Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach:

Omówienia nowej powieści Michela Houellebecqa doszczętnie rujnują przyjemność lektury, odnosząc się do rozwiązania finałowego. Nie ma nic prostszego niż wyrobienie sobie zdania o tej książce na podstawie noty wydawniczej i przeczytania ostatniej strony, bo będzie to pewna zamknięta całość. Mnie "Uległość" rozczarowała - mimo świetnego tłumaczenia. To, co zawiera, powoduje niebezpieczne pęknięcie napompowanego balonu akcji promocyjnej. Otrzymujemy bowiem rzecz bardzo statyczną, przewidywalną i momentami nudną. Historię, w której kryje się wszystko to, co znamy z dotychczasowej twórczości pisarza - egzystencjalna degradacja ludzkości i człowieka, spora doza dekadencji, prostytutki, choroby ciała, niechęć do ludzkości i samotność będąca stanem sumiennie wypracowanym latami. "Uległość" jest książką polityczną i ideologiczną. Autor "Mapy i terytorium" bawi się w mrocznego wizjonera, wykorzystując ludzkie lęki oraz stereotypowe myślenie, religię czyniąc orężem walki o nową rzeczywistość i balansując na granicy dobrego smaku, gdy przemyca kolejne, wtórne już teorie o upadku europejskiej cywilizacji.

Najlepiej czytać tę nową narrację jako rzecz o emocjonalnym i intelektualnym związku z Jorisem-Karlem Huysmansem. Narrator poświęcił mu obszerną pracę doktorską i nigdy tak naprawdę nie uwolnił się od wpływu tego pisarza. Czytamy o recepcji jego dzieł wiek później - okazuje się, że wiele poruszanych tematów i kilka sygnalizowanych idei można odnaleźć we współczesnym świecie. Rozdarty między potrzebą intelektualnego kontaktu z duchowym przewodnikiem a czasem, w którym jako wykładowca akademicki musi radzić sobie z rzeczywistością samodzielnie, bohater "Uległości" wyraża intymne przekonanie o tym, że Huysmans był jego jedynym przyjacielem w życiu, a podążanie śladami twórcy to jedynie odwzorowanie w gruncie rzeczy nijakiego życia, które wiódł na przełomie minionych wieków francuski skandalista.

Są jeszcze istotne rozważania o tym, czym jest literatura. To zaznaczanie swojej obecności. Czasem po to, by późny wnuk mógł wędrować śladami, nazywając rzeczywistość za pomocą zbioru pojęć używanych przez poprzednika. W tym znaczeniu "Uległość" przypomina prozę konfesyjną. Akcentuje związki literatury i biografii twórcy na tyle silnie, że przerzuca odpowiedzialność za czyny współczesnego człowieka na kogoś, kto stał się wzorem pracy naukowej i komu pozostaje się wiernym, unikając jednocześnie konfrontacji z samym sobą, swoją wolą i tożsamością. Bo czterdziestoczteroletni François tkwi w rozpaczliwej pustce światopoglądowej, kiedy opuściwszy na zawsze bliskiego mu Huysmansa, stara się za wszelką cenę utrzymać z nim emocjonalny kontakt. To nie tylko przewodnik po skomplikowanym świecie wokół, ale przede wszystkim gwarant pewnego ładu, gdy wszystko powiedziane i uczynione będzie bezpieczną kopią. Źródłem satysfakcji i momentem, w którym stabilizuje się rzeczywistość niebezpiecznie odbiegająca od oczekiwań z powodu obecności na scenie politycznej Bractwa Muzułmańskiego i wygranej w wyborach prezydenckich jej lidera.

Polityka szarpie tą narracją, prowadząc ją na manowce. Mamy 2022 rok, a niepokoje społeczne we Francji wyzwalają widmo wojny domowej, któremu ulega z lękiem także profesor Sorbony, tkwiący gdzieś na marginesie życia. François jest bezwolny wobec rewolucyjnych zmian, a ich wykładnię przedstawiają jego znajomi, snując teorie spisków i budując mroczne scenariusze złożone z mniej lub bardziej prawdopodobnych tez. Zarówno zwycięski nowy prezydent, jak i polityczne siły francuskie znajdują się gdzieś na uboczu. W centrum życia głównego bohatera jest tylko przejmująca pustka bycia osobnym i tkwienia w poczuciu pogardy dla ludzkości. François nie bierze spraw w swoje ręce. Nie głosuje w dniu wyborów. Jest obojętny na przemoc oraz zaskakujące wszystkich zmiany wokół. Woli uciekać - dosłownie i wewnętrznie. Tymczasem scena polityczna się trzęsie, a rządy obejmuje islamski prezydent. Okazuje się, że zmiany polityczne dotykają w znacznej mierze środowisko akademickie. Muzułmanie podkreślają priorytet demografii. Współczesna Francja to bowiem kraj, w którym jakakolwiek silniejsza więź rodzinna jest już anachronizmem. Bolesnym symbolem rozpadu rodziny są losy samego François - jedynaka pozbawionego na własne życzenie kontaktu z rodzicami, bezrefleksyjnie przyjmującego po latach śmierć jednego, a potem drugiego. Nowe oblicze edukacji ma umożliwić prokreację, albowiem kobiety będą stopniowo odsuwane od kolejnych dziedzin życia, by rodzić, wychowywać, być podległymi. Wydatki na edukację zostaną obniżone. Zamiast niej stawiać się będzie na duchowość i kult tradycji. Islam przybiera szaty polityczne. Religia staje się w gruncie rzeczy polityką i nie można już przejść obok niej obojętnie. Nawet wycofany François musi podjąć decyzję dużo istotniejszą niż ta, które z hinduskich gotowych dań odgrzać w mikrofalówce. Musi zdecydować, czy nowy ład społeczny i fasada państwa wyznaniowego dadzą mu możliwości spokojnej egzystencji, której nauczył się z dziełami Huysmansa i umiejętnością flirtowania dla zatuszowania emocjonalnej pustki. Jego finałowa decyzja okaże się jedyną, jaką świadomie podejmuje, i to dzięki temu zatrze się szarzyzna jego nijakości, dostosowawczości i udawania prawdziwego życia.

Houellebecq po raz kolejny rozprawia się z ontologiczną i egzystencjalną samotnością człowieka oddalonego od transcendencji i skupionego na doznaniach zmysłowych, gwarantowanych przez przypadkowe akty seksualne, coraz trudniejsze do przeżycia w zmieniającej się rzeczywistości politycznej. François uosabia taką wewnętrzną destabilizację idącą w parze z destabilizacją Francji i całej Europy. Nowa rzeczywistość to dyktat obcej Europie religii. To miejsce, w którym układ sił się zmienia, a dofinansowania państw Zatoki Perskiej usprawniają funkcjonowanie tych instytucji, które popadły w pewien letarg, osobliwy marazm. Michel Houellebecq opowiada o trudnej kondycji Starego Kontynentu, wybierając osobliwe narzędzie - tym razem będzie to wizja przyszłości oraz widmo dyktatu religii, wobec której Europejczyk nie jest już w stanie zachować dystansu. "Uległość" jest natrętnie dydaktyczna, momentami duszna od teorii spisków oraz wizji, jakie roztaczane są przed głównym bohaterem. Nie ma w tej powieści dynamizmu, nie ma elementu zaskoczenia. Są powtarzane do znudzenia motywy i ten sam irytujący typ bohatera prowadzącego, który wcześniej zmuszał do refleksji i stanowił pewną nową jakość, dziś jednak chodzi w znoszonych spodniach, jest wyjątkowo nieatrakcyjny i czuć od niego powiew wczorajszości, wcześniejszych książek francuskiego pisarza. Skądinąd ciekawy pomysł na powieść realizowany jest monotonnie i bez iskry. Zastosowany zabieg antycypacji, czyli poznawanie tyrady światopoglądowej poprzedzającej zmianę w rzeczywistości, to jedyne, co skutecznie przyciąga do lektury.

Czyta się "Uległość" szybko, ale z poczuciem niedosytu. Houellebecq niewiele nowego ma nam do powiedzenia. Motyw wykorzystania islamu jako straszaka ze świata przyszłości to niezbyt dobry, choć skuteczny promocyjnie zabieg. Pozostaje jeszcze niepokojąca refleksja o tym, że świat przedstawiony każdej powieści francuskiego pisarza zdaje się zatopiony przez niego samego w odmętach beznadziei, zaskakująco prężnie się z nich wydobywając, by zapowiadać kolejną książkę. Tym razem rzecz o smutnym świecie przyszłości, który cechuje bierność, boleśnie wykorzystana przez islam.

Omówienia nowej powieści Michela Houellebecqa doszczętnie rujnują przyjemność lektury, odnosząc się do rozwiązania finałowego. Nie ma nic prostszego niż wyrobienie sobie zdania o tej książce na podstawie noty wydawniczej i przeczytania ostatniej strony, bo będzie to pewna zamknięta całość. Mnie "Uległość" rozczarowała - mimo świetnego tłumaczenia. To, co zawiera, powoduje...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Książka ta poświęcona jest człowiekowi – tymi słowami Michel Houellebecq kończy swoje „Cząstki elementarne”. I ja zgadzam się z nim w 100%. Houellebeq napisał książkę, która jedynie z pozoru jest skandalizująca. Głębsza warstwa jego powieści, wcale nie ukryta między wierszami, porusza do głębi, nakazuje się zatrzymać i zastanowić na kondycją człowieka we współczesnym świecie. Mnie tak właśnie poruszyła.

Choć zdaję sobie sprawę, że wiele osób „Cząstki...” mogą zgorszyć. Nie mam tu na myśli zgorszenia dotyczącego erotyki, tylko zgorszenia ludzkiej myśli w sferze duchowej, religijnej. Mnie, osobie o dość liberalnych poglądach, stroniącej od nakazów i doktryn uznawanych przez kościół katolicki za jedyne, właściwe i słuszne, książkę Houellebecqa czytało się z intelektualnymi wypiekami na twarzy. Bo „Cząstki elementarne” dość brutalnie i dosadnie rozprawiają się z ludzkimi niedoskonałościami, z typowo ludzkimi pragnieniami i kruchą ludzką naturą.
Houellebecq na przykładzie dwóch bohaterów swojej książki i analizy ich życia, pokazuje zależność ludzkiej istoty od nauki, biologii, fizyki, materii, nie łącząc tego z wiarą w boga. Dwóch braci przyrodnich: Michel i Bruno, których życiowe perypetie poznajemy od czasów dzieciństwa po dzień dzisiejszy, różniących się charakterami, mających frustracje seksualne, łączy wspólny element. Tym elementem połączone są również inne jednostki ludzkie, jest to najzwyklejszy kod genetyczny. Jakże niedoskonały! Jest to też biologia, która rządzi ludzkim ciałem od narodzin do śmierci.

Michel to biolog molekularny, mężczyzna czterdziestoletni, pomimo tzw. kwiecia wieku, czuje się starcem, w ciele którego rozpoczął się proces rozpadu. Nigdy nie zaznał uczucia miłości. Nie jest pewny nawet uczucia do Annabelle, z którą spędził ważny okres w swoim i jej życiu. Bruno natomiast to człowiek zdeterminowany przez seks, wokół którego kręci się jego życie i stanowi priorytet w jego bezbarwnej egzystencji. Ma za sobą nieudane małżeństwo, syna, z którym stracił kompletnie kontakt, w wieku czterdziestu lat spotyka na swojej drodze życiowej Christiane, z którą zaczyna mu być dobrze. Czas według Houellebecqa jest dla człowieka okrutną maszynerią. Liczy się młodość, pod każdym względem. Zresztą seks, typowo ludzka przyjemność, która wiąże się z najzwyklejszym popędem płciowym, w iście smakowitych, ale i wręcz wyuzdanych wizjach Houellebecqa, nabiera dość pospolitego, brudnego i pozbawionego uczuć i metafizyki wymiaru. Poszukiwanie przyjemności seksualnej przez braci staje się integralnym tematem „Cząstek...”. Ale myliłby się ten, kto w tej książce nie dostrzeże innego spojrzenia na ten popęd. Houellebecq umyślnie i z przekorą karmi czasem perwersyjnymi historyjkami, epatuje nagością, używa medycznej, a więc mało romantycznej terminologii w tym temacie. Ale poprzez to właśnie doprowadza nas do puenty swojej książki. A puenta jest dość miażdżąca. Bo Houellebecq mówi o tym, o czym wiemy. O tym, że ludzkość dąży do samounicestwienia! Od wieków trwa proces niszczenia, każda kolejna mutacja metafizyczna ma swój określony czas i cel. Człowiek według Houellebeqa jest istotą niezdolną do szczęścia, zdeterminowaną przez procesy biologiczne: narodziny, życie – tu popęd płciowy, śmierć. Wiedząc o tym, bohater Houellebecqa – Michel Dzierżyński dąży do stworzenia istoty ludzkiej nieśmiertelnej i bezpłciowej.

Po przeczytaniu „Cząstek elementarnych” zrobiło mi się trochę smutno. Pożałowałam bohaterów Houellebecqa, jakby byli oni autentycznymi ludźmi. I choć chciałabym się nie zgodzić z autorem, nie potrafię się przeciwstawić jego teoriom. Dostrzegam w nich prawdę. I choć to jest brutalna prawda, nie będę z nią walczyć. Los współczesnego człowieka, także i mój, jest losem jednostki skazanej na przegraną. Życie jest ograniczone, możliwości jest niewiele. Nauka, przed którą współczesny człowiek chciałby uciec, ponieważ poddaje ona w wątpliwości wiarę w boga, nieubłaganie rozwija się i biegnie do przodu. Kwestia klonowania człowieka to tylko sprawa czasu. Zastanawiam się czy Houellebecq zostawia furtkę na duchowość? Wydaje mi się, że nie. Bo według niego mechanizmami kierującymi naszą przynależnością do świata jest biologia, natura, a w ciele człowieka, w każdej najmniejszej jego cząstce ducha nie ma.

Houellebecq w „Cząstkach elementarnych” oprócz historii życia Michela i Bruna, opowiedzianej całkiem ciekawie, nawiązuje do różnych teorii socjologicznych, filozoficznych, porusza się jak ryba w wodzie w terminologii mechaniki kwantowej, ontologii materialnej, systemu metafizycznego, czy jeszcze innych tego typu, zupełnie dla mnie nie zrozumiałych pojęć. (Bo jak humanistka zrozumie nauki ścisłe i abstrakcyjne myślenie?!).

Myślę, że w dobrym momencie mojego życia przeczytałam „Cząstki elementarne”. Są we mnie wątpliwości co do powszechnych mechanizmów i prawd życiowych. Określam się w dalszym ciągu wobec absurdów tego świata. Coraz bardziej skłaniam się w stronę nauki, a odchodzę od skostniałej i niewystarczającej mi już religii. Ale pomimo tego nie godzę się na myśl, że pierwiastka duchowego w świecie nie ma. Podoba mi się zagadnienie „brody Platona” (to przekonanie, że jeśli używam nazwy pewnego obiektu, to zakładam jego istnienie).
Zatem z całym szacunkiem dla pana Michela Houellebecqa i jego wiary, że kolejna „mutacja nie będzie mentalna, lecz genetyczna”, chcę wierzyć, że w świecie nauki jest furtka dla ducha.

Michela Houellebecqa nazwę cynikiem, ale nie nazwę wichrzycielem ani skandalistą, pewnie nie jest też pisarzem politycznie poprawnym i nieźle mu się oberwało. Jest konsekwentny w swoim światopoglądzie i mówi o tym, o czym wielu chciałoby nie myśleć, zapomnieć i innym zakazać. To mi się podoba. A, że przy okazji szokuje, wywołuje skandal? no cóż, taka rola pisarza.
Po raz pierwszy zetknęłam się ze współczesnym pisarzem francuskim. Jest to dla mnie miła niespodzianka. Ja, która do tej pory Francuzów uważałam za rozpustnych i rozpasanych (co też Houellebeq potwierdza), przypominam sobie o istnieniu francuskich filozofów czy egzystencjalistów. I zaczynam czytać, co mają do powiedzenia. Choć może nie powinnam? Często łapię się na przekonaniu, że zazdroszczę ludziom, którzy nie mają problemów egzystencjalnych, jakże im prościej żyć. Bo wiedza, świadomość duchowej niemocy, pustki, absurdów i obłudy mechanizmów rządzących światem, a także świadomość kruchości i marności (sic!) życia zaczyna mi ciążyć.
A przecież Houellebecq nie jest pierwszym, który rozkłada ręce nad losem człowieka...

Książka ta poświęcona jest człowiekowi – tymi słowami Michel Houellebecq kończy swoje „Cząstki elementarne”. I ja zgadzam się z nim w 100%. Houellebeq napisał książkę, która jedynie z pozoru jest skandalizująca. Głębsza warstwa jego powieści, wcale nie ukryta między wierszami, porusza do głębi, nakazuje się zatrzymać i zastanowić na kondycją człowieka we współczesnym...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Ćpałem, chlałem i przetrwałem Barbara Burdzy, Maciej Maleńczuk
Ocena 5,9
Ćpałem, chlałe... Barbara Burdzy, Mac...

Na półkach:

Jedna z najbardziej rock'n roll'owych pozycji na polskim rynku wydawniczym. Mocno, konkretnie, bezkompromisowo i... imponująco szczerze. Maciej Maleńczuk w rozmowie z Barbarą Burdzy o kajdanach nałogów i drodze do sławy!

Szczera spowiedź jednej z najbarwniejszych postaci polskiej sceny muzycznej - Maćka Maleńczuka, który w wyjątkowo szczery i równie zadziorny sposób opowiada o swoich narkotykowych przygodach z heroiną, kokainą i LSD. Jeszcze nikt nie opowiedział o tym w taki sposób! Bez hipokryzji i bez wybielania - o nałogach i awanturniczym życiu kogoś, kto przetrwał. Fascynująca, choć niebezpieczna wycieczka po Krakowie i stolicy, jakich nie znają zwykli przechodnie.

„Chlałem, ćpałem i przetrwałem” to nie jest poradnik. To raczej przestroga, choć przestroga wyjątkowo fascynująca i świetnie napisana.

Jedna z najbardziej rock'n roll'owych pozycji na polskim rynku wydawniczym. Mocno, konkretnie, bezkompromisowo i... imponująco szczerze. Maciej Maleńczuk w rozmowie z Barbarą Burdzy o kajdanach nałogów i drodze do sławy!

Szczera spowiedź jednej z najbarwniejszych postaci polskiej sceny muzycznej - Maćka Maleńczuka, który w wyjątkowo szczery i równie zadziorny sposób...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Historia chłopca, który wydał Annę Frank. Tak wydawca streszcza książkę. Streszczenie prawdziwe, lecz mylące. Nie chodzi o żaden dokument o Frank. Główny bohater, Joop, jest postacią fikcyjną, a książka to dobra proza literacka, wykraczająca poza temat Anny Frank, choć misternie splecione wątki nieuchronnie do niego prowadzą (może niedobrze, że wydawca od razu zdradza finał, torpedując poniekąd tę misterną robotę autora). Jest to przede wszystkim historia właśnie owego chłopca z Amsterdamu, którego los, wojna i okupacja Holandii przez Niemców splotła tragicznie z losem Anny Frank i innych zgładzonych Żydów holenderskich. Joop trafia na ślad ukrywającej się dziewczyny i jej rodziny, bo walczy o przetrwanie swoje i własnej rodziny w głodującym Amsterdamie, gdzie ludzie żywią się zupą z cebulek tulipanów. Celem Joopa nie jest polowanie na Żydów, lecz odzyskanie miłości własnego ojca, który go bije, upokarza i ma za nic.

Doskonale napisana (i przełożona na polski) opowieść wciąga czytelnika z nieoczekiwaną siłą: Joop i wojenny Amsterdam, tragedia tamtejszych Żydów, kolaboracja i opór Holendrów, dylematy moralne, konfrontacja Joopa z bratem, do której dochodzi wiele lat później na tle wydarzeń wojennych. Richard Lourie, amerykański pisarz ze wschodnioeuropejskimi korzeniami, tłumacz z rosyjskiego i polskiego (z którym wywiad zamieściliśmy w POLITYCE 22) dopiero wchodzi na rynek wydawniczy w Polsce, za to efektownie. Prócz tej książki ukazuje się także jego „Autobiografia Stalina”, podobnie przejmująco mieszająca fikcję z historią, psychologię z refleksją egzystencjalną.

Historia chłopca, który wydał Annę Frank. Tak wydawca streszcza książkę. Streszczenie prawdziwe, lecz mylące. Nie chodzi o żaden dokument o Frank. Główny bohater, Joop, jest postacią fikcyjną, a książka to dobra proza literacka, wykraczająca poza temat Anny Frank, choć misternie splecione wątki nieuchronnie do niego prowadzą (może niedobrze, że wydawca od razu zdradza...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

„Pluszowy bohater to Kubuś Puchatek wtrącony w świat z Procesu Kafki”. „NEW YORK TIMES”


Wzruszająca i pełna humoru opowieść o poszukiwaniu miłości w świecie, do którego się nie pasuje. I satyra na bezduszność, uprzedzenia i głupotę tego świata.
Samotny, odrzucony pluszowy miś ożył. I zaczął szukać wolności i miłości. A gdy je znalazł, stracił najukochańszą istotę.
A potem został schwytany przez oddział antyterrorystyczny i trafił na ławę oskarżonych. Zarzucono mu 9678 zbrodni: terroryzm, zdradę, spisek, zamach stanu, zabójstwo, czarną magię, satanizm... Zażądano kary śmierci.
Miś nie pojmuje parodii procesu, groteskowego sądu, nagonki ludzi, dla których jest ucieleśnieniem wszelkiego zła. Został wrogiem publicznym numer jeden. A przecież tylko chciał być sobą, być szczęśliwy i miał marzenia...
Wrzucony w tryby machiny absurdu i paranoi miś ucieka w swoje wspomnienia czasów, gdy był kochany. I tęskni za miłością - która potrafi stworzyć byt z niebytu.
„Tyle razy chciałem zamknąć oczy na zawsze, ale miałam do ofiarowania miłość i wciąż ją mam. Dlaczego, dlaczego, dlaczego? Na przekór wszystkiemu. Dlaczego zostałem powołany do życia i dlaczego kocham? Co takiego we mnie trzyma mnie przy życiu? Na przekór wszystkiemu: przy życiu trzyma mnie moje serce – nic na to nie poradzę”.

W powieści CLIFFORDA CHASE’A liryzm, nostalgia i humor splatają się z purnonsensem. Oskarżony pluszowy Miś to piękna refleksja o uczuciach i marzeniach, i śmieszna i smutna prawda o naszym świecie, gdzie lęk rodzi histeryczną nienawiść, gdzie łatwiej znaleźć kozła ofiarnego niż zrozumieć przyczyny zła.

„Pluszowy bohater to Kubuś Puchatek wtrącony w świat z Procesu Kafki”. „NEW YORK TIMES”


Wzruszająca i pełna humoru opowieść o poszukiwaniu miłości w świecie, do którego się nie pasuje. I satyra na bezduszność, uprzedzenia i głupotę tego świata.
Samotny, odrzucony pluszowy miś ożył. I zaczął szukać wolności i miłości. A gdy je znalazł, stracił najukochańszą istotę.
A potem...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Historia to de facto opowieść samego Sebastiana napisana dla córki. Jest to próba pokazania drogi jaką przeszedł na sam szczyt rajdów. Od amatora do poziomu niedoścignionego mistrza. Od razu trzeba też powiedzieć, że jest to historia niepełna. Jego kariera wciąż trwa, tyle że poza rajdami. Osobiście nie lubię takiego przedwczesnego pisania biografii. Dlaczego? Ponieważ kiedyś pojawi się podsumowanie całej kariery Loeba… I zmusi mnie do zakupu kolejnej książki na półkę.

Lektura, jak wcześniej napisałem, to opowieść od początku, młodego chłopaka uprawiającego gimnastykę… Krok po kroku. Poprzez pierwsze doświadczenia z samochodami widzimy jak się rozwijał. Obraz Sebastiana Loeba jaki wyłania się z tych stron to naturalny, wrodzony talent. Pisząc robi miejscami wrażenie wręcz prostolinijnego głuptasa. Jest to jednak bardzo szczere i pokazuje jego nienachalną osobowość. Ale to właśnie zza takich małych prostych elementów można dostrzec przyszłego mistrza.

Historia to de facto opowieść samego Sebastiana napisana dla córki. Jest to próba pokazania drogi jaką przeszedł na sam szczyt rajdów. Od amatora do poziomu niedoścignionego mistrza. Od razu trzeba też powiedzieć, że jest to historia niepełna. Jego kariera wciąż trwa, tyle że poza rajdami. Osobiście nie lubię takiego przedwczesnego pisania biografii. Dlaczego? Ponieważ...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Powieść toczy się z dwóch perspektyw – pierwszoosobowej i narratora. Ta druga stanowi większość książki i dostarcza nam opisów wymyślnych poniżeń, jakim Richard poddaje Ewę, a także opisuje działania Alexa. Pierwsza osoba pojawia się dość niespodziewanie i początkowo wydaje się nie mieć nic wspólnego z resztą książki. To historia mężczyzny, którego porwano, a następnie trzymano przez długi czas w piwnicy, traktując początkowo jak dzikie zwierzę, a potem stopniowo dawkując luksusy. Po co i na co? Tego także nie powiem, lecz proszę mi wierzyć, że wszystko jest doskonale przemyślane i ma swój sens, a wszelkie niejasności łączą się niespodziewanie w ostatnim rozdziale. Jonquet prowadzi czytelnika tak, jak mu się to podoba i nie udziela żadnych wskazówek. W pewnej chwili można zacząć coś podejrzewać, ale jest to moment tuż przed samym grande finale.

Powieść toczy się z dwóch perspektyw – pierwszoosobowej i narratora. Ta druga stanowi większość książki i dostarcza nam opisów wymyślnych poniżeń, jakim Richard poddaje Ewę, a także opisuje działania Alexa. Pierwsza osoba pojawia się dość niespodziewanie i początkowo wydaje się nie mieć nic wspólnego z resztą książki. To historia mężczyzny, którego porwano, a następnie...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Powieść ta, uważana za jedną z najlepszych w dorobku Agathy Christie, znana była dotąd polskim czytelnikom pod tytułem „Dziesięciu Murzynków”. Na życzenie wnuka pisarki (a zarazem prezesa Agatha Christie Ltd, spółki dysponującej prawami autorskimi) został on zmieniony i dostosowany do zasad poprawności politycznej. Z tego właśnie powodu Murzynków zastępujemy Żołnierzykami. Dziesięć obcych sobie osób otrzymuje niespodziewanie zaproszenie na odizolowaną od świata Wyspę Żołnierzyków. Na każdego z gości czeka w pokoju tekst starego dziecinnego wierszyka. Niebawem się okaże, że i los czeka ich ten sam, ale kto im go zgotował i czym sobie na to zasłużyli?

Powieść ta, uważana za jedną z najlepszych w dorobku Agathy Christie, znana była dotąd polskim czytelnikom pod tytułem „Dziesięciu Murzynków”. Na życzenie wnuka pisarki (a zarazem prezesa Agatha Christie Ltd, spółki dysponującej prawami autorskimi) został on zmieniony i dostosowany do zasad poprawności politycznej. Z tego właśnie powodu Murzynków zastępujemy Żołnierzykami....

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Światowej sławy psychiatra – Hannibal Lecter przebywa w zakładzie psychiatrycznym. Skazany za okrutne morderstwa i kanibalizm, pozostaje wybitnym naukowcem i znawcą ludzkiej psychiki. Dlatego też na konsultacje do dr Lectera oddelegowana zostaje młoda agentka FBI – Clarice Starling. Ma on pomóc w ujęciu okrutnego mordercy kobiet, zwanego Buffalo Billem. W trakcie rozmowy między agentką a Lecterem tworzy się silną więź. Hannibal wnika w psychikę Starling, staje się jej psychoterapeutą o niezdrowych zachciankach.

Światowej sławy psychiatra – Hannibal Lecter przebywa w zakładzie psychiatrycznym. Skazany za okrutne morderstwa i kanibalizm, pozostaje wybitnym naukowcem i znawcą ludzkiej psychiki. Dlatego też na konsultacje do dr Lectera oddelegowana zostaje młoda agentka FBI – Clarice Starling. Ma on pomóc w ujęciu okrutnego mordercy kobiet, zwanego Buffalo Billem. W trakcie rozmowy...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

Adaptacja klasycznej antyutopii Aldousa Huxleya - jednej z najważniejszych powieści science fiction obok "Wehikułu czasu" i "Roku 1984". Nowa, idealna cywilizacja przyszłości całkowicie pozbawiona jest emocji. Wszelkie cierpienia, trudności i problemy zostały zażegnane. Żyjący w luksusie ludzie oddają się przyjemnościom. Wszyscy obywatele są szczęśliwi dzięki specjalnemu narkotykowi, którego przyjmowanie jest obowiązkowe. Ci, którzy nie przystosują się do panujących zasad, zostaną skazani na życie na wygnaniu. Należący do elitarnej kasty zarządców Bernard niespodziewanie nawiązuje romans z nauczycielką Leniną. Oboje w imię miłości będą zmuszeni złamać obowiązujące zasady i dołączyć do wygnańców...

Adaptacja klasycznej antyutopii Aldousa Huxleya - jednej z najważniejszych powieści science fiction obok "Wehikułu czasu" i "Roku 1984". Nowa, idealna cywilizacja przyszłości całkowicie pozbawiona jest emocji. Wszelkie cierpienia, trudności i problemy zostały zażegnane. Żyjący w luksusie ludzie oddają się przyjemnościom. Wszyscy obywatele są szczęśliwi dzięki specjalnemu...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach:

Słynny detektyw Hercules Poirot wraca pociągiem Orient Ekspressem do Londynu. W czasie podróży dochodzi do tajemniczej i okrutnej zbrodni. Zostaje zamordowany mężczyzna, który wcześniej skarżył się detektywowi, że ktoś mu zagraża. Ofiara otrzymała siedem ciosów ostrym narzędziem. Poirot podejmuje się śledztwa. Okazuje się, że zamordowany zabił kiedyś dziewczynkę i tym samym przyczynił się do śmierci jej rodziców. Dziwnym zbiegiem okoliczności pociągiem podróżują osoby związane z tą tragedią.

Słynny detektyw Hercules Poirot wraca pociągiem Orient Ekspressem do Londynu. W czasie podróży dochodzi do tajemniczej i okrutnej zbrodni. Zostaje zamordowany mężczyzna, który wcześniej skarżył się detektywowi, że ktoś mu zagraża. Ofiara otrzymała siedem ciosów ostrym narzędziem. Poirot podejmuje się śledztwa. Okazuje się, że zamordowany zabił kiedyś dziewczynkę i tym samym...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Drugie życie Monika Kuszyńska, Katarzyna Przybyszewska
Ocena 8,0
Drugie życie Monika Kuszyńska, K...

Na półkach:

Wypadek, niepełnosprawność, konieczność poruszania się na wózku – czy to może być początek nowego, pod wieloma względami lepszego życia? Okazuje się, że tak! Udowadnia to Monika Kuszyńska w swojej autobiograficznej książce „Drugie życie”, napisanej wspólnie z Katarzyną Przybyszewską, redaktor naczelną magazynu Viva!

Wypadek, niepełnosprawność, konieczność poruszania się na wózku – czy to może być początek nowego, pod wieloma względami lepszego życia? Okazuje się, że tak! Udowadnia to Monika Kuszyńska w swojej autobiograficznej książce „Drugie życie”, napisanej wspólnie z Katarzyną Przybyszewską, redaktor naczelną magazynu Viva!

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to