Opinie użytkownika

Filtruj:
Wybierz
Sortuj:
Wybierz

Na półkach: ,

Gdyby sparafrazować znane powiedzenie, można by rzec, że łaska czytelników na pstrym koniu jeździ. Tak przynajmniej było ze mną – po niezwykle ciepło przyjętym debiucie, jakim była Kasacja, miałem spore oczekiwania względem Zaginięcia. Autor tym razem postanowił nieco spuścić prędkości z jaką dzieje się akcja, przenosząc ją z gwarnej stolicy w okolice mazurskich jezior. Czy aby faktycznie książka straciła przy tym na dynamice?

Prowincja to nie Warszawa: tutaj wszystko dzieję się w swoim własnym, ślamazarno-spokojnym tempie. Nikt nie pozostaje tu anonimowy, każdy wie o wszystkim, co dzieję się u sąsiadów, ludzie próbując związać koniec z końcem przyciągając turystów, tudzież parając się bardziej ryzykownymi zajęciami i nawet najmniejsza plotka nie umknie uwadze lokalnej społeczności. W takich warunkach potrzeba czasu, aby nabrać zaufania do dwójki prawników.

Sama akcja toczy się adekwatnie do okoliczności – świadkowie dzielą się swymi sekretami powoli i z umiarem, rzucając co raz to nowsze światło na sprawę, kiedy już wydaje się ona utkwić w martwym punkcie. Całej sytuacja nie ułatwia też skłócone ze sobą małżeństwo, które zamiast pomagać, woli prać wzajemne brudy, również z czasem wychodzące na jaw. Natomiast lokalne organy władzy nie wydają się być ani trochę zainteresowane sprawą i zrobiły by zdecydowanie większy pożytek w ogóle nie mieszając się w temat.

Wyewoluowali również sami bohaterowie. Kordian z wiecznego trzęsiportka stał się bardziej pewny siebie, potrafi rzucać nowe światło na sprawę dociekliwymi domysłami, a Chyłka cóż... nadal pozostanie Chyłką, nawet jeśli będzie zmuszona walczyć o własne życie.

Rozbudowano również sam wątek romansu między tymi dwoma postaciami (aczkolwiek w tym wypadku zdecydowanie ze względu na okoliczności),mimo to nadal podchodzą one do siebie przez większość czasu niczym pies do jeża.

Samo zakończenie również nie pozostaje specjalnie odkrywcze, patrząc przez pryzmat poprzedniej części. Pozostawia jednak otwartą furtkę wyboru drogi, jakiej każde z partnerów będzie musiało ponieść niemałe konsekwencje.

Koniec końców książkę pomimo nie bycia zbyt odkrywczą naprawdę dobrze się czyta. Nadal świetnie oddaje realia polskiego wymiaru sprawiedliwości i relacji międzyludzkich. Dochodzenie przeprowadzane w tak hermetycznej społeczności również nie należy do najłatwiejszych i oddanie całokształtu klimatu w jakim toczy się akcja należą się autorowi brawa.
Seria nadal ma ogromny potencjał i warto śledzić dalsze losy naszych bohaterów.

Gdyby sparafrazować znane powiedzenie, można by rzec, że łaska czytelników na pstrym koniu jeździ. Tak przynajmniej było ze mną – po niezwykle ciepło przyjętym debiucie, jakim była Kasacja, miałem spore oczekiwania względem Zaginięcia. Autor tym razem postanowił nieco spuścić prędkości z jaką dzieje się akcja, przenosząc ją z gwarnej stolicy w okolice mazurskich jezior. Czy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie sposób oceniać czegoś tak osobistego jak ludzkie emocje, których jeśli ktoś osobiście nie doświadczył, to nie jest w stanie sobie nawet wyobrazić.
Bohaterka dziennika doświadczyła w latach dojrzewania wielu opresji ze strony władz komunistycznej Rumunii, nie rzadko mając przy tym na utrzymaniu całą rodzinę, a jej postawy mógłby pozazdrościć niejeden dorosły. Carmen doznaje jednak tej dorosłości przedwcześnie, w sposób którego nie chciała, mimo to mogła być dumna ze swoich rodziców, którzy poświęcili się dla dobra idei.

Dziennik bardzo osobisty, trzymający w napięciu do samego końca i chwytający za serce. Jedyne do czego można się przyczepić, to brak (poza kilkoma wstawkami pomiędzy wierszami) choćby krótkiego rozdziału o tym, jak potoczyły się losy Carmen i jej rodziny już po opuszczeniu rodzinnych stron.

Nie sposób oceniać czegoś tak osobistego jak ludzkie emocje, których jeśli ktoś osobiście nie doświadczył, to nie jest w stanie sobie nawet wyobrazić.
Bohaterka dziennika doświadczyła w latach dojrzewania wielu opresji ze strony władz komunistycznej Rumunii, nie rzadko mając przy tym na utrzymaniu całą rodzinę, a jej postawy mógłby pozazdrościć niejeden dorosły. Carmen...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to

Okładka książki Życie na pełnej petardzie czyli wiara, polędwica i miłość Jan Kaczkowski, Piotr Żyłka
Ocena 7,7
Życie na pełne... Jan Kaczkowski, Pio...

Na półkach: ,

Doskonała pozycja godna polecenia właściwie wszystkim: osobom zarówno wierzącym, niewierzącym, jak i tym, którzy poszukują swojej życiowej ścieżki.

O samym księdzu Kaczkowskim dowiedziałem się zupełnie przypadkiem, po książkę sięgając zachęcony dobrymi recenzjami. Ludzie będący na co dzień niezbyt pozytywnie nastawieni do wiary czy kościoła mogą się dzięki niej przekonać, że nie taki diabeł straszny jak go malują, a wręcz można z pomocą ks. Kaczkowskiego zaczerpnąć wiele pozytywnych cech w życiu codziennym - nie zważając na wierzenia - aby być lepszym człowiekiem.

Doskonała pozycja godna polecenia właściwie wszystkim: osobom zarówno wierzącym, niewierzącym, jak i tym, którzy poszukują swojej życiowej ścieżki.

O samym księdzu Kaczkowskim dowiedziałem się zupełnie przypadkiem, po książkę sięgając zachęcony dobrymi recenzjami. Ludzie będący na co dzień niezbyt pozytywnie nastawieni do wiary czy kościoła mogą się dzięki niej przekonać,...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

„Rzadko czytam polską fantastykę, jednak kiedy już czytam, to trafiam na coś prześwietnego”, jakby to określił pewien pan, znany jako „Najbardziej interesujący człowiek świata”. Ciężko po zapoznaniu się z pierwszą częścią „Pana Lodowego Ogrodu” nie zgodzić się grosem różnorakich nagród i wyróżnień, które przyniosły sławę i chlubę całemu cyklowi. Jak jednak do tego doszło i dlaczego mimo tak wielkiej ilości oszałamiająco pozytywnych not, nie miałem do tej pory okazji zapoznać się z tymże dziełem? Postanowiłem bliżej przyjrzeć się temu zjawisku.

Przyznam szczerze, że na początku byłem nastawiony do samej książki dość sceptycznie, choćby z tego względu, że rzadko spotyka się jakiegokolwiek rodzaju dobrą literaturę ze znaczkiem „Made in Poland”, nie mówiąc już o tym, że wszelkie zabiegi marketingowe, typu wylewające się z okładki „Najlepsza książka roku!”, „Niesamowita!”, „Tego jeszcze nie było!” itp. działają na mnie nader przeciwnie, aniżeli osiągając zamierzony cel. Tym razem coś jednak mnie tknęło i postanowiłem zasięgnąć dzieła pana Jarosława Grzędowicza.

Autora nie kojarzyłem wcześniej zupełnie. Sama książka również trafiła na mój (skądinąd niezastąpiony) czytnik przez kompletny przypadek, kiedy to zaczęło być o niej głośno, przy okazji coraz to częstszych promocji.
Idąc zatem za pierwotnym instynktem badawczo-estetycznym oraz głosem tłumu (i pomijając już dalszy nawał zbędnego i nikomu niepotrzebnego pitolenia), postanowiłem dodać swoją obiektywną cegiełkę, co całej zgromadzonej sumy opinii i spostrzeżeń. I chociaż znając życie, pewnie nie wniesie ona nic zanadto odkrywczego, warto jednak dodać i swoje spostrzeżenia, co też mam zamiar uczynić;)

NO TO JADYM Z TYM KOKSEM, JADYM!!!

Nasz protagonista, zwący się Vuko Drakkainen jest osobą posiadającą w sobie mieszankę korzeni polsko-fińsko-chorwackich. Z racji między innymi swoich multikulturowych predyspozycji i odpowiedniej bazy życiowych doświadczeń, do których nie przyrosła młodsza część nowoczesnego i opływającego w dostatek ziemskiego społeczeństwa, jawi się on w oczach naukowców, jako materiał idealny – zdolny wyruszyć z misją ratunkową na odległą planetę Midgaard, celem odnalezienia zaginionej grupy badawczej, a przy okazji nie ingerować zanadto w życie samej planety (czyli mówiąc po ludzku – nie wywołać swoimi czynami jakiejś zbytnio rażącej rozpierduchy, mogącej wpłynąć na spotkaną cywilizację).

W tym celu nasz bohater przechodzi serię różnej maści testów przygotowawczych, z zakresu sztuk walki, survivalu, obyczajów i wiedzy o obcej planecie, uczy się ichniejszego języka oraz poddaje się liftingowi twarzy, aby upodobnić się do tubylców. Jakby tego było mało, w jego układ immunologiczny ingeruje zmyślne urządzenie zwane cyfralem, które w zależności od potrzeb może służyć za noktowizor, uruchomić instynkt przetrwania, albo na krótki czas znacznie zwiększyć efektywność siły bojowej. Tak przygotowany i zaopatrzony w zapas klamotów, użytecznych samotnym wędrowcom, zostaje on zapakowany do kapsuły kosmicznej. Sam Vuko nie ma jednak służyć wyłącznie, jako bezmyślna maszynka do zabijania, lecz poprzez asymilację zaskarbić sobie sympatię napotkanych osób i wyjść bezkrwawo z całej sytuacji. W końcu na Ziemi także czekają znajomi, rodzina i tęskniąca ukochana.

Od momentu wylądowania na obcej planecie, zaczyna się właściwy fun opowieści.
Na miejscu okazuje się, że samo terytorium nie jest zbyt gościnnym dla przybyszów miejscem, nawet jak na standardy żądnego przygód Nocnego Wędrowca, jak zwykły go zwać napotkane osoby. Od samego początku bohaterowi towarzyszy uczucie zaszczucia i osamotnienia, którego to gęsty klimat aż wylewa się z kartek. Na targanej wojnami planecie, obcy nie są zbytnio mile widziani. Na każdym kroku Vuko zmuszony jest dokładnie patrzeć trzy razy pod nogi, zanim zrobi następny krok. Przy tym przeczesuje nieznaną sobie okolicę, pod kątem potencjalnych zagrożeń, które zupełnie wykraczają poza ziemskie prawa fizyki i rozumowanie, w tej krainie opanowanej złowrogą magią.W dodatku niemalże wszędzie musi mieć się na baczności - komu tak naprawdę może zaufać, co wolno mu powiedzieć, a czego nie, co wolno mu zjeść i gdzie (oraz jak) przetrwać najbliższą noc, będąc mimo pomocy obcych, zdanym jedynie na własną intuicję. Brzmi miodnie?

Autor podbił serca czytelników zupełnie nowatorskim podejściem względem fantastyki, między innymi dzięki całej maści wielu trafionych pomysłów na ożywienie opowieści. Mamy zatem konfrontację nowoczesnej technologii, wobec okołośredniowiecznej magii, telepatyczne porozumiewanie się z wiernym konikiem, sterowanie zwierzątkami podobnymi do surykatek przy pomocy fletu, czy faunę i florę ożywającą dopiero po zapadnięciu zmroku. Tego rodzaju przykłady można by mnożyć i mnożyć. Jednakże, jakby tego było mało, od pewnego momentu książki przyjdzie nam obserwować akcję z perspektywy jednego z „tutejszych”, odgrywającego kluczową rolę. Nie będę jednak zdradzał zbyt wiele, coby nie popsuć fabuły. Powiem tylko, że we wszystko zaplątane są dość skomplikowane relacje zwaśnionych klanów i osób władających magią tak mocną, że mogłaby obrócić w pył ładny kawałek planety;
)
Trudno przy tym nie oprzeć się wrażeniu, że w całej swojej spójności i plastyczności, świat zaproponowany przez Grzędowicza może bez kompleksów konkurować z takimi sławami, jak Śródziemie, czy Westeros. Jest surowy, mroczny, rządzi się swoimi prymitywnymi, lecz mającymi sens prawami, a jego równowadze stale zagraża czyhające niebezpieczeństwo. Mało tego – w rękach odpowiednich speców od filmu stanowi on niemal gotowy materiał na kasowy hit serialowy (tak tak!).

Niestety, nawet w beczce tak wybornego miodu, trafić się musiała sroga łycha dziegciu. Chociaż opisy urzekają swoją epickością, spójnością i szczegółowością , po jakimś czasie zaczynają jednak nużyć. Mało jest natomiast akcji dynamicznej samej w sobie, czy też dialogów podanych w ten sposób, które ostatecznie sprowadzają się jedynie do dodatku w tym swoistym dzienniku pokładowym. Można to jednak autorowi wybaczyć w pewien sposób, jako że pierwszy z czterech przygotowanych tomów jest dopiero początkiem całej fabuły.

W ostatecznym rozrachunku książkę mogę śmiało polecić szczególnie osobom, które w fantastyce szukają czegoś nowego i niesztampowego. Autor stanął na wysokości zadania i pokazał, że fantasy niekoniecznie musi oznaczać orki ciachające toporami wszystko, co się rusza i inne elfy, lecz może stanowi doskonałą bazę do zabawy tąże konwencją. A to dopiero początek całej opowieści.

Moja ocena: 8/10
Plusy:
+ Wykreowany świat, żyjący swoim własnym życiem
+ Surowy i mroczny klimat
+ Pomysły na ożywienie krainy
+ Przedstawienie większości akcji w formie dziennika
Minusy:
- Miejscami naprawdę nużące opisy...
- ...w których natłoku dostarczanych informacji, można się nie raz trochę pogubić

„Rzadko czytam polską fantastykę, jednak kiedy już czytam, to trafiam na coś prześwietnego”, jakby to określił pewien pan, znany jako „Najbardziej interesujący człowiek świata”. Ciężko po zapoznaniu się z pierwszą częścią „Pana Lodowego Ogrodu” nie zgodzić się grosem różnorakich nagród i wyróżnień, które przyniosły sławę i chlubę całemu cyklowi. Jak jednak do tego doszło i...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Nie ma się zbytnio co rozpisywać - książka wciąga mocniej niż radziecki odkurzacz :D

Nie ma się zbytnio co rozpisywać - książka wciąga mocniej niż radziecki odkurzacz :D

Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

Cóż, co prawda to dopiero moja druga przeczytana książka Kinga (przeczytana co prawda z wielkim oporem, ale jednak), już teraz mogę śmiało powiedzieć, że na tych dwóch chyba się skończy. Kto jak to, ale sławetny mistrz grozy pomysły na mroczne historie miewa wprost przednie. Szkoda tylko, że w wypadku omawianej nie potrafił do końca wydobyć z niej rzeczywistego potencjału. Czemu?

Co do samej fabuły - okazuje się bowiem, że groza w „Cmętarzu” nie wyłania się z pomocą co bardziej wymyślnych stworzeń, a samych ludzi, wśród których bohaterowie obracają się w codziennej rutynie. To właśnie ludzie w powieści Kinga są największymi potworami, skłonnymi do zabawy w boga, ku własnej perwersyjnej uciesze.

Stopniowo, w miarę przebiegu akcji, kiedy już rodzina Creedów zdążyła na dobre zadomowić sennym i spokojnym Ludlow, po przeprowadzce w Chicago w nadziei za lepszym życiem, co rusz zaczynają na nich spadać coraz to większe nieszczęścia. Począwszy od spotkania z sędziwym i dość tajemniczym Judem Crandallem, który wprowadza nowo przybyłych w tutejsze realia i zabiera rodzinę na pobliski cmentarz pochowanych zwierząt prowadzonych przez dzieci. Na pozór niewinna wycieczka, zamienia spokojne do tej pory życie rodziny Creedów w coraz to większy koszmar. W jaki sposób? tego już musicie dowiedzieć się sami, chociaż jak to zwykle, bywa, życie stawia przed różnymi okropnymi pokusami, kiedy już raz pozna się jakąś tajemnicę.

Przyznam, że wbrew pozorom, tytuł ciężko jest ocenić jednoznacznie. Na plus wykonania na pewno zasługują długie i mrożące krew w żyłach opowiadania Juda, przy których momentami wprost rzednie mina. Dobrze też ukazano samą rodzinę Creedów, a w szczególności relację Luisa z Ellie, która jest po prostu przesłodka ;) zachowanie Rachel również nie pozostawia złudzeń, że nie jest ona obojętna wobec zachodzących od przeprowadzki zmian. Gdyby tylko wyciąć elementy, które sprawiają, że książka większość czasu wszystko to, co paradoksalnie na plus, momentami rozciąga wręcz w niemiłosiernie monotonnym tempie i jest nazbyt szczegółowe, fabuła byłaby o wiele bardziej zajmująca.

Tak wyszło niestety średnio, aczkolwiek zdecydowanie warto mimo wszystko sięgnąć. Lektura dla wytrwałych, jednakże dająca całkiem sporo satysfakcji ;)

Cóż, co prawda to dopiero moja druga przeczytana książka Kinga (przeczytana co prawda z wielkim oporem, ale jednak), już teraz mogę śmiało powiedzieć, że na tych dwóch chyba się skończy. Kto jak to, ale sławetny mistrz grozy pomysły na mroczne historie miewa wprost przednie. Szkoda tylko, że w wypadku omawianej nie potrafił do końca wydobyć z niej rzeczywistego potencjału....

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Europa za pół ceny" to swoiste zebranie najważniejszych informacji dotyczących krajów europejskich w iście apetycznej pigułce. Autorka radzi co przede wszystkim należy zwiedzić w danym kraju, jakie strony internetowe czy telefony warto znać o każdej porze dnia i nocy, no i przede wszystkim, co takiego warto odwiedzić ;)

Autorka opisuje poszczególne kraje z perspektywy osoby, która chce na własną rękę poznać dogłębnie dany rejon i potrzebuje do tego tylko konkretnego punktu podparcia na początek, dlatego też minusem może się wydawać choćby i niewielka liczba zdjęć, czy gdzieniegdzie bardzo ogólnikowe opisy.

Niemniej jednak, sam przewodnik stanowi nie lada gratkę i jako osoba również podróżująca, mogę go z czystym sercem polecić zarówno tym, którzy dopiero zaczynają swoją przygodę ze zwiedzaniem świata, jak i wytrawnym podróżnikom przygotowującym się do nowych wyzwań, a także wszystkim tym, którzy lubią mieć przy sobie coś a'la niezbędną ściągawkę w razie "W" ;)

"Europa za pół ceny" to swoiste zebranie najważniejszych informacji dotyczących krajów europejskich w iście apetycznej pigułce. Autorka radzi co przede wszystkim należy zwiedzić w danym kraju, jakie strony internetowe czy telefony warto znać o każdej porze dnia i nocy, no i przede wszystkim, co takiego warto odwiedzić ;)

Autorka opisuje poszczególne kraje z perspektywy...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: ,

"Bezsenność" to moje pierwsze spotkanie ze słynnym mistrzem grozy... w dodatku całkiem udane.

Na temat fabuły nie ma się zbytnio, co rozpisywać, gdyż została wystarczająco klarownie opisana ;) Ot, główny bohater - Ralph Roberts, po śmierci swojej żony zaczyna cierpieć na bezsenność, a w skutek tego dostrzegać aury otaczające ludzi.

Co do samej książki, autorowi należą się przede wszystkim brawa za niezwykle plastyczne przedstawienie posępnej małomiasteczkowej rzeczywistości typowe sennego amerykańskiego miasteczka, gdzie najmniejsze zdarzenie wpływa na losy całej lokalnej społeczności, a wszelkie plotki roznoszą się z prędkością błyskawicy.

Ogromny plus także za sam pomysł z aurami - te w zależności od koloru pokazują w jakim stanie psychofizycznym znajduje się dana osoba, mało tego - jak ta wiedza wpływa na samego Ralpha, który sukcesywnie w miarę postępu choroby zaczyna tracić zmysły i polegać wyłącznie na odizolowanych od świadomości przeczuciach.

Gdyby nie kompletnie nietrafiony pomysł z kosmitami, którzy chcą komunikować się w ten sposób z główną postacią, dając mu wiedzę nt. przewidywania wcześniejszych zdarzeń i (jak na mój gust xP) wręcz fatalne zakończenie, książka byłaby naprawdę bardzo dobra. Tak jest "tylko" dobra, jednak mimo to warto się w nią zagłębić. Specyficzny klimat tajemniczości połączonej z oddziaływaniem sił wyższych wzbudzają to zdrowe poczucie niepokoju, jakie horror powinien powodować;)

"Bezsenność" to moje pierwsze spotkanie ze słynnym mistrzem grozy... w dodatku całkiem udane.

Na temat fabuły nie ma się zbytnio, co rozpisywać, gdyż została wystarczająco klarownie opisana ;) Ot, główny bohater - Ralph Roberts, po śmierci swojej żony zaczyna cierpieć na bezsenność, a w skutek tego dostrzegać aury otaczające ludzi.

Co do samej książki, autorowi należą...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to


Na półkach: , ,

"Kosiarz" jest szóstą książką ze Świata dysku, a zarazem drugą z cyklu o Panu Śmierć, z jaką miałem okazję się zapoznać.

Pewnego dnia Śmierć w swoim mrocznym gabinecie pośród klepsydr z przesypującym się piaskiem, wskazującym nieubłaganie mijający czas, odnajduje tą jedną ze swoim imieniem. Od tej pory Kosiarz decyduje się na żywot typowego śmiertelnika jako farmer Bill Brama (czyż nie kojarzy się to z pewnym jegomościem?;).

Co więcej, na Dysku w związku z tym zaczynają dziać się różne dziwne rzeczy. Wiekowy już mag Niewidocznego Uniwersytetu - Windle Poons, umiera, a jego dusza zmartwychwstaje jako... Windle Poons, który musi się zmagać z koniecznością bycia Windle Poonsem. Pomaga mu w tym jednak działalność klubu Od Nowa, stanowiącego pewną grupę wsparcia dla jemu podobnych. Jakby tego było mało, po mieście zaczynają pałętać się metalowe wózki żyjące własnym życiem.

Tyle jeżeli chodzi o fabułę. Przyznam szczerze, że książka wywołała u mnie mieszane odczucia. Może nie jest tak zabawna, jak inne dzieła Mistrza (chociaż to może raczej kwestia gustu), a bardziej pokazuje pewne aspekty życia codziennego w nieco metaforyczny sposób.

O ile sam wątek farmera Billa Bramy , radzącego sobie z ludzkimi emocjami, potrafi wywołać uśmiech na twarzy, podobnie jak grupy Od Nowa walczącej o równouprawnienie dla nieżywych, tak pomysł z egzorcyzmami na wózkach nie wykorzystuje do końca swego potencjału.

Nie mniej jednak samą książkę świetnie się czyta, a pewne niedopowiedzenia tym bardziej tylko zdecydowanie zachęcają do kontynuowania przygody z Pratchettem i polecam ją z pełnym zaufaniem :)

"Kosiarz" jest szóstą książką ze Świata dysku, a zarazem drugą z cyklu o Panu Śmierć, z jaką miałem okazję się zapoznać.

Pewnego dnia Śmierć w swoim mrocznym gabinecie pośród klepsydr z przesypującym się piaskiem, wskazującym nieubłaganie mijający czas, odnajduje tą jedną ze swoim imieniem. Od tej pory Kosiarz decyduje się na żywot typowego śmiertelnika jako farmer Bill...

więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo to