Howlshy

Profil użytkownika: Howlshy

Nie podano miasta Nie podano
Status Czytelnik
Aktywność 3 lata temu
8
Przeczytanych
książek
8
Książek
w biblioteczce
3
Opinii
13
Polubień
opinii
Nie podano
miasta
Nie podano
Dodane| Nie dodano
Ten użytkownik nie posiada opisu konta.

Opinie

Okładka książki Po bandzie, czyli jak napisać potencjalny bestseller Jolanta Rawska, Jakub Winiarski
Ocena 7,1
Po bandzie, cz... Jolanta Rawska, Jak...

Na półkach: , ,

Niedawno postanowiłem, że zacznę budować swój warsztat pisarski z głową i podejdę do pisania strukturalnie. Wybrałem się więc w podróż po księgarniach, a potem na internetową tułaczkę. Przedarłszy się przez recenzje, wybrałem stos książek, z których miałem zbudować swój pisarski totem.

Podręcznik Winiarskiego i Rawskiej krzyczał bestsellerami, na szczęście mam do takich rzeczy dystans. Z drugiej strony, stwierdziłem, że nie ma co dyskredytować książki za chwytliwy tytuł, który przecież odwołuje się do skrywanych marzeń wielu aspirujących pisarzy.

Z nadzieją na odkrycie tajemnic świata otworzyłem „Po bandzie”. Pierwszy zgrzyt nadszedł bardzo szybko. Jakub Winiarski trochę pochlebił, a zaraz potem bezceremonialnie uczynił mnie swoim kumplem. Rozumiem intencję by nawiązać więź i sprawić, aby czytelnik czuł, że książka jest adresowana właśnie do niego. Niestety, odważne osobowe adresowanie i skrócenie dystansu według mnie nie wyszły tu nikomu na dobre. Przecież da się poważniej, a przy tym partnersko i o istocie sprawy.

Chwilę później pojawiły się ważne nazwiska w dziejach literatury i narratologii, a za nimi cytaty – i dobrze. Błogosławieństwem i przekleństwem książki jest mnogość przytaczanych opinii i perspektyw. Te głosy można ze sobą konfrontować, ale czasem łatwo się w nich pogubić. Głosy te lubią także czasem odwracać się przeciwko nieuważnym. Otóż Winiarski omawiając cechy pisarza, nie omieszkał wykorzystać typów osobowości pisarskiej Nabokova. Od siebie dodał do tego ględę-nudziarza, nudząc rozwlekle już do samego końca – o słodka ironio...

Po kwestiach związanych z podejściem i metafizyką pisania nadszedł czas na esencję, której szukałem. Kreacja bohaterów i tworzenie fabuły. Winiarski postanowił ubarwić czytanie caps lockiem, którym co kilka linijek uwypuklał, że bohater musi być FASCYNUJĄCY, musi mieć CEL, a ten CEL z kolei jest wynikiem POŻĄDANIA itd. Takie smaczki w połączeniu z ciągłą strukturą tekstu i rozwlekłym stylem wypowiedzi Winiarskiego sprawiają, że poradnik staje się nieprzejrzysty. Nawet pisząc, posiłkując się interesującym mnie w danej chwili rozdziałem, miałbym problem w znalezieniu frapujących mnie kwestii.
Czy zamiast ciągłej struktury tekstu opartej na akapitach, nie lepiej byłoby zebrać esencję każdego rozdziału i wyodrębnić ją graficznie w wydzielonej odstępem sekcji albo użyć ramki? Zbieranie zasad i różnych aspektów za pomocą numerów i myślników nie do końca się sprawdza w nawale tekstu.

Ramki, co prawda, pojawiają się, a z nimi – kolejny problem. Raz wypowiedzi znanych autorów i autorytetów przytaczane są w tekście, a raz trafiają do ramki, tak jakby zabrakło pomysłu na wkomponowanie ich w tekst. Zdarzyło się nawet, że słowa przytoczone w tekście pojawiły się stronę obok w ramce z lekką nadbudową. Przecież zrozumiałem za pierwszym razem.

Na szczęście, zdarzają się momenty, które ratują „Po bandzie”. Muszę oddać honor Jolancie Rawskiej, która swoją perspektywą uporządkowuje i uzupełnia spostrzeżenia Winiarskiego. Na pochwałę zasługuje chociażby napomknięcie o metodzie budowania powieści w oparciu o przesłankę, która jest współcześnie dla wielu punktem wyjściowym, szczególnie w scenopisarstwie.

Wielkim plusem jest część 2. dla zaawansowanych, która z przykładami omawia zagadnienia intrygi, humoru, czy erotyki. Przydatne są także rozdziały zamykające książkę, w których osoby związane ze środowiskiem pisarskim i wydawniczym odpowiadają na pytania dotyczące wydawniczego savoir-vivre’u, kwestii praw autorskich i umowy, korzyści płynących ze współpracy z agentem itd. Do tego dochodzi garść porad of formatowaniu i krótki rozdział poświęcony kulturze języka polskiego.

Czy to dobry poradnik? Zdecydowanie nie. To często przegadane bajdurzenie, któremu trzeba poświęcić wiele czasu i skupienia, żeby wyciągnąć bardzo podstawowe skrawki warsztatu. Według mnie, ze sporym zapasem można byłoby pozbyć się blisko jednej trzeciej zawartości na rzecz klarownych podsumowań i schematów. Takie nowoczesne, minimalistyczne podejście na pewno korzystnie wpłynęłoby na użyteczność tej książki.

Nie poleciłbym „Po bandzie” początkującym, bo może zniechęcić. Bardziej doświadczonych może natomiast zawieść, bo dotyka strukturalnych podstaw i nie ma tam wielu technik wchodzących w szczegóły budowania świata, scen i konfliktu. Kiedy zatem warto rzucić okiem na „Po bandzie”? Według mnie – tylko jeśli chce się spojrzeć na różne ujęcia pisarstwa, z ciekawości lub przypadku.

Ktoś pewnie zapyta teraz, co zatem robić? Dokąd iść?
Polecam zapoznać się z wywiadami, książkami, czy wykładami gości TEDx dotyczącymi pisania scenariuszy i storytellingu. Bardzo łatwo znaleźć wywiady z autorytetami storytellingu, do których grona należą John Truby, Michael Hauge, Karl Iglesias, Eric Edson i wielu innych.
W anglojęzycznej części YouTube nietrudno natknąć się na bardzo dobre pisarskie vlogi i kanały poświęcone technikom filmowym, narrative i character designowi. Spoglądając na polskie podwórko, można pokusić się o przeczytanie świetnej „Narratologii” Pawła Tkaczyka. Jeśli ktoś czuje się na siłach by sięgnąć po źródła bardziej akademickie, polecam „Bohatera o tysiącu twarzach” Josepha Campbella.

Niedawno postanowiłem, że zacznę budować swój warsztat pisarski z głową i podejdę do pisania strukturalnie. Wybrałem się więc w podróż po księgarniach, a potem na internetową tułaczkę. Przedarłszy się przez recenzje, wybrałem stos książek, z których miałem zbudować swój pisarski totem.

Podręcznik Winiarskiego i Rawskiej krzyczał bestsellerami, na szczęście mam do takich...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Błyskawicznie przemknąłem przez „Słuchaj pieśni wiatru” i „Flipper roku 1973”. Urok tych dwóch powieści, tkwiący w dziwnym humorze, pokręconych metaforach i dziecinnych, niedorzecznych wymianach sprawia, że przez oba teksty płynie się umysłem. W pewnym momencie jednak zacząłem się gubić. To była estetyczna podróż, w którą wkradła się wątpliwość. Coś ciągle kazało mi dopytywać siebie o sens tego, co czytam.

Przeważnie czułem, że żaden z bohaterów nie miał wpływu na akcję. Ich życie zdawało się im przytrafiać, a nie być efektem ich działań. Kolejne rozdziały nie wydają się popychać akcji w jakimkolwiek kierunku. Niewiele zapadło mi w pamięć, być może nawet nie zauważyłbym, gdyby połowa rozdziałów zniknęła. Bohaterowie i tak większość czasu piją piwo, palą papierosy, słuchają muzyki albo wałęsają się z doraźnym celem, choć bez większego planu.

Te powieści nie mają nic wspólnego ze współcześnie cenionym storytellingiem. Próżno szukać w nich konfliktu, rosnącego napięcia, suspensu, czy dramatycznych zwrotów akcji. Mimo wszystko, nie skłoniło mnie to do odłożenia książki, psikus.

„Słuchaj pieśni wiatru” i „Flipper roku 1973” były próbą uporządkowania świata numerami, odniesieniami do muzyki i literatury zachodu. Każdy powinien przekonać się sam, jaki jest tego wynik.

Czuje się oszukany. Czy po przeczytaniu tych dwóch powieści jestem zły? Nie. Nie jestem też zadowolony. Nie wiem, co się wydarzyło. Zdaje się, że będę musiał odpocząć chwilę od Szczura i tajemniczego bohatera-narratora.

Błyskawicznie przemknąłem przez „Słuchaj pieśni wiatru” i „Flipper roku 1973”. Urok tych dwóch powieści, tkwiący w dziwnym humorze, pokręconych metaforach i dziecinnych, niedorzecznych wymianach sprawia, że przez oba teksty płynie się umysłem. W pewnym momencie jednak zacząłem się gubić. To była estetyczna podróż, w którą wkradła się wątpliwość. Coś ciągle kazało mi...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach: , , ,

Bardzo zdziwiłem się, kiedy po niespełna dwóch dniach czytania dobrnąłem do końca. Paweł Tkaczyk w nowoczesny sposób stara się być przewodnikiem-partnerem dla odbiorcy. Ani przez chwilę nie doświadczyłem tak nadmiernej poufałości, jak i mentorskiej autorytatywności. Wierzę, że prócz miłego stylu oraz przystępnego języka w wytworzeniu komfortu czytania wielką rolę odegrało także przejrzyste formatowanie tekstu.

Książka na początku pozwala zrozumieć genezę zdolności do opowiadania historii oraz tłumaczy cel kryjący się w opowiadaniu. Po zbudowaniu ram teoretycznych z drobną domieszką filozofii zaczyna się część prezentująca wachlarz klocków, których można użyć do stworzenia własnej historii i nadania jej połysku. Paweł Tkaczyk pokazuje proste przykłady, zwracając uwagę na potencjalne pułapki. W książce stale obecne są odwołania do autorytetów z różnych dziedzin. Ostatecznie Paweł Tkaczyk dzieli się schematem pomagającym w uchronieniu się przed popełnieniem niegodnego wytworu. Harmonijne zakończenie, dobitnie wyjaśnia, czym w istocie jest dążenie do sukcesu i daje nadzieję każdemu, kto je odkryje.

Co przybliżyłoby książkę do ideału? Pada w niej pełno odwołań do nazwisk, lecz próżno szukać odwołań do konkretnych dzieł albo przynajmniej zbiorczej listy wartościowych tytułów. Rozdziały poruszające temat kanałów i formatów komunikacji pozostawiły we mnie mocny niedosyt. Został w nich pokazany pewien podział i ogólna specyfika. Jednak gdyby wspomniane sekcje powiedziały, jak dalej można wykorzystać zawartą w nich wiedzę, całość na pewno by zyskała.

Dzięki „Narratologii” zrobiłem pierwszy krok ku świadomości. Ta książka to, po prostu, dobra opowieść o historiach. Paweł Tkaczyk pozwolił mi spojrzeć na cenne zdobycze z przenikających się dziedzin antropologii, analizy literatury, psychologii, czy starożytnej sztuki retoryki. W ten sposób zyskałem całkiem solidny fundament do wkroczenia w świat storytellingu. W ramach podziękowania – na pewno polecę ją aspirującym copywriterom, świadomym przedsiębiorcom, początkującym pisarzom, czy studentom creative writing.

Bardzo zdziwiłem się, kiedy po niespełna dwóch dniach czytania dobrnąłem do końca. Paweł Tkaczyk w nowoczesny sposób stara się być przewodnikiem-partnerem dla odbiorcy. Ani przez chwilę nie doświadczyłem tak nadmiernej poufałości, jak i mentorskiej autorytatywności. Wierzę, że prócz miłego stylu oraz przystępnego języka w wytworzeniu komfortu czytania wielką rolę odegrało...

więcej Pokaż mimo to

Aktywność użytkownika Howlshy

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


statystyki

W sumie
przeczytano
8
książek
Średnio w roku
przeczytane
1
książka
Opinie były
pomocne
13
razy
W sumie
wystawione
8
ocen ze średnią 8,0

Spędzone
na czytaniu
55
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
1
minuta
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]