dorosłego odbiorcy. Jednak ciężko było zrozumieć tekst i opinie mając tylko nazwę modelu torebki, ewentualnie krótki jej opis. Zdecydowanie nie chodzi tu tylko o walory estetyczne, na których książka jeszcze bardziej by zyskała, ale na uzupełnienie treści. Gdy czytam książkę, chce skupić się tylko na tym i jednocześnie wiedzieć, o czym czytam. W tym przypadku często czytałam z telefonem w dłoni i wyszukiwałam kolejne nazwiska, kolekcje i modele.

Zamiast tych wymarzonych grafik, w książce znajduje się kilka rysunków torebek oraz kolorowych wzorów, które przywodzą mi na myśl grafiki kolorowane przez dzieci. Zupełnie nie pasuje mi to do estetyki tej pozycji, ani nie komponuje się z jej treścią. Jest tu również kilka portretów modowych twórców, które moim zdaniem są psychodeliczne i wręcz niepokojące momentami. Zupełnie nie rozumiem doboru tych ilustracji. Być może świat mody jest dla mnie jeszcze bardziej nie zrozumiały niż mi się wydawało.

Pomysł na książkę wzbudził we mnie ogromny entuzjazm. Wykonanie niestety trochę go ostudziło. Możliwe, że osoby bliżej związane ze światem mody odbiorą tę książkę zupełnie inaczej niż ja. Będzie dla nich ciekawsza i przede wszystkim bardziej zrozumiała.

Jestem wielbicielką torebek. Nie przepadam za klasykami i prostymi wzorami. Zwierzęta, rośliny kolory! Torebka na ramię, do ręki czy plecak nie robi różnicy. Liczy się to, by przyciągała uwagę i oddawała mój charakter. Oprócz kilku torebek na wieczór ważne jest dla mnie to by każda była na tyle duża, by pomieścić książkę. Staram się zawsze mieć przy sobie coś do czytania,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Tym razem o wyborze książki zadecydowała zdecydowanie tematyka. Thriller i wątek medyczny to moje ulubione połączenie! Jeśli dodamy do tego niewiarygodne, wręcz momentami paranormalne wątki mamy mieszankę wybuchową. Zgodnie z głosem serca, mojego własnego serca, polecam.


W tej książce poznajemy historię nastolatki, której całe życie zostało zdeterminowane przez chorobę. Kardiomiopatia mięśnia sercowego uniemożliwiła jej normalne życie wzorem rówieśników oraz zmusiła do niecodziennego pragnienia - by umarł ktoś, aby ona mogła żyć, bo niestety właśnie tak przedstawia się konieczność przeszczepu serca.


" Transplantacja. Przeszczep. Twarz mojej mamy była blada i napięta, a oczy szkliste i nieruchome. Niemal usłyszałam ten dziwny trzask i pomyślałam, że pękło jej serce i teraz to nie ja, lecz ona będzie potrzebowała nowego."


Jeden telefon zmienia wszystko i daje nadzieję na lepsze i przede wszystkim dłuższe życie. Znalazło się serce. Evi dostaje jednak od dawcy o wiele więcej niż tylko organ. Zaczynają się w niej ujawniać cechy dziewczyny, od której otrzymała serce. Inny ubiór, smaki oraz stosunek do bliskich. Dodatkowo dręczą ją także sny i niewytłumaczalne przyciąganie do nieznanych dotąd miejsc. Czy wszystkiemu jest winna pamięć tkankowa? I do czego doprowadzi słuchanie głosu serca, które jest intruzem w obcym ciele?


Historia nabiera tempa bardzo powoli, co na początku wymaga od czytelnika pewnej dozy cierpliwości. Później jednak dawkowanie nam nowych informacji stwarza napięcie i podsyca naszą ciekawość, przez co ciężko oderwać się od książki. Dodatkowym atutem jest fakt, że poznajemy zdarzenia i przemyślenia z perspektywy wielu osób. Każda z nich opowiada swój własny kawałek historii, który jest jednocześnie odrębnym fragmentem, jak i elementem zawiłej układanki. Narratorami są: Evi, jej matka Chantal, brat bliźniak dawczyni serca Finn oraz jej chłopak Sander.


Problematyka przeszczepów, oraz pamięci tkankowej jest bardzo interesująca i zmusza do refleksji oraz poszukiwań informacji na własną rękę. Transplantologia jest dziedziną medycyny, która budzi wiele kontrowersji. Czy to w porządku, że ktoś umiera, by ktoś inny mógł żyć? Wypadek czy jakieś zdarzenie, które dla jednej rodziny będzie cudem, a dla innej tragedią. Gdy w grę wchodzi dodatkowo pamięć tkanek, sprawa się komplikuje jeszcze bardziej. Skoro ktoś, po przeszczepie serca otrzymuje również cechy charakteru dawcy, to czy serce jest nośnikiem duszy? Czy osoba po takim zabiegu jest dalej sobą? Z początku to zjawisko przyjęłam za fikcję literacką, jednak po przeczytaniu różnych materiałów okazało się, że ta niecodzienna sytuacja jest opisywana przez wielu ludzi. Istnieją świadectwa osób, które po przeszczepie zmieniły nawyki żywieniowe, gusta muzyczne, a nawet odkrywały w sobie nowe talenty. To odkrycie sprawia, że ta książka jednocześnie staje się jeszcze ciekawsza i jeszcze bardziej przerażająca.


" Są tacy, którzy twierdzą, że nic w życiu nie dzieje się bez przyczyny, ale ja nigdy tak nie uważałem, zresztą filozoficzne rozważania na tematy egzystencjalne nie są moją mocną stroną. A jednak po tym wszystkim, co się wydarzyło, zacząłem rozmyślać nad trafnością tej tezy."


Czasami tytuły książek trudno połączyć z ich treścią. Rozumiem, że czasami winne jest tłumaczenie, ale zdecydowanie nie zawsze. Nie raz miałam zagwozdkę pod tytułem: Co autor miał na myśli? Tym razem jest zupełnie inaczej. Tytuł jest integralną częścią historii, fabuły, opisów czy nawet przemyśleń bohaterów. Mała rzecz, która stała się dla mnie dodatkowym plusem powieści. Kolejnym takim elementem jest zdecydowanie okładka. Tajemnicza i elegancka. Według mnie nawet odrobinę niepokojąca. Udowadnia też, że kolor różowy nie musi być tandetny i słodki.

Tym razem o wyborze książki zadecydowała zdecydowanie tematyka. Thriller i wątek medyczny to moje ulubione połączenie! Jeśli dodamy do tego niewiarygodne, wręcz momentami paranormalne wątki mamy mieszankę wybuchową. Zgodnie z głosem serca, mojego własnego serca, polecam.


W tej książce poznajemy historię nastolatki, której całe życie zostało zdeterminowane przez chorobę....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Pierwszy raz miałam okazję sięgnąć po thriller/kryminał prawniczy. Jestem osobą, która uwielbia próbować nowych rzeczy, gdy tylko ma okazję. Przekonywać się czy coś jest smaczne, wygodne lub interesujące poprze własne doświadczenia, a nie opinię innych. Dotyczy to również literatury. Z zaciekawieniem wypróbowuje nowe gatunki literackie i odkrywam, które z nich przypadną mi do gustu. Zdarza się, że pojedyncza książka może zniechęcić do danej kategorii. Wtedy staram się dać kolejną szansę z innym autorem i po dłuższym odstępie czasu. Tym razem nie będę musiała tego robić. Po przeczytaniu tej pozycji z chęcią sięgnę po kolejne.


Jak sugeruje nam tytuł, fabuła toczy się wokół skandalu. Romans polityka to zawsze pożywka dla prasy i opinii publicznej. Gdy dodatkowo jest to polityk o wysokim stanowisku,robi się naprawdę gorąco, a stawka staje się coraz wyższa.


" James Whitehouse, wiceminister spraw wewnętrznych i zaufany człowiek premiera, miał romans z asystentką od badań parlamentarnych w pałacu westminsterskim. Żonaty ojciec dwojga dzieci dzielił również pokój z dwudziestoośmioletnią blondynką Olivią Lytton podczas partyjnej konferencji."


Sytuacja dodatkowo się zaostrza, gdy była współpracownica oskarża go o gwałt. Całą sprawę poznajemy z kilku perspektyw. Poszkodowanej dziewczyny i jej zdeterminowanej prawniczki Kate oraz pozwanego polityka i jego oddanej żony Sophie. Dodatkowo współczesne wydarzenia przeplata historia sprzed ponad dwudziestu lat. Opowieść o czasach studenckich Jamesa i Sophie, która początkowo wydaje się tylko opisem młodości bohaterów, kryje w sobie wiele tajemnic. Te rozdziały opowiadane są głównie z perspektywy Holly. Kim jest ta dziewczyna i co jej obecność wnosi do aktualnych wydarzeń? To tylko jedno z wielu pytań, które przyjdzie nam zadać podczas lektury. Najważniejsze i najbardziej nurtujące będzie towarzyszyło nam prawie do końca. Co się naprawdę wydarzyło i czy wymiar sprawiedliwości okaże się skuteczny? Jako czytelnicy damy się przekonać przystojnemu i charyzmatycznemu politykowi czy zdeterminowanej i twardej prawniczce?


Autorka skupia się nie tylko na toczącej się sprawie, ale także na bohaterach. Opisy i przemyślenia zdecydowanie przeważają nad dialogami. Na pierwszy plan wychodzą portrety silnych kobiet. Jedną z nich jest niewątpliwie Kate.


"Stoję bowiem po stronie prawdy, a nie tylko po stronie wygranych, i jeśli wierzę oskarżycielowi prywatnemu, to znaczy, że istnieją wystarczające dowody na to, by założyć sprawę. Dlatego też pragnę wygrać. Nie tylko dla samej wygranej, ale także dlatego, że stoję po stronie ofiar takich jak Stacy Gibons oraz tych, których historie są bardziej oczywiste i jeszcze brutalniejsze: sześciolatki zgwałconej przez dziadka, jedenastolatka wielokrotnie molestowanego przez drużynowego skautów, studentki zmuszonej do seksu oralnego, gdy popełni błąd, decydując się na pieszy powrót do domu późnym wieczorem."


Młoda prawniczka, specjalizująca się w przestępstwach na tle seksualnym. Twarda i bezkompromisowa. Wie, że wygrana zależy nie tylko od dowodów, ale również od sposobu ich przedstawiania i doskonale to wykorzystuje. Pnie się po szczeblach kariery, odsuwając życie prywatne na boczny tor. Jej dyscyplinę łatwo dostrzec nie tylko na sali rozpraw, ale także po godzinach pracy. Znajdziemy ją w jej zachowaniu we własnym gabinecie,oraz prawniczym języku używanym nawet podczas rozmowy ze znajomymi. Jednak nie jest kolejnym bezdusznym urzędnikiem. Nadal jest wierna ideałom i przeżywa każdą porażkę. Jak każdy skrywa też pewną tajemnicę, a przeszłość da o sobie znać.


Kolejną ciekawą postacią kobiecą jest Sophie. Spokojna i ułożona żona polityka. Szaleńczo zakochana nawet po latach małżeństwa. Miłość do męża karze jej wybaczyć zdradę i stanąć po stronie męża. Jest lojalna, ale jednocześnie dystansuje uczuciowo. Jej postać jednocześnie mnie irytuje i fascynuje, gdy zastanawiam się nad pobudkami jej działań. Trwa przy nim z miłości czy przedstawia typ kobiety uzależnionej od męża? Ona również jest ofiarą. Nikt nie skrzywdził jej fizycznie natomiast zdrada i oskarżenie o gwałt wywracają jej życie do góry nogami. Czy zaufa mężowi? Mężczyźnie, którego zna tyle lat, że zdaje się, że poznała go na wylot? Z biegiem czasu oraz prawdą poznawaną w kawałkach i ona zaczyna wątpić w niewinność ukochanego.


Silna na swój sposób jest również Olivia. Ofiara gwałtu czy też odrzucona kobieta szukająca zemsty? Pewne jest, że została zraniona przez mężczyznę, który zasiada po stronie oskarżenia. Ale to w jaki sposób, czy poprzez odtrącenie, czy przez wykorzystanie seksualne dowiemy się, śledząc tok postępowania.

Odważyła się oskarżyć kogoś,kogo kochała. Wiedziała, że robiąc to, będzie musiała podzielić się szczegółami swojego prywatnego życia i tego bolesnego zajścia. Czy zdawała sobie sprawę, że pytania, które padną w sądzie będą aż tak szczegółowe i bezpośrednie, że zostanie odarta ze swojej intymności? Trzeba być naprawdę zdeterminowanym,by przejść przez coś takiego.


W trakcie czytania możemy poznać nie tylko historię bohaterów, ale także działanie angielskiego wymiaru sprawiedliwości. Urzekła mnie ta cała teatralność i otoczka. Tytuły, stroje i peruki. Forma procesu tak różna od tego, który znamy z rodzimego wymiaru sprawiedliwości. Szczególnie interesującym aspektem byli dla mnie przysięgli i to jak prawnicy starają się ich przekonać do swojego stanowiska.


Fabuła powieści to nie jest wartka akcja. Toczy się dość powoli, ale w żadnym razie nie nudzi odbiorcy. Napięcie jest zbudowane bardzo umiejętnie i kusi do zagłębiania się w tajemnice skrywane przez bohaterów. Jest to wciągająca powieść nastawiona na analizę postaci i sytuacji. Umożliwia nam wejście w świat wyższych sfer i polityki, a także systemu prawnego, który nigdy nie będzie doskonały i nieomylny.

Pierwszy raz miałam okazję sięgnąć po thriller/kryminał prawniczy. Jestem osobą, która uwielbia próbować nowych rzeczy, gdy tylko ma okazję. Przekonywać się czy coś jest smaczne, wygodne lub interesujące poprze własne doświadczenia, a nie opinię innych. Dotyczy to również literatury. Z zaciekawieniem wypróbowuje nowe gatunki literackie i odkrywam, które z nich przypadną mi...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zdaje sobie sprawę, że nie jestem docelowym odbiorcą tej pozycji, ponieważ nie jestem mamą i chcę, byście mieli to na uwadze czytając tę recenzję. Jestem jednak młodą kobietą, która w przyszłości pragnie założyć rodzinę. Już teraz często otaczają mnie dzieci, którym w miarę możliwości poświęcam swój czas podczas wolontariatu. Moje plany na przyszłość zawierają zarówno karierę, jak i macierzyństwo dlatego uważam, że książka ta jest odpowiednią propozycją również dla mnie.
Wydawnictwo Kobiece prezentuje nam zbiór esejów napisanych przez mamy, które definiują macierzyństwo na swój własny sposób.
„Poczułam natomiast, że moje postrzeganie macierzyństwa zostało odnowione, gdy rzeczywistość codziennie definiowała je dla mnie na nowo-nie ma żadnego „właściwego” sposobu na bycie matką, jest tylko mój własny. A wszystko, co pomiędzy, to kraina wyidealizowanych wyobrażeń.”
Swoje przemyślenia przekazują nam między innymi: lesbijka, czarnoskóra kobieta, dziewczyna chora psychicznie, matka adopcyjna, transseksualista czy kobieta po poronieniu. Każda historia napisana jest przez inną autorkę, przedstawioną nam z imienia i nazwiska. Dodatkowo na ostatnich stronach umieszczono krótkie notki na ich temat. Moim zdaniem dodaje to realizmu. Dzięki temu widzimy, że są to sytuacje, które naprawdę wydarzyły się w życiu tych kobiet, a nie przemyślenia jednego autora. Pozwala nam to nie tylko poznać różne sytuacje, ale również różne punkty widzenia. Wszystkie te kobiety łączy jednak jedno. Nieustanna walka z mitem idealnej matki, kreowanym przez wieki i spotęgowanym przez współczesne media.
Poszczególne eseje pokazują zarówno codzienne sytuacje jak na przykład trudności z zapanowaniem nad bliźniakami, wewnętrzne walki pod tytułem wrócić do pracy czy zostać w domu lub trudności z przygotowaniem obiadu, gdy nie ma się talentu do gotowania, jak i te bardziej szokujące. Do tych, które zmusiły mnie do głębszej refleksji, na pewno należą między innymi opowieści ojca, który zmienił płeć oraz matki, która systematycznie pali fajkę z marihuaną. Bo czy mężczyzna, ktoś, kto kiedykolwiek był mężczyzną, może zacząć odgrywać rolę matki swoich dzieci? Czy ktoś, kto się upala będzie w stanie zapewnić dziecku bezpieczeństwo?
„Nigdy nie sądziłam, że to możliwe, ale teraz wiem, że czasami nawet ze złej matki może powstać dobra.”
Książka konfrontuje nas nie tylko z mitem idealnej matki, ale również z nierozerwalnie połączonym z nim ocenianiem innych. Społeczeństwo, a niejednokrotnie same matki łatwo i często oceniają: kobiety, które wracają do pracy i te, które zostają w domu, mamy w wielodzietnych rodzinach i takie, które pragną jedynaka. Ta lista nie ma końca. Ja podczas czytania również często się na tym łapałam. Poznając historię kobiety, która dokonała aborcji, natychmiast widziałam w jej potwora. Wyznanie matki lesbijki-czy dwie mamy dadzą wzorzec zdrowej rodziny? Mama, która kilkukrotnie upuszcza swoje dziecko-nieodpowiedzialna. Myślimy stereotypami i utartymi wzorcami co bywa bardzo krzywdzące. Historie tych niezwykłych rodzicielek pokazały mi, że nic nie jest czarne ani białe. Matczyna miłość jest pełna różnych odcieni szarości.
„Do diabła z idealnym mitem.”
Nie byłabym sobą, gdybym nie wspomniała o okładce. Jest świetna! Pełna kolorów, dzieci, bałaganu, czyli właśnie tego, co kryje w środku. Przykuwa wzrok zarówno wspomnianą grafiką, jak i tytułem. Moim zdaniem warto do niej zajrzeć. Lektura dostarczy nam wielu informacji i tematów do rozmyślań. Będzie również powodem wielu wybuchów śmiechu, a czasem wzruszenia. Ciepła, życiowa i pozytywna książka. Dzięki temu, że składa się z krótszych form możemy czytać je w dowolnej kolejności dostosowanej do potrzeb i nastroju. Jest to też doskonała forma dla tych, którzy mają mało czasu na czytanie, a nie lubią przerywać w połowie. Przeczytanie jednego eseju zajmie nam bowiem od paru do parunastu minut. Tyle czasu dla siebie będzie w stanie znaleźć nawet zapracowana mama.
To wydanie zostało napisane przez matki dla matek. Wydaje mi się, że możemy to uogólnić. Każda z nas była świadkiem niejednego macierzyństwa, a wiele go doświadcza lub doświadczy. Patrząc w ten sposób, możemy śmiało stwierdzić, że jest to książka pisana przez kobiety i dla kobiet. Historie w niej zawarte możemy skonfrontować z własnymi przeżyciami. Dzięki nim mamy możliwość zrozumienia naszych własnych rodzicielek lub znajomych, które wcześniej doczekały się dzieci. Wreszcie dostajemy też szansę przygotowania się na macierzyństwo i zobaczenia go z innej strony niż tej wyidealizowanej przez instagram czy inne media. Tej (nie)idealnej, pełnej trudności, ale i kolorów oraz indywidualności. Natalia Rogowska

Zdaje sobie sprawę, że nie jestem docelowym odbiorcą tej pozycji, ponieważ nie jestem mamą i chcę, byście mieli to na uwadze czytając tę recenzję. Jestem jednak młodą kobietą, która w przyszłości pragnie założyć rodzinę. Już teraz często otaczają mnie dzieci, którym w miarę możliwości poświęcam swój czas podczas wolontariatu. Moje plany na przyszłość zawierają zarówno...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Jestem zdeklarowaną kociarą oraz miłośniczką królików. Kocham jednak wszelkie zwierzaki i zawsze z chęcią sięgam po książki i filmy, w których są głównymi bohaterami. Muszę jednak przyznać, że zawsze podchodzę do nich bardzo emocjonalnie. Nie znam jednak takiego twardziela, którego nie byłyby w stanie rozczulić pupile. Tym razem pozwoliłam wkraść się do mojego serca psom.


Autorka opowiada nam życie codzienne swoich psów z tytułowym Bimem na czele. Jest to ciepła, rodzinna opowieść o relacji człowieka ze zwierzętami. Jest niesamowicie realistyczna, ponieważ Danuta Chowaniec pisze o swoich własnych przeżyciach. Widzimy to nie tylko dzięki naturalnym opisom psich zachowań, ale również poprzez autentyczność emocji im towarzyszących. Moim zdaniem naprawdę miłym dodatkiem potwierdzającym to są zdjęcia na ostatnich stronach. Nie są to zwykłe ilustracje ułatwiające wyobrażenie bohaterów. Te zdjęcia przedstawiają sytuacje, które łatwo możemy przypisać do tych opisanych przez autorkę. Pokazują także emocje, przywiązanie psów do właścicielki,jak i siebie nawzajem. Moje serce skradło zwłaszcza zdjęcie przedstawiające Mitcha i Bima. Olbrzym i maleństwo.


Psi bohaterowie są bardzo dokładnie i przekonująco opisani. Zarówno ich wygląd, jak i charakter. Są traktowani jako odrębne jednostki, ale czasem również jako społeczność-psi gang. Dostajemy szansę poznania ich w najróżniejszych sytuacjach, od codziennych jak spacery, zabawy w ogrodzie po wycieczki autem i bliskie spotkanie z dzikami. Czasami jest zabawnie jak wtedy, gdy dowiadujemy się, że jeden z nich jest miłośnikiem kocich kup, a czasami wzruszająco jak wtedy gdy Bim wkrada się w życie rodziny. Dokładnie jest też przedstawiona relacja pies-człowiek. Zwierzaki, które są częścią życia, potrafią rozbawić, pocieszyć, a czasem i zdenerwować, gdy są niesforne. Autorka traktuje psy trochę jak swoje dzieci. Jest dumna z nich, gdy ktoś je chwali lub dobrze sobie radzą, ale też stara się je wychowywać i przystosowywać do nowych sytuacji.


" Słysząc te docinki, bywałam zmieszana, zupełnie jakby z moim dzieckiem było coś nie tak, jakby był ułomny z powodu błędu natury. Na szczęście większość ludzi skupiała się nie na detalach, tylko na pełnym obrazie.
A całość, według nich była zachwycająca, więc słuchałam z zadowoleniem i słodycz rozlewała mi się w sercu. "

Jest to świetna książka dla miłośników psów, a także dla tych, którzy chcą poznać bliżej te niesamowite stworzenia. Myślę, że książka nadaje się także do wspólnego rodzinnego czytania, pokazując siłę przyjaźni psa i człowieka.


Jak łatwo się domyślić po tytule, książka opowiada o trzech psach, ale jednak najbardziej skupia się na Bimie. Małym kundelku, który pewnej nocy pojawił się niespodziewanie w ich życiu. Jest to piesek, który skrada serce nie tylko autorki, ale również czytelników.


"Pomyślałam, że jednosylabowe imię Bim brzmi krótko i zwięźle. Psiak natychmiast usłyszy, gdy będzie przywoływany. Pasowało do niego."


Jest słodki i uroczy dzięki swoim małym łapką i niezwykle dużym uszkom oraz z chęcią odsłanianemu brzuszkowi. Również jego usposobienie budzi sympatię, ponieważ jest pełen energii i ciekawości świata. Niestety nie zawsze był usłuchany i czasem ślepo podążał za swoim instynktem, za co niestety musiał zapłacić. Niestety książka rozpoczyna się wraz z pojawieniem się Bima i kończy wraz z jego zniknięciem. Jest to bardzo ciężki moment również dla czytelnika. Myślę, że każdy, kto posiada zwierzę lub kiedykolwiek je stracił jest w stanie to zrozumieć.


Tematyka książki i jej bohaterowie bardzo przypadli mi do gustu. Bim zdecydowanie zostanie w mojej pamięci. Niestety samą książkę czytało mi się dość ciężko i długo. Jest pełna nużących i zbyt szczegółowych opisów. Czasem miałam wrażenie, że wręcz przesadnych względem opisywanych sytuacji. Dodatkowo przeszkadzały mi wtrącenia autorki, które miały odzwierciedlać psie myśli.



" Pewnie pomyślał: No nie...Kolejny XXL. Czy w tej rodzinie jest ktoś o moich wymiarach?"


Podejrzewam, że może być to miłe urozmaicenie opowieści dla młodszego czytelnika. Warto jednak wziąć pod uwagę, że jest to debiut literacki autorki.

Jestem zdeklarowaną kociarą oraz miłośniczką królików. Kocham jednak wszelkie zwierzaki i zawsze z chęcią sięgam po książki i filmy, w których są głównymi bohaterami. Muszę jednak przyznać, że zawsze podchodzę do nich bardzo emocjonalnie. Nie znam jednak takiego twardziela, którego nie byłyby w stanie rozczulić pupile. Tym razem pozwoliłam wkraść się do mojego serca...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

O wyborze książki decyduje wiele czynników. W moim przypadku jest to między innymi tematyka, recenzja czy okładka danego egzemplarza . Czasami jednak jest to po prostu nazwisko. Muszę przyznać, że mam kilku autorów zarówno polskich jak i zagranicznych, po których każdą nową książkę sięgam bez wahania. Jednym z nich jest właśnie Katarzyna Berenika Miszczuk. Gdy więc zobaczyłam kolejną książkę jej autorstwa i to w dodatku o tematyce medycznej to wiedziałam, że muszę ją mieć!


Głowna bohaterka czyli Joanna Skoczek to rezydentka na oddziale psychiatrycznym jednego z Warszawskich szpitali. To tam w głównej mierze toczy się akcja powieści. Ogromny i stary budynek wyposażony obowiązkowo w ponurą piwnicę staje się miejscem zbrodni. I to nie jednej. Do tego wszystkiego młoda lekarka dostaje liściki od tajemniczego wielbiciela, które jednak stają się coraz bardziej niepokojące.



Czerwień, kolor krwi, wygląda pięknie

na tle twojej białej skóry.

Twój Wielbiciel.



W toku śledztwa dowiadujemy się, że grasuje seryjny morderca. Ginie kolejna ofiara, a doktor Joanna wpada w coraz większe tarapaty. Książka trzyma w napięciu, a autorka zgrabnie wyprowadza w pole czytelników, gdy Ci próbują domyślić się tożsamości mordercy. Dla mnie zakończenie było dużym zaskoczeniem, ale może osoby bardziej wprawione w rozwiązywanie zagadek byłyby wstanie się domyślić.



Byłam niezwykle ciekawa wątku medycznego, ponieważ autorka jest z wykształcenia właśnie lekarką. Również i mi ta tematyka nie jest całkowicie obca. Bardzo interesujące były dla mnie opisy funkcjonowania szpitala od środka takie jak np procedury na oddziale psychiatrycznym czy przyjmowanie nowych pacjentów. Wszelkie aspekty medyczne poruszane w książce jak np zapalenie wyrostka są bardzo dokładnie wytłumaczone. Dla laika w temacie na pewno na plus, natomiast mogą być to elementy nużące dla osób obeznanych z tematem.



Czytelnicy zaznajomieni z twórczością Katarzyny Miszczuk wiedzą, że lubi ona łączyć różne style literackie i ma niebanalne poczucie humoru. W przypadku tej powieści było dokładnie tak samo. Jak możemy przeczytać w opisach książki w księgarniach internetowych jest to kryminał/thriller jednak w dużej części także komedia romantyczna. Szczerze to ciężko mi jednoznacznie stwierdzić czy perypetie miłosne głównej bohaterki są tłem dla kryminalnego śledztwa czy jest też całkowicie odwrotnie. Myślę, że nie ma to jednak większego znaczenia i należy potraktować obydwa wątki jako istotne. Może się to natomiast okazać dużym plusem dla osób nie sięgających po kryminały. Jeśli wolisz powieści obyczajowe lub kobiece, ale chcesz rozpocząć przygodę z kryminałem to zdecydowanie jest to książka dla Ciebie!



Mam wrażenie, że kolejnym wspólnym mianownikiem książek tej autorki są koty. Czytałam już kilka jej serii i zawsze się jakiś znalazł. Dla mnie jako kociary jest to niezwykle miły smaczek. Również w tej książce jednym z bohaterów jest czworonożny pupil. Kołtun chodź niezbyt energiczny dostarcza nam dużo śmiechu. Jak zdradziła autorka na jednym ze spotkań autorskich, koci bohaterowie jej powieści część swoich cech zawdzięczają jej domowym futrzakom. I tak Kołtun zyskał niektóre cechy Sushi.



Zdaje sobie sprawę, że książki nie należy oceniać po okładce i dlatego zostawiłam to na koniec. Moim zdaniem bardzo dobrze oddaje klimat książki. Jednak to tylna część okładki skradła moje serce, ponieważ jest zrobiona w stylu historii zdrowia i choroby pacjenta. Z tej karty możemy odczytać najważniejsze informacje o Joannie skoczek jak wiek czy adres zamieszkania. Jak również zalecenia lekarskie:



Zalecenia:

Poznanie Tajemniczego Wielbiciela, Unikanie seryjnego mordercy grasującego po szpitalu.



Szpitalnego klimatu dodaje odcisk po kubku na karcie pacjenta. Dzięki temu już zapoznając się z okładką przenosimy się na oddział szpitalny, który dokładniej zwiedzimy na kolejnych kartach powieści.

O wyborze książki decyduje wiele czynników. W moim przypadku jest to między innymi tematyka, recenzja czy okładka danego egzemplarza . Czasami jednak jest to po prostu nazwisko. Muszę przyznać, że mam kilku autorów zarówno polskich jak i zagranicznych, po których każdą nową książkę sięgam bez wahania. Jednym z nich jest właśnie Katarzyna Berenika Miszczuk. Gdy więc...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Zawsze miło wspominam czas spędzany z dziadkami. Wspólne wakacje,nauka czy świąteczne obiady. Do teraz często przesiadujemy wspólnie przy ulubionych programach przy ciepłym ogniu kominka. Również miłość do książek zawdzięczam w dużej mierze właśnie im. Po dziś dzień pamiętam jak dziadzia uczył mnie czytać. To jak bardzo nie chciałam współpracować jest mi wypominane za każdym razem, gdy dziadzia widzi mnie zaczytaną z jakąś grubą książką na kolanach. Już jako mała dziewczynka mogłam godzinami słuchać dziadka opowiadającego o smoku Wawelskim czy babcie czytającą mi do snu ulubione bajki. Później odkryłam, że dziadkowie są także skarbnicą opowieści zaczynających się słowami: " a za moich czasów...". Pamiętam historię o staniu w kolejkach, żółtku z kakao jako największym rarytasie, czynie społecznym podczas kładzenia trawy i wiele innych. Bardzo ciekawiły mnie te historie i dlatego od razu zainteresowała mnie książka " Pamiętnik ze starej szafy", która opowiada historię dorastania dziewczyny na przełomie lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych. Byłam bardzo ciekawa tych czasów z perspektywy kogoś w moim wieku.

Książka Patrycji May jest zabawna i lekka. Czyta się ją niesamowicie szybko i przyjemnie. Jak dla mnie jest to idealna książka na jeden czy dwa wieczory z kubkiem pysznego kakao. Humor, który wręcz się wylewa z kartek będzie przyjemnie kontrastował z otaczającą nas jesienną aurą. Język jest prosty i codzienny tak samo jak wydarzenia, które opisuje. Przygody głównej bohaterki oraz jej zwariowanej rodzinki i nieprzewidywalnych przyjaciół łączą ze sobą prozę życia z niesamowitymi przeżyciami.

" Tego było ze dwa kilo, część dziadek ukrył u nas w piwnicy, trochę ma ze sobą, a resztę wyjarał..."

Fabuła "Pamiętnika ze starej szafy" to w większości opis życia głównej bohaterki od czasu gdy była czternastolatką przypominającą chłopaka, aż do końca jej młodości czyli dostania pierwszej w życiu pracy. Nie jest to jednak nudna i szara historia jak rzeczywistość w tamtych czasach. Wręcz przeciwnie obfituje ona w niesamowite historię jak niedoszły ślub z obcokrajowcem, przemyt marihuany, wizyta udawanej wróżki oraz wiele zagranicznych wojaży. Czasem miałam wrażenie, że jak na książke, która miała opowiadać o schyłku socjalizmu w Polsce to zbyt wiele wydarzeń dzieje się poza granicami naszego kraju. Dodatkowo te przygody oraz ich ilość były czasem tak nieprawdopodobne, że zamiast pamiętnika miałam wrażenie, że czytam jakąś komedię pomyłek.

" Dwaj bandyci upalili dziadka, a potem podrzucili mu coś do chlebaka, żeby przewiózł przez granicę."

Znacznie bardziej podobały mi się wspomnienia z takich codziennych wydarzeń i perypetie z tym związane. Na szczęście i w te obfitowała ta książka. Pierwsza próba golenia nóg woskiem, perypetie związane z kolejkami w sklepach, zmienianie ocen w dzienniku czy akty patriotycznego wandalizmu. Właśnie tego oczekiwałam sięgając po tę książkę. Zabawnych i ciekawych historii, ale umiejscowionych w Polsce. Chciałam skonfrontować opowieści dziadków z tymi głównej bohaterki. Szkoda, że nie na tym głównie skupiła się autorka.

" - Masz fajne nogi.
Zapłoniłam się ogromnie, bo komplement przerósł moje oczekiwania, i zapytałam nieśmiało:
- Takie zgrabne?
Odpowiedź szybko sprowadziła mnie z nieba na ziemię.
- Nie, niedługo będziesz mogła sobie na nich warkoczyki zaplatać -prychnął."

Główna bohaterka jest niesamowicie sympatyczną i pełną dystansu dziewczyną. Przyjemnie patrzyło mi się i poznawało świat jej oczami. Jednak muszę przyznać, że momentami mnie irytowała. Była jak magnes na wszelkiego rodzaju tarapaty i niezwykłe historie. Następowały one z taką częstotliwością i różnorodnością, że zdawało mi się niemożliwe by to wszystko przeżyła jedna dziewczyna i to w takich czasach.


Należy jednak zaznaczyć, że książka ta nie jest jednak tylko zbiorem zabawnych historyjek. Nie twierdzę również, że niesie za sobą jakieś górnolotne przesłanie, ale porusza ona wiele istotnych dla młodego człowieka kwestii. Bardzo wyraźny i niezwykle istotny jest tutaj wątek przyjaźni i to takiej prawdziwej na dobre i na złe. Nie zabrakło także pokazania wagi relacji rodzinnych i to nie tylko tych najbliższych oraz przeżyć związanych z pierwszymi miłościami.

Moim zdaniem Patrycja May utrzymała całą tę książkę w klimacie młodzieżowym. Jest to spowodowane oczywiście wiekiem głównej bohaterki. Myślę jednak, że po tę książkę mogą sięgnąć zarówno nastolatkowie, którzy chcą dowiedzieć się co nieco o czasach naszych rodziców czy dziadków jak również starsi czytelnicy by z uśmiechem powspominać te czasy. Gwarantuje jednak, że zarówno młodzi jak i młodzi duchem będą się swietnie bawić podczas tej podróży do PRL-u.



Natalia Rogowska

Zawsze miło wspominam czas spędzany z dziadkami. Wspólne wakacje,nauka czy świąteczne obiady. Do teraz często przesiadujemy wspólnie przy ulubionych programach przy ciepłym ogniu kominka. Również miłość do książek zawdzięczam w dużej mierze właśnie im. Po dziś dzień pamiętam jak dziadzia uczył mnie czytać. To jak bardzo nie chciałam współpracować jest mi wypominane za...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

„48” to tytuł książki otwierającej cykl thrillerów Andreasa
Grubera. Wiedziałam, że muszę ją przeczytać, gdy tylko zobaczyłam zdanie promujące ten tom:

„Jeżeli w ciągu czterdziestu ośmiu godzin odgadniesz, dlaczego uprowadziłem tę kobietę zostanie ona przy życiu. W przeciwnym razie – zginie.”

Mówi się, że nie należy oceniać książki po okładce, jednak muszę przyznać, że to ona utwierdziła mnie w zamiarze przeczytania tej powieści. Zdaję sobie sprawę, że nie do każdego trafi – jest ciemna i prosta, ale jednocześnie niesamowicie mroczna i klimatyczna. Gdy pierwszy raz trzymałam ją w rękach miałam wrażenie, że dłoń z okładki chce mnie wręcz wciągnąć do środka, ale już po kilkudziesięciu stronach zdałam sobie sprawę, że jest to też pewnego rodzaju ostrzeżenie. To jest zdecydowanie książka dla ludzi o mocnych nerwach, których nie odstraszą krew, zwłoki i tortury.

„ Pod stołem lśniły dwie świeże kałuże krwi. (…) W każdej z kałuż pływał kciuk”

Główna bohaterka Sabine jest pracownicą monachijskiej policji. To z jej perspektywy poznajemy większość historii. Jest to o tyle ciekawe, że ze sprawą wiążą ją nie tylko zawodowe, ale i rodzinne relacje. Czy młoda policjantka będzie w stanie pomóc rozwikłać zabójstwo własnej matki? Czy jednak wygrają emocje? Sprawa okazuje się o wiele bardziej skomplikowana. Znalezione zostaje kolejne ciało. Śledztwo rusza pełną parą, gdy pojawia się Maartin Sneijder. Przepraszam, Maartin S. Sneijder – holenderski analityk kryminalny i psycholog kryminalny. Niesamowicie intrygująca i irytująca postać jednocześnie. Zamiłowanie do marihuany i akupunktury oraz dość wredny charakter nie przeszkadzają mu jednak być świetnym fachowcem. To właśnie ten duet będzie starał się powiązać zabójstwa i schwytać psychopatycznego mordercę, który wydaje się być ciągle o krok przed nimi. Czy uda im się przechytrzyć zabójcę i dowiedzieć się co nim kieruje?

Moim zdaniem jednym z większych plusów tej książki jest fakt, że pojawia się w niej opis nie tylko policyjnego śledztwa, ale także terapii psychologicznych. Dzięki temu możemy wniknąć w umysł mordercy i poznać jego motywację. Jednak decydując się na to autor pozbawił się możliwości zaskoczenia nas tożsamością zbrodniarza. Moim zdaniem, mimo że bardzo łatwo i dość szybko możemy wywnioskować kto nim jest to ani trochę nie ujmuje to książce. Po prostu zamiast skupić się na szukaniu zabójcy czytelnik może poświęcić się szukaniu motywów tych bestialskich czynów. Myślę, że to jeszcze bardziej pokazuje jak dużą rolę w tej książce odegrała psychologia.

W książce pojawia się jeszcze jeden bardzo istotny wątek. Rozdziały z policyjnym śledztwem przeplatają się nie tylko z zapisami terapii, ale także z rozwiązywaniem zagadki przez Helen – psycholog, która dostała palec z pierścionkiem oraz 48 godzin by uratować jakąś kobietę. No właśnie… kogo? I dlaczego ktoś mógł ją porwać? Niestety zgłębiając tajemnice ofiary odkrywa także tajemnice swojego męża… Czy łączy go coś ze sprawą? Czy byłej psycholog kryminalnej uda się rozwiązać zagadkę na własną rękę ?

Uwielbiam kryminały, w których od pierwszych stron zostajemy wciągnięci w akcję, gdzie nie musimy czekać setek stron, aż dojdzie do pierwszej zbrodni. Tak jest właśnie w tym przypadku. Akcja nie zwalnia tempa od pierwszej do ostatniej strony. Książka jest pełna nie tylko wyszukanych zbrodni jak zabetonowanie żywcem czy utopienie atramentem, ale również pełna zagadek. Co oznaczają tajemnicze przesyłki? Czy 48 godzin to wystarczający czas by rozwikłać tajemnicę i połączyć fakty przez zwykłe osoby? Co wspólnego ma z tym wszystkim książeczka dla dzieci ?

„Groźny myśliwy przed dom dobiega. Stoi tam studnia. O wielkie nieba! Skacze do środka, nie ma co zwlekać! I wtedy zając strzela w człowieka.”

Odpowiedzi na te i wiele więcej pytań pojawiających się w trakcie czytania odnajdziecie zagłębiając się w tę historię. Gorąco polecam, ponieważ to najlepszy thriller/kryminał jaki czytałam w ostatnim czasie. Nie potrafiłam się oderwać od tej książki i sama dałam się wciągnąć w niezwykle złożoną grę mordercy.

„48” to tytuł książki otwierającej cykl thrillerów Andreasa
Grubera. Wiedziałam, że muszę ją przeczytać, gdy tylko zobaczyłam zdanie promujące ten tom:

„Jeżeli w ciągu czterdziestu ośmiu godzin odgadniesz, dlaczego uprowadziłem tę kobietę zostanie ona przy życiu. W przeciwnym razie – zginie.”

Mówi się, że nie należy oceniać książki po okładce, jednak muszę przyznać, że to...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to