Cytaty
Lepiej zaliczać się do niektórych, niż do wszystkich.
Czytanie książek to najpiękniejsza zabawa, jaką sobie ludzkość wymyśliła
Książki są lustrem: widzisz w nich tylko to co, już masz w sobie.
A poza tym czy przyjaźń to większe uzależnienie niż związek z kobietą? Dlaczego wydaje się godna podziwu, kiedy ma się dwadzieścia siedem lat, a budzi zgorszenie u trzydziestosiedmiolatka? Dlaczego przyjaźni nie traktuje się na równi ze związkiem? A może jest lepsza? Dwoje ludzi pozostaje razem przez lata, a wiążą ich nie seks, nie atrakcyjność fizyczna, nie pieniądze, nie dzie...
RozwińNigdy nie przyszłoby mi do głowy, że można komuś nasrać w duszę.
foch strzelony bez powodu smakuje najlepiej. I tylko głupiec dobrowolnie wyrzekłby się takiej przyjemności.
Z szamba można się jakoś wygrzebać, ale smrodu, jaki zostawiło, nie da się usunąć. I nieważne, że może go czuć tylko i wyłącznie ten, od kogo bije. Smród zawsze będzie smrodem.
Nigdy nie bij osła, na którym siedzisz.
Jesteś jak anioł, który pozwala podnieść się z ziemi, kiedy już jest bardzo źle. Nie potrafię zrozumieć, czemu akurat mnie spotkał ten zaszczyt i zainteresowałeś się mną. Rai, możesz mieć wszystko i wszystkich, a wybrałeś kogoś, kto jest zamknięty na świat i ma problemy z samym sobą. Nigdy nie mogłem nacieszyć się tym, jak się uśmiechasz, jak wyglądasz i tym, jak się zachowujes...
Rozwiń- Zgubiłeś się kiedyś w tym lesie? – zapytała Emma. – Nie. Nigdy. To moja dusza. W duszy nie można się zgubić.
- Umiesz o wiele więcej niż leczyć. – A co takiego jeszcze potrafię? – Dać nadzieję – powiedziała cicho.
-Kto to był? -Który kto? -Nie gadaj ze mną jak z głupią. Wszystko słyszałam, co się tam u ciebie działo. No więc? -Facet. -Domyślam się, że nie żyrafa.
Tak naprawdę wszystko stawało się białe, jakby jakaś moc wysysała kolory ze wszystkiego, co było dookoła. Czułem się jakbyśmy weszli na białą kartkę papieru, na której ktoś narysował jedynie kontury drzew, liści i kamieni.
- Pomyliłeś mnie z jej ciałem, miodku – powiedziało Licho i oblizało moją dłoń, pozostawiając na niej zimny, demoniczny odpowiednik śliny. Wycofałem się szybko, wycierając rękę o spodnie. – Mmmm, smakujesz jak autodestrukcja! Sama słodycz.