-
ArtykułyTeatr Telewizji powraca. „Cudzoziemka” Kuncewiczowej już wkrótce w TVPKonrad Wrzesiński2
-
ArtykułyCzytamy w weekend. 17 maja 2024LubimyCzytać311
-
Artykuły„Nieobliczalna” – widzieliśmy film na podstawie książki Magdy Stachuli. Gwiazdy w obsadzieEwa Cieślik3
-
Artykuły„Historia sztuki bez mężczyzn”, czyli mikrokosmos świata. Katy Hessel kwestionuje kanonEwa Cieślik14
Biblioteczka
2022-04-12
2022-04-03
We wstępie do książki autor pisze, że ma ona raczej przypominać pogadankę. Faktycznie tak jest i tak ją traktowałem, przymykając oko na bardzo wyraziście eksponowane poglądy Pana Zdzisława - w końcu "słucham" jego pogadanki. Niestety okazało się, że ta gawęda przepełniona jest nieprawdopodobną ilością moralizatorstwa i religii. Czasem musiałem upewniać się, czy aby wziąłem z półki tę książkę co trzeba, bo połowa cytatów w niej to encykliki Jana Pawła II. Oczywiście pojawiają się tematy aborcji, eutanazji, pornografii i nawet antykoncepcji, nie zawsze w miejscach mających merytoryczne uzasadnienie - ale to nie problem, widocznie każda okazja jest dobra by wrzucić fragment KKK lub cytat z Gościa Niedzielnego.
Uzbroiłem się w grubą skórę i przeczytałem do końca biorąc "pogadankę" z całym dobrodziejstwem osobowości autora, ponieważ lawirując pośród całego tego moralizatorstwa można było jednak dowiedzieć się kilku ciekawych rzeczy (nawet faktycznie związanych z historią medycyny!), w tym również spostrzeżeń związanych z etyką, czy wpływem religii na postrzeganie człowieka w kontekście medycyny.
Jeszcze jedna uwaga: moim zdaniem końcowe rozdziały, te dotyczące czasów w których dokonał się ogromny postęp w nauce (circa od początku XIX w.) są zdecydowanie zbyt pobieżnie potraktowane, szczególnie biorąc pod uwagę obszerne, wcześniejsze części książki skupiające się głównie na filozofii i żywotach świętych.
Trochę źle się czuję wystawiając tej pozycji niską ocenę, bo widać, że autor jest człowiekiem o bardzo rozwiniętej moralności i stara się kłaść duży nacisk na ten aspekt rozwoju lekarzy, stawiając im etyczną poprzeczkę bardzo wysoko. Pomijając już czy z poglądami Pana Zdzisława się zgadzam czy nie, takiej postawy ciężko mi nie docenić. Jednak książkę oceniam jako "Wprowadzenie do historii medycyny" i jakkolwiek faktycznie treść można zawsze jakoś z tym tematem powiązać, to jednak prosi się ona o podtytuł: "W aspekcie etycznym, duchowym i filozoficznym".
...aaa, niech mnie dunder świśnie - mimo wszystko nie żałuję.
We wstępie do książki autor pisze, że ma ona raczej przypominać pogadankę. Faktycznie tak jest i tak ją traktowałem, przymykając oko na bardzo wyraziście eksponowane poglądy Pana Zdzisława - w końcu "słucham" jego pogadanki. Niestety okazało się, że ta gawęda przepełniona jest nieprawdopodobną ilością moralizatorstwa i religii. Czasem musiałem upewniać się, czy aby wziąłem...
więcej mniej Pokaż mimo to2022-03-10
Szybka gra w skojarzenia: Swampman Davidsona, Mózg Boltzmanna, Snerg, Koniec Dzieciństwa Clarke'a. Założę się, że autor wieczorami, przy kieliszku Mołdawskiej Doliny, trafia w te same rejony wikipedii co ja. Pewnie dzięki temu tak dobrze się przy niej bawiłem pomimo tego, że kwestie filozoficzne są potraktowane bardzo powierzchownie, a sama książka nieco przehajpowana.
Fun fact: to moja pierwsza książka w większości przeczytana na kiblu.
Szybka gra w skojarzenia: Swampman Davidsona, Mózg Boltzmanna, Snerg, Koniec Dzieciństwa Clarke'a. Założę się, że autor wieczorami, przy kieliszku Mołdawskiej Doliny, trafia w te same rejony wikipedii co ja. Pewnie dzięki temu tak dobrze się przy niej bawiłem pomimo tego, że kwestie filozoficzne są potraktowane bardzo powierzchownie, a sama książka nieco przehajpowana.
Fun...
2022-01-17
Frachtowce, torpedy, abordaże i marynarze; whisky i poturbowany przez życie detektyw. To wszystko w sosie z kosmicznego gówna. To nie morski film noir z czasów XX WŚ, a całkiem niezła space opera. A na pewno lepsza niż ta opinia.
Frachtowce, torpedy, abordaże i marynarze; whisky i poturbowany przez życie detektyw. To wszystko w sosie z kosmicznego gówna. To nie morski film noir z czasów XX WŚ, a całkiem niezła space opera. A na pewno lepsza niż ta opinia.
Pokaż mimo to
Z początku pomysł połączenia historii obu panów (*) wydał mi się dziwny - obaj zajmowali się zupełnie różnymi rzeczami, a A. C. Doyle nie tylko nie miał nic wspólnego z badaniami gruźlicy, ale nawet w ogóle medycyną zajmował się niezbyt wiele, a przynajmniej nie z tego go znamy. Jeśli jednak spojrzy się na tę książkę nie tyle jako historię medycyny, ale bardziej historię rozwoju myśli naukowej w XIX w., podobieństwa między bohaterami zaczynają być widoczne, a cały pomysł nabiera nieco sensu. Ja dałem się na ten trik nabrać, a niespodziewane zapoznanie się z historią narodzin (i śmierci) Sherlocka Holmesa traktuję jako miły bonus i okazję do powiększenia kupki "do przeczytania".
Szkoda, że kwestia badań Kocha, Pasteura i innych została potraktowana bardzo powierzchownie, bez zagłębienia się w jakiekolwiek technikalia, przez co czytanie trzeba było wspomagać na własną rękę zasobami z internetów. Styl pisania kojarzący się nieco z szukaniem sensacji na siłę również nie pomaga.
Najjaśniejszą dla mnie gwiazdką w tej książce jest ostatni, krótki rozdział dotyczący obecnej sytuacji (XX/XXI w.) - skłaniający do przemyśleń i otwierający oczy na to jak niewiele różni się nasza sytuacja od "mrocznych" wieków wcześniejszych, pomimo ogromnych postępów w nauce.
(*) Nie wiem jaki geniusz wpadł na pomysł, aby zmienić treść podtytułu książki w polskim tłumaczeniu, ale głównymi bohaterami są Robert Koch i Arthur Conan Doyle.
Z początku pomysł połączenia historii obu panów (*) wydał mi się dziwny - obaj zajmowali się zupełnie różnymi rzeczami, a A. C. Doyle nie tylko nie miał nic wspólnego z badaniami gruźlicy, ale nawet w ogóle medycyną zajmował się niezbyt wiele, a przynajmniej nie z tego go znamy. Jeśli jednak spojrzy się na tę książkę nie tyle jako historię medycyny, ale bardziej historię...
więcej mniej Pokaż mimo to
Niesamowita rzecz: Stanisław Lem napisał książkę o mnie czytającym książki Stanisława Lema.
O historii i filozofii tej książki wystarczająco dużo zostało powiedziane, a ja nie jestem wystarczająco lotny żeby mieć coś do dodania. Napiszę więc tylko, że nikt nie potrafi tak jak Lem pokazywać mi na każdym kroku jaki jestem maluczki, jednocześnie sprawiając, że czuję się z każdym zdaniem coraz większy (interpretacja dowolna). Wprawdzie nie zrelaksowałem się przy lekturze, przeciwnie, od kilku dni mam zakwasy na mózgu, ale zakończyłem ją ubogacony co niemiara.
Niesamowita rzecz: Stanisław Lem napisał książkę o mnie czytającym książki Stanisława Lema.
więcej Pokaż mimo toO historii i filozofii tej książki wystarczająco dużo zostało powiedziane, a ja nie jestem wystarczająco lotny żeby mieć coś do dodania. Napiszę więc tylko, że nikt nie potrafi tak jak Lem pokazywać mi na każdym kroku jaki jestem maluczki, jednocześnie sprawiając, że czuję się z...