Karriba

Profil użytkownika: Karriba

Lublin Kobieta
Status Czytelniczka
Aktywność 6 lata temu
256
Przeczytanych
książek
409
Książek
w biblioteczce
159
Opinii
967
Polubień
opinii
Lublin Kobieta
Dodane| Nie dodano
Strony www:
Ta użytkowniczka nie posiada opisu konta.

Opinie


Na półkach:

Z Frederica Tudora, który jako pierwszy postanowił handlować lodem, otwarcie się wyśmiewano. Lee De Forest za próbę przeprowadzenia transmisji radiowej opery, został nawet na krótko osadzony za kratami. Reginalda Fessendena, twórcę sonaru, nie chciano nawet wysłuchać, a Ignaz Semmelweis był wyszydzany i krytykowany, kiedy namawiał lekarzy do mycia rąk przed pochyleniem się nad pacjentami. Johna Snowa ignorowano, gdy donosił, że cholera rozprzestrzenia się przez zanieczyszczoną wodę, a jego imiennik, John Leal, musiał złamać prawo, żeby zacząć dodawać do miejskich wodociągów trochę oczyszczającego chloru. Jak widać, życie ojców dzisiejszej cywilizacji, nie zawsze było usłane różami.

Małe wielkie odkrycia to książka idealna dla wszystkich ciekawskich ludzi. Dzieli się na sześć kategorii, które niektórym mogą się wydawać dość dziwne: szkło, zimno, dźwięk, czystość, czas i światło. To te odkrycia i ich następstwa zmieniły świat i ukształtowały go w taką formę, jaką znamy dzisiaj. Steven Johnson w sposób bardzo ciekawy opisuje koleje losu, które doprowadziły do pierwszych ułatwień, jakie zafundował sobie człowiek dzięki zdolności myślenia. Mnie najbardziej spodobał mi się rozdział o czystości. Nie dość, że został opowiedziany niebywale interesująco, to jeszcze zawierał mnóstwo fascynujących informacji. Momentami było też zabawnie i nieco mrocznie.

Tym z kolei, co zwróciło moją szczególną uwagę, była pewna prawidłowość. Wynalazcy i odkrywcy byli niemal zawsze wyszydzani i wyśmiewani. Bankrutowali. Aresztowano ich. Umierali w nędzy. Bardzo niewielu z nich miało możliwość cieszenia się swoim sukcesem, a bodaj żaden nie mógł liczyć na zaufanie z góry. Do sukcesu musieli dochodzić nie tylko przez ciężką pracę, ale i z pomocą grubej skóry.

Jeśli natomiast chodzi o język tej książki, to można go nazwać popularno-naukowym. Nie może to dziwić, zważywszy na fakt, że sama książka zalicza się do tej właśnie kategorii. Moim zdaniem były takie momenty, w których autor nieco przesadził, nieco za bardzo starał się coś komuś wyjaśnić, ale ogólnie, mówiąc wprost, da się to czytać.

Podsumowując - nie jest to pozycja dla każdego, ale na pewno odnajdą się w niej i będą z niej zadowoleni wszyscy, którym mijane w drodze do pracy czy szkoły drzewo nie jest obojętne, państwa i miasta nie są tylko pustymi punktami na mapie, a sposób parzenia herbaty wzbudza ich żywe zainteresowanie. To książka idealna dla każdego obserwatora.

www.karriba.pl

Z Frederica Tudora, który jako pierwszy postanowił handlować lodem, otwarcie się wyśmiewano. Lee De Forest za próbę przeprowadzenia transmisji radiowej opery, został nawet na krótko osadzony za kratami. Reginalda Fessendena, twórcę sonaru, nie chciano nawet wysłuchać, a Ignaz Semmelweis był wyszydzany i krytykowany, kiedy namawiał lekarzy do mycia rąk przed pochyleniem się...

więcej Pokaż mimo to


Na półkach:

O Jugosławii wiedziałam dotąd mniej więcej tyle, że się rozpadła. Przy odrobinie skupienia pewnie byłabym nawet w stanie wymienić na co dokładnie. I to tyle. Co prawda mam za sobą trzy lata studiów slawistycznych ze szczególnym uwzględnieniem bałkanistyki, ale wszystkie uzyskane tam informacje, które nie dotyczyły Bułgarii, traktowałam raczej po macoszemu. Całe szczęście Wydawnictwo Sine Qua Non dało mi niedawno szansę załatania tej wielkiej dziury w głowie, więc moja dusza ma chyba jeszcze szansę zostać rozgrzeszona.

Ismet Prcić jest nie tylko autorem tej książki, ale też jej bohaterem. Przynajmniej w jakiejś części. Opowiada o wojnie, o życiu na obczyźnie, ale chyba przede wszystkim o dojrzewaniu i problemach z tożsamością. I to takich jakichś szaro-burych. Przytacza sceny ze swojego dzieciństwa, opisuje podziały narodowościowe wśród mieszkańców jego kraju. Wspomina rodziców, znajomych... wszystko to jednak robi w sposób niesamowicie chaotyczny.

Raz nakreśli to, za chwilę coś zupełnie innego, a jeszcze później znowu wróci do czegoś, co wydarzyło się wcześniej. Czytając, czułam się wyrzucona z rzeczywistości. Kompletnie od niej oderwana. Pogubiona wręcz. Jednocześnie zupełnie odmienną drogą podążył autor w kwestii języka, który jest szorstki, ale i lekko filozoficzny. Niestety. Wiecie jak reaguję na wszelkie tego typu akcenty. Nie jestem pewna, ale wygląda to tak, jakby Ismet Prcić złożył swoją książkę z odłamków właśnie.

Nie dowiedziałam się z tej książki zbyt wielu rzeczy na temat Jugosławii, Bośni ani samej wojny. Oczywiście zdarzały się fragmenty bardzo ciekawe, ukazujące dosyć plastycznie to co się tam wtedy działo, ale autor skupił się przede wszystkim na emocjach i odczuciach. A to ten element, w odbiorze którego ja zazwyczaj kuleję. Nie potrafiłam się nawet zmusić, żeby współczuć bohaterowi tej smutnej właściwie opowieści. Na pewno jednak wywołał we mnie jeden efekt - wypompował ze mnie całą pozytywną energię życiową i wpompował w to miejsce przygnębienie. Być może taki był zamiar.

Nie umiem ocenić tej książki. Nie jest zła, ale nie wiem jak można nazwać ją dobrą. Nie potrafię stwierdzić co tak naprawdę autor miał na myśli i czy cokolwiek miał. Ekstremalnie dziwna to lektura, oto co Wam powiem.

O Jugosławii wiedziałam dotąd mniej więcej tyle, że się rozpadła. Przy odrobinie skupienia pewnie byłabym nawet w stanie wymienić na co dokładnie. I to tyle. Co prawda mam za sobą trzy lata studiów slawistycznych ze szczególnym uwzględnieniem bałkanistyki, ale wszystkie uzyskane tam informacje, które nie dotyczyły Bułgarii, traktowałam raczej po macoszemu. Całe szczęście...

więcej Pokaż mimo to

Okładka książki Marek Piekarczyk. Zwierzenia kontestatora Leszek Gnoiński, Marek Piekarczyk
Ocena 7,1
Marek Piekarcz... Leszek Gnoiński, Ma...

Na półkach: ,

Chyba nigdy w życiu nie przesłuchałam ani jednej piosenki zespołu TSA. Lubię jednak ciekawych ludzi... w ogóle lubię ludzi. Pewnie z tego powodu czytam kolejne biografie, mimo że ciągle obiecuję sobie przestać tracić na to cenne godziny. Wydaje mi się, że jeszcze Milesa z greenowskiego szukania Alaski nie przypominam, ale potwór jest blisko.

Biografia Marka Piekarczyka właściwie okazuje się być wywiadem rzeką, który przeprowadził z muzykiem Leszek Gnoiński. Panowie porozmawiali sobie o wszystkim i o niczym, ale chyba bardziej o wszystkim. Stare dzieje, nowe dzieje, rodzina, kariera, dom, ogród. Nie zabrakło też paru emocjonujących w jakiś sposób tematów. Fani powinni być usatysfakcjonowani, zwłaszcza, że wydanie jest naprawdę ładne. Ostatnimi czasy wydawnictwo SQN rozpieszcza nas takimi perełkami, co jest niezwykle budujące. Dobre i ładne książki są w końcu lepsze od tylko dobrych. Pytanie jednak czy ten konkretny tytuł coś sobą poza swoją niewątpliwą urodą prezentuje?

Na pewno tak, ale nie mogę opędzić się od wrażenia, że w Piekarczyku jest jakiś fałsz. I nawet jeśli to tylko wrażenie, to raczej nie przypadlibyśmy sobie do gustu, gdybyśmy się poznali. To nie powinno mieć wpływu na moją ocenę i, uwierzcie, nie ma, ale muszę przyznać, że podczas czytania zgrzytało mi to poważnie w zębach. I w kościach. I wszędzie indziej. Mam nadzieję, że to doświadczenie wreszcie nauczy mnie, żeby sięgać po biografie ludzi, których lubię, a nie tych, których tylko kojarzę, nawet jeśliby nie wiem jak interesujący mi się wydawali. Źle się czyta o życiu człowieka, który wydaje się przybywać z zupełnie innej planety niż moja i z którym się nie ma zbyt wielu (żeby nie powiedzieć żadnej) płaszczyzn porozumienia. Marek Piekarczyk jest osobą ciekawą, godną wysłuchania, ale raczej przez swoich fanów, a nie przez sympatyków biografii wszelakich.

Generalnie mam więc rozdwojenie zdania. Jako tzw. recenzent jestem na tak. Jako ja sama, raczej na nie... ale mojemu tacie się podobało :)

www.karriba.pl

Chyba nigdy w życiu nie przesłuchałam ani jednej piosenki zespołu TSA. Lubię jednak ciekawych ludzi... w ogóle lubię ludzi. Pewnie z tego powodu czytam kolejne biografie, mimo że ciągle obiecuję sobie przestać tracić na to cenne godziny. Wydaje mi się, że jeszcze Milesa z greenowskiego szukania Alaski nie przypominam, ale potwór jest blisko.

Biografia Marka Piekarczyka...

więcej Pokaż mimo to

Więcej opinii

Aktywność użytkownika Karriba

z ostatnich 3 m-cy

Tu pojawią się powiadomienia związane z aktywnością użytkownika w serwisie


Tahereh Mafi Dar Julii Zobacz więcej

statystyki

W sumie
przeczytano
256
książek
Średnio w roku
przeczytane
20
książek
Opinie były
pomocne
967
razy
W sumie
wystawione
254
oceny ze średnią 6,5

Spędzone
na czytaniu
1 536
godzin
Dziennie poświęcane
na czytanie
21
minut
W sumie
dodane
0
cytatów
W sumie
dodane
0
książek [+ Dodaj]