-
ArtykułyKalendarz wydarzeń literackich: czerwiec 2024Konrad Wrzesiński3
-
ArtykułyWyzwanie czytelnicze Lubimyczytać. Temat na czerwiec 2024Anna Sierant1158
-
ArtykułyCzytamy w długi weekend. 31 maja 2024LubimyCzytać413
-
ArtykułyLubisz czytać? A ile wiesz o literackich nagrodach? [QUIZ]Konrad Wrzesiński22
Biblioteczka
2023-03-30
2023-03-26
2023-03-18
2021-12-31
2019-05-17
2017-05-16
NONSENSOWNY OKSYMORON
Jeszcze nigdy nie patrzyłam na znaczenie oksymoronu tak jak teraz. Kiedyś po prostu było czymś, z czym spotykałam się na lekcjach języka polskiego i nie wnosiło w moje życie żadnej wartości. Jak jedna powieść - jedna wielka powieść - może zmienić nastawienie. Bo teraz przyjaźnię się z oksymoronem :).
Moja druga książka Brittainy C. Cherry i kolejne załamanie nerwowe oraz huśtawka emocji. Rany...czy na Was jej książki działają w taki sam MOCNY sposób? Nie mogę się pozbierać, to była jedna z najpiękniejszych historii, która trafiła prosto do mojego serca. Ani na moment nie zawahałam się co do swojej miłości jeżeli chodzi o tę powieść.
Nawet nie chcę sobie wyobrażać co czuła Aria, kiedy dowiedziała się, że jest w ciąży. Najgorsze było to, iż chłopak, który był ojcem tego dziecka, nie znaczył zbyt wiele w jej życiu. Już w tak młodym wieku musiała radzić sobie z wielkimi sprawami, z krytyką ludzi, ocenianiem, brakiem akceptacji i zrozumienia. Oraz ze strachem przed przyszłością. Ale bardzo polubiłam Arię i cieszę się, że właściwie miała tych bliskich ludzi wokół siebie, którzy podtrzymywali ją na duchu, a sama się nie załamała, pokochała swojego synka i podeszła do tego bardzo odpowiedzialnie. Wykazała się również wielką odwagą oddając dziecko rodzinie swojego najlepszego przyjaciela Simona. Bardzo ją podziwiam. Była taka...barwna. Pewnie dlatego, że to artystka! Mam słabość do artystów :).
A Levi to po prostu chłopak ideał ;*. Faktycznie był taki dziwny i inny i właśnie to ogromnie mi się w nim podobało. Nie zgrywał się, nie udawał kogoś kim nie jest. Był wesoły, radosny, nie przejmował się innymi. Cudowny chłopak, który spadł Arii jak grom z jasnego nieba. Sami podkreślali, iż ich dusze były samotne i zagubione, a teraz gdy się poznali, mogły przynajmniej się ze sobą połączyć.
Na tego chłopaka również spadło zbyt wiele odpowiedzialności. Chora psychicznie matka, która toksycznie okazuje miłość do swojego syna i chory na raka ojciec, który z kolei traktuje go jak powietrze. Dla kogoś w tak młodym wieku to zbyt wiele, zwłaszcza, że każdy z nas potrzebuje oparcia od rodziców.
Tak, do muzyków też mam słabość :)
Historia Arii i Levi'ego przemówiła do mnie od pierwszej do ostatniej strony i nie żałuję ani jednej chwili spędzonej w ich towarzystwie. To były wspaniałe dwa dni w moim życiu i z radością powtórzyłabym je jeszcze raz. Najgorsze gdy takie powieści się kończą, to mnie dobija dogłębnie.
Bardzo się zżyłam z wszystkimi bohaterami występującymi w tej powieści. Poza tym Brittainy napisała ją tak fenomenalnie, iż ciężko było mi robić jakiekolwiek przerwy w czytaniu. Cóż tu dużo mówić, zakochałam się w jej pisarstwie, jej pomysłach i jej bohaterach.
"Art&Soul". Najlepszy szkolny projekt, który przeobraził się we wspaniałą i wzruszającą powieść. Poruszane w niej były bardzo ważne kwestie życiowe młodych ludzi, które, niestety, ale zdarzają się naprawdę. Jednak autorka w śliczny sposób ubarwiła tę historię nawet jeśli czasem odczuwało się tutaj wielki smutek i chciało się po prostu tylko płakać. Wiele jednak było chwil, gdy usta same wyginały się w szczerym uśmiechu.
Bardzo przeżyłam historię Levi'ego i Arii. Cieszę się niezmiernie, iż mogłam ich poznać, że w ogóle chcieli mi się przedstawić. Jestem mega poruszona i zachwycona "Art&Soul". Nigdy nie zapomnę losów głównych bohaterów. A wiecie co jest najlepsze? Nawet nie chcę o nich zapominać. Chcę, aby żyli w mojej duszy jak najdłużej się tylko da.
NONSENSOWNY OKSYMORON
Jeszcze nigdy nie patrzyłam na znaczenie oksymoronu tak jak teraz. Kiedyś po prostu było czymś, z czym spotykałam się na lekcjach języka polskiego i nie wnosiło w moje życie żadnej wartości. Jak jedna powieść - jedna wielka powieść - może zmienić nastawienie. Bo teraz przyjaźnię się z oksymoronem :).
Moja druga książka Brittainy C. Cherry i...
2017-04-22
MISJĄ ROMEA JEST ODNALEZIENIE JULII
Osobiście, żadne dzieło Szekspira jeszcze nie wstrząsnęło mną tak jak w przypadku Ashlyn i Daniela. Muszę jednak przyznać, że było coś uroczego w tym, gdy wymieniali się cytatami z różnych dramatów autora. Trzeba powiedzieć to głośno. Chcąc nie chcąc Szekspir robi furorę w dzisiejszych czasach.
Gdyby ktoś kilka dni temu powiedział mi, że pokocham pana Danielsa, wyśmiałabym go. No dobrze, przyznaję się. Ja też zakochałam się w panu Danielsie (tyle, że ja oddaję serce praktycznie każdemu głównemu bohaterowi romansideł :D). Zakochałam się w nim i tak samo jak Ashlyn nie zamierzam za to przepraszać.
Jestem pozytywnie zaskoczona książką. Spodziewałam się, że również bez problemu trafi do jednych z tych pozycji, które bardzo mi się podobają, ale żeby aż tak? Nie, tego nie było w planach. Nie planowałam śmiania się wraz z głównymi bohaterami, trzepotania motyli w brzuchu za każdym razem gdy Ashlyn i Daniel ze sobą rozmawiali. Nie planowałam płakania przy każdej smutnej scenie i nie planowałam tej wielkiej miłości do powieści! Ale stało się i za to również nie zamierzam przepraszać.
Było to moje pierwsze zetknięcie nie tylko z pisarstwem Brittainy C. Cherry, ale również z takim pomysłem. Jak dotąd nie spotkałam się z historią miłości nauczyciela i uczennicy w takim wydaniu. Co prawda Daniel według mnie był strasznie młody na nauczyciela, ale co tam - od razu chętniej siedzi się w szkolnej ławce gdy przed tobą stoi taki wykładowca ;). No i cóż, nie mieli zamiaru się w sobie zakochać, ale tak wyszło. Zresztą nie zaczęło się to w szkole, a w pociągu, gdzie widzę kolejny plus, z racji, iż kocham pociągi ;*.
Bardzo spodobali mi się wykreowani bohaterowie. Cieszę się, że Ashlyn nie okazała się pustą dziewczyną, mimo że na okrągło przypominano jej jaka to z niej niezła laska. To samo jeżeli chodzi o Daniela. Dobrze się stało, że wygrał tu intelekt i umysł oraz po prostu cechy osobowości, a nie samo ciało. Razem stworzyli przepiękną parę i jestem szczęśliwa, że pomimo tych przeciwności na ich drogach, udało im się być razem już na zawsze.
Nie mogę nie wypowiedzieć się na temat Ryana. Rany, jak ja polubiłam tego chłopaka! Na samym początku, gdy Ashlyn zobaczyła go w oknie jej nowego domu, spodziewałam się po nim zupełnie czegoś innego. Wyobrażałam sobie chłopaka troszkę nieśmiałego, przeciwko całemu światu, który nie jest popularny w szkole. Ale Ryan okazał się być zupełnie inny i taki mi się podobał bardziej. W chwili, gdy czytałam strony informujące najgorszą wiadomość dla czytelnika, nie mogłam przestać płakać. Nawet teraz, gdy piszę te słowa, czuję wielki ból. Nie mogę trochę wybaczyć autorce za to, że uśmierciła takiego wspaniałego chłopaka. Ryan jest zdecydowanie moim ulubionym bohaterem tej powieści. Bardzo żałuję, że jego życie nie mogło potoczyć się inaczej. Żałuję, że nie poradził sobie z tym ciężarem, który tak długo już dźwigał na swoich plecach. Jego odejście było najsmutniejszym momentem powieści. I myślę, że każdy kto przeczytał "Kochając Pana Danielsa" lub w przyszłości przeczyta, zgodzi się ze mną co do Ryana. Uwierzcie mi, tego chłopaka po prostu nie da się nie pokochać.
Poza tym powieść w dużej mierze była smutna. Owszem, zdarzało się wiele pięknych momentów, tych szczęśliwych momentów, jednak przeważał tu ból i smutek. A to wszystko przez śmierć. Każdy z pierwszoplanowych, a nawet i drugoplanowych bohaterów, zmagał się ze śmiercią bliskiej osoby. Można więc by sobie pomyśleć, że to dosyć dołująca książka, ale to nieprawda. Birttainy C. Cherry dokonała czegoś niesamowitego i doskonale poradziła sobie z tą śmiercią w swojej powieści.
Żałuję również, że nie udało mi się poznać Gabby. Z opowieści Ashlyn wydawała się być zupełnie inna niż jej siostra bliźniaczka, to tym bardziej łaknęłam naszego spotkania. Jej pomysł z listami oraz listą rzeczy do zrobienia był całkiem zabawny i fajny, choć może trochę dramatyczny. Ale nikt z nas nie lubi pożegnań, więc trudno dziwić się Gabby za ten czyn.
.................................
Dobrze. Czas na podsumowanie.
.................................
"Kochając Pana Danielsa" jest jedną z najpiękniejszych powieści. Dla mnie był to zaszczyt móc przeczytać taką książkę i jestem bardzo wdzięczna autorce za to, że jednak nie wyrzuciła swojego pomysłu za okno i podzieliła się nim ze światem. Pisze przecudnie dlatego też z przyjemnością sięgnę po jej inne powieści. Do bohaterów również nie mam się co czepiać. Byli żywi i widać było jak bardzo pragnęli tego życia, każde z nich, na swój sposób. Książka nie opowiada tylko o miłości nauczyciela i uczennicy, która tak w ogóle była lepszą miłością niż nie jeden zwykły związek. Odczuwało się jak bardzo Daniel i Ashlyn się kochają i aż trzymało się kciuki by udało im się być razem. Do tego spotykamy się tutaj z dwoma różnymi wiarami - chrześcijaństwem i buddyzmem. Spotykamy się z dwoma różnymi orientacjami seksualnymi - heteroseksualizmem oraz homoseksualizmem. Spotykamy się z radzeniem sobie na różne sposoby ze śmiercią bliskich, ze smutkiem, ogólnie (przepraszam za wyrażenie) gównem tego całego świata. A także relacjami rodzinnymi, szkolnymi, koleżeńskimi i to niezła huśtawka.
Powieść jest mocna, ale za to też szczera. Może wydaje się być trochę nierealna, lecz to właśnie dodaje jej lepszego smaku. Po prostu jestem pod ogromnym wrażeniem tego jak wspaniała okazała się być ta historia. I myślę, że Pan Szekspir by się ze mną zgodził ;).
MISJĄ ROMEA JEST ODNALEZIENIE JULII
Osobiście, żadne dzieło Szekspira jeszcze nie wstrząsnęło mną tak jak w przypadku Ashlyn i Daniela. Muszę jednak przyznać, że było coś uroczego w tym, gdy wymieniali się cytatami z różnych dramatów autora. Trzeba powiedzieć to głośno. Chcąc nie chcąc Szekspir robi furorę w dzisiejszych czasach.
Gdyby ktoś kilka dni temu...
Muzyka w duszy mi gra!
Brittainy C.Cherry pisze magicznie. Jej słowa są pełne uroku, a historie zachwycające! Bohaterowie są z kolei poranieni i zagubieni, ale zawsze odnajdują w swoim życiu to coś, co ich trzyma w pionie.
No i zawsze wpadają na siebie.
Nowy Orlean. Miejsce, gdzie muzyka pulsuje rytmem odbijając się od ścian budynków, dróg, by trafić prosto w serca przechodzących ludzi. Jasmine, która nagle się tu przeprowadza, natychmiast zakochuje się w tym mieście.
"Poza rytmem" składa się z dwóch części. Pierwsza opowiada o szesnastoletnich Jasmine i Elliocie. Oboje żyją muzyką, oboje czują się samotni, oboje są podobni, ale oboje na co dzień zmagają się z zupełnie innym światem. Jasmine stara się przypodobać matce, która wywiera presję i nacisk na córkę, aby kształciła się w gatunku muzycznym, który jednak do niej nie przemawia. Ale uparcie stara się zadowolić swoją oschłą mamę, by ta mogła być z niej dumna. Elliott z kolei grywa na ulicy na saksofonie, ma kochającą matkę i siostrę, jednak gdy przekracza próg szkoły, jego życie zamienia się w piekło drwin, przepychanek i przemocy, zarówno tej fizycznej jak i psychicznej.
W tej części Elliott i Jasmine zmagają się z własnymi demonami i problemami. Każdy kolejny dzień jest trudny do przeżycia, ale też trochę lepszy, bo są w nim razem i mają swoją ukochaną muzykę.
Jednak nie dane jest im długo się cieszyć swoją znajomością. Jasmine wyjeżdża do Londynu, gdzie ma rozpocząć karierę piosenkarki pop, a w zyciu Elliotta dochodzi do największej tragedii, która odmienia go już na zawsze.
Druga część jest znacznie bardziej weselsza. Tym razem na drodze pojawiają się ci sami ludzie, którzy jednak ani trochę nie przypominają tej dwójki z przeszłości. Są dorośli, bardziej doświadczeni, naznaczeni większymi bliznami, silni i zdeterminowani.
Jasmine kończy z karierą, gdyż zdaje sobie sprawę, że jej matka i tak nigdy nie będzie zadowolona. Dlatego wraca do Nowego Orleanu, aby zacząć wszystko od nowa i wyleczyć się z przeszłości. Jej spotkanie z Elliottem po tych wszystkich latach ciszy, nie jest jednak takie jakie sobie wymarzyła. Elliott zmienił się nie tylko pod względem fizycznym. Ten chłopak to wielka skorupa, w której zaszył się i nie chce wyjść. Śmierć siostry odebrała mu wszelką radość do życia. Okazuje się jednak, że Jasmine jako jedyna potrafi przebić się przez ten mur i odnaleźć za nim dawnego Elliotta.
Tym razem siła miłości również wygrywa.
"Poza rytmem" to zarówno bolesna jak i piękna opowieść dwojga młodych ludzi, których życie nie oszczędzało. Jednak w całym tym bałaganie potrafili odnaleźć jego sens, a była nim muzyka. Odnaleźli również siebie i pokochali z całego serca. Brittainy nie oszczędza ani czytelnika, ani swoich bohaterów. Pokazuje brutalność świata i ludzi w całej swojej krasie i nie słodzi. Na szczęście nie jest, aż tak okrutna i kończy historię Jasmine oraz Elliotta happy endem.
Piękna, porywająca za serce i niezwykle wzruszająca. "Poza rytmem" ma wszystko, czego potrzebuje dobra książka.
Muzyka w duszy mi gra!
więcej Oznaczone jako spoiler Pokaż mimo toBrittainy C.Cherry pisze magicznie. Jej słowa są pełne uroku, a historie zachwycające! Bohaterowie są z kolei poranieni i zagubieni, ale zawsze odnajdują w swoim życiu to coś, co ich trzyma w pionie.
No i zawsze wpadają na siebie.
Nowy Orlean. Miejsce, gdzie muzyka pulsuje rytmem odbijając się od ścian budynków, dróg, by trafić prosto w serca...