rozwiń zwiń

Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Taka laurka komunistycznego świętego. Ciężko się to czyta, bo nie wiadomo, gdzie propaganda, gdzie tendencja, a gdzie garść ciekawych faktów. Ot urodził się, zawsze był dzielny, prawy, lubiany, wrażliwy, bohaterski, wspaniały, podziwiany, no święty... A w tle coś o Mongolii i historii, ale podlane paskudnie propagandowym sosem. Trudno czerpać przyjemność z tej lektury.

Taka laurka komunistycznego świętego. Ciężko się to czyta, bo nie wiadomo, gdzie propaganda, gdzie tendencja, a gdzie garść ciekawych faktów. Ot urodził się, zawsze był dzielny, prawy, lubiany, wrażliwy, bohaterski, wspaniały, podziwiany, no święty... A w tle coś o Mongolii i historii, ale podlane paskudnie propagandowym sosem. Trudno czerpać przyjemność z tej lektury.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Fatalna, nachalna, stronnicza, czarno-biała. To nie jest reportaż, tylko socrealistyczne dzieło z tezą.
Autor nawet nie sili się na odrobinę szarości. Kolejne postacie wygłaszają absurdalne monologi i na jednym oddechu obnażają swoją małostkowość lub wzniosłość - zależnie od tego po której stronie stoją. Niby autor ma dobry warsztat, a jednak całość wyszła bardzo topornie. Po kilkudziesięciu stronach trzeba się zmuszać, aby czytać dalej.
Nie spodziewałem się, że Czarne może wydać taki gniot.

Fatalna, nachalna, stronnicza, czarno-biała. To nie jest reportaż, tylko socrealistyczne dzieło z tezą.
Autor nawet nie sili się na odrobinę szarości. Kolejne postacie wygłaszają absurdalne monologi i na jednym oddechu obnażają swoją małostkowość lub wzniosłość - zależnie od tego po której stronie stoją. Niby autor ma dobry warsztat, a jednak całość wyszła bardzo topornie....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Dobra, smutna książka o starości, samotności i umieraniu. O Hucie niewiele, tyle, co niezbędne by naszkicować tło.

Dobra, smutna książka o starości, samotności i umieraniu. O Hucie niewiele, tyle, co niezbędne by naszkicować tło.

Pokaż mimo to


Na półkach:

Chaotyczna niczym temat, który porusza. Autor skacze z tematu na temat, rozwodząc się długo nad zbędnymi detalami, chwilę bez słowa wstępu zacząć zupełnie inny temat. Niektóre rozdziały wyglądają jak notatki z procesu zbierania danych, a nie jak pełnoprawna książka, inne z kolei wydają się bardziej przedrukiem artykułów. Szkoda, bo temat ciekawy, jednak wykonanie zbyt słabe.

Chaotyczna niczym temat, który porusza. Autor skacze z tematu na temat, rozwodząc się długo nad zbędnymi detalami, chwilę bez słowa wstępu zacząć zupełnie inny temat. Niektóre rozdziały wyglądają jak notatki z procesu zbierania danych, a nie jak pełnoprawna książka, inne z kolei wydają się bardziej przedrukiem artykułów. Szkoda, bo temat ciekawy, jednak wykonanie zbyt słabe.

Pokaż mimo to

Okładka książki Chinlandia Roman Konik, Damian Leszczyński
Ocena 6,0
Chinlandia Roman Konik, Damian...

Na półkach:

Zdecydowanie nie jest to reportaż. "Chinlandia" to bardzo długi felieton. Skrajnie subiektywny i nie do końca wiadomo o czym. Chiny, Chińczycy ich tradycja, specyficzne zwyczaje czy historia okazują się być tylko pretekstami do konserwatywnie zabarwionej mieszaniny socjologiczno-filozoficznych wywodów. Jednym się to spodoba, innych zmęczy i odrzuci. Trochę jakby pójść na piwo ze starym znajomym - gadułą -, który właśnie wrócił z długiej podróży. Chętnie wszystko nam opowie, ale nie tak reportersko, tylko po prostu przy okazji wspominając byłą dziewczynę, dziwacznego wykładowcę ze studiów, aktualną sytuację polityczną w kraju i swoje perypetie z urzędem skarbowym. To czy będziemy się na tym piwie dobrze bawić, czy też spoglądać niecierpliwie na zegarek zależy tylko od tego czy lubimy tego człowieka i jego zaskakująco szerokie kręgi asocjacyjne, kiedy już zacznie swoją gawędę.

Zdecydowanie nie jest to reportaż. "Chinlandia" to bardzo długi felieton. Skrajnie subiektywny i nie do końca wiadomo o czym. Chiny, Chińczycy ich tradycja, specyficzne zwyczaje czy historia okazują się być tylko pretekstami do konserwatywnie zabarwionej mieszaniny socjologiczno-filozoficznych wywodów. Jednym się to spodoba, innych zmęczy i odrzuci. Trochę jakby pójść na...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka napisana przez pasjonata, a nie zawodowego historyka. Z pewnością krąg jej odbiorców jest mocno zawężony, jednak dla każdego zaintesowanego tematem pozycja ta jest niczym niespodziewany podarek od losu. Ktoś poświęcił czas i energię, aby w sposób łatwy i przystępny opisać fragment otaczającego nas świata, który zmienia się w zastraszającym tempie. Ciekawe, ale i dramatyczne losy małej osady w puszczy noteckiej to lektura przyjemna i wartościowa. Byłoby pięknie gdyby każde miejsce w Polsce doczekało się poświęconego sobie dzieła lokalnego pasjonata, ileż historii dałoby się uratować i jak inaczej nauczylibyśmy się patrzeć na mijane często z obojętnością miejsca.

Książka napisana przez pasjonata, a nie zawodowego historyka. Z pewnością krąg jej odbiorców jest mocno zawężony, jednak dla każdego zaintesowanego tematem pozycja ta jest niczym niespodziewany podarek od losu. Ktoś poświęcił czas i energię, aby w sposób łatwy i przystępny opisać fragment otaczającego nas świata, który zmienia się w zastraszającym tempie. Ciekawe, ale i...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Punkty zapalne. Dwanaście rozmów o Polsce i świecie Jerzy Borowczyk, Michał Larek
Ocena 6,5
Punkty zapalne... Jerzy Borowczyk, Mi...

Na półkach:

Kilka rozmów naprawdę wyśmienitych.
Niestety tylko kilka, a cała reszta? Z pełnokrwistym wywiadem nie ma wiele wspólnego - w zasadzie przypomina bardziej monologi, w których strona pytająca zajmuje się potakiwaniem i potwierdzaniem słów pytanego. Kilka razy miałem wręcz wrażenie, że pytany napisał sobie jakiś bardziej lub mniej zgrabny esej, a potem na siłę podzielono jego monolog na części wtykając losowe hasła zakończone znakiem zapytania. Dodając do tego dobór rozmówców ograniczony w zasadzie do jednego środowiska i podobnego światopoglądu dostajemy bardzo stronniczy obraz....w sumie nie wiadomo tak do końca czego. Niektórzy zgodnie z zapowiedzią z okładki próbują wskazać punkty zapalne, inni opowiadają o sobie i swojej pracy, a jeszcze inni bezwstydnie kreują samych siebie bądź powtarzają slogany i hasła. Pozycja nierówna, chwilami mile zaskakuje, aby za moment odrzucać od siebie.
Warto przeczytać dla kilku świetnych rozmów, nie warto kupować, jest wiele lepszych pozycji, które z przyjemnością postawi się w biblioteczce nie mając równoczeście tak ambiwalentnych odczuć.

Kilka rozmów naprawdę wyśmienitych.
Niestety tylko kilka, a cała reszta? Z pełnokrwistym wywiadem nie ma wiele wspólnego - w zasadzie przypomina bardziej monologi, w których strona pytająca zajmuje się potakiwaniem i potwierdzaniem słów pytanego. Kilka razy miałem wręcz wrażenie, że pytany napisał sobie jakiś bardziej lub mniej zgrabny esej, a potem na siłę podzielono jego...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Nieznający języka francuskiego mężczyzna o IQ marchewki, w nieustannym zdziwieniu, opisuje dostępne środki do czyszczenia garnków, sztućców, szklanek, umywalek, wanien, kranów, kuchenka, talerzyków, sedesów, blatów, szafek, półek, mebli, podłóg, ścian, szyb, kafelków, filiżanek, kubków, sosierek, parkietów, deszczownic, blach, desek do krojenia, itp. A także przeżywa liczne inne, "szalone" przygody.

Nieznający języka francuskiego mężczyzna o IQ marchewki, w nieustannym zdziwieniu, opisuje dostępne środki do czyszczenia garnków, sztućców, szklanek, umywalek, wanien, kranów, kuchenka, talerzyków, sedesów, blatów, szafek, półek, mebli, podłóg, ścian, szyb, kafelków, filiżanek, kubków, sosierek, parkietów, deszczownic, blach, desek do krojenia, itp. A także przeżywa liczne...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Mała, krótka książeczka, którą czyta się bardzo długo. Niespiesznie, jak sytuacje, które opisuje. Jak wtedy, gdy dzień lub dwa przed odlotem zdajesz sobie sprawę, że nie zdążysz już zobaczyć większości miejsc, które wcześniej wpisałeś sobie na listę "obowiązkowo". Listę, którą zgubiłeś gdzieś kilka dni temu, ale to wszystko jest w porządku. Miało tak być, że będziesz musiał tu jeszcze wrócić. Miało tak być, że teraz siedzisz gdzieś w górach, palisz sobie papierosa i kaleczysz język rosyjski w pogaduszkach z miejscowymi. Książka taka, jak wszystko to czego szukasz, jadąc gdzieś tam daleko, z nadzieją, że ktoś będzie chciał sam z siebie podarować coś tobie. Uśmiech, kieliszek wódki, krótszą lub dłuższą rozmowę, czas który nagle okazuje się powolny i rozciągliwy. Ta książka jest jak powrót do Armenii, jeszcze kilka chwil ze stanem ducha, który miałeś przywieźć do swojego domu, a który nie wiedzieć jak uleciał w przeciągu dwóch tygodni. Pozycja dla wszystkich, którzy wiedzą dlaczego można tęsknić do Armenii.

Mała, krótka książeczka, którą czyta się bardzo długo. Niespiesznie, jak sytuacje, które opisuje. Jak wtedy, gdy dzień lub dwa przed odlotem zdajesz sobie sprawę, że nie zdążysz już zobaczyć większości miejsc, które wcześniej wpisałeś sobie na listę "obowiązkowo". Listę, którą zgubiłeś gdzieś kilka dni temu, ale to wszystko jest w porządku. Miało tak być, że będziesz musiał...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Pozycja bardzo nierówna, chwilami uroczy gawędziarz potrafiący przeskakiwać z tematu na temat, w ogóle nie gubiąc głównego wątku. Kiedy indziej znów uparty komuch, który próbuje dyskutować przy pomocy argumentów niewiele lepszych niż Jasio z 2b, usiłujący zagiąć księdza przez pytanie o taki ciężki kamień, żeby Pan Bóg nie mógł go podnieść.

Pozycja bardzo nierówna, chwilami uroczy gawędziarz potrafiący przeskakiwać z tematu na temat, w ogóle nie gubiąc głównego wątku. Kiedy indziej znów uparty komuch, który próbuje dyskutować przy pomocy argumentów niewiele lepszych niż Jasio z 2b, usiłujący zagiąć księdza przez pytanie o taki ciężki kamień, żeby Pan Bóg nie mógł go podnieść.

Pokaż mimo to